Выбрать главу

– Widziałeś ich – stwierdził tylko łapacz.

– Dojrzałem, pan… Idalgo – poprawił się olbrzym. Nawet się nie zasapał. Oddychał tak, jakby przed chwilą spożył kolację. Głęboko i spokojnie.

– Pora na nas – rzucił za siebie łapacz i w pośpiechu ruszył do głównej ulicy. Teraz wystarczył byle świadek i los ich byłby przesądzony. Za zabicie strażnika królewskie prawo przewidywało publiczne rozdarcie końmi. I nikt nie sprawdzał, po czyjej stronie znajdowała się racja. Najlepsi sędziowie godzili się co najwyżej, aby w takiej chwili podać skazanemu dzban mocnej wódki. W ten sposób okazywali swoją łaskę.

Kiedy znaleźli się na rogatkach osady, gdzie ludzi było zdecydowanie mniej, stali się widoczni. Dwaj strażnicy natychmiast wyłowili ich wzrokiem. Widać było, że zostali wcześniej poinstruowani, co mają robić. Jeden z nich stał za koniem i mierzył w ich stronę z kuszy. Drugi, z mieczem w ręku, czekał aż podjadą bliżej. Na innych konnych wjeżdżających i wyjeżdżających z Grwaldu przestali zwracać uwagę.

– Zawracamy – rzucił krótko łapacz i zrównał się z wjeżdżającym do osady powozem zaprzężonym w sześć koni. Nie ujechali jednak daleko. Z powozu wyłoniła się głowa jubilera Herlinga.

– Już myślałem, że cię usiekli – zażartował ponuro. – Dopóki tłum, nie znajdą was. Musicie jednak wyjechać z osady. Niebezpieczny z ciebie gość, Idalgo. Idą za tobą kłopoty…

– A lezą, lezą – potwierdził łapacz. – To mój kompan, Human – pokazał wzrokiem na jadącego obok olbrzyma. Tamten uśmiechnął się szeroko, patrząc na twarz jubilera.

– To i dziewkę ładną, panie, wozicie ze sobą po nocy – odezwał się, patrząc w głąb powozu. – Jeśli żona, to chylę głowę przed smakiem…

Łapacz zajrzał do środka, ale niczego w ciemnościach nie wypatrzył. Zdziwiony spojrzał na jubilera. Tamten uśmiechnął się kwaśno i przytaknął.

– Zabrałem ją, bo dziewucha lubi mi towarzyszyć. Ot, córka wrodziła się we mnie… Włóczęga jej w głowie i ciekawość świata. Aż żal, że dziewka i popsuć łatwo…

Z głębi powozu wyjrzała piękna twarz dziewczyny. Nosiła chłopięcy strój, a spod jej futrzanej czapki wypływały długie, czarne włosy. Jej skóra nawet w świetle pochodni i świec wydawała się ciemniejsza od innych ludzi.

– Oryginał – łapacz odnalazł w głowie dawno nie używane słowo. Human tylko patrzył przed siebie i udawał, że nic nie słyszał.

Wjechali przez bramę do jednego z budynków. Wrota zamknęły się, a czterech pachołków błyskawicznie zaczęło wyprzęgać konie. Jeden z nich podbiegł do łapacza i pokazał palcem na siodło.

– Zsiadaj, Idalgo – powiedział z tajemniczym uśmiechem. – Wywiozę cię z Grwaldu po mojemu. Pojedziecie powozem, a wasze konie w zaprzęgu. W nocy nie powinni nic rozeznać.

Łapacz posłusznie wszedł do powozu i pozwolił Herlingowi działać. Tak samo postąpił Human. Kiedy stanął na schodku, powóz ugiął się, a sprężyny jęknęły. Na twarzy mężczyzny odmalował się wyraz niepewności.

– Jesteś, panie, bardzo potężny – odezwała się cicho dziewczyna. – Musisz być silny… Jestem Bathy.

Olbrzym nie odezwał się. Skinął głową i pochylił się ku podłodze. Idalgo obrzucił wzrokiem jubilera, jakby chciał mu coś powiedzieć. Nie zdążył jednak, ponieważ wrota bramy skrzypnęły i powóz ruszył. Znów znaleźli się na ulicy. Zimna noc sprawiła, że tłum stopniowo malał. Gorąca para oddechów tworzyła pośród ulicznych światełek klimat tajemniczy i odświętny. Z głębi powozu łapacz obserwował ulicę i przypominał sobie dzieciństwo. Właściwie tylko jedną scenę. Święto Drogi. W księstwie Syriusa obchodzono je nadal, chociaż styl i oprawa z roku na rok stawały się coraz mniej nastrojowe. Idalgo zapamiętał tysiące przewodników i ich rodzin okrążających zamek księcia Syriusa V. Śpiewali, pili, jedli, tańczyli i palili pochodnie. Noc była tak samo chłodna, a para z ust podobnie rysowała w powietrzu malownicze, srebrne obłoczki. Pomyślał ze smutkiem, że wielu z tych, których kiedyś kochał i znał, leżało od dawna pod ziemią. Czas nie dzielił nikogo na lepszych i gorszych. Był jak pętla zaciskająca się nagle na szyi skazańca.

W ciszy zimnego wieczoru opuszczali Grwald. Kiedy wjechali w ciemności nocy, a światła osady nie były widoczne nawet z daleka, zatrzymali się. Human i woźnica zajęli się końmi. Bathy otulona szczelnie krótkim futerkiem przyglądała im się z zagadkowym uśmiechem. Olbrzym jakby wyczuwał jej spojrzenie i starał się nie zwracać na nią uwagi. W milczeniu, z pochyloną głową i zaciśniętymi szczękami siodłał konie. Co pewien czas rozglądał się ukradkiem po okolicy i głęboko wciągał nosem powietrze.

Herling i Idalgo oddalili się od powozu i w świetle księżyca wymienili spojrzenia. Jubiler zaczął pierwszy:

– Słyszałeś przepowiednię?

– Coś słyszałem… – odparł niepewnie łapacz. – Wszędzie mówią inaczej…

– Mogą gadać. – Głos Herlinga stał się dziwnie zapalczywy. – Czytacze z Pandabu twierdzą, że on już jest… Podobno posiada potężną moc. Nikt nie wie jaką…

– Znam legendy – wtrącił z lekką irytacją Idalgo. – Dzieciak ma być jakimś cholernym czarownikiem. Wierzysz w czary? Gadaj szczerze, Herling, wierzysz czy nie?

– Wierzę w stare księgi – przytaknął jubiler. – Wiele się sprawdza. Pamiętasz wyprawę króla Kreporu na stepy mutantów? Było powiedziane, że przegra i przegrał. Osiemdziesiąt tysięcy wojska zostało w piachu… Albo Sagdenia! Wszyscy sobie na niej zęby połamali. Do czasu… Czytacze od dawna ostrzegali, że nadejdzie kobieta, która opęta ich cesarza i przyprowadzi na dwór obcych. Nie minęło nawet dziesięć lat od chwili, gdy obcy zgotowali staremu cesarzowi i jego dworzanom rzeź. A dowódcy? Najpierw ich poparli, bo zostali przekupieni, a teraz nikt o nich nie słyszy. Sanowi…

– Czy chcesz mi powiedzieć, że wiesz coś więcej o przepowiedni? – przerwał łapacz. Był wyraźnie zaintrygowany.

– Jedziesz na zachód, prawda? – zaczął ostrożnie Herling. – Bądź czujny. To dziecko może być wszędzie. W zamku, pałacu, młynie lub zwyczajnej wsi… Wszędzie. Przepowiednia mówi, że księstwo Syriusa osiągnie niebywałą potęgę… Może to jakiś znak?

Łapacz przyglądał się zarysowi twarzy przyjaciela i próbował wczuć się w jego nastrój. Nie udawało się. Nigdy nie wierzył w magię, a tym bardziej w stare przepowiednie. Nawet wtedy, gdy sprawdzały się po latach. We wszystkich takich historiach zawsze podejrzewał proste zbiegi okoliczności. Teraz też tak było. Nie chciał jednak psuć jubilerowi wieczoru.

– I co dalej? – odezwał się, jakby naprawdę szukał odpowiedzi. – Jednooki Syrius zapanuje nad światem?

Herling pochylił się w jego stronę i szepnął poważnym głosem:

– Nie wiadomo. Ktoś wyrwał z księgi strony… Czytacze szukają. Całe pogranicze aż dymi od szpiegów. Obiecaj mi, że będziesz czujny. Stoi?

– Stoi – zgodził się łapacz i szybko skierował się w stronę konia. Miał dość tej rozmowy i wydawało mu się, że Herlinga z każdą chwilą ogarnia coraz większe szaleństwo. Nigdy nie lubił kaznodziejów i mnichów. Nigdy w nic nie wierzył, poza sprawiedliwością. Siedząc na koniu, skinął rękaw stronę Bathy. Patrzyła tylko na Humana. Olbrzym zachowywał się jeszcze bardziej powściągliwie niż dotychczas. Podniósł dłoń na pożegnanie i szybko pokłusował w noc. Idalgo zrobił dokładnie to samo. Obaj woleli samotność z zupełnie innych powodów.