Выбрать главу

— Służ nam, Garommo! — wrzeszczał, aż w kącikach ust pojawiła mu się piana. — Służ nam! Służ nam! Służ nam!

Rzucił się na ziemię pomiędzy dwóch strażników i końce jego palców musnęły powiewające poły szat Sługi Wszystkich, który akurat przechodził. Umysł Sidothiego dotarł w jednej chwili do najdalszych, najskrytszych rejonów ekstazy. Zemdlał, bełkocząc resztką świadomości:

— Służ nam, o Garommo…

Już po wszystkim koledzy laboranci zanieśli go z powrotem do Biura Badań nad Uzdrawianiem. Patrzyli na niego z pełnym szacunku lękiem. Nie co dzień udawało się komuś dotknąć szat Garommy! Patrzcie, jak to działa na człowieka!

Sidothi dopiero po godzinie odzyskał przytomność.

BYŁ TO DZIEŃ CAŁKOWITEJ KONTROLI…