Zoe podniosła się z fotela i podeszła dość pewnym krokiem do dużej świetlnej mapy nieba.
— Prima i Toliman są tu — wskazała prawidłowo położenie obiektów. — A tu chyba jądro Galaktyki. Pokaż mi, gdzie są te podczerwone karły! Nym stanął obok mapy.
— O, tu. W konstelacji Panny — powiedział wskazując palcem jakiś niewidoczny punkt między dwiema jaśniejszymi gwiazdami. — Drugi obiekt znajduje się w okolicach Krzyża Południa — przesunął rękę w dół. — Trzeci w Feniksie, między gwiazdami Achernar i Fomalhaut. W końcu na północnej półkuli…
Dźwięk^dzwonka nie pozwolił mu dokończyć.
— Zaczyna się! — ucieszyła się Zoe.
Wróciła szybko do ustawionych w podkowę tablic kontrolnych i usiadła w fotelu. Prawą rękę oparła o klawiaturę, lewą błądziła po czworokątnej płycie plastycznego ekranu.
— Idę do obserwatorium. Nie zapomnijcie dać mi znać — powiedział Nym kierując się ku drzwiom.
Zoe zdawała się nie słyszeć słów astrofizyka. Twarz jej wyrażała skupienie i napięcie.
Daisy zajęła miejsce obok mapy nieba, przy niedużym pulpicie. Jej zadaniem było utrzymywanie łączności ze stanowiskami na Sel i Temie. W tej chwili nie miała jeszcze nic do roboty. Niewielkie ekrany sygnalizowały tylko pogotowie obserwacyjne.
W okienku chronometru cyfry zmieniały się szybko. Od stołu kierowniczego dobiegały urywane, krótkie piski i dzwonki o różnych tonach i sile. Chwilami przypominało to bezmyślne bębnienie — po klawiszach fortepianu. Czasami wśród tych dźwięków nagle wyrywał się i gasł jakiś rytmiczny stukot.
Prawa ręka Zoe biegała po tablicy rozdzielczej, naciskając coraz to inne guziki.
Daisy znów spojrzała na chronometr: minęło już osiem minut od schwytania pierwszych zakłóceń.
— Uwaga, Daisy! — odezwała się Zoe. — Trzecie stanowisko. Sprawdź, jaki obszar nieba ono obejmuje w tej chwili, i podaj dane Nymowi. Niestety… Nie jestem pewna, czy to naprawdę okolice plus 30° i 161'. Jednak… nie daję sobie rady…
Opanowała się zaciskając wargi.
— Trzecie stanowisko? — Daisy spojrzała na mapę nieba. — Jesteś przewrażliwiona. Określiłaś dobrze. To są okolice Korony Północnej i Herkulesa.
Połączyła się z obserwatorium, polecając Nymowi szukać w promieniu 45° od Korony Północnej.
— Jeszcze nie było meldunku od Kory — wtrąciła Zoe. W tej samej chwili rozległ się sygnał i na ekranie wideofonu pojawiła się twarz Renego.
— Zoe! Wstępny meldunek. Na stanowiskach VIII i X widać wyraźne zmiany w zachowaniu się zwierząt. Szczególnie silne podniecenie u psów. Odchylenie parametrów fizjologicznych nieznaczne, głównie pH. Gwałtowny wzrost jonizacji powietrza, zwłaszcza na stanowisku VIII. Zakłócenia radiowe najsilniej zaznaczają się w pasmach 18 i 38 metrów. Namiar źródła zakłóceń nie dał jednoznacznego wyniku. Stanowisko VIII — plus 10° i 271', a więc niemal dokładnie w zenicie nad stacją. Stanowisko X — minus 64° i 41’ w początkach pomiaru, potem powolny ruch w kierunku północnym. To na razie wszystko. Jakie meldunki ze stanowiska na Sel?
— Zakłócenia radiowe bardzo słabe. Jedynie w pobliżu bazy silniejsze. Charakterystyczna rytmiczność trzasków. Położenie źródła — plus 32° i 161', a więc jeszcze inne niż wasze. Na stanowiskach II i V jeszcze inne wyniki, a na III, IV i VI — niemal zupełna cisza. Danych biologicznych jeszcze nie otrzymałam, ale na I, II i V coś tam mają.
— Dziękuję. Wyłączam się! Twarz zoologa zniknęła z ekranu.
— Dziewiętnasta minuta — oznajmiła Zoe. Daisy podeszła do pulpitu.
— Długo jeszcze?
— Wszystkie poprzednie zakłócenia trwały ponad 25 minut.
— Co sądzisz o tych rozbieżnościach w namiarach? To nie mogą być tylko błędy.
— Ciszej! Znów zaczynają się trzaski!
Zoe wzmocniła odbiór i Daisy usłyszała narastające dudnienie, podobne do rytmicznych uderzeń pięścią w metalowe drzwi.
— Więc Dean i Wład twierdzą, że to neutrino z Tolimana B? — Nym zapytał w taki sposób, jakby podejrzewał, że się przesłyszał.
— Z Tolimana B — potwierdziła Zoe. — Przez ponad dziesięć minut liczba zarejestrowanych cząstek wzrosła ponad tysiąc razy. Powiedz, co to znaczy? I jak to pasuje do twojej hipotezy? A przede wszystkim siadaj, bo nie lubię, jak ktoś kręci się po sali. —
— Wzmożona emisja oznacza gwałtowne nasilenie się reakcji jądrowych we wnętrzu gwiazdy…
— To wiemy — przerwała mu Daisy, sadowiąc astrofizyka w miejscu wskazanym przez niewidomą. — Chodzi nam o co innego. Przecież neutrino nie może powodować zakłóceń radiowych.
— Nie może. Oddziaływanie neutrino na materię jest tak słabe, że jego strumienie przenikają niemal bez przeszkód przez wnętrza gwiazd i planet. Detektor Kawabaty, który utorował drogę współczesnej astronomii neutri-nowej, działa na zasadzie wzbudzenia przez te cząstki tachiopola o ujemnej masie spoczynkowej, czego nasza przyroda samorzutnie nie jest w stanie stworzyć. Jeśli więc wzmożona emisja tego promieniowania skorelowana jest z zakłóceniami radiowymi, można to tłumaczyć albo wspólną przyczyną obu zjawisk…
— To znaczy?
— Powiedzmy, jednoczesną emisją promieniowania radiowego powodującego zakłócenia.
— Takiej emisji Dean i Wład nie zaobserwowali — zaoponowała Zoe. — Skąd zresztą ten wzrost jonizacji powietrza w pobliżu kilku stanowisk na Temie? Czy krótkofalowe promieniowanie radiowe mogło wywołać takie zjawisko?
— Raczej nie. Pozostaje więc druga możliwość: neutrino jest tylko nośnikiem sygnałów przekazywanych komuś działającemu w Układzie Proximy. I ten ktoś jest właśnie źródłem zakłóceń radiowych, jonizacji i odziaływań biologicznych.
— Tych „ktosiów” musi być chyba ograniczona liczba, bo przecież tylko część stanowisk zarejestrowało odchylenie od normy — wtrąciła Daisy.
— Otóż to. Co więcej, tłumaczy to również, dlaczego tak sprzeczne były wyniki lokalizacji źródła.
— Myślisz, że owo źródło to właśnie ONI? — zapytała Zoe, unosząc głowę znad wykresów rozłożonych na stole.
— W czasie następnej obserwacji spróbujmy ich odnaleźć i dokonać zdjęć w różnych zakresach promieniowania.
— A więc wstępujesz do naszego zespołu! To dopiero ucieszy się Zina.
— Muszę w pełni sprawdzić swoją hipotezę.
— To już chyba nie jest hipoteza?
— Nie wiem. Stajemy wobec nowych zagadek, a więc rodzą się i nowe hipotezy.
— O czym myślisz?
— Toliman nie jest gwiazdą zmienną. Co się tam dzieje w jego wnętrzu i z jakiej przyczyny? A może nie tylko we wnętrzu. Neutrino biegnie stamtąd blisko 55 dni. Połowa tego czasu to właśnie cykl zakłóceń…
Przez chwilę panowała cisza. Słychać było tylko rytmiczne dzwonienie. To Zoe w zamyśleniu uderzała końcem trzymanego w palcach pisaka w stojącą na biurku szklankę.
Naraz odwróciła głowę, kierując obiektyw na Nyma.
— Wpadł mi do głowy nieco dziwaczny pomysł — rozpoczęła z wahaniem. — Może będziesz się śmiał ze mnie, bo tu chodzi o „kocią muzykę”.
Nym spojrzał na nią z niekłamanym zaciekawieniem.
Zanim jednak Zoe zdążyła wyjaśnić, co ma na myśli, rozległ się sygnał i na ścianie ukazała się twarz Rity.
— Przyjdźcie zaraz do centrali! Musimy się naradzić nad sytuacją. Sejsmografy na Urpie zanotowały znów trzęsienie ziemi. Właśnie tam, w okolicach bazy.