Выбрать главу

— Niech pan się nie czuje zobowiązany siedzieć tu ze mną, panie doktorze. Jestem pewna, że ma pan znacznie ważniejsze sprawy…

— Pan Mandrake już raz mnie dzisiaj zatrzymał. Zresztą chciałem z panią porozmawiać, prawda? W sprawie nawiązania współpracy. Mam wrażenie, że znaleźliśmy się w miejscu wręcz stworzonym do takich rozmów. Cicho, nikt nam nie przeszkadza. Tylko proszę nie mówić do mnie panie doktorze w chwili, gdy oboje utknęliśmy na nie domalowanej klatce schodowej. Mam na imię Richard — wyciągnął rękę.

— Joanna. — Lekarka potrząsnęła jego dłonią.

Usiadł na półpiętrze twarzą do kobiety.

— Opowiedz mi o swoim złym dniu.

— Zmarł człowiek. — Oparła głowę o ścianę.

— Ktoś bliski?

— Nawet go nie znałam — zaprzeczyła. — Przeprowadzałam z nim wywiad na oddziale nagłych wypadków… a on…

W jednej chwili był, a w drugiej odszedł, pomyślała. Nie chodziło jej wyłącznie o charakterystyczną figurę retoryczną, eufemizm określający śmierć, taki jak „ostatnie tchnienie”. Opisała to, co czuła. Przyglądała mu się, jak leży, wpatrywała się w piszczący kardiomonitor, śledziła rozpaczliwą akcję reanimacyjną kardiologa i pielęgniarek i wcale nie czuła, żeby Greg Menotti zmarł, zszedł. Raczej odniosła wrażenie, że znikł.

— Miał jakieś doświadczenia graniczne?

— Nie. Nie wiem. Przeszedł zawał serca i reanimowano go w karetce, a potem stwierdził, że niczego nie pamięta, ale podczas badania kardiologicznego ponownie doznał zawału i powiedział: „Za daleko dla niej”. — Podniosła wzrok na Richarda. — Pielęgniarki myślały, że mówi o swojej dziewczynie, ale to nieprawda, ona już przy nim stała.

To on był gdzie indziej, przyszło jej do głowy. Tak samo, jak Carl Śpiączka. Gdzieś za daleko dla niej.

— Ile miał lat? — spytał Richard.

— Trzydzieści cztery.

— I pewnie nigdy wcześniej nie chorował — warknął ze złością. — Gdyby przeżył jeszcze pięć minut, zawieźliby go na chirurgię, zrobili bypass i podarowali dalsze dziesięć, dwadzieścia, może pięćdziesiąt lat. — Gwałtownie pochylił się do przodu. — Właśnie dlatego badania są takie ważne. Jeśli uda się nam twierdzić, co się dzieje w mózgu, kiedy umiera, wówczas opracujemy strategie zapobiegania niepotrzebnym zgonom, takim jak ten z dzisiejszego popołudnia. Jestem przekonany, że doświadczenia graniczne to klucz, mechanizm umożliwiający przeżycie…

— A zatem nie zgadzasz się z Noyesem i Lindenem, że doświadczenia graniczne to tylko skutek niemożności zrozumienia przez mózg jego własnej śmierci?

— Nie, i nie zgadzam się z teorią doktora Rotha, że to jest psychologiczne oddalenie od lęku. Nie istnieje ewolucyjne uzasadnienie ułatwiania lub uprzyjemniania śmierci. Kiedy ciało jest ranne, mózg zapoczątkowuje szereg działań, mających ułatwić przetrwanie. Zamyka dopływ krwi do wszystkich organów, które mogą się bez niej obejść, przyśpiesza tempo oddychania, aby przyjąć więcej tlenu, koncentruje krew w miejscach, gdzie jej najbardziej potrzeba…

— Sądzisz, że doświadczenia graniczne to jedno z takich działań?

Skinął głową.

— Większość pacjentów po doświadczeniach granicznych uratowano dzięki defibrylacji lub noradrenalinie, lecz w niektórych wypadkach organizm samodzielnie wznawiał proces oddychania.

— Myślisz, że to się stało dzięki doświadczeniom granicznym?

— Wydaje mi się, że reanimowały ich procesy neurochemiczne, wywołujące doświadczenia graniczne, one same zaś to tylko skutek uboczny tych procesów. Są także kluczem do zrozumienia tych procesów. Jeśli uda mi się to opisać, uzyskam wiedzę, nadającą się do zastosowania podczas reanimowania pacjentów. Słyszałaś o nowej technice skanowania RIPT?

Joanna pokręciła głową.

— Czy to coś podobnego do tomografii komputerowej emisyjnej?

— W obu wypadkach bada się pracę mózgu — przytaknął. — Z tym, że skanowanie w technice RIPT jest zasadniczo szybsze i znacznie dokładniejsze, bardziej szczegółowe. Poza tym do przeprowadzenia tego typu testu wykorzystuje się znaczniki chemiczne, a nie radioaktywne, toteż jeden pacjent może przejść nieograniczoną liczbę badań. W ich trakcie robi się jednoczesne zdjęcia zjawisk elektrochemicznych, zachodzących w różnych fragmentach mózgu, aby stworzyć trójwymiarową fotografię aktywności układu nerwowego w pracującym mózgu. Albo w umierającym mózgu.

— To znaczy, że teoretycznie można zrobić zdjęcie mózgu podczas doświadczeń granicznych?

— Wcale nie teoretycznie. Ja sam…

Drzwi powyżej nagle się otworzyły.

Oboje zamarli.

— …bardzo owocna sesja — usłyszeli męski głos. — Pani Davenport przypomniała sobie, że po śmierci usłyszała rozkaz powrotu i ujrzała retrospekcję życia.

— O mój Boże — szepnęła Joanna. — To pan Mandrake.

Richard ostrożnie wystawił głowę zza rogu.

— Zgadza się — odszepnął. — Otworzył drzwi do połowy.

— Widzi nas stamtąd?

Pokręcił głową.

— A więc to prawda? — odezwała się ukryta za drzwiami młoda kobieta.

— To Tish — szepnęła Joanna.

Richard przytaknął i oboje zamarli w bezruchu z głowami zwróconymi w stronę schodów i drzwi. Uważnie wsłuchali się w dobiegające ich słowa.

— Umierający człowiek naprawdę widzi przed oczyma całe swoje życie? — dopytywała się Tish.

— Tak jest, wydarzenia z całego życia pojawiają się w formie wizji, zwanej retrospekcją życia — potwierdził pan Mandrake. — Świetlisty Anioł prowadzi duszę poprzez wspomnienia z jej życia i zaznajamia ją ze znaczeniem poszczególnych zdarzeń. Właśnie rozmawiałem z panią Davenport. Anioł ukazał jej wydarzenia i oznajmił: „Patrz i pojmuj”. — Mandrake zapewne oparł się o drzwi i szerzej je otworzył, gdyż jego głos nagle zabrzmiał donośniej. — Patrzeć i pojmować będziemy — głosił. — Nie tylko zrozumiemy nasze własne doświadczenia, ale także samo życie, rozległy ocean zrozumienia i miłości, który stanie się nasz, gdy dotrzemy do wieczności.

Richard wymienił spojrzenia z Joanną.

— Jak długo jeszcze będzie to ciągnął? — szepnął.

— Całą wieczność — mruknęła Joanna.

— Więc naprawdę wierzy pan w życie po śmierci? — zainteresowała się Tish.

Czy on nie ma już kogo odwiedzić, pomyślała z rozpaczą Joanna. Rzecz w tym, że chodziło o Tish, dla której flirt był równie naturalny jak oddychanie. Zarzucała sieć na każdego mężczyznę, nawet pana Mandrake’a. Richard na pewno ją poznał. Joanna zastanawiała się, jak sobie z nią poradził.

— Nie wierzę, aby istniało życie po śmierci — sprostował pan Mandrake. — Ja to wiem. Mam naukowe dowody, że się nie mylę.

— Niemożliwe — zdumiała się Tish.

— Mam naocznych świadków — wyjaśnił. — Moi pacjenci twierdzą, że Tamta Strona to piękne miejsce, skąpane w złocistym świetle i wypełnione najbliższymi.

Zapadła cisza. Może sobie idzie, pomyślała z nadzieją Joanna.

Drzwi otworzyły się jeszcze bardziej i ktoś wszedł na schody. Richard zerwał się na równe nogi i w jednej chwili znalazł się po przeciwnej stronie półpiętra, zmuszając Joannę do wstania i przyciskając siebie i ją do ściany. Wstrzymali oddech i zamarli w oczekiwaniu.

Drzwi się zatrzasnęły, a na betonowych schodach zastukały buty. Za chwilę Mandrake znajdzie się na półpiętrze i ciekawe, jak mu wyjaśnią, dlaczego się tutaj kryją niczym dzieci podczas zabawy w chowanego. Joanna spojrzała pytająco na Richarda. Przyłożył palec do ust. Kroki się zbliżyły.