Выбрать главу

— A co z dziećmi? — padło pytanie. — W ich pamięci znajduje się mniej trwale zakodowanych wyobrażeń.

— Zgadza się — potwierdziła Joanna. — Ale jednocześnie są bardziej skłonne zadowalać dorosłego, który przeprowadza z nimi wywiad, czego dowiodły wypadki wykorzystywania przedszkolaków w latach osiemdziesiątych. Dziećmi można tak manipulować, że powiedzą wszystko.

— No nie wiem — powątpiewał Richard. — Dzisiaj poznałem dziewczynkę, która nie wydawała się szczególnie podatna na wpływy. Znasz ją. Maisie.

— Rozmawiałeś z Maisie Nellis? — Zmarszczyła brwi. — Nie wiedziałam, że wróciła.

— Prosiła, żeby ci przekazać, że ma ci coś ważnego do powiedzenia. — Richard skinął głową. — Przeprowadziliśmy interesującą pogawędkę na temat Hindenburga.

— A więc taka jest katastrofa dyżurna w tym tygodniu. — Joanna uśmiechnęła się.

— Tak, i jeszcze wielka powódź melasy. Wiedziałaś, że w 1919 roku dwadzieścia jeden osób zginęło śmiercią naleśnika?

— Ile czasu z nią spędziłeś? — spytała rozbawiona. — Czekaj, niech zgadnę. Maisie doskonale potrafi zatrzymywać ludzi. Jest w tym niezrównana. Poza tym to wyjątkowe dziecko.

— Powiedziała mi, że ma kardiomiopatię i migotanie komór.

— Wirusowe zapalenie wsierdzia. Nie udaje się nad tym zapanować, a ona źle reaguje na leki znoszące arytmię serca. To prawdziwa tragedia.

— Pewnie stąd zainteresowanie Hindenburgiem.

— Myślę, że w ten sposób stara się stawić czoło swoim lękom — przytaknęła. — Matka nie pozwala jej mówić wprost o chorobie i nawet nie dopuszcza możliwości śmierci Maisie. Jednak przede wszystkim myślę, że Maisie usiłuje zrozumieć własną sytuację, czytając o ludziach, którym przytrafiły się niespodziewane i potworne tragedie. — Zjadła kolejną rodzynkę. — Poza tym dzieci zawsze fascynują się śmiercią. Kiedy byłam w wieku Maisie, najbardziej lubiłam piosenkę Biedne dzieci świata, o dwóch maluchach „skradzionych pewnego pięknego letniego dnia” i pozostawionych w lesie na pewną śmierć. Babcia mi to śpiewała, ku zgrozie mojej matki. Starsi ludzie także fascynują się śmiercią.

— No i co? — spytał zaciekawiony Richard. — Co z tymi dziećmi w lesie? Zginęły?

— Tak, lecz zanim to nastąpiło, przez kilka zwrotek błąkały się w ciemnościach. „Gwiazdy się skryły i księżyc zgasł cały, A one wzdychały i gorzko płakały. Biedactwa upadły i ducha oddały” — wyrecytowała. A potem ptaszki przykryły je listkami poziomek.

Westchnęła z nostalgią.

— Uwielbiałam tę piosenkę. Pewnie dlatego, że była o dzieciach. W większości katastrof Maisie pojawiają się dzieci. Lub psy.

— Na Hindenburgu znajdował się pies. Wabił się Ulla. Przeżył.

— Mówiła, o czym chce ze mną porozmawiać? — Joanna go nie słuchała.

— O doświadczeniach granicznych.

— O Boże. Mam nadzieję, że nie doznała znowu migotania komór i nie była reanimowana.

— Nie sądzę. Maisie swobodnie schodziła z łóżka i kręciła się po pokoju. Pielęgniarka wciąż usiłowała zapędzić ją pod kołdrę.

— Powinnam się z nią spotkać — oświadczyła Joanna i spojrzała w górę schodów. Następnie podkradła się do drzwi i lekko je uchyliła.

— …Świetlisty Anioł, promieniujący wokół złocistym światłem, które błyszczało jak migoczące brylanty… — opowiadał pan Mandrake.

— Wciąż tam stoi. — Zamknęła drzwi.

— To dobrze, bo nie miałem jeszcze możliwości przekonania cię do nawiązania ze mną współpracy, a ty nie skończyłaś mówić o tym, czego ludzie doświadczają podczas śmierci klinicznej. Poza tym pora na deser. — Sięgnął do kieszeni fartucha i wydobył paczkę m m’sów z fistaszkami.

— Nie, dziękuję. — Pokręciła głową. — Po nich chce mi się pić.

— O, w takim wypadku… — sięgnął do prawej kieszeni — …mokka cappuccino na zimno. — Postawił na stopniu butelkę i zaraz wyciągnął następną. — Albo też… — przeczytał etykietę — mandarynkowa zielona herbata z żeń-szeniem.

— Jesteś niesamowity. — Joanna wybrała cappuccino. — Co ty tam jeszcze chowasz? Szampana? Homara thermidor? Ja trzymam w kieszeniach tylko pocztówkę i dyktafon oraz… — Przetrząsnęła kieszenie swetra. — Pager, oj, lepiej go wyłączę. Wolałabym, żeby nagle nie zadzwonił i nie zdradził nas przed panem Mandrakiem. — Wyłączyła urządzenie. — Jeszcze trzy używane chusteczki. Masz może słomkę?

Wydobył z kieszeni rurkę w papierowym opakowaniu.

— Mówiłaś o ciemnościach. — Wręczył jej słomkę. — A co z tunelem?

— Większość ludzi wspomina o tunelu — rozpakowała rurkę — ale chodzi im o coś innego. Dla części ludzi to wir, dla innych przejście lub korytarz albo wąski pokój. Kilku moich badanych stwierdziło, że wokół nich zapadały ciemności.

— Uszkodzenie kory wzrokowej. — Wskazał kciukiem na drzwi. — A co z retrospekcją życia?

— Tylko jedna czwarta moich pacjentów o tym wspomina. — Joanna napiła się kawy. — Pojawianie się przed oczyma scen z życia to dobrze udokumentowane zjawisko podczas wypadków. Pan Mandrake twierdzi, że doświadczenia graniczne, czy też zgodnie z jego terminologią wspomnienia z życia po śmierci…

— Mówił mi — skrzywił się Richard.

— …sprowadzają się do dziesięciu zasadniczych elementów: doświadczeń pozacielesnych, dźwięku, tunelu, światła, zmarłych krewnych, Świetlistego Anioła, poczucia spokoju i miłości, retrospekcji życia, nabycia uniwersalnej wiedzy i rozkazu powrotu. Większość moich pacjentów mówi o trzech lub czterech elementach, zwykle dźwięku, tunelu, świetle i poczuciu obecności ludzi lub aniołów, chociaż przy bardziej szczegółowych pytaniach mają problemy z ich opisaniem.

— To wskazuje na stymulację płata skroniowego — odezwał się Richard. — Może wywołać poczucie obecności istot nadprzyrodzonych przy jednoczesnym braku doświadczeń wzrokowych. Poza tym pojawiają się wtedy wspomnienia i nieokreślone dźwięki, między innymi głosy, ale podobne objawy daje nagromadzenie się dwutlenku węgla i pewnych endorfin. To część problemu: istnieją pewne procesy fizyczne, które mogą wywołać zjawiska opisywane jako typowe dla śmierci klinicznej.

— A pan Mandrake będzie twierdził, że podczas badań laboratoryjnych nie uzyska się takich samych wyników, jak u osób przechodzących śmierć kliniczną. W swojej książce pan Mandrake napisał, że wizje światła i tunelu występujące podczas eksperymentów z anoksją są całkowicie odmienne od opisywanych przez jego pacjentów.

— A bez ustalenia obiektywnych standardów nie da się dowieść niepoprawności takiego rozumowania — uzupełnił Richard. — Relacje z doświadczeń granicznych są nie tylko subiektywne, ale w dodatku można je uznać za zwykłe przesądy.

— I są niejasne. A zatem dzięki swoim badaniom chcesz ustalić obiektywny standard?

— Nie. Już go mam. Trzy lata temu wykorzystywałem technikę skanowania RIPT do sporządzenia mapy aktywności mózgu. Prosiłem badanego o policzenie do pięciu, pytałem go o ulubiony kolor, jak pachną róże, i wyszukiwałem rejony aktywności synaptycznej. W trakcie jednego z eksperymentów pacjent musiał być reanimowany.