Jacy naukowcy?, pomyślał Richard. Doktor Foxx? Doktor Seagal?
— Moi badani niejednokrotnie twierdzili, że po Tamtej Stronie widzieli krewnych, o których śmierci nie wiedzieli. Pacjenci podkreślali swoje zdumienie z powodu spotkania. Po powrocie telefonowali do bliskich i dowiadywali się, że spotkany krewny niedawno zmarł. W żadnym z tych wypadków nie istniała możliwość, aby pacjent wcześniej wiedział o śmierci krewnego.
— Czy ma pan listę ich nazwisk?
— Ujawnianie nazwisk moich rozmówców wskazywałoby na daleko idący brak profesjonalizmu. — Pan Mandrake spojrzał na Richarda z dezaprobatą. — Istnieją jednak liczne udokumentowane wypadki wystąpienia tego zjawiska.
— Doprawdy? W których periodykach?
— Sfery związane z nauką są, niestety, wyjątkowo ograniczone, jeśli chodzi o publikowanie wyników badań związanych ze śmiercią kliniczną — odparł sztywno pan Mandrake. — Z wyjątkiem kilku odważnych pionierów, takich jak doktor Seagal oraz doktor Lander, naukowcy nie dostrzegają szerszych perspektyw tego problemu.
Na wzmiankę o Joannie Richard ponownie zerknął na zegarek. W pół do jedenastej.
— ,,Więcej jest rzeczy w niebie i na ziemi, Horacjo,/ Niż się ich śniło waszej filozofii”* [Ibid.] — zacytował pan Mandrake. — Niejednokrotnie się zdarzało, że osoby po śmierci klinicznej wykazywały paranormalne zdolności. Jeden z moich pacjentów…
— To naprawdę niedobry moment — przerwał Richard. — Muszę zadzwonić, więc jeśli zechce mi pan wybaczyć… — Podniósł słuchawkę.
— Oczywiście — odparł pan Mandrake. — Powinienem się spotkać z panią Davenport. Chętnie podyskutuję z panem na temat pańskich odkryć.
Wyszedł. Richard już miał odłożyć słuchawkę, lecz nagle ponownie przycisnął ją do ucha i wystukał numer Amelii Tanaki, w drzwiach bowiem ponownie stanął pan Mandrake.
— Chciałem tylko wręczyć panu egzemplarz Światła na końcu tunelu — stwierdził, sięgając po długopis Richarda. — Nie, nie, proszę dzwonić. — Machnął ręką. — Wright się pisze przez W, prawda?
— Tak jest — potwierdził Richard, wstukując pozostałe cyfry. Telefon zaczął dzwonić. Mandrake nabazgrał coś na tytułowej stronie.
— Pani Tanaka? — Richard zwrócił się do telefonu. — Mówi doktor Wright.
Pan Mandrake zamknął książkę i wręczył ją Richardowi.
— Myślę, że się panu przyda — oznajmił i skierował się ku drzwiom.
— Dzwonię w odpowiedzi na pani telefon — zwrócił się Richard do sygnału w słuchawce. — Tak. Godzina jedenasta. — I mam nadzieję, że zdasz swój egzamin z anatomii, pomyślał. — Oczywiście. Nie, nie widzę przeszkód.
Pan Mandrake wyszedł, zamykając za sobą drzwi. Richard odłożył słuchawkę i spojrzał na zegarek. Za kwadrans jedenasta. Joanna zrezygnowała ze spotkania.
Otworzył książkę, aby sprawdzić, co w niej napisał Mandrake. „Do pomocy w pańskiej podróży do śmierci i dalej”. Czy to miała być groźba?
Ktoś zapukał do drzwi. Na pewno Mandrake, aby mu podać kolejną przyczynę, dla której nagromadzenie dwutlenku węgla nie może wywołać doświadczeń granicznych. Ponownie porwał słuchawkę i krzyknął:
— Proszę!
Joanna otworzyła drzwi.
— Przepraszam za spóźnienie… Och, rozmawiasz przez telefon.
— Wcale nie — zaprzeczył i odłożył słuchawkę. — Wejdź, wejdź.
— Bardzo mi przykro, że się spóźniłam. Odsłuchałeś moją wiadomość?
— Nie.
— No trudno, nagrałam się na twoją sekretarkę, ale i tak zamierzałam zjawić się tutaj o dziesiątej, żeby z tobą porozmawiać.
Nic z tego nie będzie, pomyślał Richard. Przyszła powiedzieć, że nie jest zainteresowana.
— Musiałam porozmawiać z Maisie i wydostanie się z jej pokoju okazało się trudniejsze, niż myślałam. — Pokręciła głową z uśmiechem. — Jak zwykle.
— Wciąż mówi o Hindenburgu? — spytał. Odwlekał nieuniknione, ale dopóki rozmawiali, miał szansę przekonać ją do zmiany zdania.
Skinęła głową.
— Wiedziałeś, ze kilkoro dzieci, które przyszły na lotnisko powitać rodziców, widziało, jak giną w płomieniach?
— Nie miałem pojęcia. Ona naprawdę wyszukuje najbardziej drastyczne historie, prawda? Właśnie dlatego chciała się z tobą zobaczyć?
— Nie. Znalazła dla mnie opis doświadczeń granicznych, powiązany z, katastrofą Hindenburga i musiałam spytać ją o coś w związku z tą sprawą. Chciałam wiedzieć, czy relacja pochodziła z drugiej ręki, a także czy spisano ją zaraz po wypadku, czy też nieco później.
— Maisie ci to wyjaśniła?
— Niestety, nie. W jej książkach nie ma ani słowa na temat okoliczności ani nazwisk członków załogi, ale obiecała, że postara się coś znaleźć.
— Co z tym członkiem załogi, który miał doświadczenia graniczne? Stracił przytomność podczas wypadku i trzeba go było reanimować?
— Niezupełnie, miał wizję — wytłumaczyła Joanna. — Objawiła mu się, kiedy zwisał na metalowej konstrukcji na górze płonącego zeppelina.
— Widział tunel i anioły?
— Nic, wieloryba i klatkę dla ptaków. Nie dostrzegł niczego, co zazwyczaj dostrzegają ludzie, i właśnie dlatego jego przeżycia są ciekawe. Wypadek zdarzył się przed Moodym i spółką, kiedy nie istniało jeszcze powszechne wyobrażenie o takich zdarzeniach. Mimo to w jego opowieści pojawiają się oczywiste związki z typowymi doświadczeniami granicznymi. Słyszał dźwięki — zgrzyt rozdzieranego metalu — i widział swoją babcię, a także oślepiająco białe światło, które uznał za śnieżne pola. Poza tym wspomniał o obrazach zbliżonych do retrospekcji życia. Opowieść tego człowieka mogłaby się naprawdę przydać, ale nie chcę się zbytnio angażować, dopóki nie sprawdzę, w jaki sposób i kiedy wspomniał o swoich doświadczeniach. To wszystko może się okazać konfabulacją, zwłaszcza jeśli opowieść ujrzała światło dzienne kilka tygodni lub miesięcy po wypadku. Wracając do tematu — poprawiła okulary — wydostanie się od Maisie zajęło nieco czasu, a potem, kiedy już tutaj szłam, zauważyłam, że pan Mandrake kieruje się do twojego laboratorium.
I dałaś nura do najbliższej klatki schodowej, uzupełnił w myślach Richard.
— Czego chciał? — zainteresowała się Joanna. — Usiłował wydobyć z ciebie coś na temat badań?
— Nie. Skoncentrował się na tłumaczeniu, dlaczego mój projekt nie ma szans powodzenia.
— Które przemówienie wybrał? „Sama nauka nie może wyjaśnić doświadczeń z życia po życiu”, czy też: „Skoro to wygląda realistycznie, zatem jest realne”, a może: „Są rzeczy na niebie i ziemi”?
— Wszystko po trochu. Oświadczył, że istnieją udokumentowane przypadki ludzi, którzy podczas doświadczeń granicznych uzyskali informacje niemożliwe do uzyskania w innych okolicznościach.
— Jedną z osób czekających na tych wszystkich ludzi jest ciotka Ethel. Kiedy dochodzą do siebie, dzwonią do Minnesoty i przekonują się, że ciotka Ethel właśnie zginęła w wypadku samochodowym.
— Więc istnieją takie wypadki?
Joanna potrząsnęła głową.
— Te wszystkie historie są powtarzane od czasu pojawienia się wiktoriańskiego spirytualizmu, ale nie oznacza to, że ktoś je udokumentował. Albo pochodzą z trzeciej ręki — ktoś znał kogoś, kto powiedział mu, że ciotce Ethel przytrafił się wypadek — albo całą historię spisano już po tym, jak z Minnesoty przyszła wiadomość o śmierci. Poza tym nazwiska tych osób są zawsze utajnione „ze względu na prawo do prywatności pacjentów”. W rezultacie nie ma możliwości sprawdzenia opowieści. Poza tym nikt nigdy nie wspomina o ujrzeniu po Tamtej Stronie kogoś, kto później nie okazałby się martwy. Czy pan Mandrake wspomniał nazwisko W.T. Stead?