— Nie. Kto to?
— Słynny spirytualista i medium. Jak się okazało, nie miał szczególnych zdolności jasnowidzenia, bo wykupił bilet na Titanica. Wszyscy inni jasnowidze i media twierdzili później, że mieli wizje i przewidzieli jego śmierć, ale żaden z nich nie raczył tego obwieścić przed pojawieniem się w prasie informacji o katastrofie oraz listy zaginionych z nazwiskiem Steada. Ostatnia osoba, która rozmawiała ze Steadem, stwierdziła, że kiedy poinformowano go o zderzeniu z górą lodową, oznajmił: „Myślę, ze to drobiazg”. — Joanna zmarszczyła brwi. — Pan Mandrake nie wypytywał cię o szczegóły badań?
— Zerknął na skaner RIPT oraz EKG, ale nie zadawał żadnych pytań. Dlaczego? Powinien był?
Joanna cały czas była zachmurzona.
— Ten człowiek przez pół dnia tylko węszy, aby dowiedzieć się, kim są moi pacjenci, i dotrzeć do nich przede mną. Naprawdę o nic cię nie pytał?
— Nie. Kiedy wszedł, oznajmił, że chce porozmawiać o badaniach, ale potem zajął się tym, dlaczego naukowe wyjaśnienia nie są adekwatne w wypadku doświadczeń granicznych, i wreszcie skoncentrował się na ograniczonym środowisku naukowym. Do którego nie zaliczył odważnych pionierów, takich jak ty i doktor Seagal.
— Nie poinformowałeś go, że będziemy współpracować?
— Nie — odparł, usiłując nie okazać nagłego zachwytu. — A będziemy?
— Tak. Nie dostałeś mojej wiadomości?
— Niezupełnie, moja automatyczna sekretarka…
— Powiedziałam tylko, że tak, chciałabym wziąć udział w twoich badaniach. Chyba stwierdziłam: „Jak najbardziej, wchodzę w to” czy coś równie enigmatycznego. Wiadomość zostawiłam wczoraj wieczorem.
A zatem nie: „Jeszcze nie” tylko: „Jak najbardziej”.
— Świetnie. — Uśmiechnął się szeroko. — Ogromnie się cieszę. Będzie nam się wspaniale pracowało.
— Chciałabym nadal przeprowadzać wywiady z pacjentami, którzy trafiają do szpitala, chyba że uważasz to za zły pomysł.
— Skąd, im więcej zbierzemy informacji na temat doświadczeń granicznych, tym lepiej będziemy je mogli porównać z wiadomościami uzyskanymi w laboratorium. Planuję tylko jedną lub dwie sesje dziennie, ponieważ analizowanie zdjęć jest dość czasochłonne. Jestem pewien, że to nie wpłynie niekorzystnie na twój rozkład dnia.
— Na pewno nie.
— Świetnie. Jeszcze dzisiaj porozmawiam z biurem stypendialnym na temat oficjalnego włączenia cię do badań.
— Dobrze — skinęła głową. — Nie mów tylko panu Mandrake’ owi. Im dłużej utrzymamy sprawę w tajemnicy przed nim, tym mniej czasu zmarnuję na opędzanie się od niego. A zatem — uśmiechnęła się — zapoznasz mnie ze szczegółami?
— Mam lepszy pomysł. Jedna z moich pacjentek pojawi się za… — Rzucił okiem na zegarek. Kwadrans po jedenastej. — Za chwilę. Skoro mamy czas… — Zaprowadził ją do pulpitu. — To jest pulpit sterowniczy skanera. Obrazy pojawiają się tutaj. — Wskazał na monitory nad pulpitem. — To jest normalnie funkcjonujący mózg. — Zaczął wystukiwać na klawiaturze polecenia i ekran rozjaśnił się plamami w kolorach pomarańczowym, żółtym i niebieskim. Richard wcisnął jeszcze kilka klawiszy. — A to jest mózg śpiącego pacjenta w fazie REM. Zwróć uwagę, że kora przedczołowa — to obszar pobudzania myśli i oceny rzeczywistości — a także obszary czuciowe niemalże nie wykazują żadnej aktywności. A to — znowu coś napisał — jest mózg podczas doświadczeń granicznych, a przynajmniej mam nadzieję, że to doświadczenia graniczne.
Joanna poprawiła okulary i zapatrzyła się w ekran.
— Wygląda podobnie jak mózg w stanie uśpienia.
— Owszem, ale nie widać żadnej aktywności w korze przedczołowej, natomiast w przednim płacie przysadki, o tutaj, aktywność się nasiliła. — Wskazał czerwone plamy. — Podobnie zresztą jak w hipokampie i migdałku móżdżkowym.
— A to są synapsy pamięci długotrwałej? — spytała, wskazując na rozrzucone czerwone i pomarańczowe punkty w korze czołowej.
— Tak. — Wyczyścił ekrany i wyświetlił zdjęcie pana O’Reirdona. — To jest obraz wzornikowy — wyjaśnił, stukając w klawisze. — A to skan z pierwszej sesji pana Wojakowskiego. — Nałożył obydwa obrazy na siebie na trzecim ekranie. — Jak widzisz, rozkład aktywności jest podobny, z wyjątkiem kory czołowej, chociaż nieidentyczny. Między innymi dlatego potrzebna mi twoja pomoc przy dalszych badaniach.
Podszedł do skanera i położył dłoń na łukowatej kopułce.
— To jest skaner RIPT. Pacjent kładzie się tutaj — wskazał na stół do badań — pod urządzeniem, które następnie przesuwa się nad jego głowę. Znacznik, a później krótkotrwały środek uspokajający i dithetamina są wprowadzane przez kroplówkę. Próbki krwi trzeba pobrać przed eksperymentem, w jego trakcie i po zakończeniu. Zajmuje się tym pielęgniarka, chociaż nie zatrudniam jej na stałe.
Joanna z zamyśleniem wpatrywała się w łukowaty otwór.
— Masz problem? — zainteresował się Richard.
— To wygląda jak tunel. Czy istnieje jakiś sposób, aby przykryć tę kopułkę, zastawić ją czymś do czasu, kiedy pacjent się położy? Chciałeś wyeliminować wszelkie możliwe fizyczne czynniki mogące tłumaczyć wizję.
— Jasne. To się da zrobić.
Joanna spojrzała na sufit.
— Czy podczas badania potrzebne ci górne światło?
— Nie, ale badani i tak mają zasłonięte oczy.
— Czym?
— Czarną maską do spania — wyjaśnił. Wydobył jedną z szafki, aby jej zademonstrować. — Poza tym mają słuchawki, przez które słuchają białego szumu.
— To dobrze. Ale i tak uważam, że powinniśmy przyciemnić światło, zgodnie z wyjaśnieniem Garlanda, widoczne podczas doświadczeń granicznych białe światło jest emitowane przez lampy nad stołem operacyjnym, a jego oślepiająca jasność wynika z rozszerzenia źrenic.
Richard z zachwytem wpatrywał się w Joannę.
— Właśnie dlatego chciałem, żebyś ze mną współpracowała. Przyniosę trochę czarnego papieru do zasłonięcia lampy. Stworzymy rewelacyjny zespół.
Joanna odwzajemniła uśmiech, a następnie podeszła przyjrzeć się szarym metalicznym szafkom i wysokiej drewnianej szafie z oszklonymi drzwiczkami, za którymi przechowywano lekarstwa. Mebel był pozostałością z poprzedniej epoki w historii szpitala. Joanna położyła ręce na biodrach.
— Czy chcesz coś jeszcze zmienić? — spytał Richard.
— Nie — odparła. — Poza jednym. — Sięgnęła do kieszeni swetra i wyciągnęła przedmiot luźno owinięty gazetą. — Oto nasza tenisówka.
— Tenisówka? — Richard zapatrzył się na przedmiot, zbyt mały, aby uznać go za but, chyba że dziecięcy.
— Pan Mandrake nie mówił ci jeszcze o bucie? To zdumiewające. Wszystkim opowiada, że but to naukowy dowód prawdziwości doświadczeń granicznych. Twierdzi, że ten dowód jest wiarygodniejszy niż ciotka Ethel.
Wepchnęła przedmiot z powrotem do kieszeni i podeszła do biurka.
— Pewna kobieta o imieniu Maria miała doświadczenia graniczne podczas operacji. — Joanna wysunęła krzesło. — Potem opowiadała o tym, jak unosiła się nad swoim ciałem leżącym na stole do badań i ze szczegółami opisała wszystkie przeprowadzane na niej zabiegi.
— Wielu pacjentów to robiło. — Richard wzruszył ramionami. — Opisywali intubację i elektrody. Ale przecież mogli zdobyć informacje podczas wcześniejszych wizyt w szpitalu.