— Wspaniale. — Podniósł słuchawki, podłączył je do gniazdka i założył. Przez chwilę nasłuchiwał, a następnie zdjął i przysunął do Amelii. — Jesteśmy gotowi — oznajmił. — Założę pani słuchawki na głowę. Zaczynamy?
— Mogę dostać koc? — spytała Amelia. — Zawsze robi mi się zimno.
Zimno?, zastanowiła się Joanna. Wcześniej mówiła, że czuje się ciepło i przytulnie. Joanna przypomniała sobie Lisę Andrews, która drżała, opowiadając, jak jej było ciepło i bezpiecznie.
— Kiedy robi się pani zimno, Amelio? — zainteresowała się.
— Potem. Kiedy się budzę, marznę na kość.
— Gdy się leży, temperatura ciała ulega obniżeniu — odezwała się siostra Hawley, a Joanna miała ochotę ją udusić.
— Budzi się, a potem marznie, czy też jest pani zimno już wtedy, gdy się pani budzi?
— Nie wiem. Chyba potem. — W jej głosie wciąż pobrzmiewała wątpliwość.
Richard przykrył ciało Amelii białym bawełnianym kocem, pozostawiając odkrytą rękę z kroplówką.
— I jak? — zapytał.
— Dobrze.
— W porządku, zakładam pani słuchawki. — Umieścił je na głowie Amelii odwrotnie, tak aby pałąk znajdował się pod brodą. Aby nie zakłócały pracy skanera, pomyślała Joanna.
— W słuchawkach słychać biały szum — wyjaśnił Joannie Richard. — W ten sposób maskujemy wszelkie hałasy dobiegające do ucha środkowego, między innymi odgłosy z zewnątrz. Pani Amelio? — powiedział głośno. Brak odpowiedzi. — Dobrze — stwierdził i obszedł Joannę, aby zdjąć zasłony z kartonu, umieszczone przed skanerem. — Gotowa?
— Tak — potwierdziła Joanna, lecz gdy spojrzała na Amelię leżącą nieruchomo i w milczeniu pod białym kocem, z czarnymi włosami rozrzuconymi wokół głowy, poczuła dreszcz niepokoju. — Jesteś pewien, że badanie jest bezpieczne?
— Jestem. I nie musisz szeptać. Amelia cię nie słyszy. Nie grozi jej żadne niebezpieczeństwo.
To samo myśleli pasażerowie Hindenburga. A pan O’Reirdon musiał być reanimowany w trakcie takiego samego badania.
— Co się stanie, jeśli cokolwiek pójdzie niezgodnie z planem, kiedy Amelia będzie po Tamtej Stronie?
— Specjalny program cały czas kontroluje informacje o procesach życiowych i obrazach ze skanera — uspokoił Joannę. — Wszelkie odstępstwa od normalnego funkcjonowania mózgu lub serca uruchamiają alarm w komputerze, który automatycznie wstrzymuje podawanie dithatminy i zaczyna wstrzykiwać noradrenalinę. Jeśli problem jest poważny, komputer może uruchomić alarm dla zespołu reanimacyjnego.
— Na tym piętrze? — Joanna wyobraziła sobie ludzi z przyrządami do reanimacji, którzy usiłują dotrzeć tutaj z czwartego piętra w zachodnim skrzydle.
— Na tym piętrze — potwierdził Richard. — W tym skrzydle. Ale nie skorzystamy z jego usług. Badanie jest całkowicie bezpieczne, a ochotnik stale kontrolowany podczas sesji i po jej zakończeniu.
— Chyba powinnam powiedzieć, że nic się nie dzieje! — krzyknęła Amelia, z powodu słuchawek nie kontrolując siły swojego głosu.
Richard odrobinę podniósł jedną słuchawkę i powiedział:
— Zaraz się zacznie. — Następnie starannie umieścił słuchawkę na miejscu. — Uważasz, że powinniśmy podjąć jakieś inne środki ostrożności? — zwrócił się do Joanny.
Tak, pomyślała Joanna.
— Nie.
— No dobrze, więc zaczynamy — zarządził. — Siostro, zalepam. Najpierw wprowadzam badanych w fazę snu płytkiego — wyjaśnił Joannie — chociaż istnieje możliwość wywołania stanu śmierci klinicznej bez tego.
Siostra Hawley rozpoczęła podawanie środka. Richard zajął miejsce przed pulpitem. Po minucie ręce Amelii się odprężyły, a palce lekko rozsunęły. Jej twarz, do połowy ukryta pod maską i elektrodami, również wydawała się odprężona, usta były lekko rozchylone, a oddech płytszy. Joanna spojrzała na odczyty. Tętno Amelii podskoczyło nieznacznie, a fale mózgowe się spłyciły.
— Zwróć uwagę, jak aktywność przesuwa się z kory motorycznej i sensorycznej do międzymózgowia — zauważył Richard, wskakując na ekrany. — Znajduje się w fazie snu płytkiego. Dobrze, podaję dithetaminę. Patrz. — Raz jeszcze pokazał obraz, gdzie barwa przedniej części płata skroniowego zaczęła się zmieniać z żółtej na czerwoną. — Płat skroniowy przyjmuje charakterystyczny wygląd dla stanu przeżywania doświadczeń granicznych — stwierdził, kiedy płat skroniowy przybrał czerwoną barwę. — Startujemy.
— Ona ma teraz doświadczenia graniczne? — Joanna spojrzała na obraz, a potem z powrotem na Amelię. — W tej chwili?
Pokiwał głową.
— Powinna wpatrywać się w światło i czuć ciepło oraz spokój.
Joanna zapatrzyła się na Amelię. Nie zauważała żadnych oznak tego, że badana widzi tunel lub intensywne światło; podobnie jak w wypadku Carla Śpiączki i Grega Menottiego, nie miała też poczucia, że Amelia jest gdzieś daleko, całkowicie nieosiągalna. Wyglądała po prostu na pogrążoną we śnie, z ustami ciągle lekko rozchylonymi, odprężoną twarzą. W żaden sposób nie okazywała swoich przeżyć.
Joanna zerknęła na monitor, lecz jaskrawe plamy błękitu, czerwieni i żółci nie podpowiedziały jej nic więcej niż wyraz twarzy Amelii.
Richard stwierdził, że aktywność mózgu i podstawowe oznaki życia znajdują się pod kontrolą, a alarm włączy się przy każdej zmianie w ciśnieniu krwi lub funkcjonowaniu mózgu, lecz co się stanie, jeśli taka zmiana nie pojawi się na monitorach? Czternaście procent ludzi po śmierci klinicznej twierdziło, że ich doświadczenia były przerażające, widzieli diabły, potwory i duszącą ciemność. A jeśli Amelia przechodziła teraz przez coś koszmarnego i nie miała jak ich o tym poinformować?
Nie wyglądała na przerażoną. W rzeczywistości lekko się uśmiechała, jakby widziała coś przyjemnego. Anioły? Niebiańskie chóry?
— Ile trwają doświadczenia graniczne? — spytała Joanna.
— To zależy. — Richard nie oderwał wzroku od pulpitu. — U pana O’Reirdona trwały trzy minuty, lecz nie ma żadnego fizycznego powodu, aby nie dochodziły do dziesięciu, piętnastu minut.
Przyszło jej do głowy, że przecież w ciągu czterech, sześciu minut mózg obumiera. Wciąż nie potrafiła oprzeć się wrażeniu, że ma przed sobą przypadek prawdziwej śmierci klinicznej, a nie symulacji.
— Teoretycznie może trwać tak długo, jak długo podawana jest dithetamina, lecz przez połowę czasu… cholera!
— Co jest? Coś niedobrze? — Joanna z niepokojem wbiła wzrok w monitory, a potem w Amelię.
— Spontanicznie się ocknęła — wyjaśnił Richard. — Nie wiem, czy pojawił się problem z dozowaniem, czy też ma to związek z doświadczeniami granicznymi. Między innymi musimy ustalić, co wyrzuca badanych ze stanu śmierci klinicznej i przywraca im przytomność.
— Ocknęła się?
— Nie. — Richard spojrzał na monitory. — Ponownie znalazła się w fazie płytkiego snu.
Joanna zapatrzyła się w Amelię. Ręce dziewczyny nieruchomo spoczywały na gąbce. Z twarzy badanej nie znikał lekki uśmiech.
— Jeśli jest to wywoływane przez doznania — ciągnął Richard — możemy mieć do czynienia z tym samym mechanizmem, który przywraca do życia osoby w stanie śmierci klinicznej, a w takim wypadku…
Rozległ się dźwięk.
— Pst — syknęła Joanna i pochyliła się nad Amelią.
— Obudziła się? — zapytał Richard, patrząc na ekrany. — Nie powinna. Zgodnie z obrazami wciąż znajduje się w fazie płytkiego snu.
— Pst — powtórzyła Joanna i przysunęła ucho do ust Amelii.