Выбрать главу

Znowu zamilkli. Tak wiele było ważnych spraw, o których Ravn chciał porozmawiać z Tovą, ale nie umiał ubrać swoich myśli w słowa.

– Chcę ciebie! – rzucił nieoczekiwanie.

Krew uderzyła Tovie do głowy, jej twarz oblała się ognistym rumieńcem.

– Nie – wyszeptała z goryczą. – Nie takiej bliskości oczekuję. Mnie jest potrzebna czułość, ciepło, zrozumienie i miłość. Nie możesz mi dać nic z tego, czego pragnę, Ravn.

Dotknięty do żywego, cofnął ręce.

– Jeśli dobrze cię zrozumiałem… pragniesz wszystkich tych bzdur, o których mówiłaś, ode mnie?

– Nie – rzekła zakłopotana. – Mówiłam tylko o swoich marzeniach.

Ravn poczuł, jak bardzo jest zmęczony walką, którą toczył z samym sobą. W piersiach czuł nieustanny ból i nagle wydało mu się, że dłużej już go nie zniesie.

– Przecież ja się staram, Tova – wyszeptał, wtulając twarz w jej włosy. – Nie rozumiesz tego? Czy nie mogłabyś mi pomóc?

– Och, Ravn – w głosie dziewczyny zabrzmiał żal. – Wybacz mi!

Ravn odetchnął głęboko, starając się odzyskać równowagę ducha.

– Nie wiem, co robić. To wszystko jest dla mnie takie nowe i trudne. Naprawdę próbuję się zachowywać jak należy. Bardzo cię pragnę. Oczywiście, że nie teraz. Myślałem o tobie nieustannie od tamtej chwili w lesie. Nie miałem pojęcia, że z kobietą może być tak przyjemnie.

– A więc pewnie robiłeś to później często?

– O czym ty mówisz?

– A co, nie macie żadnych kobiet w Grindom?

– A na cóż mi one? – skrzywił się.

Promienny uśmiech rozjaśnił twarz dziewczyny, ujawniając całą radość, jaką napełniło się jej serce.

– Chociaż to, co się stało między nami, było właściwie takie nędzne – rzekła z powagą – to jednak jestem przekonana, że może być zupełnie inaczej.

Bezwiednie zacisnął ramiona, którymi obejmował dziewczynę. Tova ledwie się powstrzymała, by nie krzyknąć z bólu.

– Tak myślisz? – rzekł udręczony. – Że ty i ja… ty i ja… – nie dokończył, ale Tova zrobiła to za niego:

– Połączyła nas osobliwa więź, mimo że jesteśmy tak różni jak ogień i woda. Prawda?

– Tak. Nie pragnę jedynie twego ciała, chyba zdążyłaś to już zrozumieć. Tylko ty możesz mi pomóc wydostać się z chłodnej pustki, jaka mnie otacza. Ale potrzebna ci będzie ogromna cierpliwość, wiesz bowiem, jak zostałem wychowany!

Tova obróciła się lekko i przytuliła policzek do piersi Ravna, pragnąc w ten sposób zapewnić, że stanie u jego boku i że zawsze może na nią liczyć.

– W dzieciństwie karmiono mnie bezwzględnością – ciągnął dalej Ravn, nabrawszy głębokiego oddechu. – Pogardą wobec ludzi. Wpojono mi tak wiele złych cech, że nie jestem w stanie ich zliczyć. Nie byłem przygotowany na spotkanie z kimś takim jak ty. Próbowałem bronić się przed ciepłem, jakie mi okazywałaś. Te ostatnie dni w Grindom były dla mnie straszne. Robiłem, co mogłem, by wymazać z pamięci wspomnienia związane z tobą, odpędzałem myśli, które mną owładnęły. Stało się coś…

– Opowiedz o tym – poprosiła cicho.

– Na pewno bardzo cię boli – nieoczekiwanie zmienił temat. – Ułożę cię wygodniej.

Delikatnie otulił dziewczynę miękką peleryną, której skraj podłożył pod zranioną nogę Tovy. Zrobił to tak delikatnie, że nikt, kto go znał, nie uwierzyłby, że to ten sam okrutny wojownik z Grindom. Tova podziękowała i z westchnieniem ulgi oparła z powrotem głowę na jego ramieniu.

– Poproszę ojca, żeby zniszczył wszystkie wnyki – mruknęła.

– Mam nadzieję, że po raz drugi nie wpadniesz w taką pułapkę.

– Nie myślę o sobie, lecz o zwierzętach.

Ravn zmarszczył brwi.

– Tak, to rzeczywiście bestialski sposób polowania. Usunę wnyki także w pobliżu Grindom.

Potrząsnął głową zdumiony samym sobą. Nieprawdopodobne, jak bardzo ta dziewczyna odmieniła jego stosunek do życia. I w sprawie zwierząt też chyba miała rację.

– Dziękuję – powiedziała miękko. – Teraz opowiedz, co się stało.

Ravn nadal miał kłopoty z wyrażaniem swoich myśli.

– Pewna dziewczyna w Grindom…- zaczął.

Tova zesztywniała.

– Nie, poczekaj – uspokoił ją Ravn. – Nic mnie z nią nie łączyło. Odebrała życie sobie i dziecku, którego oczekiwała. Utopiła się. Kilka strasznych bab odsądziło ją od czci i wiary…

Przerwał na chwilę, a potem mówił dalej:

– I wtedy nagle pojąłem, co tobie uczyniłem. Musiałem tu przyjechać, żeby się dowiedzieć, co się z tobą dzieje. A wieczorem w twoim alkierzu… miałem sen.

Tova podniosła wzrok i spojrzała na Ravna pytająco. Nigdy jeszcze nie widziała w jego twarzy tyle skupienia i napięcia.

– Śniło mi się, że byłem na pobliskich torfowiskach… Opowiedział Tovie swój dziwny sen o ognikach i dziecku, a na koniec dodał:

– Kiedy się obudziłem i odkryłem, że to wszystko nie działo się na jawie, że nie ma żadnego dziecka, poczułem ulgę, ale zarazem smutek. Ogarnęła mnie tęsknota. Nagle znienawidziłem siebie i życie, jakie do tej pory wiodłem. Ale ciągle jeszcze broniłem się przed tym, co we mnie nowe. Wychowanie, jakiemu byłem poddany, miało mnie wszak uczynić twardym jak skała. Sam nie wydostanę się z tego mroku i chłodu, jakie mnie otaczają. Pomóż mi, Tova. Na Boga, pomóż!

Tova, choć cierpiała przy każdym najmniejszym nawet poruszeniu nogą, odwróciła się do Ravna na tyle, by pogłaskać go po policzku.

– Pomożemy sobie nawzajem, Ravn – wyszeptała.

– Już idą – powiedział, kryjąc twarz w jej włosach i obejmując ramionami.

Pierwszy dobiegł do nich rycerz Gudmund, który z daleka dostrzegł ich pomiędzy drzewami w brzasku jaśniejącego dnia. Upadł na kolana przed córką.

– Dziecino, ile się nacierpiałaś! Zaraz przyjdzie kowal i wydostanie cię z tego okropnego żelastwa.

– Już dobrze, ojcze – uśmiechnęła się blado. – Ravn był przez cały czas przy mnie i pomógł mi przetrwać najgorsze.

Rycerz podniósł wzrok i napotkał spojrzenie Ravna. Ku swemu ogromnemu zdumieniu na czarnych rzęsach wojownika dostrzegł łzy.

ROZDZIAŁ X

Żona rycerza wyszła przed dom i w blasku porannego słońca ujrzała grupkę ludzi nadchodzących od strony lasu. Zauważywszy córkę, zacisnęła pięści, żeby stłumić zalewającą ją falę histerii.

Tova, szlachcianka, córka rycerza! Może poślubić kogo tylko zechce, nawet samego księcia! Tymczasem niesie ją ten straszny człowiek, a ona zarzuciła mu ręce na szyję i przytuliła się do jego piersi. A Gudmund przyjmuje to ze spokojem! Czyżby nie widział, że ten z gruntu zły mężczyzna pochyla się nad ich córką i szepcze jej coś czule do ucha? O, roześmiali się oboje, a ich oczy wyrażają głębokie porozumienie. O Boże, co to wszystko ma znaczyć?

Wyszła im na spotkanie, blada ze zdenerwowania

– Matko, zarządź, by podano nam coś do jedzenia! – zawołał rycerz.

Nie obdarzywszy nawet jednym spojrzeniem męża, który jej zdaniem zachował się jak zdrajca, zwróciła się do służącej ze słowami:

– Borghild, zaprowadzisz Tovę natychmiast do jej alkierza. Wezwij też kogoś, kto opatrzy jej rany. A wy, panie – popatrzyła na Ravna – opuścicie natychmiast nasz dwór! Natychmiast!

– Chyba nie ma takiego pośpiechu – wtrącił się rycerz. – Najpierw muszę porozmawiać z naszym gościem, a także z Tovą i Borghild. Nie pojmujesz, że życie naszej córki wisiało na włosku? Także nasz dwór jest w niebezpieczeństwie, póki nie wyjaśnimy, co tu się właściwie dzieje.

– W takim razie chcę przy tym być! Nie dopuszczę, aby się stało coś niestosownego.

– Niestosownego! – powtórzył zdenerwowany rycerz. – Czy ty niczego nie rozumiesz?