– Z tego, co wiem, ich zaczepki ograniczały się do wyzwisk, dopóki Billy…
– Billy nie znosi znęcania się nad słabszymi. – Spojrzałem na blizny na jego plecach.
– Rozumiem – rzekła pani Sanderson, ale ton jej głosu mówił coś innego. Przez kilka sekund milczała. – Dobrze się składa, że pan dzwoni – powiedziała w końcu. W jej głosie pretensjonalny ton zmieszał się z powagą, co nadało mu brzmienie niemal komiczne, jak u Williama F. Buckleya, który jąkając się, oświadcza, że masz raka i twoja sytuacja jest beznadziejna.
– Tak?
– Przed wyjściem chłopców do kina doszło do niepokojącego incydentu związanego z Billym – powiedziała, po czym zapadła ciężka cisza. – A może powinnam porozmawiać o tym raczej z Julią?
– Ona wciąż jeszcze czuje się nie najlepiej, ale powtórzę jej wszystko, co mi pani powie.
– No dobrze. Wie pan, postanowiliśmy z mężem mieć jeszcze jedno dziecko. Urodziło się dwa miesiące temu.
– Moje gratulacje – powiedziałem, zastanawiając się, do czego ta kobieta zmierza. Temat, który poruszyła, wzbudził jednak mój niepokój. Pamięć o morderstwie Brooke była jeszcze wciąż na tyle żywa, że rozmowa o niemowlętach natychmiast kojarzyła mi się ze śmiercią. Spojrzałem na Billy’ego, który próbował zetrzeć sobie krew z piersi.
– Przed wyjściem Jason musiał jeszcze dokończyć sprzątanie. Nic wielkiego: pozbierać swoje rzeczy z podwórza i tym podobne.
– Jasne – powiedziałem, nie mogąc się doczekać puenty.
– Zaprowadził więc Billy’ego do swojej sypialni i uruchomił mu nową grę Nintendo.
– W porządku.
– Kiedy Jason skończył, poprosił mojego męża, żeby zawołał Billy’ego i powiedział mu, że już mogą iść.
Powoli traciłem cierpliwość.
– No i co się stało? – rzuciłem znacząco.
– Właśnie mówię. Mój mąż znalazł Billy’ego w sypialni małej Naomi. Stał przy jej łóżeczku i gapił się, jak mała śpi. Godzinę wcześniej położyłam ją spać.
Pomimo, że o zabójstwo Brooke został oskarżony Darwin, pan Sanderson musiał się poczuć nieswojo, gdy zobaczył poprzedniego głównego podejrzanego wpatrującego się w jego córkę.
– Czy Billy powiedział, co tam robił? – zapytałem.
– Mój mąż zapytał go, ale nie uzyskał odpowiedzi. Chłopiec wyglądał, jakby był w jakimś transie. Nicholas musiał nim potrząsnąć, żeby się ocknął.
Mogła powiedzieć, że Billy wydawał się oszołomiony lub nieobecny. Trans jest jednym z tych słów kluczy, które są zarezerwowane dla psychopatów.
– Baliście się, że Billy mógłby zrobić krzywdę waszej córce? – zapytałem, by przerwać dywagacje na temat jego stanu.
Billy spojrzał na mnie uważnie.
– Tego nie mówię – zaprzeczyła pani Sanderson. Umilkła na chwilę. – Nasi przyjaciele z Nantucket powiedzieli nam, że Billy sprawiał problemy na długo przed tą tragedią związaną z jego siostrą, Brooke. Podobno kradł i znęcał się nad zwierzętami.
– To prawda – przyznałem. Wyglądało na to, że Martha’s Vineyard nie da Billy’emu drugiej szansy.
– Takie dzisiaj czasy, że człowiek nie wie, komu może wierzyć. W żadnej sprawie. Zawsze się okazuje, że pozory mylą. Wszystko jest bardziej zagmatwane.
Czytaj: policja schrzaniła sprawę i niesłusznie oskarżyła Darwina Bishopa o morderstwo dziecka, podczas gdy winny jest jego szalony adoptowany syn z Rosji. Może nawet Darwin się poświęcił i wziął winę na siebie, żeby go chronić.
– Doskonale panią rozumiem – powiedziałem.
– Postanowiliśmy więc z mężem, że lepiej będzie, jeśli Billy przestanie przychodzić do naszego domu i nie będzie się więcej spotykał z Jasonem.
Dobrze wiedziałem, co Billy będzie teraz czuł: rozczarowanie, osamotnienie i odtrącenie. Strata przyjaciela dla każdego jest ciężkim przeżyciem, lecz dla kogoś takiego jak Billy, sieroty, który niedawno stracił siostrę…
– Powiem mu o tym i jestem pewien, że dostosuje się on do państwa życzenia – oświadczyłem.
– Dziękuję panu bardzo. Niełatwo mi było o tym mówić.
– Życzę dobrej nocy – powiedziałem, starając się, żeby zabrzmiało to w miarę uprzejmie. – Mam nadzieję, że Billy dał tym chłopcom nauczkę i przestaną oni dokuczać pani synowi.
– Tak. No cóż, dobranoc.
Usiadłem na kanapie obok Billy’ego, który zaczął płakać.
– Posłuchaj mnie – powiedziałem. – Nikogo nie zabiłeś. Ale pobiłeś tych chłopców, którzy dokuczali Jasonowi. Z tego, co słyszałem, to zdrowo im dołożyłeś. Być może nawet jednemu złamałeś rękę.
Kiwnął głową ponuro, odzyskując panowanie nad sobą.
– Nie wiem, co się ze mną stało – rzekł.
– To nie wszystko.
Billy domyślił się z tego, co usłyszał z mojej rozmowy telefonicznej, że chodzi o córkę państwa Sanderson.
– Po prostu stałem tam, próbując sobie wyobrazić, co przeżyła Brooke. Wcześniej nie dopuszczałem do siebie takich myśli. Ani razu. Ale kiedy przechodziłem obok pokoju siostry Jasona i zobaczyłem ją śpiącą, nie mogłem się powstrzymać, żeby o tym nie pomyśleć. – Spuścił wzrok. – Wszedłem tam i popatrzyłem na nią. Wyobraź sobie: budzisz się i nie możesz zaczerpnąć powietrza. Dusisz się w łóżeczku, twoja matka jest na dole, a ojciec przypatruje się, jak umierasz.
Chociaż ucieszyło mnie, że Billy tak silnie zaczyna przeżywać cierpienia innych, martwiło mnie, że nie dostrzega niczego niestosownego w swoim zachowaniu.
– Nie zwracałeś uwagi na pana Sandersona. Musiał tobą potrząsnąć.
– Patrzyłem na nią, ale widziałem Brooke.
Kiedy spojrzał na mnie, w jego oczach zobaczyłem smutek, ale też (albo mi się wydawało) leciutkie oznaki zaciekawienia śmiercią, bliskiego fascynacji.
– Straciłeś panowanie nad sobą, gdy rzuciłeś się na tych chłopców. Poza tym nie powinieneś wchodzić do pokoju siostry Jasona bez pozwolenia.
Billy kiwnął głową.
Spojrzałem przez okno na księżyc w pełni, zbierając się w sobie, by mu powiedzieć o konsekwencjach jego zachowania.
– Sandersonowie potrzebują czasu, żeby znów nabrać do ciebie zaufania. Nie chcą, żebyś przychodził do ich domu ani spotykał się z Jasonem.
Billy zmrużył oczy.
– Dlaczego?
– Nie mają do ciebie zaufania.
– Stanąłem w obronie Jasona.
– Nie. Zrobiłeś coś więcej. Chodziłeś sam po ich mieszkaniu, wszedłeś do pokoju dziecka i…
– Co takiego powiedzieli? – zapytał z oburzeniem. – Sądzą, że to ja zabiłem Brooke, tak?
– Sandersonowie martwią się o swoje dziecko – powiedziałem wymijająco. – Krótko mówiąc, chyba przypominasz im, jak kruche jest życie. A oni nie chcą, żeby im teraz o tym przypominano. Są świeżo upieczonymi rodzicami.
– Gówno prawda. Myślą, że to ja zrobiłem. – Zacisnął usta. Koniec z drżeniem, koniec z płaczem. – Pieprzyć ich. Mogą iść do diabła. – Wstał. – Nie mam zamiaru przestać się kolegować z Jasonem tylko dlatego, że jego rodzice są dupkami. – Zrobił krok w kierunku drzwi.
Też wstałem i podniosłem rękę, żeby namówić go na rozmowę i rozładować jego gniew. Ale zanim zdążyłem coś powiedzieć, Billy odepchnął mnie i wypadł za drzwi.
– Billy! – zawołałem za nim.
Pobiegł w kierunku domu i zniknął w ciemnościach.
22
Dałem Billy’emu kilka minut, żeby ochłonął, i ruszyłem za nim do domu. Otworzyłem sobie sam drzwi, nie chcąc nikogo budzić. W salonie zastałem jednak Julię, jej matkę i Garreta, którzy wyglądali na zaniepokojonych. Billy wszystkich ich pobudził, kiedy wpadł do domu, zatrzasnął za sobą drzwi i wbiegł do swojego pokoju, przeklinając po drodze mnie, Sandersonów i całe swoje marne życie.
– Co się stało? – zapytała mnie Julia. Miała na sobie białą bawełnianą koszulkę, którą zdejmowała, gdy ją podpatrywałem. Koszulka zasłaniała niewiele ciała. Gdy na nią spojrzałem, Julia zerknęła na swoje odsłonięte uda z wyraźnym skrępowaniem.
– Może porozmawiamy o tym na osobności – powiedziałem do niej.
– Billy krzyczał, że chciałby umrzeć – rzekł Garret.