Выбрать главу

Pewne sprawy już zaakceptowałem. Nie łudziłem się, że Julia dochowała wierności Darwinowi Bishopowi. Nie oczekiwałem zresztą, że opowie mi o wszystkich swoich romansach. Byłbym nawet skłonny pogodzić się z tym, że zaszła w ciążę z mężczyzną, który nie był jej mężem.

Nie mogłem jednak przejść do porządku nad tym, że naraziła na szwank dochodzenie w sprawie zabójstwa swojej córki, zatajając ważne informacje.

Martwiło mnie coś jeszcze. I to bardzo. Dlaczego Darwin Bishop nie powiedział, że nie jest biologicznym ojcem bliźniaczek? Czyżby nie chciał, by policja zaczęła szukać innego podejrzanego? Albo obawiał się, że sędziowie przysięgli łatwiej uwierzą, że mógł zabić Brooke, skoro była dzieckiem innego mężczyzny? Wróciliśmy do domu parę minut po siódmej. Chciałem odłożyć rozmowę z Julią do następnego dnia, ale tuż po północy zadzwoniła do mnie do domku gościnnego.

– Przyjdź do mnie – wyszeptała.

– Do twojego pokoju?

– Chłopcy śpią. Wymęczyliśmy ich.

– Czemu nie przyjdziesz do mnie?

Zachichotała.

– Ponieważ przed chwilą wzięłam prysznic, mam mokre włosy, jestem naga i leżę w łóżku.

– Zaraz będę.

Otworzyłem sobie drzwi domu i poszedłem do pokoju Julii. Drzwi były otwarte, ale Julia zgasiła światło i w pokoju panowała prawie absolutna ciemność.

– Nie zapalaj światła – usłyszałem jej szept od strony łóżka. – Zamknij tylko drzwi.

Zrobiłem, co kazała.

– Podoba ci się, gdy nic nie widzę.

– Ja będę twoimi oczami – powiedziała. – Leżę na brzuchu. Pod biodrami mam dwie poduszki, a trzecią położyłam tak, że mogę ją gryźć, jeśli będę musiała. Czy to jasne?

Po omacku doszedłem do łóżka i usiadłem na brzegu materaca. Wyciągnąłem rękę i przeciągnęłam nią po aksamitnie gładkiej skórze na plecach Julii. Westchnąłem.

– Musimy porozmawiać – powiedziałem.

– Później.

Moja dłoń zdążyła zawędrować w okolice krągłości pośladków, zanim zdołałem ją cofnąć.

– Nie. Najpierw. – Poczułem, jak Julia owija się prześcieradłem i sięga do lampki nocnej.

– Co się stało? – zapytała, zerkając na mnie. Brzeg prześcieradła trzymała tuż poniżej piersi.

Odwróciłem wzrok, żeby zebrać myśli. Na ścianach wisiały piękne obrazy olejne przedstawiające morze i moczary oraz czarno-białe fotografie, na których była Julia jako mała dziewczynka i młoda kobieta.

– Przysłano mi dziś pewną dokumentację medyczną z Nowego Jorku.

– Tak?

Znów popatrzyłem na nią. Podciągnęła prześcieradło pod brodę. Nie widziałem powodu, żeby się bawić w subtelności.

– Wiem o wasektomii Darwina i o tym, że nie jest ojcem bliźniaczek.

Julia spojrzała na mnie bez wyrazu, jakby się zastanawiała, czy ma mi odpowiedzieć wprost, czy zrobić unik.

– Dlaczego nie powiedziałaś o tym mnie lub Northowi? – zapytałem.

Kiwnęła do siebie głową.

– Możesz mi wierzyć lub nie, ale nie powiedziałam tego, bo obiecałam Darwinowi. Obiecałam mu to jeszcze, nim urodziły się dziewczynki, kiedy naciskał, żebym się poddała aborcji. Odniosłam wrażenie, że najważniejsze było dla niego zachowanie tajemnicy. – Na jej ustach pojawił się gorzki uśmiech. – Przysięgłam na życie Brooke i Tess.

– Powinnaś nam była o tym powiedzieć. I nie tylko dlatego, żebyśmy mogli przesłuchać prawdziwego ojca dziewczynek. Ktoś taki jak Darwin mógł dojść do wniosku, że przez ciebie znalazł się w kłopotliwej sytuacji, i załatwić sprawę po swojemu. Mielibyśmy motyw zabójstwa.

– Kiedy pogrzebie się prawdę tak głęboko, jak to zrobiliśmy z Darwinem, to nikt się do niej nie dokopie. To tak, jakby sprawa w ogóle nie istniała. Nawet nie przyszło mi do głowy, że może ona mieć znaczenie dla śledztwa. Wszyscy skupiliśmy się na Billym, na tym, czy on jest winny.

– Kiedy umówiliśmy się na lunch w Bomboi w Bostonie, zapytałaś mnie, czy moim zdaniem Darwin mógłby zabić własną córkę? Krew z krwi, kość z kości? Dlaczego użyłaś właśnie tego zwrotu?

– Dlaczego użyłam tego zwrotu? Mówisz jak policjant.

– Nie jestem policjantem. Chcę tylko wiedzieć, dlaczego tak się wyraziłaś. Dlaczego użyłaś tych słów?

– Bez powodu. Nie miałam na myśli ich dosłownego znaczenia. To taki popularny zwrot. Chodziło mi ogólnie o dzieci. – Zrobiła pauzę. – W sensie prawnym. Przecież jesteśmy małżeństwem.

– I wciąż twierdzisz, że list, który znalazła Claire… był przeznaczony dla twojej terapeutki, a nie dla mężczyzny, z którym zaszłaś w ciążę?

Spojrzała na mnie z ukosa.

– Teraz rozumiem. Ty mi nie wierzysz. W ani jedno słowo. Nie odpowiedziałem.

– Bo nie powiedziałam ci wszystkiego na temat swojego życia seksualnego? – Na wpół wykrzyczała dwa ostatnie słowa.

– Ciszej. Chłopcy.

– Bo nie powiedziałam ci – mówiła, z trudem powstrzymując się, by nie krzyczeć – że mój mąż tak nienawidził świata, że nie chciał mi dać dzieci? Nie powiedziałam ci wszystkiego, więc nie wiesz, jakie to uczucie, gdy cię traktują jak piękną lalę do pieprzenia, która wie, że nigdy nie zostanie matką. – Potrząsnęła głową. – Może to dla ciebie nowina, Frank, ale byłam samotna. I przestraszona. Życie z Darwinem nie należało do łatwych. Kiedy więc dwa lata temu spotkałam kogoś, komu na mnie zależało, wdałam się z nim w romans. Myślałam, że mamy szansę na wspólne życie. Potem zaszłam w ciążę, a on nie umiał sobie z tym poradzić. Przestaliśmy się więc spotykać.

– Kto to był?

– Nie mogę ci powiedzieć. To znajomy Darwina. Bardzo znany człowiek. Był na pogrzebie Brooke, ale nawet ze sobą nie rozmawialiśmy.

– Chcesz mi wmówić, że miałaś romans ze znajomym męża, urodziłaś mu dwoje dzieci, a teraz nie utrzymujesz z nim żadnych kontaktów?

– A wiesz, w co ja nie mogę uwierzyć? W to, że myślisz, że możesz wtykać nos we wszystko, co się ze mną działo, zanim się pojawiłeś. Czy ja cię prosiłam o listę wszystkich kobiet, które pieprzyłeś? – Spojrzała w bok. – Zostaw mnie.

– Julio…

– Wyjdź. Po prostu wyjdź.

23

Na korytarzu spotkałem Garreta, który stanął w drzwiach swojego pokoju.

– Niespokojna noc, co? – zapytał. Miał na sobie dżinsy, od pasa w górę był nagi. Ciało miał równie silnie umięśnione jak Billy, klatkę piersiową niczym bokser wagi półśredniej, twardy brzuch. Wydawał się zdenerwowany – może zaniepokojony, a może podniecony.

Byłem zły, że usłyszał moją sprzeczkę z Julią.

– Cóż, tak bywa. Przepraszam, że cię obudziliśmy.

– Nie byłem aż tak zmęczony.

Wskazałem na jego pokój.

– Chcesz porozmawiać?

– Chyba już dość się nagadałeś.

Chciałem przekonać Garreta, że nie wszystko jeszcze stracone, choć sam byłem odmiennego zdania. Najpierw kłopoty z Billym, a teraz z Julią, a wszystko to wydarzyło się w ciągu dwudziestu czterech godzin.

– Właściwie to przydałoby mi się towarzystwo. Nie zabiorę ci wiele czasu.

– Właź – powiedział i cofnął się do swojego pokoju.

Wszedłem za nim. Niewiele zrobił, żeby urządzić pokój; wszędzie stały pudła z ubraniami, albumami fotograficznymi, kilkoma aparatami z teleobiektywami i setkami kaset z filmami. Usiadłem za biurkiem.

– Przepraszam za ten bałagan – rzekł i zaczął wrzucać rzeczy do szafy. – Matce jest teraz ciężko – dodał i zerknął na mnie.

– Zgadza się.

– Nie chodzi tylko o to, że jeszcze nie doszła do siebie po pobiciu i tym wszystkim. – Wziął następne pełne pudło. – Ale o zmianę jej sytuacji. Przede wszystkim nie ma obok niej Darwina. To oczywiście dobrze, ale, wiesz, musi się do tego przyzwyczaić.

To prawda. Bishop zajmował dużą część przestrzeni fizycznej i emocjonalnej w ich domu. Jego brak wytworzył pustkę. Utrata energii, nawet negatywnej, może wywoływać dezorientację.

– Myślę, że można to porównać do powrotu z wojny. Przez jakiś czas prześladują cię jeszcze jej upiory.

Garret wrzucił pudło do szafy, zatrzasnął na siłę drzwi i odwrócił się do mnie.