Выбрать главу

– Czemu nie. Nie mam dokąd iść. Nie mam nic do roboty. Nikt mnie już nie potrzebuje.

Ace odszedł od samochodu na kilka kroków i wystukał cyfry doskonale sobie znanego numeru.

– Czy jest bardzo źle? – zapytał, usłyszawszy w słuchawce głos swojego kuzyna Michaela Taggerta.

– O, Boże, Ace, jak się cieszę, że dzwonisz! Jest naprawdę źle, ale Frank zagonił do roboty prawników i wszyscy twierdzą, że powinniście się oddać w ręce policji. Adwokaci nie będą was odstępować ani na krok.

– Naprawdę? Będę przy niej, kiedy policja pobierze jej odciski palców i zrobi zdjęcia do kartoteki?

Michael milczał przez chwilę.

– A co z tobą? Ty też pójdziesz do więzienia.

– Ja bym to zniósł, ale ona zaczyna się załamywać. – Trzymając telefon przy uchu, Ace zajrzał do samochodu. Fiona leżała na tylnym siedzeniu, mocno owinięta kocem, skulona. Ace pomyślał, że wygląda na śmiertelnie przerażone trzyletnie dziecko. Wrócił do rozmowy z kuzynem. – Byliśmy w chacie wujka Gila i…

– Wszyscy to wiedzą. Nie słyszałeś wiadomości?

– Nie. Za każdym razem, kiedy włączałem radio, podawali nowe, przerażające informacje i ona niemal odchodziła od zmysłów. Miała bardzo ciężkie życie. Bardzo samotne, choć sama nie zdaje sobie z tego sprawy. Jedynym bliskim człowiekiem w jej życiu był ojciec, który…

– Był typem spod ciemnej gwiazdy.

– Wcale nie! – warknął Ace.

– Powtarzam, o czym informują media. Macie tu oboje potężnego wroga. Ktoś mnóstwo o was wie.

– Poświęcił parę lat, żeby zmontować tę akcję przeciwko nam.

– Właściwie tu nie chodzi o ciebie, tylko o nią. Myślę, że to ona jest celem, nie ty. – Michael wahał się przez chwilę, ale dokończył: – I myślę, że ty także o tym wiesz, prawda?

– Powtarzasz mi opinię prawników, prawda? Mogą mnie z tego wyciągnąć ze względu na moje nazwisko, mam rację? -W jego głosie była wściekłość i gorycz.

– Tak, mogą cię z tego wyciągnąć. Twój ojciec może udowodnić…

– A ja, co mam zrobić? Zostawić ją? Opuścić ją? Powiedzieć: Miło było cię poznać, kochanie, ale już znikam?

– Uspokój się; ja nie jestem twoim wrogiem. Po prostu muszę wiedzieć, co zamierzasz zrobić.

– Chcę wiedzieć, kto za tym stoi. Dlaczego są takie naciski, żeby ją zabić?

– Zabić? Sądziłem, że to ona jest podejrzana o zabójstwo.

– Dziś rano ktoś do niej strzelał. Nie do mnie, do niej.

– Myślisz, że to policja? A może ktoś, kto chciałby zostać bohaterem, dostarczając dwoje najbardziej poszukiwanych… -Michael urwał, jakby doszedł do wniosku, że lepiej nie kończyć zdania. – Jak sądzisz?

– Nie mam pojęcia, ale jestem pewien, że polował tylko na nią, nie na mnie. Chciałbym wiedzieć dlaczego. Czy detektywom udało się czegoś dowiedzieć?

– Niczego. Nie udało im się nawet dowiedzieć, kim był jej ojciec, dopiero policja dostała donos. Wydaje się, że te informacje przekazuje zawsze ten sam, męski głos.

– Tak. Przyczepił pluskwę do stołu kuchennego w chacie wujka i jestem pewien, że przez całą noc był przed domem. Melodia śpiewu ptaków była inna.

– Ace, nie znasz się na tym. Ta akcja jest groźna i dobrze zaplanowana. Musisz walczyć…

– Wiem: z pomocą pieniędzy, broni i prawników.

– Mnóstwa pieniędzy, mnóstwa prawników i żadnej broni. -Głos Micheala był bardzo poważny.

Ace zamilkł na chwilę i odetchnął głęboko dla uspokojenia. Fiona wyglądała tak, jakby była pogrążona we śnie.

– Mike, kim jest Kimberly?

– Kimberly? Boże, Ace, na jakim ty świecie żyjesz?! Na innej planecie? Nie, już wiem, ty bujasz w obłokach razem z tymi swoimi ptaszkami. Gdyby piórka nie przesłaniały ci oczu, wiedziałbyś, że Kimberly to lalka.

– Lalka? – Ace zbaraniał.

– Tak, mała, wytworna lalka. Moje dziewczynki oszalały na jej tle, nie mówiąc już o dorosłych kolekcjonerach…

– Chcesz powiedzieć, że to jest zwyczajna lalka? Bar…

– Nie wymawiaj tej nazwy. Naprawdę! Między tymi lalkami trwa najprawdziwsza wojna. Jeśli jesteś dziewczynką, która kocha Kimberly, nie możesz kupić Bar… – Michael przerwał, żeby nie wymówić pełnej nazwy konkurencyjnej lalki, najwyraźniej rozejrzał się wokół, żeby sprawdzić, czy nikt nie podsłuchuje, i zniżył głos tak, że Ace ledwo go słyszał. -Twoja panna Burkenhalter stworzyła Kimberly. Ta lalka to cały świat. Ma charakter, dwa razy do roku pojawia się na rynku z nowymi ubraniami, nowymi przyjaciółmi i nowym zawodem. – Michael jeszcze bardziej zniżył głos. – I dwa razy do roku muszę wydawać pieniądze na te cholerne rzeczy. Mówię ci, to jeden z najsprytniejszych sposobów, jakie kiedykolwiek wymyślono, żeby zedrzeć skórę z rodziców. Przy każdej Gwiazdce czy urodzinach Sam musi…

– Wystarczy, resztę mogę sobie dośpiewać.

– Dobrze. – Micheal mówił znowu normalnym głosem. -Gdzie się spotkamy?

– Żeby nas dostarczyć na policję?

– Tak. Nie możecie być zbiegami do końca życia. To się musi kiedyś skończyć.

– Nie możemy jeszcze się zgłosić na policję. Ona ma brudne włosy… i… – Ace długo nie mógł wykrztusić, o co mu chodzi.

– Dobrze, rozumiem. Powiedz mi, gdzie jesteście, to przyślę po was samochód. Możecie się dziś zatrzymać u Franka. A ja poproszę Sam, żeby skombinowała jakieś ciuchy dla… Jak ona ma na imię?

– Nie przysyłaj samochodu. Sam pojadę do Franka. Dopilnuj tylko, żeby czekała na nas jego prywatna winda. I przygotuj pokój. Ma być mnóstwo kwiatów, owoców i czekoladek. Jak tylko wejdziemy, przyślij na górę szampana i tysiące potraw do wyboru. A na imię jej Fiona, o czym doskonale wiesz, bo trąbi się o tym na cały świat.

– Racja, znam jej imię, chciałem tylko usłyszeć, jak je wymawiasz. Wiesz, te zdjęcia, które ciągle pokazują, przypominają mi kogoś.

– Avę Gardner, gwiazdę filmową z lat pięćdziesiątych. Fiona potrafi tak się do niej upodobnić, że jest niemal identyczna. Ma nawet taki malutki dołeczek w brodzie.

– Doprawdy?

– Nie mów do mnie takim tonem. Poproś Sam o jakieś ubrania dla niej. Ciągle chodzi w męskich ciuchach i ma już tego serdecznie dość. Może jakieś jedwabie? I buty. Siódemkę. I jakąś biżuterię. Coś gustownego. I prawdziwego.

– Będzie musiała to oddać, kiedy pójdziecie do więzienia -powiedział miękko Michael.

– Tak, ale będzie tam pełno fotografów i… – Głos Ace'a zamarł, jakby nadchodząca scena była zbyt okropna, aby ją sobie dokładniej wyobrażać.

– Aha, Ace, byłbym zapomniał. Lisa przyjechała wczoraj wieczorem. Powiedziała, że tylko raz do niej zadzwoniłeś i od kilku dni się nie odzywasz, więc zamartwia się na śmierć. Przyleciała tym samym samolotem, co narzeczony Fiony.

– Jej chłopak – warknął Ace.

– Rozumiem.

– Niczego nie rozumiesz. Wkrótce zadzwonię do Lisy. Po prostu to wszystko, co się tu dzieje, jest ważniejsze.

– To wszystko to Fiona, prawda?

– To wszystko, czyli fakt, że my – my oboje – jesteśmy podejrzani o popełnienie morderstwa.

– Ace, czy dobrze pamiętam, że masz nagrany jakiś stary film z Ferleyem Grangerem i Avą…

– Zamknij się, Mike – mruknął Ace i wyłączył telefon.

Z ciężkim sercem wrócił do samochodu. Fiona nie spała, jak sądził, po prostu leżała z oczami pełnymi przerażenia. Usiadła, kiedy go zobaczyła.

– Nie mogę już tego znieść. Muszę z tym skończyć.

– Dobrze. Skończymy z tym.

Kiedy Ace odsunął się, żeby usiąść za kierownicą, Fiona krzyknęła w panice:

– Nie zostawiaj mnie!

Musiał ją prawie nieść, żeby ulokować ją na przednim siedzeniu. A potem, przez całą drogę do hotelu, Fiona tłumaczyła Ace'owi, dlaczego się poddała, dlaczego uważa, że muszą przestać uciekać. Dlaczego muszą oddać się w ręce policji.