Выбрать главу

Bosch wrzucił wsteczny bieg i szybko wyjechał z podjazdu.

– Dlaczego nie powiedziałaś mi o tym od razu?

Samochód ruszył ostro naprzód.

– Bo w Greensboro nikt nie zginął – odparła przekornym tonem Walling. – Twoja sprawa mogła nie mieć z tym żadnego związku. Kazano mi zachować ostrożność i dyskrecję. Przepraszam, że cię okłamałam.

– Trochę za późno, Rachel. Wasi ludzie odzyskali cez z Greensboro?

Nie odpowiedziała.

– No?

– Jeszcze nie. Podobno izotop został sprzedany na czarnym rynku. Sam materiał ma dość dużą wartość pieniężną, nawet jeżeli jest wykorzystywany w celach medycznych. Dlatego nie jesteśmy pewni, z czym właściwie mamy tu do czynienia. I dlatego mnie przysłano.

Dziesięć sekund później znaleźli się za przecznicą i Bosch znów zaczął się rozglądać za numerem, ale Walling pokazała mu właściwy dom.

– To chyba ten po lewej. Z czarnymi żaluzjami. W ciemności trudno rozróżnić.

Bosch zahamował i ze zgrzytem ustawił dźwignię w pozycji „parking", zanim jeszcze samochód się zatrzymał. Wyskoczył i podbiegł do drzwi. W domu było ciemno. Nie świeciła się nawet lampa nad wejściem. Ale zbliżając się do drzwi, Bosch zauważył, że są uchylone.

– Otwarte – powiedział.

Bosch i Walling wyciągnęli broń. Bosch położył dłoń na drzwiach i lekko je pchnął. Z uniesionymi pistoletami weszli do cichego i ciemnego domu. Bosch szybko wymacał na ścianie wyłącznik.

Zapaliło się światło, ukazując salon, utrzymany w idealnym porządku, ale pusty i bez śladów niczego niepokojącego.

– Pani Kent? – zawołała na cały głos Walling. Ciszej powiedziała do Boscha: – Jest tylko żona, nie mają dzieci.

Zawołała jeszcze raz, lecz w domu wciąż panowała cisza. W prawo odchodził korytarz i Bosch ruszył w tę stronę. Znalazł następny wyłącznik i oświetlił przedpokój z czworgiem zamkniętych drzwi i wnęką.

We wnęce urządzono gabinet do pracy, który był pusty. Bosch ujrzał na szybie błękitny poblask monitora komputerowego. Minęli wnękę i zaczęli sprawdzać drzwi, zaglądając po kolei do pokoju gościnnego, potem do domowej siłowni, gdzie stał sprzęt do ćwiczeń, a na ścianie wisiały maty. Trzecie drzwi prowadziły do łazienki dla gości, gdzie nie było nikogo, a czwarte do sypialni gospodarzy.

Weszli do ostatniego pomieszczenia i Bosch znów pstryknął włącznikiem światła. Znaleźli panią Kent.

Leżała na łóżku, naga, zakneblowana i związana, z rękami skrępowanymi z tyłu. Miała zamknięte oczy. Walling podbiegła do łóżka sprawdzić, czy kobieta żyje, a Bosch przeszedł przez sypialnię, by sprawdzić łazienkę i garderobę. Nie było tam nikogo.

Gdy zawrócił, Walling wyjęła już kobiecie knebel i scyzorykiem rozcięła czarne plastikowe opaski z zatrzaskiem, którymi skrępowano jej za plecami ręce i nogi. Rachel zakrywała właśnie narzutą jej nieruchome, nagie ciało. W pokoju unosił się wyraźny zapach moczu.

– Żyje? – spytał Bosch.

– Żyje. Chyba tylko zemdlała. Tak ją zostawili.

Walling zaczęła rozcierać kobiecie przeguby i nogi w kostkach. Jej dłonie i stopy pociemniały od braku krążenia, przybierając niemal fioletową barwę.

– Wezwij pomoc – poleciła mu Rachel.

Zły na siebie, że sam nie zareagował, Bosch wyciągnął telefon i wyszedł na korytarz, by zadzwonić do centrali zgłoszeniowej po karetkę.

– Będą za dziesięć minut – poinformował, wracając do sypialni.

Ogarnęła go fala podniecenia. Mieli żywego świadka. Leżąca na łóżku kobieta mogła im podać przynajmniej parę szczegółów na temat tego, co się stało. Wiedział, że koniecznie trzeba ją będzie jak najszybciej skłonić do mówienia.

Rozległ się głośny jęk i kobieta odzyskała przytomność.

– Pani Kent, już wszystko dobrze – powiedziała Walling. -W porządku. Jest pani bezpieczna.

Kobieta stężała i szeroko otworzyła oczy, widząc przed sobą dwoje nieznajomych. Walling pokazała legitymację.

– FBI, pani Kent. Pamięta mnie pani?

– Co? Co się… gdzie jest mój mąż?

Zaczęła się podnosić, ale zorientowawszy się, że jest naga, próbowała szczelniej otulić się narzutą. Nadal miała zdrętwiałe palce i nie potrafiła ich zacisnąć. Walling pomogła się jej okryć.

– Gdzie Stanley?

Walling uklękła u nóg łóżka, tak że ich twarze znalazły się na jednym poziomie. Spojrzała na Boscha, jak gdyby szukając wskazówek, jak odpowiedzieć na jej pytanie.

– Pani Kent, pani męża tu nie ma – powiedział Bosch. – Detektyw Bosch z policji Los Angeles, a to agentka Walling z FBI. Staramy się ustalić, co się stało z pani mężem.

Kobieta popatrzyła na Boscha, potem na Walling, zatrzymując wzrok na agentce.

– Pamiętam panią. Przyszła pani do nas, żeby nas ostrzec. O to chodzi? Ludzie, którzy tu byli, złapali Stanleya?

Rachel pochyliła się i łagodnym głosem powiedziała:

– Pani Kent… Ma pani na imię Alicia, prawda? Alicio, musi się pani trochę uspokoić, żebyśmy mogli porozmawiać i pomóc pani. Chciałaby się pani ubrać?

Alicia Kent skinęła głową.

– Dobrze, zostawimy panią na chwilę – obiecała Walling. -Zaczekamy w salonie, aż się pani ubierze. Najpierw jednak proszę mi powiedzieć, czy odniosła pani jakieś obrażenia?

Kobieta przecząco pokręciła głową.

– Na pewno…?

Walling nie dokończyła, jak gdyby przestraszyło ją własne pytanie. Bosch nie miał takich oporów. Musieli dokładnie wiedzieć, co się tu wydarzyło.

– Pani Kent, czy dokonano na pani gwałtu?

Kobieta znów pokręciła głową.

– Kazali mi się rozebrać. Tylko tyle.

Bosch spojrzał jej uważnie w oczy, mając nadzieję, że będzie z nich potrafił wyczytać oznaki kłamstwa.

– No dobrze – odezwała się Walling, przerywając chwilę ciszy. -Proszę się ubrać. Kiedy przyjadą ratownicy, mimo wszystko będziemy chcieli, żeby panią zbadali.

– Nic mi nie jest – odparła Alicia Kent. – Co się stało z moim mężem?

– Nie jesteśmy pewni – rzekł Bosch. – Gdy się pani ubierze i przyjdzie do salonu, powiemy pani, ile wiemy.

Przytrzymując narzutę, w którą była owinięta, Alicia Kent ostrożnie podniosła się z łóżka. Bosch zobaczył plamę na materacu i pomyślał, że albo oddała mocz ze strachu, albo za długo czekała na ratunek.

Zrobiła krok w kierunku garderoby i zachwiała się, tracąc równowagę. Bosch skoczył naprzód i chwycił ją, zanim upadła.

– Dobrze się pani czuje?

– Tak. Chyba trochę kręci mi się w głowie. Która godzina?

Bosch zerknął na cyfrowy budzik na szafce nocnej po prawej stronie łóżka, ale wyświetlacz był pusty. Zegar nie działał albo był wyłączony z sieci. Nie puszczając Alicii Kent, przekręcił prawą rękę i spojrzał na zegarek.

– Dochodzi pierwsza w nocy.

Poczuł, jak jej ciało się napina.

– Boże drogi! – krzyknęła. – Tyle godzin… gdzie jest Stanley?

Bosch przesunął ręce na jej ramiona i pomógł jej stanąć prosto.

– Porozmawiamy o tym, kiedy się pani ubierze – powiedział.

Niepewnym krokiem podeszła do garderoby i otworzyła drzwi.

Do zewnętrznej strony ich skrzydła było przymocowane lustro. Gdy Alicia Kent je uchyliła, Bosch zobaczył w nim swoje odbicie. Przez moment zdawało mu się, że ujrzał w swoich oczach coś nowego. Coś, czego nie było, kiedy spojrzał na siebie w lustrze przed wyjściem z domu. Wyraz zaniepokojenia, może nawet lęk przed nieznanym. Uznał, że to całkiem zrozumiałe. Rozpracował tysiące morderstw, ale żadna z tych spraw nie przybierała takiego kierunku jak ta. Może lęk był stosowną reakcją.

Alicia Kent wyciągnęła z szafy biały szlafrok frotte i skierowała się w stronę łazienki. Zostawiła otwarte drzwi garderoby, więc Bosch musiał odwrócić wzrok od własnego odbicia.