Выбрать главу

— Učora nie mahła vyjsci z miesta, bo nočču zamknionyja bramy… Dvuch majich vartaŭnikoŭ sočać la kažnaje bramy. Adzin majecca jsci ŭsled za Lihijaj i asiłkam, druhi zaraz mnie padasć viestku. Kali jana ŭ horadzie, znojdziem jaje, bo taho liha lohka paznać pa roscie j plečukach. Ščascie tvajo, što nie schapiŭ jaje cezar, a mahu ciabie ŭpeŭnić, što nie, bo na Pałatynie niama dla mianie tajnic.

Vinicija šče bolš achapiŭ žal, čym hnieŭ, i dryhotnym hołasam pačaŭ raskazvać Piatroniju, što havaryła jamu Akte i jakija novyja niebiaspieki navisli nad Lihijaj, tak strašnyja, što tre budzie, znajšoŭšy jaje, ukryvać ad Papieji. Pasla pačaŭ horka narakać na rady Piatronijevy. Kab nie jon, usio było b inakš. Lihija žyła b u Aŭlusa, a jon, Vinić, moh by z joju spatykacca štodzień i byŭ by ščasliviejšy za cezara. I čym bolš havaryŭ, tym bolš aburaŭsia, až pačali krapać z vačej slozy žalby dy złosci.

A Piatroni, jaki prosta nie spadziavaŭsia, kab małady junak moh pažadać i kachać da takoj stupieni, bačačy henyja slozy rospačy, kazaŭ sabie, u dušy dziviačysia: — O, mahutnaja vaładarynia Cypru, ty adna panuješ nad bahami j ludźmi!

XII

Kali vysieli pierad domam Piatronija, zahadčyk atryjuma dałažyŭ, što nivodzin niavolnik z vysłanych jašče nie viarnuŭsia. Atryjensis zahadaŭ adniesci im charču dy novy zahad, kab pad pahrozaj rozah pilnavali ŭsich vychodziačych z horadu.

— Bačyš, — kaža Piatroni, — biez sumniennia, jany dasiul jašče ŭ horadzie, dyk znojdziem ich. Zahadaj, adnak, i svajim ludziam vartavać pry bramach, lepš tym, jakich pasyłaŭ pa Lihiju, bo jany lohka jaje raspaznajuć.

— Ja parazhaniaŭ ich na vioski ŭ erhastuły, — adkazvaje Vinić, — ale zaraz adkliču, chaj iduć da bramaŭ.

I, napisaŭšy niekalki słoŭ na vaskavanaj tabličcy, addaŭ jaje Piatroniju, jaki daručyŭ jaje vomih adniesci da domu Vinicija.

Dy pierajšli da nutranoha portyku i, pasieŭšy na marmurovaj łavie, pačali hutarku.

Załatavałosaja Eŭnika j Iras padsunuli im pad nohi bronzavyja stolački dy, prystaviŭšy da łaŭki stolik, pačali im nalivać u čašy vino z pryhožych vuzkašyjastych zbankoŭ, vyrablenych u Vałatery j Cere.

— Ci viedaje chto z tvajich ludziej taho vializarnaha liha? — pytaje Piatroni.

— Viedali jaho Atacyn i Huł. Ale Atacyn zabity ŭčora pry lektycy, a Huła zabiŭ ja.

— Škada mnie jaho, — biedavaŭ Piatroni. — Jon nasiŭ na rukach nie tolki ciabie, ale j mianie.

— Ja maniŭsia jaho nat vyzvalić, — tłumačycca Vinić, — ale dosyć taho.

Havoram ab Lihiji. Rym — heta mora… — Pierły łoviać mienavita ŭ mory… Peŭna, nie znojdziem jaje siannia abo zaŭtra, ale znojdziem nieminuča. Ty ciapier vinavaciš mianie, što padsunuŭ tabie hety sposab. Dyk sposab sam pa sabie byŭ nie drenny, jon staŭsia pachibnym tolki tady, kali byŭ kiepska vykiravany. Ty ž čuŭ ad samoha Aŭła, što manicca z usioj siamjoj pieranosicca na Sicyliju. Takim čynam, dziaŭčyna i tak była b ad ciabie daloka.

— Pajechaŭ by za imi, — adkazvaje Vinić, — a prynamsi była b biaspiečnaja, a ciapier, jak toje dzicianio pamre, Papieja j sama ŭvieryć dy ŭtałkuje cezaru, što heta stałasia z viny Lihiji.

— Tak. Heta turbuje taksama j mianie. Ale hena bajstručanio, moža, jašče ačuniaje. A kali b i pamierła, znojdziem i tady niejki vychad.

Tut Piatroni zadumaŭsia na chvilinu dyj kaža: — Papieja nibyta žydoŭskaje relihiji i vieryć u złyja duchi. Cezar zababonny… Dyk, kali raspuscim viestku, što Lihiju schapili niačystyja, pavierać, tym bolš, što kali nie adabraŭ jaje ani cezar, ani Płaŭt, znikła sapraŭdy tajemnym čynam. Lih sam adzin nie adoleŭ by henaha zrabić, musiŭ by mieć padmohu, a skul by niavolnik u adzin dzień moh by sabrać stolki ludziej?

— Niavolniki dapamahajuć sabie ŭzajemna ŭ cełym Rymie.

— Jaki kroŭju kaliś za heta zapłacić. Tak, uspamahajucca, ale nie adzin suprać druhoha, a tut viedama było, što na tvajich spadzie adkaznasć i kara.

Kali padsunieš svajim hadku ab złych duchach, pacvierdziać adrazu, što na ŭłasnyja vočy bačyli, bo heta ich adrazu pierad taboju apraŭdaje… Pasprabuj spytaj katoraha, ci nie bačyŭ, jak niesli ŭ pavietry Lihiju, dyk na ehidu Zeŭsa bažycimiecca zaraz, što tak i było.

Vinić, jaki taksama byŭ zababonny, zirnuŭ na Piatronija z nahłaj tryvožlivasciu.

— Kali Ursus nie moh mieć pamahataraŭ dy sam adzin nie moh jaje schapić, dyk chto jaje schapiŭ?

Piatroni pačaŭ smiajacca.

— Bačyš, — kaža, — uvierać, kali i ty ŭžo vieryš. Taki ŭžo naš sviet, jaki kpić z bahoŭ. Pavierać i nie buduć jaje šukać niedzie daloka ad horadu ŭ jakojniebudź svajoj abo tvajoj viłle.

— Adnak ža, chto moh joj dapamahčy?

— Jejnyja suvierniki, — adkazaŭ Piatroni.

— Jakija? Jakomu ž bostvu jana addaje šanavannie? Ja ž by ab hetym viedaŭ lepš za ciabie.

— Kožnaja amal žančyna ŭ Rymie pavažaje inšaje bostva. Niama sumnivu, što Pamponija ŭzhadavała jaje ŭ viery tamu bostvu, u jakoje vieryć sama, a što tam za bostva, nie viedaju. Adno josć peŭnym, što nichto jaje nie bačyŭ, kab u jakoj-niebudź z našych sviatyniaŭ jana davała achviary našym bahom. Abvinavačvali jaje nat, što jana chryscijanka, ale heta reč niepraŭdapadobnaja. Damovy sud ačysciŭ jaje ad hetaha zakidu. Pra chryscijan havorać, što nie tolki addajuć šanavannie aslačaj hałavie, ale jany niepryjacieli rodu čałaviečaha i dapuščajucca najahidniejšych złačynstvaŭ. Dyk Pamponija nie moža być chryscijankaj, bo cnota jaje dobra viedamaja, a niepryjacielka ludskoha rodu nie abchodziłasia b tak z niavolnikami, jak jana abchodzicca.

— Nidzie tak z imi nie abchodziacca, jak u Aŭłaŭ, — dadaŭ Vinić.

— Dyk bačyš. Pamponija zhadvała mnie ab niejkim Bohu, što josć adziny, usiomahutny j miłaserny. Dzie padzieła ŭsich inšych, heta jejnaja sprava; davoli taho, što hety jejny Łohas nie byŭ by chiba nadta ŭsiomahutnym, inakš kažučy, musiŭ być nadta scipłym Boham, kab mieŭ tolki dzvie pakłonnicy, Pamponiju i Lihiju, z prydatkam ichniaha Ursusa. Pavinna być ich bolš, tych pakłonnikaŭ, i tyja dali pomač Lihiji.

— Henaja viera navučaje prabačać, — skazaŭ Vinić. — Spatkaŭ ja ŭ Akte Pamponiju, jakaja skazała mnie: «Chaj tabie Boh daruje kryŭdu, jakuju ty zrabiŭ Lihiji j nam».

— Vidać, ichni Boh — heta niejki kuratar vielmi spahadlivy. Adyž chaj tabie daruje dy na znak prabačennia chaj viernie tabie dziaŭčynu.

— Achviaravaŭ by jamu zaŭtra hiekatombu. Nie chaču jesci, ni kupieli, ni snu.

Vaźmu ciomnuju adziežynu dy pajdu badziacca pa horadzie. Moža, hetak znajdu jaje chutčej. Ja chvory.

Piatroni pahladzieŭ na jaho spahadliva. Praŭda, vočy ŭ Vinicija byli padsiniełyja, biła z ich haračka, tvar zarosły, nieabholeny, zniabyty, vałasy skałmočanyja, vyhladaŭ, jak chvory. Iras i załatavałosaja Eŭnika hladzieli na jaho taksama spačuvalna, ale jon jak by j nie bačyŭ ich, dyj abodva z Piatronijem nie zviartali ŭvahi na prysutnasć niavolnic, jak i na sutarlivych sabak.

— Haračka ciabie razbiraje, — adazvaŭsia Piatroni.

— Ale.

— Dyk pasłuchaj mianie… Nie viedaju, što parajiŭ by tabie lekar, ale viedaju, jak na tvajim miejscy pastupiŭ by ja. Ot, pakul znojdziecca taja, pašukaŭ by ŭ inšaje taho, čaho tabie razam z tamtoju nie chapaje. Ja bačyŭ u tvajoj viłle strojnych maładzic. Nie piareč mnie. Viedaju kachannie, razumieju niechać da inšych, kali pažadajecca adnoj. Ale ŭ pryhožaj niavolnicy možna znajsci choć chvilinnuju patolu… — Nie choču! — adrezaŭ Vinić.

Ale Piatroni, jaki sapraŭdy lubiŭ jaho dy chacieŭ asaładzić jahonaje hora, pačaŭ dumać-hadać, jak by heta zrabić.