Выбрать главу

– Cześć, bracie – powiedział cicho. – Kończy się sezon i mielibyśmy trochę oddechu. Moglibyśmy częściej grywać w bilard, tak przecież lubiłeś grać.

Pociągnął kolejny łyk i otarł usta.

– Żałuję, że mnie wtedy przy tobie nie było. Wszystko potoczyłoby się inaczej. Wcześniej też kilka razy powinienem być przy tobie. Ale to, co się stało, wtedy w Jelitkowie i teraz we Władku, to nie twoja wina. Po co się, kurwy, śmiały. Przecież chciałeś od nich niewiele, tyle co nic. Każda cieszyła się, gdy robiłeś tatuaż, a potem…

Strzepnął dłonią kilka liści, które opadły na nagrobek. „Szybko w tym roku opadają. Wcześnie przyjdzie jesień”, pomyślał.

– Byłem starszy i powinienem cię chronić. Tak chciała mama. Powinienem być wtedy przy tobie, gdy zobaczyłeś, że jedna z tych mewek przykryła twój tatuaż innym. Wpadłeś w szał. Zacząłeś jej grozić. W końcu rozpłakałeś się. Wtedy ona i jej przyjaciółka zaczęły się śmiać. A ty…

Raz jeszcze sięgnął po butelkę.

– A teraz na nieszczęście pojawił się ten facet. Zanim umarł, opowiedział nam o swoim śledztwie i że najpierw omyłkowo podejrzewał innego. Na twój ślad wpadł przypadkiem. Trzeba przyznać, że był lepszy od policji. Szybko skojarzył je z tobą. Skojarzył ten głupi tatuaż z dawną nazwą baru. Ktoś jeszcze pamiętał, że bar plażowy nazywał się kiedyś „Black Rosa”, i mu powiedział. Zadzwoniłeś i umówiłeś się z nim. Trząsłeś się z nerwów jak osika. Wtedy zdecydowałem, co zrobimy. Nie mieliśmy wyboru. Musieliśmy to zrobić. Dobrze, że znam tartak jak własną kieszeń. Robiło się, bracie, to i owo w życiu.

Westchnął.

– Tej ostatniej dziewczyny, we Władku, to mi nawet szkoda było. Spuścił głowę.

Od autorów

Dziękujemy tym wszystkim, którzy pomogli nam w pracy nad Różami cmentarnymi, w szczególności: doktorowi Jakubowi Trnce – medykowi sądowemu z Zakładu Medycyny Sądowej AM we Wrocławiu (ciągle mamy cichą nadzieję, że zostaniemy przyjęci do Polskiego Towarzystwa Medycyny Sądowej i Kryminologii za bliżej niesprecyzowane zasługi), Jakubowi Ciećwierzowi – za kopalnię wiadomości o tatuatorach i tatuowaniu, Pawłowi Radziszewskiemu z Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej im. Josepha Conrada-Korzeniowskiego w Gdańsku – za opowieści z okolic „falowców”, profesorowi Miłosławowi Duchowskiemu – za garść wspomnień z Wybrzeża, oraz Jerzemu Szczepankowskiemu, spiritus movens Alei Gwiazd Sportu we Władysławowie.

Jak pisał klasyk horroru: „Panie i panowie – powitajcie ich oklaskami”. A ponieważ to także koniec opowieści, oklaskami też ich pożegnajcie.

Marek Krajewski & Mariusz Czubaj

Wrocław-Warszawa, styczeń 2009

Marek Krajewski

***

Mariusz Czubaj

]

***