Po chwili zapomniała, że aktorami nie są ludzie. Na scenę wkroczył posłaniec. Przekazał lady Makbet wiadomość o nadjeżdżającym mężu, po czym dodał, że król Duncan przenocuje w jej zamku…
— Przybądźcie, o wy duchy, karmiciele zabójczych myśli, z pici mej mię wyzujcie, i napełnijcie mię od stóp do głowy nieubłaganym okrucieństwem! Zgęśćcie krew w moich żyłach…
Boże, pomyślała Nicole. Zamrugała oczami, żeby się upewnić czy to nie złudzenie. Ona się zmienia! Rzeczywiście, wypowiadając słowa „z płci mej mię wyzujcie”, lady Makbet zaczęła przechodzić metamorfozę. Znikła krągłość piersi i bioder, rysy twarzy stały się ostrzejsze…
Możliwe, że spowodował to wypity alkohoclass="underline" nowa twarz lady Makbet kogoś jej przypomniała. Z prawej doszły ją jakieś szmery; to Reggie Wilson, gestykulując, szeptał coś do Franceski. Nicole spojrzała na Franceskę, a potem znów na lady Makbet. To jest Francesca, pomyślała, nowa lady Makbet.
Poczuła zbliżającą się katastrofę. Coś, czemu nie da się zapobiec. Stanie się coś strasznego, pomyślała. Na scenę wkroczył król Duncan. Francesca podawała Borzowowi wino. Nicole czuła się coraz gorzej.
— Nicole, czy coś się stało? — spytał Janos.
— Nie, nic. Chyba zjadłam za dużo. Pójdę już — oznajmiła wstając.
— Szkoda, nie zobaczysz filmu — powiedział.
Nicole usłyszała jeszcze, jak lady Makbet strofuje męża za tchórzostwo. Poczuła kolejną falę strachu. Przeprosiła zebranych i cicho wymknęła się ze sterowni. Wolnym krokiem ruszyła do swojej kabiny.
17. ŚMIERĆ ŻOŁNIERZA
We śnie Nicole miała dziesięć lat i bawiła się w lasach pod Paryżem, w Chilly-Mazanin. Nagle zrozumiała, że umiera jej matka. Wpadła w panikę. Pobiegła do domu, do ojca.
Drogę zagrodził jej czarny kot. Wygiął grzbiet i zaczął na nią prychać. Nicole zatrzymała się, usłyszała czyjś krzyk. Zboczyła ze ścieżki, biegła przez zarośla, gałęzie kaleczyły jej twarz. Kot ruszył za nią. Wtedy usłyszała drugi krzyk. Obudziła się. Stał nad nią Tabori.
— Generał Borzow bardzo cierpi — powiedział.
Nicole wyskoczyła z łóżka, owinęła się płaszczem kąpielowym, złapała walizeczkę z lekarstwami i ruszyła za Janosem. — To wygląda na wyrostek — rzekł, gdy pospiesznym krokiem szli przez korytarz — ale nie jestem tego pewien.
Inna Turgieniew klęczała przy dowódcy i trzymała go za rękę. Generał leżał na łóżku, miał twarz bladą jak kreda, z czoła spływały mu kropelki potu.
— A, przyszła pani doktor des Jardins — usiłował się uśmiechnąć. Chciał usiąść, ale tylko syknął z bólu i położył się z powrotem. — Nicole — szepnął — umieram. Nigdy w życiu nic mnie tak nie bolało. Nawet wtedy, gdy byłem ranny na froncie.
— Kiedy to się zaczęło? — spytała Nicole. Wyjęła skaner i monitor do badań biometrycznych. Francesca włączyła kamerę wideo. Nicole niecierpliwie dała jej ręką znak, żeby się odsunęła.
— Dwie, trzy minuty temu — z trudem wyszeptał Borzow. Siedziałem na krześle i oglądałem film, kiedy nagle poczułem ból; gdzieś tutaj, po prawej stronie brzucha. Tak jak gdyby coś paliło mnie od środka…
Nicole zaprogramowała skaner, żeby skontrolować dane biometryczne z ostatnich trzech minut. Udało jej się dotrzeć do ogniska bólu.
— Janos, idź do składu z lekarstwami i przynieś mi przenośny aparat diagnozujący — poprosiła, podając Taboriemu kartę magnetyczną. — Ma pan niewielką gorączkę; wygląda na to, że pański organizm walczy z infekcją — powiedziała.
Tabori wrócił, trzymając w ręce niewielkie urządzenie. Nicole wyjęła kostkę z danymi ze skanera i umieściła ją w odpowiednim miejscu w aparacie diagnozującym. Po chwili na ekranie pojawił się napis: prawdopodobieństwo zapalenia wyrostka robaczkowego: 94%. Nicole zażądała informacji o innych chorobach, dających te same objawy. Były nimi: ból mięśni, przepuklina, skutki uboczne przedawkowania lekarstw. Prawdopodobieństwo każdego z nich urządzenie określiło na mniej niż dwa procent.
Muszę podjąć decyzję, myślała Nicole. Albo prześlę wszystkie dane na Ziemię, gdzie dokonają dokładnej analizy… Zerknęła na zegarek i w myślach obliczyła opóźnienie przekazu informacji w obydwie strony oraz czas, potrzebny ziemskim lekarzom na podjęcie decyzji. Ale wtedy może być już za późno…
— Co tam jest napisane? — spytał generał. Jego oczy błagały Nicole o jak najszybsze uśmierzenie bólu.
— Najprawdopodobniej jest to zapalenie wyrostka — odpowiedziała.
— Cholera jasna — mruknął generał i rozejrzał się dookoła. Byli tam wszyscy z wyjątkiem Wilsona i Takagishiego, którzy nie oglądali filmu. — Nie możemy opóźniać misji. Wszystko zrobimy według planu, a ja postaram się jak najszybciej wyzdrowieć — rzekł generał, którego znów przeszył ból.
— Zaraz, zaraz, nie tak szybko — powiedziała Nicole. Potrzebujemy więcej danych.
Powtórzyła poprzednie badanie, tym razem korzystając także z informacji zgromadzonych w ciągu ostatnich kilku minut. Odpowiedź brzmiała: prawdopodobieństwo zapalenia wyrostka robaczkowego — 92%.
Nicole chciała sprawdzić prawdopodobieństwo innych chorób, ale generał złapał ją za rękę.
— Jeżeli zrobimy to od razu, dla robota-chirurga będzie to prosta operacja, prawda? — spytał.
Nicole skinęła głową.
— A jeżeli będziemy czekać zbyt długo na potwierdzenie diagnozy z Ziemi, będzie o wiele gorzej? — spytał generał.
Czyta w moich myślach, pomyślała Nicole. Po chwili uświadomiła sobie, że generał po prostu znakomicie zna wszystkie procedury.
— Czyżby pacjent usiłował wpłynąć na opinię lekarza? spytała.
— Ani mi to w głowie — odparł Borzow, uśmiechając się pomimo bólu.
Nicole jeszcze raz rzuciła okiem na monitor. Na ekranie wciąż mrugał napis: prawdopodobieństwo zapalenia wyrostka robaczkowego — 92%.
— Czy jest jeszcze coś, o czym nie wiem? — Nicole zwróciła się do Taboriego.
— Tylko tyle, że już kiedyś operowałem wyrostek robaczkowy — odparł Węgier — jeszcze w Budapeszcie, jako student. Symptomy były takie same.
— W porządku. Przygotuj robota RoSur do operacji. Admirale, czy razem z Yamanaką moglibyście przetransportować generała Borzowa do sali operacyjnej? — powiedziała Nicole i zwróciła się do Franceski. — Wiem, że to ważne dla ciebie jako dziennikarza. Zezwalam na twoją obecność w sali operacyjnej pod trzema warunkami: nie będziesz komentować operacji na żywo, staniesz z kamerą przy ścianie i zastosujesz się do moich poleceń.
— W porządku — skinęła głową Francesca. — Dziękuję.
Heilmann i Yamanaka ruszyli z Borzowem do sali operacyjnej.
— Jestem pewien, że mówię nie tylko w swoim imieniu rzekł Amerykanin. — Czy możemy w czymś pomóc?
— Janos będzie mi asystował podczas operacji, której dokona RoSur. Ale na wszelki wypadek przydałaby się jeszcze jedna para rąk.
— Chętnie wam pomogę — rzekł O’Toole. — Mam za sobą doświadczenia szpitalne z czasów, gdy poświęcałam się pracy charytatywnej.
— Dobrze — skinęła głową Nicole. — No to chodźmy.
RoSur był robotem skonstruowanym specjalnie na użytek misji Newtona. Nie był tak skomplikowany, jak podobne urządzenia na Ziemi, ale za to cechował się niezwykle zwartą konstrukcją. W swojej klasie nie miał sobie równych: mieścił się w niewielkiej walizeczce i ważył zaledwie cztery kilogramy, pobierał niewiele energii i można było go zaprogramować na ponad sto sposobów.
Janos Tabori wyjął robota z walizki. Elektroniczny chirurg nie prezentował się okazale. Wszystkie ramiona, przypominające pajęcze nogi, były złożone. Janos na wszelki wypadek przejrzał instrukcję obsługi, wyjął urządzenie sterujące i zgodnie z instrukcją przymocował je do łóżka. Ból Borzowa nieco ustał, ale niecierpliwy generał i tak wszystkich popędzał.