— Uważam, że czynicie z tego sprawę bardziej skomplikowaną, niż jest to konieczne — powiedział, gdy Richard skończył swoją mowę o radości czerpanej z nauki. — Zanim zgłosiłem swoją kandydaturę, nie zastanawiałem się nad filozoficznym wymiarem naszej wyprawy. Decyzję podjąłem tak, jak zawsze: wziąłem pod uwagę stosunek zysku do ryzyka. Doszedłem do przekonania, że zyski — sława, prestiż, pieniądze, przygoda przewyższają ewentualne ryzyko. W jednej sprawie całkowicie nie zgadzam się z Richardem. Jeżeli zginę, nie będę z tego powodu zachwycony. Nagroda czeka mnie dopiero po powrocie na Ziemię.
Francesca całkowicie poparła zdanie Browna. To wzbudziło zaciekawienie Nicole; chciała jej nawet zadać kilka pytań. Doszła jednak do wniosku, że nie był to właściwy moment.
Po zebraniu długo zastanawiała się nad słowami Franceski. Czy ona naprawdę myśli, że życie jest takie proste? Czy naprawdę rozpatruje wszystko w kategoriach sukcesu i ryzyka? Czy ona w ogóle ma jakieś zasady? Uczucia? Francesca wciąż była dla Nicole wielką zagadką.
Nicole z uwagą przyglądała się Takagishiemu. Wyglądał na spokojnego.
— Oto wydruk planu strategii naszych misji, doktorze Brown — mówił Takagishi trzymając w dłoni plik papierów. Chciałbym to przeczytać, abyśmy wszyscy odświeżyli sobie podstawowe kwestie związane z…
— Nie wydaje mi się, żeby to było konieczne — przerwał mu Brown. — Wszyscy wiemy, co należy…
— Ale ja nie znam tych dokumentów — wtrącił O’Toole i chciałbym wysłuchać doktora Takagishiego. Poza tym admirał Heilmann zobowiązał mnie, abym informował go o wszystkim, co tu się dzieje, a nie mogę mu powtórzyć tego, czego nie wiem.
Takagishi wiedział, że Brown chce jak najszybciej rozpocząć poszukiwania biotów. Usiłował przekonać zebranych, że głównym zadaniem drugiej misji powinna być wyprawa do Nowego Jorku.
Z wyjątkiem Reggie’ego Wilsona, który przed godziną przeprosił zebranych i poszedł się zdrzemnąć, pozostali kosmonauci prowadzili jałową dyskusję o czekających ich zadaniach. Ponieważ opinie naukowców, czyli Browna i Takagishiego, były ze sobą sprzeczne, kompromis nie wydawał się możliwy.
Na dużym ekranie widać było admirała Heilmanna i kosmicznych kadetów pracujących w Ramie. Irina Turgieniew i Tabori znajdowali się w obozowisku przy Morzu Cylindrycznym. Właśnie ukończyli montaż drugiej motorówki i sprawdzali teraz jej elektroniczne podzespoły.
— …Plany misji zostały tak nakreślone — czytał Takagishi aby były zgodne z Regulaminem ISA — NT 0014. Głównym celem pierwszej misji jest budowa infrastruktury i wstępne badanie wnętrza statku. Należy zwrócić szczególną uwagę na potencjalne różnice pomiędzy obecnym statkiem a jego poprzednikiem …Celem drugiej misji jest utworzenie dokładnych map wnętrza Ramy, ze szczególnym uwzględnieniem obszarów badanych siedemdziesiąt lat temu oraz skupisk budynków, tak zwanych „miast”. Należy ustalić, czy „miasta” różnią się od struktur badanych przed siedemdziesięciu laty. Podczas drugiej misji należy unikać kontaktu z Biotami, choć, o ile będzie to możliwe, należy je zlokalizować. Jakikolwiek kontakt z biotami może nastąpić najwcześniej podczas trzeciej misji i musi zostać poprzedzony długotrwałą i ostrożną obserwacją, ponieważ…
— Dość, Takagishi — przerwał mu Brown. — Wszyscy znamy to na pamięć. Problem w tym, że ten dokument przygotowano na kilka miesięcy przed startem. Sytuacja, w jakiej znajdujemy się obecnie, nie została przewidziana. Światła na przemian to zapalają się, to gasną; w południowej części Morza Cylindrycznego natknęliśmy się na stado sześciu biotów — krabów.
— Nie zgadzam się z panem — powiedział twardo Japończyk. — Sam pan mówił, że zapalające się i gasnące światła nie świadczą o fundamentalnej różnicy pomiędzy statkami. Nie znajdujemy się w „nieznanym” Ramie. I dlatego proponuję, abyśmy postępowali zgodnie z pierwotnym programem misji.
— Więc uważa pan, że należy skoncentrować się teraz na sporządzeniu dokładnych map, co wiązałoby się także z badaniem Nowego Jorku? — spytał O’Toole.
— Tak jest, panie generale, tak właśnie sądzę. Nawet jeżeli dojdziemy do wniosku, że dziwny dźwięk, jaki słyszałem razem z panią Sabatini i Wakefieldem, pozwala nam przypuszczać, że obecny Rama różni się od swojego poprzednika, badanie Nowego Jorku w dalszym ciągu pozostaje sprawą priorytetową. I niezwykle ważne jest, abyśmy dokonali tego jak najszybciej. Rama znajduje się coraz bliżej Słońca i temperatura Równiny Środkowej wzrosła do minus pięciu stopni Celsjusza. Według moich obliczeń dno Morza Cylindrycznego zacznie się topić już za trzy, cztery dni…
— Nigdy nie twierdziłem, że Nowy Jork nie powinien być celem wyprawy — Brown po raz kolejny przerwał Takagishiemu — ale zawsze byłem zdania, że prawdziwym skarbem, jaki przywieziemy z tej wyprawy, będą bioty. Popatrzcie — rzekł wskazując na biota na jednym z ekranów; obraz przekazywała jedna z kamer w pobliżu Morza Cylindrycznego. — Może nigdy już nie zdarzy się okazja, żeby schwytać taki okaz. Sondy już prawie ukończyły badanie północnej części cylindra; nie dostrzegły innych biotów.
Kosmonauci, włącznie z Takagishim, wpatrywali się w ekran. Bioty szły w trójkątnym szyku. Na czele szedł okaz nieco większych rozmiarów. W pewnej chwili natknął się na przeszkodę, znieruchomiał na kilka sekund, po czym wysunął do przodu nożyce i zaczął ciąć hałdę. metalu na mniejsze kawałki. Kraby idące w drugim szeregu położyły metalowe części na plecach pozostałej trójki.
— To przecież śmieciarze — powiedziała Francesca.
Wszyscy się roześmiali.
— Widzicie więc, dlaczego zależy mi na pośpiechu — ciągnął Brown. — Ten krótki film, który widzieliście, został już wysłany na Ziemię. Wyemitują go wszystkie stacje telewizyjne, będą go oglądać miliardy ludzi… Wyobraźcie sobie, jakie laboratoria dostaniemy, by zbadać konstrukcję tych stworów… I pomyślcie tylko, ile się dowiemy…
— A skąd wiesz, że uda ci się któregoś z nich złapać? — spytał generał O’Toołe. — Wygląda na to, że potrafią być dość nieprzyjazne…
— Jesteśmy przekonani, że te stworzenia są robotami, choć z wyglądu przypominają żywe organizmy. To dlatego pierwsza ekspedycja nazwała je „biotami”. Według raportów sporządzonych przez grupę Nortona, każdy z nich wykonuje pewną określoną funkcję. Nie są obdarzone inteligencją w tym sensie, w jakim my rozumiemy to pojęcie. Powinniśmy okazać się od ruch nieco sprytniejsi i… złapać je.
Na największym ekranie zastygło zbliżenie szczypiec pizypominających nożyce.
— Trudno mi w tej chwili coś powiedzieć — rzekł O’Toole. Uważam, że rozsądniej byłoby posłuchać doktora Takagishi i prawi próbą schwytania biota przynajmniej przez jakiś czas go obserwować.
— Nie zgadzam się z panem — powiedziała Francesca. Mówię to jako dziennikarz. Nic nie byłoby większym wydarzeniem niż schwytanie jednego z tych — stworów. Program oglądaliby wszyscy ludzie na Ziemi. Taka szansa może się już nigdy nie powtórzyć. Poza tym ISA chce, żebyśmy się czymś wykazali. Śmierć Borzowa nie była dla podatników przekonującym dowodem, że ich pieniądze są wydawane we właściwy sposób…
— A dlaczego podczas jednej misji nie można połączyć tych dwóch zadań? — spytał O’Toole. — Jedna ekipa badałaby Nowy Jork, a druga zajęłaby się łapaniem biotów.
— To niemożliwe — sprzeciwiła się Nicole. — Jeżeli celem misji jest schwytanie robota, wszystkie dostępne nam środki techniczne powinny być podporządkowane temu celowi.
— Niestety — odezwał się Brown ze złośliwym uśmiechem — decyzji nie możemy podjąć drogą głosowania. Ponieważ nie jesteśmy zgodni, co należy zrobić, muszę ją podjąć sam… Dlatego też zawiadamiam was, że celem następnej misji będzie złapanie biota. Myślę, że admirał Heilmann zgodzi się ze mną. Jeżeli nie, sprawę poddamy głosowaniu, w którym wezmą udział wszyscy członkowie załogi.