Выбрать главу

Maura nie zareagowała na to, spokojnie słuchała chełpliwej relacji Vica.

– A potem gliniarze dorwali mnie za jakąś starą zadymę, o której zapomniałem, a ponieważ była krwawa, wylądowałem w Belmarsh. Co zresztą wcale nie było takie złe. Zaprzyjaźniłem się z Irlandczykami, blatowałem klawiszy. Mógłbym stamtąd ciągnąć swoją część roboty, potrzebowałem tylko czasu, żeby wszystko ustawić. Ale ten pieprzony Abul nie chciał czekać, chociaż mógł. Uznał, że wszystko dzieje się za wolno, i przekonał Toma Rifkinda, że mogą to pchać beze mnie. Kombinował, żebyśmy ty i ja skoczyli sobie do gardeł albo żeby przynajmniej na to wyglądało. Podłożył ci bombę w samochodzie… nie mógł uwierzyć, że zamiast ciebie wysadził byłego glinę. Rozszyfrowałem go i wiem, że załatwił Sandrę i żonę Roya, a potem wysłał Tommy’ego B do Lany Smith i twojej mamy. Kenny to facet powszechnie lubiany, więc Abul kombinował, że to wzbudzi jeszcze większą nienawiść do Ryanów. Tommy B zrobił, co mu kazano, bo jego ojciec prowadził interesy z Abulem, ale nie chciał zabijać starej kobiety i zamiast tego tylko ją trochę poturbował.

Potem dotarli do mnie do więzienia. Z martwego mieliby więcej pożytku… byłbym kolejną pozycją w statystyce gangsterskich rozrachunków klanu Ryanów. A Rebekka nieraz dawała im popalić. Była mądrą babą, ale pyskatą, a na twoim punkcie, Maura, miała zajoba. Zaczęła grać Abulowi na nerwach. Zabijając ją w taki sposób, jak to zrobił, jakby zostawił waszą wizytówkę.

Maurę zalewała żółć. Trudno jej było to wszystko strawić – zdrada i oszustwo ze strony przyjaciela i kochanka, sięgające tyle lat wstecz. Przynajmniej jeden znajdował się w jej rękach i wkrótce wyrówna z nim rachunki. Ale drugi był poza jej zasięgiem.

– Gdzie jest Tommy? – zapytała.

– Co się stało, Maura, kochanie? Brakuje ci go?

Tym razem to Kenny nie wytrzymał. Po jego potężnym ciosie w szczękę Vic zakołysał się na piętach. Omal nie stracił równowagi, lecz po chwili nonszalancko wzruszył ramionami.

– Powiedzmy, że tę tajemnicę wezmę ze sobą do grobu, zgoda? Został rozliczony, Maura. Był szumowiną. Wykorzystał twoją bratanicę, sprowadził jej syna do mojej orkiestry, a co najgorsze, wykołował także mnie. Tommy Rifkind nie znał słowa lojalność. Mógł uratować tyłek swojego chłopaka, gdyby się odezwał. Ja czy ty zrobilibyśmy to bez chwili zastanowienia, Maura, bo dla nas rodzina naprawdę się liczy. O to Joss miał do niego pretensję, właśnie o to.

Potrząsał z ubolewaniem głową, widząc, że nie mogą się pozbierać, usłyszawszy o draństwach Rifkinda. Uznał to za dobry moment, żeby wypowiedzieć swoje ostatnie życzenie.

– A teraz karty na stół. Wiem, że nie mam najmniejszej szansy z tego wyjść. Proszę tylko, żebyście zostawili w spokoju moją matkę i Justina. Tak będzie fair, poszedłem na współpracę, może nie?

Maura przytaknęła, chcąc nie chcąc oddając mu sprawiedliwość. Vic był psychopatą, stracił kontakt z rzeczywistością z powodu narkotyków, ale nie był wyzuty z wszelkich zasad jak Tommy Rifkind. Była to trzeźwiąca refleksja.

Vic odetchnął z wyraźną ulgą.

– Dziękuję, Maura. Wiesz, że całkiem dobrze na tym wyszłaś? Ze starym, dobrym Kennym będzie ci lepiej. W jego przypadku bierzesz to, co widzisz.

Kenny zarumienił się i wyszedł na zewnątrz.

– Mam jakąś szansę na ostatnią działkę, żebym poszedł na spotkanie Pana z uśmiechem na gębie? – zawołał za nim Vic. Gdy rozległ się warkot uruchamianych samochodów, rzucił nonszalancko: – Zaczyna się exodus.

***

Sheila z rozłożonymi szeroko ramionami witała dzieci, każde po kolei tuliła do siebie. Powiedziano im, że była u przyjaciółki, więc nie rozumiały tych czułości i natychmiast się wyrwały i wróciły do oglądania telewizji. Postanowiła pozwolić im później położyć się spać i nie wysyłać ich następnego dnia do szkoły. Nadszedł czas, by Lee podjął wreszcie decyzję. Nie zapewnił jej bezpieczeństwa i została wciągnięta w ten ich pokręcony świat. To powinno go przekonać, że musi się wycofać, że tak będzie lepiej dla nich wszystkich. Zanim go zabiją albo zapuszkują, albo ona go zostawi.

Uścisnęła teściową, a staruszka odwzajemniła uścisk.

– Wszystko dobrze, kochanie?

Sheila kiwnęła głową.

– Vic był wobec mnie w porządku. Nie bałam się, naprawdę.

Sarah uśmiechnęła się.

– Pewnie, zawsze był z niego porządny chłopak. Kiedyś bardzo przyjaźnili się z Michaelem. Prawdę mówiąc, gdyby mój Michael żył, nic takiego by się nie wydarzyło.

Sheila zamknęła oczy i pozwoliła jej gadać. Chciała być dla teściowej miła, choć niekiedy miała serdecznie dość jej bajdurzenia.

Rozdział 28

Abul, Joe i Vic przez cały czas byli trzymani na celowniku. Obserwowali trwającą wokół nich operację oczyszczania terenu, zastanawiając się, kiedy przyjdzie kolej na nich.

Opowiedziawszy swoje, Vic uspokoił się i przygasł. Nie chciało mu się nawet kąsać swoich wspólników. Był zmęczony i pogodzony z losem. Do tego spadał z orbity szybciej niż samolot nad Lockerbie. Gwałtownie potrzebował działki, ale nie widział na to szans.

***

Benny siedział w jednym z aut Ryanów, przyglądał się czyszczeniu i szorowaniu range rovera Vica i podziwiał gigantyczną operację, którą przeprowadzili. Maura ma łeb na karku, bez dwóch zdań.

Garry przeszedł obok, ignorując go kompletnie. Benny poczuł łzy pod powiekami. Każdy traktuje go jak powietrze, nawet własny ojciec. Kiedy Roy pojawił się jakiś czas potem, zawołał do niego przymilnie:

– Tato, proszę…

Roy zatrzymał się i patrzył na syna. Kochał go kiedyś całym sercem, a teraz nie mógł się zmusić do tego, by do niego podejść. Benny był kopią Michaela, ale to był Michael nowego tysiąclecia: osobnik samolubny i niebezpieczny. Nawet jego dziewczyna nie potrafiła go oswoić. Bezmyślną agresję wyładował na Bogu ducha winnym chłopaku, a następstwem było to, że stracił własne dziecko.

Ryanowie dopuszczali się przemocy, żeby osiągnąć swój obecny stan posiadania. Roy zdawał sobie z tego sprawę, ale przecież były to kontrolowane akty przemocy, dopuszczali się ich, gdy nie mieli innego wyjścia. Rodzina zawsze traktowała te sprawy z dystansem i rzadko uciekała się do przemocy fizycznej. Tymczasem jego chłopak, jego własny syn uprawiał ją jak sztukę dla sztuki, dla śmiechu, co Roy uważał za odrażające, choć żal mu było Bena, że znalazł się w takim położeniu.

Zauważył jego błagalne spojrzenie i omal się nie złamał. Przypomniała mu się jednak głowa w szafie.

– Tato, proszę, odezwij się do mnie. Przecież przeprosiłem, nie?

Roy oparł się ciężko o samochód. Przyglądając mu się z bliska, Benny zauważył, że dosłownie z dnia na dzień przybyło mu dobrych parę lat. Miał więcej siwych włosów i wyglądał mizernie.

– Przeprosiny tym razem nie wystarczą. Posunąłeś się za daleko.

Benny zaczynał się buntować. Co się stało, to się nie odstanie, a w ogóle o co tyle krzyku? Rozsądek nakazywał jednak nie polemizować z ojcem.

Traktowali go tak, jakby zabił pieprzoną królową czy kogoś takiego. A w sumie to był pryszcz, postąpiłby jeszcze raz tak samo, tyle że następnym razem by dopilnował, żeby gnojek zniknął na dobre.

Dostał dobrą nauczkę. Zrozumiał, że w najbliższym czasie będzie musiał spuścić głowę i nadstawić tyłek, ale dlaczego teraz nie przejdą nad tym do porządku i nie pozwolą mu włączyć się do akcji?