Выбрать главу

– Benny jest pojebany, to wariat, ale takie jest życie. Należało zrobić z nim porządek, gdy był jeszcze dzieckiem.

Gerry pokiwał z ubolewaniem głową, a w duchu był zadowolony, że żaden z jego synów nie odbiega od normy. Byli zimnymi i bezwzględnymi draniami, ale w końcu dobrze im to służyło.

Oparli się o ścianę i palili skręta, użalając się nad Royem i jego kłopotami, dobrze im się gadało ze sobą. Obaj byli przerażeni tym, co się miało jeszcze wydarzyć, ale wiedzieli, że to konieczne. W gruncie rzeczy aż dziwne, że to się nie stało wcześniej. Benjamin Ryan był od kilku lat jak niewypał, który w każdej chwili może wybuchnąć.

Gerry zaciągnął się głęboko i spojrzał na swoich przystojnych chłopaków, którzy właśnie kończyli pracę. Był dumny z każdego po kolei i zadowolony, że wyrośli na zdrowych przeciętniaków.

Wąską alejką podjeżdżał samochód. Obaj mężczyźni patrzyli, jak Maura i Garry idą w jego kierunku. Instynktownie położyli dłonie na broni. W końcu to wszystko jeszcze się nie skończyło. Daleko do tego!

***

Carla jeszcze nie spała, siedziała na łóżku z papierosem Silk Cut, ogarnięta strachem, jaki w kobiecie może wzbudzić tylko niechciana ciąża. Patrzyła na tester, ale niebieska linia wciąż była wyraźnie widoczna. Była tam od pięciu godzin, lecz Carla ciągle miała nadzieję, że to pomyłka.

Była w ciąży – i to w dodatku z Tommym.

Popiła wodę ze szklanki stojącej na nocnej szafce i zapaliła następnego papierosa. Zastanawiała się, co ma zrobić z tym fantem. Ostatnia rzecz, jakiej by chciała kobieta w jej wieku, to drugie dziecko.

Maura zachowywała się w stosunku do niej przyzwoicie, ale to uleci z wiatrem, kiedy dowie się o ciąży. Wzięła do ręki komórkę i ponownie wybrała numer Rifkinda.

Od razu odezwała się poczta głosowa i Carla zostawiła wiadomość, żeby oddzwonił natychmiast po odsłuchaniu wiadomości, bo to bardzo ważna sprawa. Wiedziała, że tego nie zrobi, ale jeszcze łudziła się, że przyjedzie i wybawi ją z tego kłopotu, zadba o nią i o dziecko. Jeśli nie zadzwoni, trzeba będzie usunąć płód prywatnie i po cichu. Nic innego nie wchodziło w grę, bo Maura na pewno nie życzyłaby sobie, żeby takie małe wspomnienie po Tommym Rifkindzie kręciło się w jej pobliżu. Na zabieg potrzebne były pieniądze, a jedyną metodą ich zdobycia był jak najszybszy powrót do łask.

Popatrzyła na zegar. Minęła trzecia nad ranem, a jej nie chciało się ani trochę bardziej spać niż pięć godzin temu. To była głupota zadurzyć się w Tommym Rifkindzie, ale trudno było mu się oprzeć. Był seksy i ekscytująco niebezpieczny. I miał wielkiego fiuta. A jak ją posuwał! Teraz została ze wspomnieniami i ciążą.

Żałowała, że go spotkała i oszalała na jego punkcie. Ale stało się i musiała jakoś to rozwiązać.

Jak by to nazwał Joey? Konfrontacją z rzeczywistością? No to czekała ją najgorsza konfrontacja z rzeczywistością w całym jej życiu.

***

Maura patrzyła, jak główny inspektor Billings wyłącza silnik i siedzi sztywno, czekając, aż do niego podejdą. Ział bezsilną nienawiścią. Facet bez jaj w potrzasku, pomyślała.

Dziś miał popracować na swoje łapówki i nikt nie udawał, że to będzie przyjemne.

– Dzień dobry, panie Billings. Przyjechał pan szybciej, niż się spodziewałam.

Ironia Maury, czytelna dla niego i wszystkich innych, ubodła inspektora.

Garry otworzył bagażnik samochodu policjanta i wyjął duży, zawinięty w koc pakunek. Zważył go w rękach, po czym z szerokim uśmiechem na twarzy wyciągnął z niego cztery karabiny automatyczne robione specjalnie dla policyjnych snajperów.

– Czyste?

Billings kiwnął głową.

– Oczywiście.

Garry wyszczerzył zęby.

– Dobrze. Możesz już spieprzać.

***

Trzej więźniowie mieli świadomość, że wreszcie przyszedł na nich koniec. Maura patrzyła beznamiętnie, jak Vic i Abul, wyciągani z budynku, szarpią się i protestują, choć wiedzą, że nie unikną tego, co im pisane. Poleciła innym, by na chwilę zostawili ją samą z Joem.

– Nadal tego nie pojmuję – oświadczyła. – Wiem, że Rebekka mnie nienawidziła i może miała powód, ale ty? Byliśmy kiedyś skumplowani.

Wyglądał na wycieńczonego i miał zapadnięte oczy, ale jego głos był zaskakująco silny, kiedy powiedział gorzko:

– Dopóki w mojej rodzinie nie zdarzyła się tragedia, której sprawcami byliście ty i Michael.

Maura była zaskoczona.

– Przecież ty nie masz rodziny, Joe. Jesteś jedynym samotnym osiemdziesięcioletnim playboyem, jakiego znam.

Westchnął ciężko i odparł:

– Każdy ma rodzinę. Każdy ma korzenie. I nie tylko wy, Ryanowie, to cenicie. Sammy Goldbaum był moim kuzynem.

Przez moment nie mogła spojrzeć mu w oczy.

– Nie wiedziałam.

– Nigdy się tym nie chwaliłem. Był nicponiem, hazardzistą. Ludzie przychodzili do mnie, żebym spłacał jego długi. Ale był synem ukochanej siostry mojej matki, jedynym z tej strony mojej rodziny, który w czasie wojny dotarł do Anglii. Reszta zginęła w Łodzi. Kiedy moja matka była na łożu śmierci, obiecałem jej, że zawsze będę się opiekował kuzynem Sammym, i gdy zginął… – Głos Joego załamał się. – Oczywiście pomagałem jego żonie i dzieciom. Rebekka była uroczą istotą, przywiązałem się do niej jak do córki, której nigdy nie miałem. Okazało się, że ma niesamowitą głowę do rachunków. Uczyła się księgowości i pracowała dla mnie. Przez lata zarobiła dla mnie miliony, miała piękny dom i syna, z którego była dumna. Ale nie mogła zapomnieć, jaka śmierć spotkała jej ojca. Nienawidziła Ryanów za to, co zrobili, i kiedy wymyśliła ten plan, błagała mnie o pomoc, więc co miałem zrobić? Była rodziną. Wiesz, jak to jest.

Nie musiała odpowiadać. Oboje wiedzieli, że Maura wydaje na niego wyrok w obronie pozycji swojej rodziny w hierarchii podziemia. Wymógł jednak na niej obietnicę, że Ryanowie nie wejdą w jego biznesy, które przejmie spadkobierca, Sammy Kowolski, syn Rebekki.

Nikt nie musiał wyciągać Joego na zewnątrz. Wyszedł z uniesioną wysoko głową i sam wszedł na tył auta.

***

Benny z zaparkowanego samochodu obserwował, jak jego przyjaciela od dzieciństwa, cały czas trzymanego na muszce, wpychają do rangę rovera. Nadal się dziwił, dlaczego Abul go zdradził, ale tłumił żądzę zemsty. Wiedział, że ma zachowywać się nienagannie i nie przeciągać struny. Obgryzał paznokieć kciuka, co było u niego oznaką niepokoju. Zobaczył, że podchodzi do niego wuj Garry. Uśmiechnął się, choć bolało jak jasna cholera i marzył tylko o tym, by położyć się i zasnąć.

Kiedy dotarło do niego, że to on ma zabić Abula, wpadł w euforię, uznał to za dowód, że uzyskuje przebaczenie. To się w końcu musiało stać, ale bardzo się cieszył, że już teraz i że dostaje szansę wykazania się.

Był zdecydowany się popisać. To będzie godzina jego życia. Dzięki temu wróci do łask, a na tym zależało mu najbardziej na świecie.

Garry otworzył drzwi samochodu i powiedział miękko:

– Chodź. Pora oddzielić chłopców od mężczyzn.

Wszyscy patrzyli, jak obaj idą powoli w stronę rangę rovera.

***

Sarah w końcu wstała z łóżka i usiadła na wyściełanym krześle koło okna. Poranny chór rozpoczął już swoje trele i słuchała ich jednym uchem. Miała wrażenie, że jej klatka piersiowa za chwilę eksploduje. Głęboko odetchnęła kilka razy i zmusiła się do podźwignięcia.

Rękę nadal miała bez czucia. Rozcierała ją drugą, zdrową, i zastanawiała się, czy nie miała udaru, chociaż pamiętała, że czuła się tak samo za każdym razem, gdy umierało jedno z jej dzieci.

Powoli wyszła z sypialni i ostrożnie zaczęła schodzić po schodach. Nie usnęłaby teraz. Wolała zrobić sobie herbatę i poczekać, aż córka wróci do domu.

Jedna ręka zwisała bezwładnie wzdłuż ciała, więc przytrzymała ją drugą na brzuchu.