– Nie jest to jeszcze definitywnie ustalone, ale sprawa jest omawiana. Edward ma wspaniałą matkę. Pani Ferrars postanowiła wystąpić z hojnym gestem i dać mu tysiąc funtów rocznie, jeśli mariaż dojdzie do skutku. Owa dama to panna Morton, jedyna córka lorda Mortona, ma trzydzieści tysięcy funtów. Niezwykle korzystny związek dla obu stron, nie wątpię też, że w odpowiednim czasie zostanie zawarty. Rozstać się na zawsze z tysiącem funtów rocznie, to dla matki nie błahostka, ale pani Ferrars to chodząca szlachetność! Żeby ci dać jeszcze jeden przykład jej hojności – kilka dni temu, zaraz po przyjeździe do Londynu, zdając sobie sprawę, że w obecnej chwili z gotówką musi być u nas krucho, wsunęła Fanny do ręki banknoty na sumę dwustu funtów. Bardzo to zostało przez nas wdzięcznie przyjęte, bo tu, w Londynie, mamy z konieczności ogromne wydatki.
Przerwał, czekając na słowa zrozumienia i współczucia, zmusiła się więc, by powiedzieć:
– Z pewnością wasze wydatki i w mieście, i na wsi muszą być duże, ale macie przecież pokaźny dochód.
– Wcale nie taki pokaźny, jak ludzie sądzą. Nie to, żebym narzekał, nic podobnego, to przyzwoity dochód i mam nadzieję, że powiększy się z czasem. Grodzenie gruntów gromadzkich w Norland, które teraz przeprowadzamy, to bardzo poważne obciążenie. Nadto dokonałem w ostatnim półroczu niewielkiego zakupu: nabyłem farmę East Kingham, pamiętasz pewno, to tam, gdzie mieszkał stary Gibson. Ten teren był pod każdym względem ogromnie nęcący, przylega przecież bezpośrednio do moich gruntów, uważałem więc za swój obowiązek dokonać tego kupna. Nie mógłbym dopuścić w swoim sumieniu, by ta ziemia poszła w obce ręce. Człowiek musi płacić za swój spokój, i rzeczywiście, zapłaciłem grube pieniądze.
– Więcej niż, twoim zdaniem, była ta ziemia istotnie warta?
– No, co to, to nie. Mogłem ją następnego dnia sprzedać z zyskiem, ale jeśli idzie o gotówkę na kupno, mogłem również bardzo wiele stracić, bo akcje stały tak nisko w owym momencie, że gdyby mój bankier nie miał przypadkiem w ręku odpowiedniej sumy, musiałbym się wyprzedawać z ogromną stratą.
Eleonora mogła się tylko uśmiechnąć.
– Mieliśmy jeszcze ogromne, nieuniknione wydatki związane z objęciem Norland w posiadanie. Nasz świętej pamięci ojciec, jak wiesz dobrze, zapisał wszystkie ruchomości ze Stanhill, jakie były w Norland (bardzo cenne rzeczy), twojej matce. Daleki jestem od tego, by uskarżać się na tę decyzję, miał niewątpliwie prawo czynić ze swoją własnością, co mu się żywnie podobało, ale w rezultacie musieliśmy zrobić duże zakupy bielizny stołowej i pościelowej, porcelany itd., w miejsce tego, co zostało zabrane. Wyobrażasz więc sobie, że po takich wydatkach daleko nam do bogactwa, a hojność mojej teściowej przyszła bardzo w porę.
– Niewątpliwie – odparła Eleonora. – Mam nadzieję, że dzięki jej szczodrobliwości zaznacie jeszcze swobody finansowej.
– Rok lub dwa wiele tu mogą dokonać – odparł z powagą – ale dużo pozostało nam do zrobienia. Nie zaczęliśmy nawet budowy cieplarni Fanny, a jeśli idzie o ogród kwiatowy, mamy dotychczas tylko szkic.
– A gdzie ma stanąć cieplarnia?
– Na wzgórzu za domem. Trzeba będzie ściąć te wielkie orzechy, żeby zrobić dla niej miejsce. Z wielu punktów w parku będzie bardzo ładnie wyglądała, a ogród kwiatowy, który zapowiada się wyjątkowo malowniczo, założymy na zboczu. Wycięliśmy te wszystkie stare cierniste krzewy, które rosły kępami na stoku.
Eleonora zachowała dla siebie i troskę, i przyganę, rada, że nie ma tu Marianny, która musiałaby odczuć taką samą irytację.
Kiedy już dał jej jasno do zrozumienia, w jakiej jest nędzy, co zwalniało go od obowiązku kupienia siostrom, za następną bytnością u Graya, po parze kolczyków, myśl jego przyjęła weselszy obrót i zaczął gratulować Eleonorze znajomości i przyjaźni z panią Jennings.
– Doprawdy, wydaje się, że to bardzo cenna znajomość. I dom, i styl życia, wszystko świadczy o ogromnie wysokich dochodach. Ta znajomość może się okazać użyteczna nie tylko teraz. W przyszłości może również przynieść ogromne pożytki. Zaproszenie was do Londynu to wielkie dobrodziejstwo, które świadczy o takich dla was względach, że wedle wszelkiego prawdopodobieństwa nie zostaniecie pominięte w testamencie. A ona musi mieć wiele do zapisania.
– Przypuszczam, że nie ma nic zgoła, prócz wdowiego dożywocia, które przejdzie na dzieci.
– Ale przecież trudno sobie wyobrazić, żeby wydawała wszystkie dochody. Nikt, kto ma odrobinę rozsądku, nie robi czegoś takiego. A to, co zaoszczędzi, będzie miała do zostawienia.
– Nie sądzisz, że bardziej jest prawdopodobne, iż zapisze to swoim córkom, nie nam?
– Obie jej córki doskonale wyszły za mąż i dlatego nie widzę konieczności, by miała się o nie dłużej troszczyć. Tymczasem poświęcając wam tak wiele uwagi i okazując tyle życzliwości, dała wam, moim zdaniem, niejako prawo do oczekiwania dalszych względów, z czego musiała sobie zdawać sprawę jako osoba skrupulatna. Trudno wyobrazić sobie bardziej życzliwy stosunek do kogokolwiek, a przecież z pewnością jest świadoma, jakie tym wzbudza nadzieje.
– Nie wzbudza najmniejszych nadziei u osób zainteresowanych. Doprawdy, bracie, twoja troska o naszą pomyślność i nasz dobrobyt zbyt daleko cię zawiodła.
– No cóż, to prawda – oprzytomniał nagle – ludzkie możliwości są bardzo, bardzo ograniczone. Ale, Eleonoro droga, co się dzieje z Marianną? Wygląda bardzo źle, straciła rumieńce i ogromnie schudła. Czy ona chora?
– Źle się czuje, od kilku tygodni cierpi na dolegliwości nerwowe.
– Jakże mi przykro. W jej wieku każda choroba jest zabójcza dla urody. Doprawdy, krótki miała okres rozkwitu. Jeszcze we wrześniu była z niej taka ładna dziewczyna, aż przyjemnie było patrzeć, i mogła bardzo się podobać. Było w jej urodzie coś, co szczególnie pociąga mężczyzn. Pamiętam, jak Fanny powiadała, że ona prędzej i lepiej wyjdzie za mąż niż ty, co nie znaczy, żeby cię nie lubiła, wiesz, jak ogromnie jest do ciebie przywiązana, ale tak jej się wydawało. Okaże się jednak, że była w błędzie. Wątpię, żeby Marianna poślubiła teraz człowieka z większym dochodem niż pięćset, najwyżej sześćset funtów rocznie, i myliłbym się bardzo, gdybyś ty nie zrobiła lepszego mariażu. Hrabstwo Dorset! Mało o nim wiem, ale chętnie dowiem się czegoś więcej i ręczę ci, że będziesz miała Fanny i mnie wśród swoich pierwszych i najbardziej kontentych gości.
Eleonora zapewniała go najpoważniej, że nie jest prawdopodobne, by miała wyjść za mąż za pułkownika Brandona, ale ewentualność tego mariażu zbyt wielką przyjemność sprawiała jej bratu, by miał z niej zrezygnować; postanowił więc zawrzeć bliższą znajomość z pułkownikiem i dołożyć wszelkich starań, by doprowadzić do tego korzystnego związku.
Świadomość, że nie uczynił nic dla swoich sióstr, zrodziła w nim tyle akurat skrupułów, by ogromnie się troskał o cudzą dla nich pomoc, a najłatwiejszy sposób wyrównania własnych zaniedbań widział w oświadczynach pułkownika Brandona czy spadku po pani Jennings.
Mieli szczęście i zastali lady Middleton w domu, sir John zaś wrócił jeszcze przed końcem ich wizyty. Obie strony zasypały się uprzejmościami. Sir John gotów był polubić każdego i choć nie sądził, by pan Dashwood był dobrym znawcą koni, orzekł natychmiast, że to dusza, nie człowiek. W oczach lady Middleton gość wydał się dostatecznie światowy, by warto było zawrzeć z nim znajomość, toteż pan Dashwood wyszedł z wizyty zachwycony obydwojgiem.
– Mam Fanny najprzyjemniejsze wiadomości do zakomunikowania – mówił do siostry w drodze powrotnej. – Lady Middleton jest niewątpliwie wytworną kobietą. Na pewno Fanny chętnie ją pozna. A pani Jennings, choć elegancją nie dorównuje córce, jest również osobą ogromnie na miejscu. Twoja bratowa nie powinna mieć najmniejszych zastrzeżeń przeciw złożeniu jej wizyty, choć, prawdę mówiąc, dotychczas je miała, co było całkiem zrozumiałe, gdyż wiedzieliśmy tylko, że pani Jennings jest wdową po człowieku, który doszedł do majątku w sposób pospolity, moja żona i jej matka sądziły więc, że ani pani Jennings, ani jej córki nie należą do kobiet, z jakimi Fanny rada by utrzymywać stosunki. Mogę jednak teraz przekazać jej ze wszech miar zadowalającą relację co do obu.