Выбрать главу

– Tutaj: LVYCSQ.

– Zgadza się. Na Herkulesa, ależ te literki są drobniutkie! Jeśli masz rację, to L oznacza M, V oznacza A…

Zapisaliśmy nasze wnioski na tabliczkach. Diana przejrzała swój pergamin do końca, po nim dwa następne, a w końcu spytała:

– Tato, możesz mi pokazać swój fragment?

Podałem go jej, a ona przebiegła po nim wzrokiem. Nagle głośno syknęła.

– Co się stało?

– Popatrz tu, tato! – Wskazała grupę liter; na początku było Y, na końcu zbitka CSQ, czyli według naszej teorii G oraz NUS. Między nimi widniało pięć innych liter.

– Gordianus – szepnęła.

Serce zabiło mi mocniej.

– Możliwe – zgodziłem się. – Zostawmy na razie inne skrawki, zajmijmy się tym jednym.

Skoncentrowaliśmy się na fragmencie tekstu następującym po moim imieniu. To właśnie Diana zauważyła rozrzucone w tekście duże liczby. Wyglądały raczej na oznaczenia lat niż sumy, zapisane według modnego nowego systemu Warrona, w którym lata liczono od założenia Rzymu. Okazywało się, że rozszyfrowane już litery D i I (z imienia Gordianus) oznaczają również cyfry D (pięćset) i I (jeden). I na odwrót: odczytanie lat dało nam również klucz do liter C, L, X i V. Stosując tę rosnącą listę odszyfrowanych liter szybko wychwyciliśmy w tekście znajome imiona. Był tam Meto, Cezar, Eko (mój starszy syn), Cycero, a nawet Bethesda i Diana. Ta ostatnia była bardziej rozbawiona niż zaniepokojona widokiem swego imienia w zapiskach zamordowanego człowieka. W miarę czynionego postępu odkryliśmy najbardziej przewrotną cechę zastosowanego szyfru: otóż jego twórca nie tylko pomieszał litery greckie z łacińskimi, ale i całe zwroty z obu języków, stosując przy tym okrojone i nieregularne reguły gramatyczne. Moja greka zdążyła nieco zardzewieć przez ostatnie lata, ale na szczęście egiptomania Diany obejmowała też podszlifowanie języka Ptolemeuszów. Dzięki bystrzejszemu wzrokowi i żwawszej ręce córka szybko mnie wyprzedziła. W końcu udało jej się pobieżnie przetłumaczyć cały fragment na łacinę, choć tu i ówdzie czegoś jej brakowało. Skończywszy pisać, odczytała swoje dzieło na głos.

– Obiekt: Gordianus zwany Poszukiwaczem. Lojalność wobec Wielkiego: niepewna.

– Raport o lojalności! – zakrzyknąłem, kręcąc głową. – Wszystkie te skrawki pergaminu muszą być czymś w rodzaju tajnych akt różnych ludzi w Rzymie. Czyjąś oceną stanowisk, jakie mogą zająć, gdyby doszło do…

– Do wojny między Pompejuszem i Cezarem?

Jak rzeczowo Diana potrafiła wypowiedzieć te słowa, które mnie stawały w gardle… Nie przeżyła wojny domowej, nie wie, jak wygląda oblężenie i zdobycie Rzymu, listy wrogów państwa, konfiskata majątków i głowy zatknięte na tykach na Forum Romanum.

– Plebejusz o niejasnym pochodzeniu – czytała dalej Diana. – Brak wiadomości o służbie wojskowej. Wiek: około sześćdziesięciu lat. Potem mamy coś w rodzaju curriculum vitae, chronologiczne zestawienie najciekawszych punktów twojej kariery.

– No, to chętnie posłucham.

– Niewiele wiadomo o jego działaniach przed rokiem sześćset siedemdziesiątym czwartym od założenia Rzymu, kiedy zbierał informacje dla Cycerona do procesu o ojcobójstwo Sekstusa Roscjusza. Zyskał wdzięczność Cycerona (była to jego pierwsza poważna sprawa jako obrońcy), ale naraził się dyktatorowi Sulli. Liczne zlecenia od Cycerona w następnych latach, często związane ze sprawami o morderstwo, podróże do Hiszpanii i na Sycylię. Rok sześćset osiemdziesiąty pierwszy, westalki Fabia i Licynia oskarżone o utrzymywanie stosunków cielesnych z Katyliną i Krassusem. Gordianus podobno przyczynił się do ich uniewinnienia, brak szczegółów. Rok sześćset osiemdziesiąty drugi, zatrudniony przez Krassusa (w przeddzień jego nominacji na dowódcę armii przeciwko Spartakusowi) w celu przeprowadzenia śledztwa w sprawie zamordowania jego krewnego w Bajach. Znów brak szczegółów. Potem stosunki z Krassusem napięte. Rok sześćset osiemdziesiąty czwarty, narodziny jego pięknej i genialnej córki Diany…

– Tego w tekście na pewno nie ma! – zaprotestowałem.

– Nie ma – przytaknęła. – Widać ten, kto zebrał te informacje, nie wiedział wszystkiego. A tak naprawdę następny punkt brzmi: rok sześćset dziewięćdziesiąty, śmierć jego protektora, patrycjusza Lucjusza Klaudiusza. Gordianus otrzymuje w spadku gospodarstwo w Etrurii i wyprowadza się z Rzymu. Rok sześćset dziewięćdziesiąty pierwszy, odegrał podejrzaną rolę w spisku Katyliny. Szpiegował Katylinę na rzecz Cycerona lub na odwrót, a niewykluczone, że jedno i drugie. Zamienił gospodarstwo na obecnie zajmowany dom na Palatynie. Udaje szacownego obywatela.

– Udaje? Nie czytaj tego przypadkiem twojej matce!

– Rok sześćset dziewięćdziesiąty ósmy, pomagał Klodii przy oskarżeniu Marka Celiusza o zamordowanie filozofa Diona. – Głos się jej załamał. Oboje dobrze wiedzieliśmy, jak to było z Dionem…* – Dalsze odsunięcie się od Cycerona (obrońcy Celiusza).

– Im mniej będziemy wspominać tę sprawę… – burknąłem.

– Tym lepiej – wpadła mi w słowo Diana.

Tylko my dwoje i Bethesda znaliśmy tajemnicę gwałtownej śmierci aleksandryjskiego filozofa. Diana odchrząknęła, po czym czytała dalej:

– Rok siedemset drugi, zatrudniony przez Wielkiego do odkrycia okoliczności zamordowania Klodiusza na Via Appia. Z zadania wywiązał się zadowalająco.

– Zadowalająco! Tylko tyle mają do powiedzenia, po tylu cierpieniach, które przeszła wtedy nasza rodzina, aby Pompejusz mógł poznać prawdę?

– Jestem przekonana, że Pompejusz odpowiedziałby ci, że zostaliśmy sowicie wynagrodzeni. – Diana rzuciła tęskne spojrzenie w stronę Dawusa, który odpowiedział uśmiechem i pomachał do niej dłonią.

– I nad tym też lepiej za wiele się nie rozwodzić – mruknąłem. – Czy to już wszystko?

– Jest jeszcze jedna notatka, datowana przed miesiącem. Grudzień, rok siedemset czwarty, brak wiadomości o działaniach na rzecz którejkolwiek ze stron w ostatnich… – Zmarszczyła brwi i pokazała mi swój kawałek pergaminu. – Tego greckiego słowa nie mogłam przetłumaczyć.

Zmrużyłem oczy, wpatrując się w drobniutkie pismo.

– To termin żeglarski – wyjaśniłem. – Oznacza manewry.

– Manewry?

– Chodzi o zajmowanie pozycji do bitwy przez dwa okręty.

– Aha. No więc tak: brak wiadomości o działaniach na rzecz którejkolwiek ze stron w ostatnich manewrach między Pompejuszem i Cezarem.

– I na tym koniec? Cała moja kariera obrócona w kilka wybranych epizodów? Niezbyt mi się podoba taki życiorys spisany przez obcego człowieka.

– Jest jeszcze trochę o rodzime.

– Czytaj więc.

– Żona: była niewolnica, nabyta w Aleksandrii, imieniem Bethesda. Politycznie bez znaczenia. Jedno rodzone dziecko, córka Gordianusa nazywana Dianą, wiek około dwudziestu lat, zamężna z wyzwoleńcem, niejakim Dawusem, dawniej własnością Wielkiego. Trzy ostatnie słowa w oryginale podkreślone.

Skinąłem głową.

– To by pasowało, jeżeli ten dokument jest tym, czym mi się wydaje, to znaczy poufnym raportem przeznaczonym dla Pompejusza. Dawus jest jedyną osobą, która w jakikolwiek sposób mnie z nim wiąże. Właśnie taka informacja może być dla niego ważna. Czytaj dalej.

– Dwóch synów. Eko, w dzieciństwie ulicznik, adoptowany, wiek około czterdziestu lat, żonaty z córką Meneniusza. Nie służył w wojsku. Mieszka w rodowym domu na Eskwilinie. Czasami pomaga w pracy ojcu, ma też podobne powiązania polityczne: o szerokim spektrum, ale raczej płynne, nietrwałe. Lojalność wobec Wielkiego: niepewna. – Diana podniosła wzrok znad tabliczki. – Następne zdanie też podkreślone. Szczególnie godne zainteresowania: drugi syn, Meto, także adoptowany. Dawniej niewolnik Marka Krassusa. Wiek około trzydziestu lat. Wcześnie rozpoczął karierę wojskową. Według pogłosek walczył pod sztandarem Katyliny w bitwie pod Pistorią. Krótki okres służby w armii Pompejusza w roku sześćset dziewięćdziesiątym drugim. Od dziewięćdziesiątego trzeciego u Cezara. Liczne dowody męstwa w Galii. Awansował stopniowo od szeregowego legionisty aż do bliskiego otoczenia wodza. Znany ze zdolności literackich: prowadzi korespondencję, pomagał redagować Cezarowi opisy jego kampanii galijskich. Mocno tkwi w jego obozie, a niektórzy mówią, że i w… – Diana zamilkła.