Выбрать главу

Nagle poczuła jego dłoń między udami. Gwiazdy zatańczyły jej przed oczami. Nie wiedziała – prawdziwe czy też urojone. Zrobiło się jej wstyd, że za chwilę odkryje, jak bardzo go pragnie. Chciała, by jak najszybciej w nią wszedł. Pragnęła poczuć ciepło jego ciała.

– Coop! – krzyknęła zdławionym głosem. Ale on znowu się wycofał. Ułożył się na plecach i pociągnął ją do siebie. Początkowo nie rozumiała, o co mu chodzi. Wziął jej głowę w wielkie dłonie i znowu poczuła jego usta na swoich wargach. Przywarła do niego, jakby był ostatnią szansą na przeżycie pośród ciemności tej nocy.

– Brakuje mi tchu – jęknął.

– Weź mnie. Cooper drżał, jego ciało pokrywał pot, ale mimo to pokręcił odmownie głową.

– Nie, nie wezmę ciebie. Spojrzała na niego rozszerzonymi ze zdumienia oczami. Czy po to doprowadził ją do takiego stanu, żeby teraz rezygnować?

– To ty musisz wziąć mnie – dokończył. Dopiero teraz zrozumiała, dlaczego położył się na plecach. Ogarnął ją wstyd. Nigdy nie kochała się w ten sposób. Pomyślała, że to z powodu zimnej ziemi pod kocem, ale po chwili przyszło jej do głowy, że w czasie całej gry wstępnej Cooper starał się nie korzystać ze swojej fizycznej przewagi. Nie tylko do niczego jej nie zmuszał, ale także starał się nie zniechęcać jej swoim wzrostem i muskulaturą.

Priscilla z trudem przełknęła ślinę. Oczy jej się zamgliły. Pragnęła teraz Coopera bardziej niż kiedykolwiek. Podziwiała go nie tylko jako kochanka, ale też jako mężczyznę o niezwykłym takcie i delikatności.

Ostrożnie wskazał jej drogę. Po chwili poczuła kształt, który zaczął się w niej zagłębiać. Początkowy strach zamienił się w euforię. Zrozumiała, że pasują do siebie doskonale. Łzy popłynęły jej po policzkach. Wydała nieartykułowany okrzyk, a następnie zaczęła poruszać się w górę i w dół z dziką pasją. Sama nie wiedziała, skąd wzięła tyle energii.

Między nimi nie było już żadnej przeszkody. Kiedy to zrozumiał, odetchnął z ulgą. Czuł ciało Priscilli tuż nad sobą i wiedział, że nigdzie nie znalazłby bardziej namiętnej kochanki. Nareszcie mógł przestać kontrolować każdy swój ruch.

Oboje poczuli się wolni. Całkowicie wolni. Zaczęli kochać się coraz mocniej, coraz gwałtowniej i po chwili znaleźli się gdzieś wysoko wśród gwiazd.

ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY

Priscilla leżała z otwartymi oczami i wpatrywała się w rozgwieżdżone niebo. Czuła się jak niesiony wiatrem balonik albo kwiat róży, otwierający się w pierwszych promieniach słońca. Po wielu latach opuściła wreszcie swój kokon i pełna radości wzleciała do góry.

Oparła się na łokciu, chcąc podzielić się tą radością. Niestety, Cooper leżał obok zupełnie nieruchomo.

Uśmiechnęła się czule, patrząc na jego zmierzwione włosy. Wciąż miał mokre od potu czoło. Poza tym, kiedy mu się uważnie przyjrzała, zauważyła, że jego muskularna klatka piersiowa unosi się i opada. Priscilla chciała pogłaskać go po głowie, ale po krótkim namyśle zrezygnowała z tego zamiaru.

Kto by pomyślał, że to właśnie ona doprowadzi go do takiego stanu! Początkowo była przekonana, że z trudem, jeśli w ogóle, dotrzyma mu kroku. Starała się przypomnieć sobie męża i to, co sprawiało mu największą przyjemność. Miała nadzieję, że doświadczenie pomoże jej w przypadku Coopera. Jednak wszystkie jej doświadczenia razem wzięte okazały się niewarte funta kłaków. To, co wydarzyło się między nimi, przeszło jej najśmielsze oczekiwania. Nie spodziewała się, że jej drobne ciało kryje w sobie takie zasoby energii. Czuła się tak, jakby zadziałały jakieś czary.

Znowu spojrzała na Coopera i musnęła lekko ustami jego szyję. Wiedziała, że jej potrzebuje. Wcześniej nie chciała jakoś przyjąć tego do wiadomości. Zawsze uważała siebie za kogoś gorszego, mniej wartościowego… Teraz leżała obok potężnego, muskularnego mężczyzny ze świadomością, że on również jej potrzebuje. To przeświadczenie wzmocniło jej uczucie. Znowu Spojrzała na Coopera i nie mogła się powstrzymać, żeby go nie pocałować.

Początkowo sądziła, że zasnął, ale teraz zauważyła, że ma otwarte oczy. Na ten widok uśmiechnęła się Promiennie.

– Mam nadzieję, że cię nie obudziłam. Pokręcił głową.

– Niepokoi mnie twój uśmiech – stwierdził. – Jeśli 'hasz ochotę na ciąg dalszy, to musisz pamiętać, że facetom w moim wieku należy się odpoczynek.

– Moje biedactwo – powiedziała. – Może kupić ci coś na wzmocnienie?

Uniósł wolno rękę, jakby nie miał siły się poruszyć. Kiedy zauważyła, że to podstęp, było już za późno, Cooper chwycił ją mocno i przyciągnął do siebie. Poczuła ciepło jego ciała. Do tej pory nie myślała, że zrobiło się już dosyć chłodno.

– Nie trzeba – odparł ze śmiechem. – Przecież mam ciebie.

Przytuliła się do niego mocno.

– Coop?

– O co chodzi?

Chciała mu powiedzieć, że teraz wszystko się zmieni, że nic już nie będzie takie jak dawniej i że jest ma za to bardzo, ale to bardzo wdzięczna. Jednak te słowa Jakoś nie chciały jej przejść przez gardło. Poza tym była pewna, że Cooper jej nie zrozumie i weźmie jej wyznania za objaw ckliwego sentymentalizmu. Nie mogła wdawać się przecież w szczegółowe wyjaśnienia.

– Wiesz, do tej pory myślałam, że znam dobre i złe strony seksu. Myliłam się jednak. Przynajmniej jeśli chodzi o dobre.

Cooper spojrzał na nią z uśmiechem.

– A ja, jeśli idzie o złe. To było jak trzęsienie ziemi – stwierdził i pocałował ją mocno, chcąc dać do zrozumienia, że żartuje. – Zmieniłaś wszystko. Jestem… – zawahał się i nagle spoważniał – jestem ci za to bardzo wdzięczny.

Priscilla nie bardzo rozumiała, o co mu chodzi.

– Wdzięczny? Za co?

– Do tej pory żyłem w złotej klatce. Dzięki tobie zacząłem czuć, śmiać się, myśleć. Nie spotkałem wcześniej nikogo, kto zachowywałby się tak naturalnie jak ty. Czuję się przy tobie jak wcielenie konwenansu.

Priscilla roześmiała się głośno. Nie wierzyła w ani jedno jego słowo, chociaż przemawiał z tak ogromną powagą. Mimo to było jej przyjemnie słuchać miłych rzeczy o sobie.

– Zaś jeśli chodzi o seks – ciągnął – jesteś wręcz nie do pobicia.

Zarumieniła się.

– To prawda, że mam bogate doświadczenia… małżeńskie. Ale ty też byłeś niezły.

– Nie tak dobry jak ty. Po prostu mnie znokautowałaś. Nie wiedziałem nawet, gdzie jestem.

Priscilla poczuła się jeszcze bardziej dowartościowana, chociaż uznała, że słowa Coopera nie mają sensu. Starał się zrobić z niej kogoś w rodzaju superwoman, pomniejszając jednocześnie swoje zasługi. Jednak czuła się z nim cudownie. Odkryła nawet, że już bez strachu patrzy na jego olbrzymie ciało. Nie budziło w niej obaw, ale całkiem inne uczucia. Cooper wyglądał na zupełnie bezbronnego i w niczym nie przypominał mężczyzny, który wywlókł ją z kafejki niemal w środku rozmowy. Ciekawe, o co mu wtedy chodziło?

– Co się stało? – spytał zaniepokojony, widząc, że uśmiech nagle zniknął z jej twarzy.

Uśmiechnęła się znowu, ale tym razem nie było w tym żadnych erotycznych podtekstów.

– Może powiesz mi wreszcie, co się stało dzisiaj… – spojrzała na zegarek – to znaczy wczoraj, kiedy chcieliśmy dać czas dzieciom.

Milczał. Rysy jego twarzy wyostrzyły się nagle. Ale Priscilla już się nie bała. Dotknęła delikatnie jego policzka.

– Możesz nie mówić. Nie będę naciskać. – Zmarszczyła czoło. ~ Odniosłam jednak wrażenie, że to było coś poważnego.

Przez chwilę wahał się, a potem spojrzał jej prosto w oczy. Jeszcze nigdy nie wpatrywał się w nią tak intensywnie.