Выбрать главу

Zawiodła go. Zawiodła go całkowicie. Miała tylko go kochać, wy­chować mu córkę i nauczyć się robić dżemy na zimę. Ona tymczasem skończyła matematykę i kupowała dżemy w spożywczym na rogu. Ale nie to było najgorsze. Ona nie kochała już swojego męża. Jak mogła, niewdzięczna?! Wziął ją do Warszawy «z tego zadupia, gdzie nie było nawet tramwajów», niemalże nauczył «jeść nożem i widelcem», a ora teraz «odgrywa wrażliwą panią magister».

Zupełnie niedawno, w trakcie jej przyjęcia urodzinowego, zamknę­ły się w łazience i Asia opowiedziała jej to, czego nigdy przedtem nie mówiła przy Alicji.

Nie wiedziała dokładnie, kiedy przestała kochać swojego męża. Może wtedy, gdy mimo jej próśb, wyjechał na narty do Szczyrku i zo­stawił ją na tydzień samą w siódmym miesiącu ciąży, gdy miała pla­mienia. Wstydziła się zadzwonić do swoich rodziców. Sama pojechała w koszuli nocnej ich samochodem do szpitala. Pamiętała do dzisiaj – drżała, opowiadając o tym – jak ciepła strużka krwi płynęła po jej udach i wsiąkała w świeżo wypraną przez jej męża tapicerkę malucha. A ona nie wiedziała, czego boi się bardziej: tego, że utraci swoje dziec­ko, czy tego, co on powie, gdy zobaczy te plamy z krwi na siedzeniu.

A może wtedy, gdy wróciła skonana z pracy, po nieprzespanej nocy, i na korytarzu, zaraz przy wejściu do windy, znalazła leżącego na zim­nym lastryko, w kałuży moczu i drżącego w konwulsjach ich czarnego labradora.

Ktoś z sąsiadów, nie godząc się z tym, że mieli psa w domu, podał mu zatrute jedzenie. Postanowiła go uratować. Opiekowała się nim. Leczyła. Kochała tego psa. Zresztą, od powrotu z Nmies kilka lat wcześniej kocha­ła absolutnie wszystkie psy. Podawała mu leki kupione za własne, oszczę­dzone w tajemnicy przed mężem, pieniądze. A ostatnie dni nie spała, aby sprzątać jego wymiociny, zmieniać pled wilgotny od moczu i podawać an­tybiotyki, które przepisał weterynarz. Mąż uważał, że to był wyłącznie jej pies i po prostu, gdy któregoś dnia wrócił przed nią z pracy, wyrzucił go na klatkę schodową, bo «nie mógł już więcej wytrzymać tego cholernego smrodu». Po raz pierwszy dostała ataku histerii. Słuchała swoich prze­kleństw, wykrzykiwanych nienaturalnie piskliwym głosem, dziwiąc się, że w ogóle zna takie słowa. Wtedy też, po tym wydarzeniu, jej mąż za­uważył, że istnieje granica, poza którą jego z reguły spokojna i podporząd­kowana żona staje się nieobliczalna i gotowa na wszystko.

Pies zdechł dwa dni później. W nocy. Przestał nagle charczeć. Wie­działa, że to koniec. Płakała, siedząc na podłodze oparta o lodówkę w kuchni. Postanowiła nie mówić nic mężowi. Rano zadzwoniła po oj­ca. Pojechali na działkę rodziców w Aninie i zakopali go na końcu alei. Zaraz przy klombie, na którym wiosną wyrastają stokrotki. Czasami, gdy teraz przyjeżdża na działkę do dziadków ze swoją córeczką, idzie tam w tajemnicy przed wszystkimi i siada na trawie. Myśli o nim, pa­trząc na to miejsce, gdzie go zakopali. Kiedyś jej córeczka podeszła bezszelestnie do klombu i przyłapała ją, gdy płakała. Nie powiedziała jej wtedy o psie. Byłoby jej smutno.

A może wtedy, gdy pewnego dnia on wrócił wcześniej z pracy i przyłapał ją płaczącą nad książką w sypialni, podczas gdy ich córeczka w kuchni rozsypała mąkę i wylała na nią zawartość nocnika. W za­sadzie nic takiego się nie stało. Po prostu zapomniała o świecie, zato­piona w lekturze. Patrzyła na niego, przerażona, przez łzy, gdy wyzy­wał ją z pianą na ustach od najgorszych, i zastanawiała się, gdzie jest ten mężczyzna, który przed laty potrafił ją wzruszyć tak jak ta książka.

Po tym zdarzeniu postanowił ją ukarać. Przestał z nią sypiać. Nie dlatego, że tego nie potrzebował. Potrzebował. Czasami, ładując pralkę, znajdowała ręczniki ze stwardniałymi plamami jego wyschniętej sper­my lub białe plamy na jego bieliźnie.

On z nią nie sypiał za karę.

Za to, że była mądrzejsza, wrażliwsza, czytała książki i potrafiła nad nimi płakać.

Tak naprawdę to już nie była żadna kara. To też powiedziała wtedy, gdy zamknęły się w łazience. Seks z mężem przestał być fascynujący gdy zauważyła, że w zasadzie nie jest mu potrzebna. Do tego, że kocha się z nią milcząc, przyzwyczaiła się po roku. Chciała go słyszeć. Chcia­ła, by szeptał jej imię, mówił jej do ucha czułości albo był choćby tylko wulgarny. Tego też czasami chciała. Ale on nie mówił nic. Nigdy. Kie­dyś ona zaczęła szeptać czule do niego. Wyszedł z niej, odepchnął na drugą stronę łóżka i powiedział, że ma «być cicho, bo on nie może się skupić».

To jego milczenie, gdy przesuwał się nad nią z zagryzionymi warga­mi jak czeladnik stolarski na egzaminie na majstra nachylony nad de­ską, którą musiał dokładnie przepiłować! To trwało zawsze tak krótko, że ona nawet nie zaczynała być wilgotna. Kończył zadowolony z siebie, zsuwał się z niej i szedł do łazienki, skąd potem już do niej nie wracał, Brał piwo z lodówki, włączał telewizor i oglądał do późna, najczęściej ten idiotyczny boks w EuroSport, podczas gdy ona leżała twarzą od­wrócona do odrapanego żeliwnego kaloryfera i zastanawiała się, czy on czułby to samo, gdyby wkładał swój penis w otwór ich nowego odku­rzacza. Ale tak myślała dopiero od niedawna. Jeszcze kilka miesięcy wcześniej płakała cicho, tłumiąc odgłos łkania – aby on nie usłyszał – poduszką wilgotną od jego potu.

Gdy Asia jej o tym opowiadała, ona natychmiast skojarzyła to z tym, co stało się kilka miesięcy wcześniej podczas jednego ze spo­tkań w pubie, na którym był, wyjątkowo, także mąż Asi. Rzadko z nią przychodził, bo na tle inteligentnej żony wypadał zawsze jak miernota niemająca nic do powiedzenia. Zresztą, nie musiał nawet «wypadać» – był absolutnym miernotą i naprawdę nigdy nic nie mówił.

Tego wieczoru Asia, po kilku drinkach, z błyszczącymi oczyma i rozrzuconymi w nieładzie długimi czarnymi włosami, bez skrępowa­nia adorowana przez młodego aktora, którego przyprowadził aktualny narzeczony Alicji, zaczęła opowiadać dowcipy. Wszyscy wysłuchiwa­li jej z uwagą. Asia zawsze opowiadała najlepsze dowcipy. W pewnym momencie zapytała:

– Czy ktoś wie, jak długo przeciętnie trwa seks między małżonkami w Warszawie?

Nikt oczywiście nie wiedział tak dokładnie, jak Asia.

– Około dwudziestu trzech minut. Obejmuje to oczywiście rozbie­ranie się, grę wstępną, samo pożycie, a także wiadomości Panoramy o północy.

Gdy już wszyscy skończyli się śmiać, dodała:

– W niektórych domach zamiast Panoramy jest podsumowanie dnia na EuroSport. To trwa dokładnie dwadzieścia minut, o pięć minut dłu­żej niż Panorama.

Zapadła cisza. Wszyscy przy stoliku w tym klubie, oprócz tego mło­dego aktora, wiedzieli, że mąż Asi ogląda prawie wyłącznie EuroSport. Zerkali ukradkiem na niego. Miał nienawiść w oczach i zaciśnięte usta. Po chwili wstał i odszedł bez słowa, nie żegnając się z nikim. Asia nie ruszyła się z miejsca. Została z nimi do końca wieczoru. Młody aktor nie tracił czasu. Natychmiast przysunął swoje krzesło do niej i wszyst­kie następne dowcipy Asia opowiadała już tylko jemu.