Выбрать главу

Nie. Ale nie pozwala mi brać mydła. Raz do wanny wlałam całą butelkę płynu. Ale było piany!

To musiało wyglądać super.

Lubię pianę.

Ja też. A po kąpieli?

No jak to? Spłukałyśmy z siebie pianę.

Najmocniej przepraszam. A potem…

Poszłam do łóżka. Mogę wybrać dwie bajki. Lubię książeczki o Fancy Nancy i serię Pinkalicious.

Wybieram także piosenkę. Mamusia lubi śpiewać Migocz, migocz mała gwiazdko, ale ja jestem już na to za duża, więc kazałam jej śpiewać Buchaj ogniem, magiczny smoku.

Twoja mama śpiewała Buchaj ogniem, magiczny smoku? Tym razem D.D. nie musiała udawać zaskoczenia.

Lubię smoki oświadczyła Ree.

Rozumiem. A Pan Smith co sądził na ten temat?

Pan Smith nie śpiewa.

Ale czy lubi piosenki?

Ree wzruszyła ramionami.

Lubi bajki. Zawsze się wtedy zwija w kulkę na moim łóżku.

Potem twoja mama gasi światło?

Pali się nocna lampka. Wiem, że mam cztery lata i dziewięć miesięcy, ale lubię mieć zapaloną lampkę. Może… nie wiem. Może kiedy będę miała pięć lat… albo może trzydzieści, wtedy nie będę mieć lampki.

Okej, więc leżysz w łóżku. Pan Smith jest z tobą…

Śpi w moich nogach.

Okej, leży w twoich nogach. Pali się lampka. Twoja mama gasi światło, zamyka drzwi, a potem…

Ree wpatrywała się w nią.

Jason Jones także, a w jego spojrzeniu dało się rozpoznać wrogość.

Coś się wydarzyło w środku nocy, Ree? zapytała cicho D.D.

Ree wpatrywała się w nią.

Jakieś hałasy. Ludzie rozmawiali ze sobą? Twoje drzwi otworzyły się? Kiedy Pan Smith wyszedł od ciebie?

Dziewczynka pokręciła głową. Nie patrzyła już na D.D. Po upływie kolejnej sekundy wtuliła się w ojca, oplatając go chudymi rączkami w pasie. Jason przytulił ją do siebie i spojrzał beznamiętnie na D.D. Wystarczy powiedział.

Panie Jones… Wystarczy powtórzył.

D.D. wzięła głęboki oddech i policzyła do dziesięciu, rozważając możliwości.

Być może ktoś z rodziny albo jakiś sąsiad zaopiekowałby się przez jakiś czas Clarissą, panie Jones.

Nie.

Nie, nie ma nikogo, kto mógłby się nią zaopiekować, czy też nie, nie poprosi pan nikogo?

Sami opiekujemy się naszą córką, pani detektyw… Sierżant. Sierżant D.D. Warren. Nie mrugnął

okiem, słysząc jej stopień.

Sami opiekujemy się naszą córką, pani sierżant. Jaki ma sens posiadanie dziecka, jeśli się pozwala, aby wychowywali je inni ludzie?

Panie Jones, z pewnością rozumie pan, że jeśli mamy pomóc w odnalezieniu… Pana Smitha…

będziemy potrzebować z pańskiej strony więcej informacji i szerszej współpracy.

Nic nie powiedział, jedynie mocniej przytulił córkę.

Potrzebne nam kluczyki do pańskiego pikapa.

Cisza.

Panie Jones. W głosie D.D. pojawiła się nutka zniecierpliwienia. Im szybciej ustalimy, gdzie Pana Smitha nie ma, tym szybciej ustalimy, gdzie ona jest.

On rozległ się stłumiony głos Ree. Pan Smith to chłopiec.

D.D. nie odpowiedziała, a jedynie dalej przyglądała się uważnie Jasonowi Jonesowi.

Pana Smitha nie ma w kabinie mojego pikapa powiedział cicho.

Skąd pan wie?

Ponieważ kiedy wróciłem do domu, jego już nie było. A na wszelki wypadek sprawdziłem też i samochód.

Z całym należnym szacunkiem, proszę pana, ale to jednak nasze zadanie.

Pana Smitha nie ma w moim pikapie powtórzył cicho Jason. I dopóki nie zdobędziecie nakazu rewizji, będziecie musieli uwierzyć mi na słowo.

Są sędziowie, którym do wydania takiego nakazu wystarczy pański brak współpracy.

W takim razie pewnie szybko tu wrócicie, prawda?

Chcę mieć dostęp do komputera oświadczyła D.D.

Proszę porozmawiać z tym samym sędzią.

Panie Jones, pańskiego… kota nie ma już od siedmiu godzin. Nie ma po niej śladu…

Nim poprawiła Ree.

…nim ani w okolicy, ani w… ulubionych miejscach kotów Sprawa zaczyna się robić poważna.

Sądziłam, że będzie chciał pan pomóc.

Kocham mojego kota rzekł cicho Jones.

W takim razie proszę pozwolić nam zajrzeć do komputera. Współpracować z nami, żebyśmy szybko i sprawnie mogli rozwiązać tę sprawę.

Nie mogę.

Nie może pan? zapytała skwapliwie D.D. Czy nie chce?

Nie mogę.

A dlaczegóż to, panie Jones?

Spojrzał na nią.

Ponieważ bardziej kocham moją córkę.

Trzydzieści minut później D.D. szła razem z detektywem Millerem w stronę swojego samochodu.

Pobrali od Jasona Jonesa i Clarissy Jones odciski palców, ponieważ aby ustalić, czy w domu są jakieś nieznane odciski, najpierw trzeba zidentyfikować te, które należą do jego mieszkańców. Jones nie miał

przed tym oporów, a potem pomagał w pobieraniu odcisków palców od Ree, która uznała to za fajną przygodę. Najprawdopodobniej Jason uznał, że ten jeden akt kooperacji niewiele go kosztuje nie było, bądź co bądź, nic podejrzanego w tym, że w jego domu znajdują się jego odciski.

Jason Jones umył ręce. Potem umył ręce Ree. Następnie praktycznie wyrzucił z domu funkcjonariuszy. Oświadczył, że jego córka musi odpocząć i że na razie wystarczy. Każdego osobiście odprowadził do drzwi. Nie było: Co zrobicie, aby znaleźć moją żonę? Nie było: Błagam, błagam, zrobię wszystko co tylko mogę, aby pomóc. Nie było: Zorganizujemy ekipę poszukiwawczą i przeczesujmy całą okolicę, dopóki nie znajdziemy mojej ślicznej, ukochanej żony.

Nie pan Jones. Jego córka musiała odpocząć. I to by było na tyle.

Zimny? mruknęła teraz D.D. Już prędzej arktyczny. Pan Jones z całą pewnością nigdy nie słyszał o czymś takim jak globalne ocieplenie.

Miller pozwolił jej ciskać gromy.

Mała coś wie. Zwróciłeś uwagę na to, jak ucichła w chwili, kiedy zapytałam o to, co się działo po pójściu spać? Coś słyszała, coś widziała, nie wiem. Ale potrzebujemy psychologa sądowego, kogoś, kto specjalizuje się w dzieciach. I to szybko. Im więcej czasu ta mała spędza w towarzystwie tatuśka, tym trudniej jej będzie przypomnieć sobie to, co niewygodne.

Miller pokiwał głową.

Oczywiście będzie nam także potrzebne pozwolenie tatuśka na przesłuchanie dziecka, i coś mi mówi, że go nie otrzymamy. Fascynujące, nie sądzisz? Jego żona zniknęła w środku nocy, zostawiając córkę samą w domu, a on, zamiast współpracować z nami albo zadawać logiczne pytania na temat tego, co robimy, aby odnaleźć jego żonę, siedzi na tej sofie milczący jak mim. Gdzie jego szok, niedowierzanie, paniczna potrzeba informacji? Powinien wydzwaniać do rodziny i znajomych. Powinien wyszukiwać najświeższe zdjęcia żony, z którymi moglibyśmy obskoczyć okolicę. A już na pewno powinien znaleźć kogoś, kto by się zajął jego córką, tak by on mógł osobiście uczestniczyć w naszych poszukiwaniach. Ten facet… to tak, jakby przełączono przełącznik. W ogóle go to nie interesuje.

Wyparcie zasugerował Miller, idąc obok niej.

Będziemy musieli ostro to rozegrać oświadczyła D.D. Zdobyć nakaz przeszukania samochodu Jasona Jonesa, pozwolenie na przejęcie komputera, no i jeszcze poprosić o wydruk rozmów przychodzących i wychodzących z komórki żony. Kurde, prawdopodobnie powinniśmy uznać cały dom za miejsce popełnienia przestępstwa. To dopiero dałoby Jasonowi Jonesowi do myślenia.

Dzieciak ciężko by to przeżył.

Taa, no i to jest zagwozdka.

Gdyby dom uznano za miejsce popełnienia przestępstwa, Jason i jego córka musieliby go opuścić.

Spakowaliby torbę i przenieśli się do motelu pod eskortą policyjnego radiowozu. D D. zastanawiała się, co by pomyślała mała Ree, porzuciwszy swoją ogródkową oazę na rzecz taniego hotelowego pokoju z brązowymi wykładzinami i zapachem papierosów. D.D. nie poczuła się z tym zbyt dobrze, ale wtedy przyszło jej do głowy coś innego. Zatrzymała się i obróciła w stronę Millera tak gwałtownie, że niemal na nią wpadł.