Выбрать главу

– To i masz ziemię – Kaźmierz wciska mu worek.

– Dobra? Jaśko podnosi oczy. Patrzą na siebie z bliska.

– Dobra, Kaźmierz – mówi uroczyście John i podnosi się z krzesła.

– Lepszej nie trzeba. A wtedy Kaźmierz rozkłada szeroko ramiona i nie zważając na poduszkę z Anią, obejmuje brata, krzycząc na całe gardło, jakby chciał całemu światu obwieścić niebywałą nowinę:

– Jaśku! Bój się Boga, nareszcie jesteś. No to my już wszyscy sami swoi!