Выбрать главу

Zaślubiny odbyły się szesnastego maja 1469 roku. Rowena otrzymała od swego wpływowego wuja posag w postaci dziesięciu sztuk srebra i pięciu sztuk złota, siwej klaczy z rzędem i dwóch pięknie rzeźbionych, okutych żelazem, dębowych skrzyń. Pierwsza skrzynia zawierała całą pościel, jaką wyhaftowała w ciągu roku, kiedy czekała na zamążpójście, worek soli, sześć srebrnych łyżek i woreczek, do którego włożono sześć lasek cynamonu, gałkę muszkatołową i paprykę. W drugiej skrzyni były jej stroje, dwie bele materiału i niewielka ilość biżuterii, którą dostała po matce, oraz skromny sznur pereł, który otrzymała w prezencie ślubnym od wuja i ciotki. Nie był to posag godny córki hrabiego, ale też nie musiała się go wstydzić. Przyjechała więc do Henryka jako dobrze wyposażona kobieta, choć bardzo młoda. Miała polepszyć jego pozycję nie tylko swoimi powiązaniami rodzinnymi, ale również posagiem.

Ale teraz, kiedy Henryk nie żył, musiała poświęcić własne ciało, by bronić córkę przed popędliwym sir Jasperem. Nikt nie mógł jej teraz obronić. Podczas szczęśliwych dni spędzonych u kuzynki Anny nie spodziewała się nawet, że przyjdzie jej robić coś takiego.

Westchnęła głęboko, usłyszawszy kroki za drzwiami. Zamknęła oczy i udawała, że śpi.

Jasper cicho wszedł do jej sypialni, choć nie wynikało to z onieśmielenia. Wszedł tu jak do własnej alkowy, wiedząc, że jest oczekiwany. Obserwowała spod oka, jak się rozbierał. Oddychała płytko, obserwując ciało, które okazało się równie piękne jak twarz. Miał długie nogi, szczupły tors z gęstym, znacznie ciemniejszym niż na głowie owłosieniem. Ułożył odzienie równo w pobliżu łóżka, jak gdyby chciał mieć je w razie czego w zasięgu ręki. Podszedł do łóżka i odsłonił kołdrę. Pociągnął Rowenę ku sobie. Złapał za dekolt koszuli nocnej i rozdarł ją jednym ruchem, rozrzucając niedbale obie połowy.

– W przyszłości, ma petite - szepnął miłym głosem – będziesz spała, jak cię Bóg stworzył. – Po chwili, bez zbędnych wstępów, pocałował ją namiętnie w usta. Kiedy ją w końcu puścił, powiedział: – Całujesz jak dziewczynka, Roweno. Otwórz usta, bym mógł posmakować twego języka.

Posłusznie to uczyniła i przyjęła jego język, czując jednocześnie na pośladkach dłonie, które przyciskały ją do jego ciała.

Poczuła powracające znajome uczucie. Kolana się pod nią ugięły. Kiedy była z Henrykiem, uczucie to nie było tak silne. Jęknęła, kiedy przestał ją całować i zaczął lizać jej skórę. Odchyliła głowę do tyłu i z całych sił próbowała nie krzyczeć. Język Jaspera przesunął się po jej piersi.

Zaśmiał się, kiedy zobaczył, jak całe jej ciało sztywnieje, a potem zaczyna drżeć z rozkoszy. Objął ją, a potem zaczął badać jej wnętrze. Gdy znalazł dowody jej podniecenia, uśmiechnął się szeroko i powiedział:

– Namiętna z ciebie turkawka – odwrócił ją na brzuch i przez chwilę podziwiał piękne, krągłe pośladki. Rowena krzyknęła głośno, kiedy ciężka dłoń z łoskotem spoczęła na jej pośladku.

– Dyskretnie, moja droga – ostrzegał ją. – Nie chcemy, by wszyscy wiedzieli o naszym spotkaniu. Połóż dłoń na ustach, jeśli musisz.

Potem na jej pośladki posypał się deszcz razów. Kobieta wierciła się i popiskiwała pod karzącymi razami, trzymana mocno za kark. Kiedy skóra na jej pośladkach stała się mocno różowa i gorąca, Jasper znów zbadał jej wnętrze, a kiedy poczuł lepką wilgoć na palcach, roześmiał się zadowolony.

Przycisnął ją do łóżka i wszedł w nią gwałtownie. Ku jego zadowoleniu natychmiast podniosła się na kolana i zaczęła pchać biodrami w przeciwną stronę.

– Wspaniale, moja droga – mruczał jej do ucha. – Naprawdę, bardzo dobrze – dodał przewracając ją powoli na plecy i odwodząc jej nogi na boki.

Rowena czuła, że umiera. Wiedziała, że zasłużyła na śmierć za to, że zdradziła Arabellę. Ale nie miała prawa czerpać przyjemności z pożądliwości tego człowieka. Nie umiała jednak powstrzymać się przed odczuwaniem rozkoszy. Tym razem było jej lepiej niż kiedykolwiek z Henrykiem, a przecież nie mogła narzekać na swojego zmarłego męża. Jasper Keane był chyba mistrzem tej sztuki, a jeśli robiła to tylko po to, by bronić córkę, to przecież mogła mieć odrobinę rozkoszy. Sama tego nie zaczęła. To nie jej wina. Dlaczego miała się za to karać. Wbiła mu palce w skórę na plecach, a on wszedł w nią brutalnie.

– Tak, ma petite - jęknął cicho – możesz mnie drapać. To mi się podoba.

Ledwie usłyszała jego słowa. Nie pamiętała zresztą zbyt dokładnie pozostałych wydarzeń tej nocy pełnej gwałtownego pożądania. Wcześnie rano obudziła się sama w splątanej pościeli. Zaspokojona i obolała przypomniała sobie, że męskość Jaspera była znacznie większa niż Henryka, a mimo to jej ciało z łatwością przystosowało się do jego rozmiarów.

Miała ochotę zostać w łóżku, była zmęczona po nocy pełnej energii, podczas której jego miecz ani razu nie stał się bezużyteczny. A teraz, gdy ona leżała w łożu zmęczona, Jasper wstał i wyszedł. Z ociąganiem Rowena również wstała z łóżka, by Elżbieta i inne służące nie zaczęły czegoś podejrzewać. Wzięła podartą koszulę nocną i wrzuciła ją do pozostałego jeszcze w kominku żaru. Dowody jej wstydu spłonęły natychmiast, rozjaśniając przez chwilę komnatę żarliwym płomieniem. Od tej pory będzie spała nago, by nie stracić więcej koszul.

Wzięła spod kominka dzbanek z ciepłą wodą, nalała trochę do miski, po czym umyła się dokładnie miękką ściereczką. Wyjęła z kufra czystą suknię i pośpiesznie się ubrała. Usiadła przed lustrem, by uczesać włosy, zaplotła je w warkocz i upięła wysoko. Właśnie kończyła, kiedy Elżbieta weszła do jej komnaty.

– Milady! Wybacz mi, proszę, że tak późno przyszłam, ale zaspałam – powiedziała.

– Już tak późno? – zapytała Rowena.

– Nie, pani, jeszcze wcześnie – odparła.

– Nic się nie stało, Elżbieto. Czy ktoś już wstał?

– Sir Jasper i jego człowiek, Seger – powiedziała Elżbieta, unikając wzroku pani, ale Rowena i tak nic nie zauważyła, bo starała się ukryć własne zawstydzenie.

– Najpierw muszę zobaczyć, jak się miewa moja córka – powiedziała sama do siebie i pośpieszyła do komnaty Arabelli.

Dziewczynce nic nie było. Rzadko chorowała i niechętnie leżała w łóżku. Wstała, a Lona pomagała jej uczesać włosy.

– Chcę, żeby Lona została moją służącą, mamo – powiedziała na powitanie, i utkwiła w matce przenikliwe spojrzenie, jakby chciała powstrzymać ją przed odmową.

– To doskonały pomysł – zgodziła się Rowena. – Jestem pewna, że Rozamunda może oddać jedną z córek. Zgadzam się z tobą. Potrzebna ci młoda służąca; stara niania Ora już nie wystarczy. Zresztą ona traktuje cię wciąż jak dziecko. Odeślemy ją, póki nie będziesz miała własnych dzieci, a Lona nauczy się od Elżbiety, jak powinno się dbać o damę.

– Och, dziękuję, lady Roweno! – zakrzyknęła Lona.

Pod koniec kwietnia przyszedł list od królowej, w którym donosiła, że mały książę Edward zmarł w Middleham. Rowena chciała przyjechać i pocieszyć kuzynkę, ale sir Jasper nie pozwolił jej na to. Soczyste uwagi na temat Arabelli nie pozwalały jej uciec, a jego podboje miłosne na granicy budziły w niej złość.