Выбрать главу

– Więc przynajmniej niech Arabella pojedzie, panie. Nie chcę, by moja kuzynka królowa pomyślała, iż jej nie współczujemy.

Zastanowił się, a potem, ku jej zaskoczeniu, zgodził się.

– Tak, niech król zobaczy nasze współczucie dla jego żałoby. Poza tym – mruknął przymilnie, ściskając brodawki jej piersi – z ciebie mam teraz więcej pożytku niż z mojej przyszłej żony. Podczas jej nieobecności możemy razem jeździć na granicę i odwiedzać moje przyjaciółki. Zrobimy sobie małe menage a trois. Lubię, kiedy zabawiają mnie dwie kobiety naraz. Kiedy Arabella zostanie mi poślubiona i przyuczę ją do obowiązków, przyłączysz się do nas w łożu, Roweno. Spodoba ci się to, czy może będziesz zazdrosna, że musisz się mną dzielić?

– Milordzie! Zapominasz się! Nigdy nie wezmę udziału w takich bezeceństwach – krzyknęła oburzona.

Zaśmiał się.

– Och, Row, słodka Row. Zrobisz dokładnie to, co ci każę, bo jeśli nie, wiesz, że mam sposoby na to, byś cierpiała bardziej niż kiedykolwiek w życiu. – Delikatnie ujął palcami jej twarz i dodał. – Znasz mnie już na tyle.

Owszem, znała. Już pierwszej nocy wiedziała, że to niebezpieczny człowiek. Wiedziała o tym, ale podejrzewała również, iż król nie poznał ciemnych stron duszy sir Jaspera Keane’a. Ryszard był szlachetnym człowiekiem o złotym sercu. Niestety, Rowena nie mogła do niego pojechać, by wyjawić mu postępki Jaspera.

– Arabella musi wyjechać jutro – powiedziała, udając, że nie przestraszyła się jego pogróżek.

– Dam jej odpowiednią eskortę, złotko – odparł, widząc, jak bardzo się go boi. Wiedział, iż jako matka zrobi wszystko, by bronić dziecka. Chwilowo zadowalał się Rowena, ale ostatnio zauważył, jak pod sukienką Arabelli rosną pączki piersi. Była smakowitym daniem, które jednak postanowił zostawić sobie na później.

Arabelli nie było już kilka tygodni. Większość czasu spędziła w podróży, najpierw z Greyfaire do królewskiego zamku, a potem z powrotem. Kiedy wróciła, powiedziała matce, że królowa jest niepocieszona z powodu straty dziecka.

– Och, mamo – rzekła. – Pękłoby ci serce. Biedna kuzynka Anna bez przerwy płacze. Śmierć Neddiego zupełnie ją rozstroiła.

– Ucieszyła się z twojej wizyty, Arabello? – zapytał sir Jasper. – Mam nadzieję, że twój widok nie przysporzył jej więcej bólu, bo mogłaby źle o nas myśleć.

– Nie, panie – odparła Arabella trochę sztywno. – Kuzynka była szczęśliwa, że dotrzymałam jej towarzystwa. Powiedziała, że przynoszę jej ulgę w smutku, bo przypominam o dawnych, dobrych czasach.

– Cieszę się – rzekła łagodnie Rowena. – A co z królem? Na pewno jest równie zrozpaczony śmiercią małego Edwarda jak Anna.

– Tak, mamo – przyznała Arabella. – Czasem nie słyszy nawet, co się do niego mówi. Serce mu pękło, jak królowej, zwłaszcza, iż medycy powiedzieli mu, że kuzynka Anna nie może mieć więcej dzieci. Niektórzy mówią, że królowa umrze z żalu.

– Król może sobie wziąć młodszą, płodną żonę -zauważył sir Jasper.

Arabella nie umiała powstrzymać oburzenia:

– Milordzie! Gdzież jest twoje serce! A może to prawda, co mówią, iż nie masz go wcale?

Jasper Keane zamarł, zaskoczony jej słowami, ostrymi i mądrymi. Patrzył na dziewczynkę, jakby ją zobaczył po raz pierwszy. Była córką Roweny, ale jej wybuch uświadomił mu, że jest bardziej podobna do ojca, który miał opinię człowieka o gwałtownym charakterze i wielkim temperamencie.

– Cóż to, złotko? – spytał żartobliwym tonem, postanowiwszy nie gniewać się na dziewczynkę. Bawiło go nawet to buntownicze usposobienie, bo Rowena, choć przyjemnie posłuszna, zaczynała być odrobinę nudna. – Czyżbyś słuchała plotek, Arabello? Nie podejrzewałem cię o to.

– W każdej plotce jest ziarno prawdy – odparła szorstko – ale to nie o moim zachowaniu teraz mówimy, tylko o twoim. Moja kuzynka, królowa, bardzo boleje nad swoją stratą. Neddie był jedynym żyjącym dzieckiem i urodziła go, ryzykując życie. Może nie wiedziałeś o tym, panie, bo mężczyźni nie interesują się takimi sprawami. Przez lata dokładała starań, by był zdrowy i silny. Dlatego mieszkała z nim w Middleham, z dala od dworu, obcych ludzi i chorób. Jeśli nie masz, panie, współczucia dla niej ani dla króla, to przynajmniej zamilcz, by nie usłyszeli cię twoi wrogowie, którzy mogliby to wykorzystać przeciwko tobie. Skoro masz zostać moim mężem, takim czczym gadaniem narażasz nie tylko siebie, ale także mnie i mój majątek – skończyła ze złością.

– Twój majątek?

– Tak, milordzie. Greyfaire jest moje, a ty zostaniesz jego panem dopiero, kiedy mnie poślubisz – przypomniała mu.

– Arabello! Powinnaś zachowywać się grzeczniej – jęknęła lady Rowena. – Prawda, ojcze Anzelmie, że powinna być grzeczniejsza?

Zdesperowana matka zwróciła się do księdza, który siedział z nimi przy stole.

Ojciec Anzelm, który przybył do Greyfaire, kiedy Arabella się urodziła, z trudem wstrzymał śmiech. Znał panią na Greyfaire i znał jej matkę.

– Sir Jasper jest nam potrzebny. Musimy mieć tu mężczyznę, który będzie bronił warowni dla króla!

Arabella prychnęła.

– Jestem lady Grey, mamo. Z pomocą FitzWaltera mogę bronić twierdzy, choć zdaje mi się, iż nieprędko zajdzie taka potrzeba. Szkoci zapuszczają się czasem poza granice, by kraść bydło i młode, ładne dziewczyny, ale przecież nasi harcownicy odpłacają im dokładnie tym samym. Ta warownia jest nie do zdobycia. Sam ojciec tak powiedział. Poza tym, nie jesteśmy ciekawym celem w tym małym, oddalonym, zbudowanym na wzgórzu zamku. Nie stanowimy cennej zdobyczy.

– Greyfaire jest niewielkie, ale ważne strategicznie, milady – wtrącił się ksiądz. – Ma wielkie znaczenie dla obrony granicy ze Szkotami. Zbudowano go na ruinach rzymskiego muru. Gdybyś zeszła do piwnicy, sama zobaczyłabyś, o czym mówię. Ten zamek zawsze miał wielkie znaczenie podczas wojny.

– To dlatego król postanowił o twoim ślubie z sir Jasperem – powiedziała Rowena. – Musisz mieć męża, Arabello.

– Mój ślub ma się odbyć dopiero za dwa lata, mamo – odparła poirytowana Arabella. – Do tego czasu jestem jedyną panią na Greyfaire. Zdarzało się już, że kobiety piastowały władzę i broniły zamków. Ja też mogę sobie z tym poradzić.

– Kobiety przy władzy zwykle miały za sobą potężne rodziny lub mężów – zauważył ojciec Anzelm rozsądnym tonem. Wiedział, że jeśli rozzłości Arabellę, będzie miał w niej wroga. Dziewczęta w jej wieku były bardzo uczuciowe.

– Dwa miesiące temu skończyłam dwanaście lat – powiedziała spokojniej Arabella. – Kiedy skończę czternaście, wyjdę za mąż za sir Jaspera. To jego wybrał dla mnie król, a Ryszardowi III przysięgałam lojalność. Nie złamię przysięgi.

– Tego się po tobie spodziewam, złotko – powiedział zadowolony sir Jasper. Ta mała miała spore możliwości. Z każdym dniem była coraz bardziej ciekawa.

Kłótnia się skończyła, ale Rowena nie rozumiała w pełni wypowiedzianych słów i dalej trajkotała:

– Arabello, jesteś kobietą, a kobiety są słabe i nie mają odwagi. Czyż to nie jest prawdą, ojcze Anzelmie?

Przez chwilę bezmyślne słowa Roweny sprawiły, że ksiądz miał ochotę ją srogo zbesztać. Jak ona mogła tak rozzłościć i sprowokować córkę, gdy jemu ledwie udało się ją uspokoić. Co gorsza, głupia niewiasta zupełnie nieświadomie zapędziła go w kozi róg. Nie mógł otwarcie zaprzeczyć jej słowom, nie będąc w niezgodzie z religią. Zmuszony popierać nauki Kościoła, skinął tylko głową, choć ani przez chwilę nie sądził, że Arabella Grey jest słaba i brak jej odwagi. Taka była większość kobiet, ale z pewnością nie ta dziewczyna.

– Kościół naucza, moja córko, że kobiety w rzeczy samej są słabsze niż mężczyźni w pewnych aspektach, ale w innych są nawet silniejsze. Gdyby tak nie było, Bóg nie powierzyłby im trudu rodzenia dzieci. Święty Paweł naucza, że kobieta powinna słuchać męża, a ja wierzę, że kiedy Arabella wyjdzie za sir Jaspera, będzie dobrą żoną taką jak ty, pani, byłaś dla sir Henryka. Niepotrzebnie się zamartwiasz, pani.