Morderca. Ten człowiek zamordował bezbronną kobietę. Nieważne, że hrabia sam przyznał, iż nie była prawdziwą damą, to jednak morderstwo jest straszliwą zbrodnią, zwłaszcza gdy chodzi o kobietę albo dziecko.
Pomyślała, że sama jeszcze tego ranka jak owca do rzeźni szła przed ołtarz, by z własnej woli poślubić sir Jaspera Keane’a. Ciekawe, czy gdyby mu nie przestała odpowiadać, ją też by zamordował? A co będzie z jej biedną matką, którą zostawiła na łaskę tego człowieka?
Tak czy owak, nie miała zamiaru wychodzić za niego za mąż. Kiedy tylko wróci do Greyfaire, pojedzie do kuzyna Ryszarda i opowie mu wszystko o postępkach sir Jaspera.
Jechali wolno, przemierzając wzgórza Cheviot pokryte letnią trawą. Nad ziemią wciąż utrzymywała się mgła i słońce nie mogło się przez nią przebić. Wilgoć przedzierała się przez jej piękną suknię i potężnie doskwierała. Zatrzymali się tylko raz, a hrabia powiedział po prostu, że jeśli musi iść za potrzebą, niech znajdzie szybko najbliższy krzak. Arabella poczerwieniała, bo nigdy żaden mężczyzna nie rozmawiał z nią o tak intymnej czynności; lecz szybko wykonała polecenie, bo wiedziała, że nie ma czasu na skromność i oburzanie się. Jeśli powiedział, że potem nie będą mogli się zatrzymać, to należało mu wierzyć. Była głodna spragniona. Msza i ceremonia zaślubin miały się odbyć wcześnie rano, więc nie zdążyła i zjeść śniadania. Widziała, jak niektórzy z ludzi hrabiego wyciągali z sakw jedzenie i popijali z bukłaków, ale nikt nie zaproponował jej poczęstunku.
Jakby czytał w jej myślach, hrabia powiedział uprzejmie:
– Niedługo będziemy w Dunmor, dziewczyno. Na pewno piecze się tam już coś w kuchni na wieczerzę. Jesteś głodna?
– Wolałabym umrzeć z głodu, niż przyjąć jadło od ciebie – skłamała Arabella.
– Pewnie niewiele jesz, bo strasznie jesteś chuda – zauważył hrabia, ignorując jej złość. – Będziemy musieli cię trochę podtuczyć, panienko.
– Taki jesteś głupi, że nie rozumiesz, kiedy mówię, iż prędzej umrę z głodu, niż przyjmę twoją gościnę? – syknęła ze złością Arabella.
– Jeśli się zagłodzisz, panienko, nie będziesz miała siły, żeby ze raną wałczyć, ani żeby zemścić się na sir Jasperze.
– Po cóż miałabym się mścić? – zapytała słodkim tonem, dławiąc się pod wpływem kłamstwa. – Kocham go, a on po mnie przyjedzie i cię zabije. Z drugiej strony, może masz rację. Powinnam przyjąć jedzenie, żeby przeżyć i zobaczyć, jak będziesz umierał z ręki sir Jaspera!
Tavis Stewart tym razem nie mógł powstrzymać się od śmiechu. Jego głos, ku oburzeniu dziewczyny, odbijał się echem wśród wzgórz.
– Panienko, twój Jasper nie ma dość odwagi, by cię szukać, nie potrafiłby też pokonać mnie w otwartej walce, bo lepiej władam mieczem niż większość mężczyzn. Jak sądzisz, dlaczego nie chciał dziś przyjąć mego wyzwania? Pewnie będziesz moim gościem przez dłuższy czas.
– Więc dlaczego mnie porwałeś, panie? – zapytała.
– Sir Jasper nie zostawił mi wyboru, panienko, ale nie bój się, twoja piękna matka na pewno pośle wiadomość do króla, a on zwróci się do mego króla i wszystko dobrze się skończy. Będę musiał inaczej rozprawić się z twoim Jasperem. Jeśli jednak go poślubisz, zostaniesz wdową, nim urodzisz mu dziecko, pamiętaj o tym.
– Sir Jasper na pewno po mnie przyjedzie – powiedziała, udając pewną siebie. – Musi, bo inaczej nie może zostać w Greyfaire. – Nie miała zamiaru przedstawiać mu swego planu zdemaskowania sir Jaspera przed królem. Wiedziała, że król znajdzie jej innego męża, który zajmie się obroną Greyfaire, ale tym razem zażąda, by sama mogła wybrać.
– To on nie może przejąć twojego majątku, nie ożeniwszy się pierwej? – zastanawiał się głośno hrabia. – Może chciwość odbierze mu rozum i naprawdę będzie chciał cię odebrać. Kto zaplanował to małżeństwo? Twoja matka?
– Nie – odparła dumnie Arabella. – Uczynił to sam król. Zmarła królowa była kuzynką mamy, która wychowała się u hrabiego Warwick. Mama i królowa Anna były jak siostry.
– Twój król uczynił mu wielki zaszczyt, panienko. Sir Jasper będzie chciał zachować Greyfaire dla siebie, bo nie ma już innego domu.
– Mylisz się, panie – zaprzeczyła Arabella. – Sir Jasper jest panem na Northby, choć teraz dwór jest w ruinie.
– Wiem – odparł hrabia – ale to miejsce było tak marne, że nawet niewarte spalenia.
– To ty spaliłeś dom sir Jaspera? – zapytała, w głębi duszy zadowolona.
– Tak – odparł. – Z zemsty za spalenie dworu Culcairn. Należało mu się.
Arabella milczała. Oburzyło ją to, co usłyszała na temat zbrodni, jaką Jasper popełnił w Szkocji. Wiedziała, że gdyby hrabia nie był tego pewien, nie przyjechałby za nim tak daleko. Miał przecież świadków w postaci rodziny Hamiltonów. Sądząc po stroju, koniu i wielkim pierścieniu herbowym na palcu oraz po sposobie traktowania kobiet, Arabella uznała, że Tavis Stewart musi być wysoko urodzony. Po cóż człowiek o takiej pozycji zaczynałby spór z sir Jasperem? To musiała być zemsta.
– Och, spójrz, panienko! Oto i Dunmor – powiedział hrabia, wskazując na niewielki zamek rozpostarty na wzgórzu. – Będzie cię wszystko bolało od tej całodniowej jazdy konnej.
– Dzikus – prychnęła. – Nie masz za grosz taktu?
Zaczęła się kręcić w siodle, próbując go uderzyć, a on znów się roześmiał. Umiejętnie kierował koniem, unikając jednocześnie jej ciosów. – Ależ z ciebie złośnica, panienko – powiedział i zachichotał, nieobrażony. – Musisz mieć w sobie szkocką krew. Grey to zarówno angielskie, jak i szkockie nazwisko. Greyowie zza naszej strony granicy są krewnymi Stewartów. Może jesteśmy spokrewnieni?
– Wolałabym być spokrewniona z osłem niż z tobą, panie! – rzuciła wściekle.
Znów zachichotał.
– Ciekaw jestem, czy sir Jasper Keane wiedział, jaka z ciebie złośnica. Żeby cię poskromić, potrzebny jest odważniejszy niż on mężczyzna. Chyba niełatwo byłoby mu ciebie wychować, panienko.
– Wychować, poskromić? Panie, mówisz o kobietach, jakby to były nieposłuszne zwierzęta, które trzeba odpowiednio wytresować. Dobra żona jest towarzyszką życia dla mężczyzny i jego przyjacielem. Nie jest jego własnością jak bydło i nie trzeba jej tresować! – odparła poirytowana.
– Czyżby? A skąd mała Angielka wzięła takie odważne pomysły? Chyba nie nauczyła cię tego twoja łagodna matka, która boi się własnego cienia? Takie poglądy pasują bardziej do krewkiej Szkotki niż kruchej dziewczynki zza granicy – żartował.
– Ty szkocki ośle, co ty właściwie wiesz o Anglikach?
Nim hrabia zdążył odpowiedzieć, młody człowiek, który w kościele stał tuż przy Tavisie, podjechał do nich i rzekł:
– Tavisie, może zabierzemy pannę do matki w Glen Ailean. Będzie miała towarzystwo, Ailis i dwie Hamiltonówny.
– Nie, Colinie – rzekł hrabia. – Dunmor jest twierdzą nie do zdobycia, a ja muszę być pewien, że dziewczyna jest bezpieczna. Arabello Grey, to jest mój przyrodni brat, ojciec Colin Fleming. Jeśli obawiasz się o jej cnotę, Colinie, to powierzę ją twojej opiece. Nikt nie powie, że ją zhańbiono, bo księży szanują po obu stronach granicy.
– Jesteś duchownym? – zdziwiła się Arabella, spojrzawszy na mężczyznę w kilcie. Nic nie odróżniało go od innych ludzi hrabiego.
– Jestem, milady – odparł spokojnie. – I jesteś jego bratem?
– Owszem – uśmiechnął się, rozbawiony jej zdziwieniem.
– Dlaczego macie inną kratę na kiltach? – zauważyła sprytnie.
– Ponieważ, droga pani, ja jestem Fleming, a mój najstarszy brat to Stewart.