Выбрать главу

Co się z nią działo? Kręciło jej się w głowie. Ten człowiek był jej wrogiem, a mimo to nie chciała się opierać. Nigdy nawet nie pomyślała, że chciałaby pocałować Jaspera, a Tavisa Stewarta przyjmowała z otwartymi ramionami. Co się z nią działo. W końcu udało jej się opanować i odepchnęła hrabiego. Uderzyła go w twarz.

– Ladaco! Jak śmiesz!

Hrabia nie był zaskoczony mocą pocałunku, choć wiedział, że to był jej pierwszy raz, mimo iż chętnie przyjęła jego usta, a potem gwałtownie zaprotestowała.

– Chyba śmiałbym zrobić coś więcej, gdybyś nie była taka niewinna. Wyjdziesz za mnie, prawda? – zapytał i uśmiechnął się, kiedy skinęła głową, mimo że uczyniła to niechętnie. – Więc teraz cię zostawię, bo jeśli zostałbym dłużej, wszyscy pomyśleliby, żem wziął już dziś twoje dziewictwo. Dorosłaś do małżeństwa, ale nie wiesz jeszcze, jakie będą twoje obowiązki. Śpij dobrze, panienko – powiedział i wstał.

– Ja chcę miłości! – krzyknęła za nim Arabella. – Nawet cię nie znam, panie.

– Sir Jaspera też nie znałaś – odparł Tavis Steward.

– Nie – zgodziła się – i okazał się łotrem!

– Masz rację, ale ja obiecuję, że nie będę jak on. Wyszedł, a po chwili wróciła uśmiechnięta Flora.

– Mówili w sali rycerskiej, że panienka ma jutro wyjść za naszego pana.

– Tak – mruknęła zamyślona Arabella.

– Dzięki Bogu! – wykrzyknęła Flora z szerokim uśmiechem, a potem wyciągnęła spod łóżka Arabelli swoje posłanie.

Służąca szybko zasnęła, a Arabella leżała przez jakiś czas i przypominała sobie miejsca, które dziś zwiedziła w zamku. Meg oprowadziła ją i ze śmiechem pokazała drzwi, którymi służba wychodziła na podwórze, żeby spotykać się ze swoimi ukochanymi.

Tego dnia Arabella dostała lekką, wełnianą suknię, jedwabną koszulę i wełniany szal. Jej ślubna suknia była stanowczo zbyt szykowna, by używać jej na co dzień. Powiedziano jej, że za kilka dni otrzyma bardziej odpowiednie dla jej pozycji stroje.

Proste odzienie i zapamiętane przejście na zamkowe podwórze umożliwiłoby jej ucieczkę. Nie miała zamiaru uciekać tak szybko, ale co jej pozostawało, skoro hrabia naprawdę się uparł, by się z nią ożenić.

Gdyby splotła włosy w warkocz i zakryła się szałem, może wyszłaby za mury zamku niezauważona. Będzie wyglądała jak służąca, która wymyka się nad ranem na spotkanie z ukochanym, przed powrotem do codziennych zajęć. Teraz tylko nie wolno jej było zasnąć, mimo wielkiego zmęczenia.

Drzemała chwilami, ale kiedy już czuła, że za chwilę zaśnie, zmuszała się do otworzenia oczu. Wiedziała, że piesza podróż do Greyfaire zajmie jej znacznie więcej czasu niż przejażdżka przez wzgórza Cheviot, ale gdyby udało jej się wyjść bardzo wcześnie, nim odkryją, że zniknęła, może nie znajdą jej w drodze do domu.

Musiała wyrównać rachunki z sir Jasperem Keane’em. Ten człowiek był przeklętym głupcem, jeśli sądził, że pozwoliłaby mu odebrać Greyfaire poprzez ożenek z jej matką. To, co powiedział o utracie czci, to tylko gadanie. Nawet gdyby cała armia hrabiego zgwałciła ją na oczach wszystkich, i tak nie zmieniłoby to faktu, iż ona jest dziedziczką majątku i warowni. Król Ryszard wysłał Jaspera, żeby ożenił się z nią, a nie z jej matką. Przecież to nie jej wina, że porwał ją jakiś Szkot, natomiast zdecydowanie winą Jaspera było to, że zamiast wyruszyć w pogoń za złoczyńcą, ożenił się z lady Roweną, by zagarnąć majątek Arabelli. To Jasper Keane po raz pierwszy nazwał ją furiatką, ale nie wiedział wtedy, jak naprawdę wygląda jej furia. Postanowiła ukazać wszystkim prawdziwe oblicze sir Jaspera. Król dowie się, jak bardzo lojalny jest jego rycerz. Gołym okiem można było dojrzeć, że sir Jasper martwi się jedynie o własne dobro. Taki człowiek nie nadawał się do obrony warowni o strategicznym znaczeniu dla Anglii. Arabella zamierzała powiedzieć o wszystkim królowi. Nie przestraszyło jej ostrzeżenie hrabiego, że Jasper może zrobić jej krzywdę. Nie śmiałby!

Nie mogąc się doczekać ranka, Arabella wyszła cichutko z łóżka i spojrzała na posłanie Flory. Ta chrapała głośno i dziewczyna pomyślała, że cała armia nie byłaby w stanie jej zbudzić przed świtem. Wyjrzała przez okno, ale było jeszcze zupełnie ciemno. Jednak tuż za horyzontem niebo zaczynało już szarzeć. Powoli podeszła do kufra i wyjęła z niego odzienie. Włożyła przygotowane dla niej proste stroje, lecz buty włożyła do kieszeni, by poruszać się cicho po zamku. Upięła włosy i ułożyła poduszki na łóżku tak, by wyglądało na to, że jeszcze w nim śpi. Zadowolona z siebie, podeszła do okna. Niebo miało już kolor popiołu.

Nadeszła pora! Po cichutku wymknęła się z sypialni. Serce waliło jej jak oszalałe, kiedy biegła na dół po stromych schodach.

Rozejrzała się ostrożnie. Nikogo nie dojrzała. Pobiegła w stronę drzwi dla służby wiodące na podwórze. Zasłoniła szalem włosy. Na szczęście nikogo nie spotkała, choć wiedziała, że niedługo wszyscy wstaną i zaczną przygotowywać ucztę weselną. Wsunęła buty i szybkim krokiem wymknęła się poza mury zamku. Nie mogła się oglądać za siebie, bo wtedy straż na pewno zwróciłaby na nią uwagę. Słyszała chodzących po murach żołnierzy, ale nikt nie wszczął alarmu. Miała ochotę krzyczeć z radości.

Przed sobą miała wschodzące słońce, więc skręciła w prawo na ścieżkę prowadzącą na południe. Wiedziała, że wieczorem powinna mieć słońce po lewej ręce. Uśmiechnęła się zadowolona i głęboko zaczerpnęła powietrza. Zdało jej się słodkie. Taki był zapach wolności.

W zachodniej wieży Dunmor Flora obudziła się o wschodzie słońca, jak to miała w zwyczaju. Przez chwilę leżała na swoim posłaniu, żeby odzyskać zmysły. Potem wstała, ubrała się i spojrzała na swoją panią. Panienka wciąż spała, zakryta kołdrą. Wczoraj wyglądała na bardzo zmęczoną. Flora postanowiła przynieść wodę, nim obudzi Arabellę.

Kilka minut później była już z powrotem, ale panienka nawet się nie poruszyła. Flora nalała wody do garnka nad kominkiem i roznieciła ogień. Podeszła do łóżka i potrząsnęła śpiącą za ramię. Szybko odkryła oszustwo i z piskiem zbiegła po schodach prosto do komnaty hrabiego, przestraszywszy Caluma, osobistego służącego Tavisa Stewarta

– Panienki nie ma! Uciekła! Obudź szybko hrabiego, głupcze! Obudź hrabiego!

Usłyszawszy wrzaski w komnacie obok, Tavis Stewart wyszedł z alkowy. Był nagi jak go pan Bóg stworzył, ale Flora była tak zdenerwowana, że nawet tego nie zauważyła.

– Panienki nie ma, milordzie! Zniknęła! – krzyczała kobieta.

– Zniknęła? Co to znaczy „zniknęła”? Czy nie kazałem ci być z nią cały czas? – zapytał hrabia.

– Byłam z nią. Panie! Położyłam ją spać, ale kiedy się obudziłam, już jej nie było!

– Chyba się niepotrzebnie denerwujesz, dobra kobieto – uspokajał ją hrabia. – Pewnie nie mogła spać. W końcu dziś jest dzień naszego ślubu. Idź do panny Hamilton i zobacz, czy nie ma tam lady Arabelli. Jeśli nie ma, popytaj w zamku, czy jej ktoś nie widział dziś rano.

Flora pobiegła wykonać polecenie i wróciła po kilku minutach bez tchu.

– Panienka Hamilton mówi, że nie widziała lady Arabelli od wczoraj. Nikt inny też jej nie widział – relacjonowała służąca. – Panienka Hamilton powiedziała mi, że wczoraj lady Arabella bardzo interesowała się wyjściem dla służby, kiedy spacerowały po podwórzu zamkowym.

– Wyjściem dla służby? – zdziwił się hrabia.

– Tymi drzwiami służba wymyka się niezauważona, kiedy chcą się z kimś spotkać – powiedział spokojnie Calum z porozumiewawczym uśmiechem.

– Jezu! – jęknął hrabia i zwrócił się do Flory: – Biegnij do stajni, kobieto, i każ osiodłać mi mojego siwka. Za pięć minut będę na podwórzu. Calum, do diaska, pomóż mi się ubrać!