Выбрать главу

Flora wybiegła z komnaty, jakby ją goniło stado wilków. Kiedy jej pan zszedł po chwili na podwórze, Flora trzymała wodze rumaka.

– Wartownicy mówią, że jakaś dziewczyna wyszła przez bramę nie później niż pół godziny temu, milordzie. Nikt inny jej tego ranka nie widział.

– W którą stronę ruszyła?

– Na południe, panie.

Hrabia wsiadł na konia, spiął go i ruszył przez zwodzony most.

– Powiedz ojcu Colinowi, żeby przygotował wszystko do ceremonii, nim powrócę – zawołał przez ramię.

– Nie gań jej, panie – krzyknęła za nim Flora. – To taka mała kobietka.

Hrabia skrzywił się na jej słowa i mruknął pod nosem:

– Może i jest malutka, ale kłopotów mam z nią tyle, co z sześcioma dużymi. Nie będzie mi z nią łatwo żyć.

Jego rumak galopował już na południe, ponaglany przez swego pana. Kilt hrabiego powiewał na wietrze.

Arabella nie miała szczęścia w swojej ucieczce, bo kiedy hrabia ją dogonił, była akurat na otwartym terenie. Słyszała, jak nadjeżdżał, ale nie miała się gdzie schować. Żałowała, że nie jest ptakiem i nie może po prostu odfrunąć. Przez chwilę miała nadzieję, że to może nie on, ale kiedy spojrzała za siebie, natychmiast rozpoznała jego postać. Znała go zaledwie trzy dni, a już potrafiła sobie wyobrazić jego ponurą minę. Serce tłukło jej się w piersi jak oszalałe. Zaczęła biec, lecz nogi odmawiały jej posłuszeństwa.

Tavis o mało nie zaczął się śmiać, kiedy zobaczył, jak zadarła spódnicę, by łatwiej było uciekać. Popędził konia, zbliżył się do niej i podniósł do góry. Położył ją przed sobą na rumaku, twarzą w dół.

– Puść mnie! – pisnęła, kopiąc i wijąc się gwałtownie.

Hrabia w porywie gniewu dał jej siarczystego klapsa.

– Pani! – krzyknął. – Mam już dość twego dwulicowego zachowania. Bądź cicho, bo Bóg mi świadkiem, uduszę cię!

Klaps bardziej ją wystraszył, niż zabolał, bo przez spódnicę niewiele poczuła. Mimo to przestała krzyczeć i leżała spokojnie, choć bardzo jej było niewygodnie. Gdy wjeżdżali przez zwodzony most, straż na murach wybuchła śmiechem, widząc małą Angielkę przerzuconą przez siodło jak worek.

Hrabia zatrzymał konia na środku podwórza, zsiadł z niego i zdjął dziewczynę. Przez chwilę miała wrażenie, że zemdleje, bo krew uderzyła jej do głowy, ale gdy tylko się uspokoiła, zamachnęła się w kierunku hrabiego. Przewidując takie zachowanie, mężczyzna odsunął się i chwycił ją za kark, po czym zaprowadził do sali rycerskiej, gdzie czekali już Meg Hamilton, jej brat Robert i bracia hrabiego.

– Słodki Jezu! – szepnęła Meg do Gavina. – Wyglądają, jakby się mieli pozabijać.

– Ten ślub to błąd, mówię wam, ale nikt mnie nie słucha – mruknął ponuro Donald.

– Zamknij się! – syknął Gavin, gdy hrabia pchnął Arabellę w stronę zgromadzonych.

– Zaczynaj ceremonię, Colinie – rozkazał Tavis Stewart.

– Nie, bracie, nie zacznę, dopóki się oboje nie uspokoicie – rzekł ksiądz. – Rozejdźcie się wszyscy na godzinę. Meg, dotrzymaj Arabelli towarzystwa. Za kilka minut wysłucham waszej spowiedzi. Zaślubiny to sakrament i nie można do niego przystąpić z grzesznymi myślami.

– Colinie – warknął w jego stronę hrabia, ale zamilkł, kiedy ksiądz podniósł dłoń.

– Uważaj, Tavisie. Pierwej służę Bogu, a dopiero potem ludziom – rzeki twardo Colin. – Na kolana, bo będę się domagał ekskomunikowania cię, bracie.

W oczach hrabiego zabłysła wesołość. Nie był tak dumny, by nie zauważyć śmieszności tej sytuacji. Był Stewartem z Dunmor, głową rodziny, nawet jego ojczym zwracał się do niego z prośbą o radę, a teraz, pod jarzmem młodszego brata zdał sobie sprawę z własnej słabości. Ukląkł posłusznie przed księdzem.

Po drugiej stronie sali rycerskiej Arabella żaliła się Meg na złe traktowanie jej przez hrabiego, a panna Hamilton, zaskoczona wściekłością i butą Angielki, słuchała, nie przerywając. Po chwili podszedł do nich Colin i wysłuchał jej spowiedzi, ale i tak nie udało mu się uspokoić małej furiatki. Minęła godzina i ksiądz powiódł pannę młodą do grupy osób zgromadzonych w sali rycerskiej.

– Rozpocznij zaślubiny, Colinie – powtórzył swoje słowa hrabia.

– Mam tak iść do ślubu? – zapytała oburzona Arabella. – W tych łachmanach?

– Nie wypuszczę cię stąd, dopóki nie będziemy zaślubieni – rzekł ponuro Tavis Stewart, czując, jak rośnie w nim złość. – Jeśli jednak masz takie życzenie, każę Florze przynieść twoją suknię ślubną, byś mogła się przebrać.

Dziewczyna zmrużyła oczy.

– Nigdy już nie włożę tego zbrukanego stroju – zaprotestowała gwałtownie. – Ale tak też nie przystąpię do ceremonii!

– Więc wyjdziesz za mnie w samej halce, pani, bo nie pozwolę ci już kaprysić więcej – rzekł ze złością.

– W halce?! Nigdy!

– Więc, na Boga, wyjdziesz za mnie bez żadnego stroju, Arabello Grey – ryknął i nim ktokolwiek zdążył go powstrzymać, Tavis zdarł z niej odzienie, ukazując wszystkim jej szczupłe ciało.

Meg podniosła dłoń do twarzy i jęknęła.

– Matko Boska! – szepnął Gavin.

Donald i Colin nie byli w stanie wydusić nawet słowa.

Arabella przez chwilę nie wiedziała, co robić, zaskoczona sytuacją. Nie mogła uwierzyć, że ośmielił się to uczynić. Chciała uciec, ale pomyślała, że okazałaby w ten sposób słabość. Nie chciała, by Tavis Stewart ją pokonał. Powoli, z dumnym uśmiechem, wyprostowała się, podniosła dłonie do głowy i rozpuściła włosy, podając Meg kościany grzebień. Włosy otoczyły Arabellę srebrnym welonem.

– Jestem dziewicą, milordzie, więc mam prawo przystąpić do zaślubin z rozpuszczonymi włosami – rzekła spokojnie i wyraźnie.

Jej opanowanie przywróciło mu zdrowy rozsądek. Sam był zdziwiony swym postępkiem, ale teraz już nic nie mógł na to poradzić. Nie mógł przeprosić ani się wycofać, bo okazałby w ten sposób słabość.

– Tak, jesteś dziewicą i masz do tego prawo – odparł ponuro i zwrócił się do księdza: – Jesteśmy gotowi, Colinie.

Podziwiać należało Colina za to, że nie przekręcił słów ceremonii. Nigdy jeszcze panna młoda nie stała przed nim naga. Nie słyszał jednak o zakazie stawania do ślubów bez odzienia. Pięknym, ciepłym głosem doskonale intonował słowa po łacinie. Nie omylił się ani razu, choć nie było to łatwe. Przypomniał sobie, jak żartował z niego Donald, mówiąc o jego stosunku do kobiet. Bywał z dziewczynami, nim obrał drogę Chrystusa, ale nigdy nie widział przed sobą kobiety zupełnie nago. Arabella Grey była niewiarygodnie piękna i ksiądz zrozumiał dopiero w tej chwili, czym jest prawdziwy pociąg mężczyzny do kobiety.

Gavin i Donald Fleming starali się nie patrzeć na pannę młodą. Gavin czuł wyrzuty sumienia, bo jedno spojrzenie na lady Arabellę przyśpieszyło mu puls, a jego słodka Meg stała, trzymając go za rękę, nieświadoma jego żądzy. Donald za to po raz pierwszy doszedł do wniosku, że może małżeństwo brata nie jest taką pomyłką, jak mu się wydawało.

Większość małżeństw zawierały osoby zupełnie sobie obce i mężczyzna mógł mieć jedynie nadzieję, że trafi mu się kobieta o pięknym ciele. Arabella takie właśnie ciało miała. Jędrne piersi i szczupłe uda zdały się teraz najbardziej kuszące na świecie. Wyobrażał sobie, jak dotyka tych piersi, jak kładzie się między tymi udami. Szczęściem kilt zakrywał objawy pożądania. Gdyby nie on, Donald srodze obraziłby brata. Nie powinien był pożądać szwagierki, nawet jeśli jej wdzięki były chwilowo wystawione na widok publiczny.