Miło było czuć ją przez koszulę. Myślał o tym, kiedy ją obejmował.
Arabella również nie miała ochoty wyrywać się z czułego objęcia.
– A ty, panie, masz dzieci? – zapytała.
– Tak – odparł szczerze, a ona natychmiast uniosła głowę i spojrzała na niego ze złością i zdziwieniem. -Jestem dorosłym mężczyzną, dziewczyno, i lubię być z kobietami – przyznał. – Przyznałem się do kilkorga dzieci, bo też trudno było wątpić, iż są moje. Ród Stewartów ma dość charakterystyczny wygląd. Nie miałem jednak kobiety, odkąd zostaliśmy sobie poślubieni, a moje potrzeby nie zmniejszyły się ani o jotę.
– Nie znam cię, panie – powiedziała cicho. – Ja… ja… nie mogę.
– Jestem cierpliwym człowiekiem, Arabello Stewart, ale nie poznasz mnie lepiej, jeśli dłużej zostaniesz tu z moją matką – rzekł z błyskiem w oku. – Co się stało, to się nie odstanie, ale może moglibyśmy zacząć od nowa, moja angielska furiatko?
Arabella westchnęła głęboko. Zaczynała naprawdę lubić swojego męża. Zrozumiała, że sir Jaspera nigdy nie lubiła. Nigdy nic do niego nie czuła. To król jej go wybrał na męża, a ona bez zastanowienia przyjęła tę decyzję. Wierzyła naiwnie, że będą żyli długo i szczęśliwie. Mimo to, kiedy przypomniała sobie, jak wracała do Dunmor przewieszona przez konia, trochę się bała. Wzięła głęboki oddech i powiedziała:
– Chętnie zgodzę się na to, by zacząć od nowa, panie mój, ale wolałabym zostać tu z twoją matką, póki nie poznamy się trochę lepiej. Zgodzisz się na to, panie? Dunmor nie jest daleko, choć mogłoby się tak zdawać, bo odwiedziłeś mnie tutaj po raz pierwszy od naszych zaślubin – skończyła ze złośliwym uśmiechem.
Zaśmiał się, zadowolony z jej uwagi.
– Czyżbyś chciała mi powiedzieć, że się za mną stęskniłaś?
– Och, tak, panie, naprawdę się za tobą stęskniłam. Najbardziej za porywaniem, wożeniem na koniu jak worek ziemniaków i rozrywaniem na mnie odzienia.
Hrabia wybuchł wesołym śmiechem.
– Oj, nie będzie mi się z tobą łatwo żyło.
Arabella zamyśliła się i spoważniała.
– Zawsze będę mówić prawdę, panie.
– Mam na imię Tavis, dziewczyno. Wołałbym, żebyś zwracała się do mnie po imieniu.
– Tavis James Michael – poprawiła go. – James na cześć ojca, jak powiedziała mi twoja matka, a Michael, bo podobało jej się to imię i nie mogła się zdecydować, które woli.
Odsunęła się do niego, niespodziewanie zawstydzona.
Złapał ją i przyciągnął do siebie. Stali w bibliotece jego ojczyma. Hrabia pociągnął Arabellę w stronę drzwi do ogrodu i otworzył je.
– Chodźmy do ogrodu. Dzień jest jeszcze ciepły. Co jeszcze opowiedziała ci o mnie moja matka?
– Powiedziała, że byłeś bardzo dumnym chłopcem, tak jak teraz jesteś dumnym mężczyzną – mówiła dalej Arabella. – Podobno czasem zachowujesz się niemądrze, ale nie ma w tobie zazdrości, bo serce masz dobre. Jesteś twardy dla swoich wrogów, ale potrafisz wybaczać. Jesteś lojalny wobec rodziny i przyjaciół oraz wszystkich dobrych ludzi. Lady Margery powiedziała też, że jesteś świetnym rycerzem.
– Moja matka sporo ci więc o mnie opowiedziała.
– Twoja matka chciałaby, żebyśmy się pogodzili, Tavisie. Chciałaby wreszcie doczekać się wnuków.
– Już sobie wyobrażam nasze dzieci. Chłopcy z temperamentem i maleńkie furiatki z włosami białymi jak u matki. Dziewczyno, muszę cię pocałować – uniósłszy jej twarz, dotknął ustami jej ust.
Westchnęła. Objęła go za szyję i przytuliła się do niego.
Słodka, słodka, jaka ona jest słodka, pomyślał, czując przez koszulę jej pełne piersi. Nie wiedziała, co właściwie się z nią dzieje, ale wszystko wydawało się tak naturalne. Kręciło jej się w głowie. Jak przez mgłę przypomniała sobie ich pierwszy pocałunek. Wtedy też czuła się tak niezwykle. Czy pocałunki zawsze będą miały na nią taki wpływ? Kiedy otworzyła usta, by złapać oddech, poczuła, jak jego język penetruje wnętrze jej ust, dotyka języka i przyjemność była jeszcze większa. Teraz czuła coś, czego jeszcze nigdy nie doświadczyła, nie rozumiała, ale na co miała ochotę.
To się musi skończyć – myślał Tavis – bo inaczej położy ją tu na ziemi w ogrodzie i weźmie wszystko, co ona tak ufnie i niewinnie mu oddaje. Byłoby to pewnie dla nich obojga bardzo przyjemne, ale może później by tego żałowała? Jej ciekawość i brak doświadczenia zachęcały ją do zbadania nieznanych doznań, ale jego doświadczenie podpowiadało, że nie powinien przyjąć tego daru. Chciał, by najpierw zupełnie się pogodzili i by zrobili to po raz pierwszy z należną oprawą. Westchnął ciężko i odsunął się od niej. Widząc zaskoczenie w jej oczach, powiedział:
– Dziewczyno, dziewczyno. Kusi mnie, by wziąć więcej, ale nie mogę tego uczynić. Arabello Stewart, przyznam, że mogłabyś rozpalić świętego.
Mruczał tak przyjemnie, że czuła rozchodzące się po całych plecach drżenie.
– Dlaczego nie, Tavisie? – zapytała szczerze zdziwiona.
– Chcę, żebyś pierwej poznała mnie lepiej i polubiła – odparł.
– Pozostaje więc jeszcze sprawa Greyfaire, panie. Kiedy go dla mnie odzyskasz? Jest wszystkim, co mam, choć to tylko niewielka warownia. Ziemie są jednak żyzne, pastwiska zielone, a sad bogaty w owoce.
– Twój nowy król nie będzie miał teraz głowy do takich sporów – rzekł. – Jest jeszcze kilka ognisk oporu przeciwko niemu. Musi najpierw zająć się nimi. Potem przyjdzie pora na koronację, otwarcie parlamentu i jego ożenek z księżniczką Elżbietą. Dla ciebie Greyfaire jest bardzo ważne, ale dla króla Henryka nie.
Arabella nie wiedziała, co powiedzieć. Nie chciała znów pokłócić się z Tavisem Stewartem, zwłaszcza że zaczynała już go lubić.
– Wiem, że dla polityki Anglii Greyfaire to niewielka sprawa, ale, panie, im dłużej Greyfaire jest w posiadaniu sir Jaspera, tym trudniej, jak mi się zdaje, będzie je odzyskać. Wierzę, że kiedyś go zabijesz, ale jeśli do tego czasu moja matka urodzi mu syna, król może oddać mu warownię dlatego tylko, że jest chłopcem. To nie do pomyślenia, by warownia popadła w ręce obcego, skoro przez tyle pokoleń była w rękach rodu Grey. Na razie mamy pokój między Anglią i Szkocją, a podobno kilku Szkotów walczyło dzielnie u boku króla Henryka przeciwko Ryszardowi. To chyba najlepszy czas, by król Henryk pomyślał o zwrocie moich dóbr.
– Musisz zaufać mi w tej kwestii, Arabello. Tej zimy zabiorę cię na dwór, byś poznała mego brata, króla Jerzego. Powiemy mu o wszystkim i poczekamy, aż Jemmie zwróci się z tym do króla Henryka. Kiedy jeden władca zwróci się z taką kwestią do drugiego, większy to wywrze skutek, niż gdybym to uczynił ja, czy ty sama. Musisz jednak zrozumieć, iż król Anglii może odmówić nawet Jemmiemu. Może też zażądać, by Greyfaire pozostało angielskie i należało do naszej pierwszej córki, której król Henryk znajdzie męża. Dziecko trzeba będzie wysłać do Anglii, by opiekowała się nim rodzina przyszłego małżonka, by wychowano ją bardziej na Angielkę niż Szkotkę i by nie musiała wybierać, któremu monarsze będzie sprzyjać w przyszłości, zwłaszcza w razie wojny między naszymi krajami. Może się też zdarzyć tak, że król Anglii zdecyduje wypłacić ci zadośćuczynienie za ziemię i zamek, by zakończyć sprawę. Tak czy owak, nie będziesz już mogła mieszkać w Greyfaire, kochana, bo jesteś teraz hrabiną Dunmor, powinowatą króla Szkocji.
Czy dobrze słyszała? Miała już nigdy nie wrócić do Greyfaire? Oczy Arabelli wypełniły łzy. Dotąd nie zdawała sobie nawet sprawy, jak wielką poniosła stratę. Najgorsze, że nie z własnej winy. Ogarnęła ją złość. Wszystko, co było dla niej w życiu ważne i co stanowiło o jej szczęściu, zależało od mężczyzn. To takie niesprawiedliwe! Chciała sama decydować o swoim losie. Wiedziała, że to nie do pomyślenia, i że matka byłaby przerażona, słysząc coś tak niedorzecznego. Ojciec Anzelm pewnie powiedziałby jej, iż to wbrew przykazaniom boskim i że kobieta powinna być posłuszna mężczyźnie, ale Arabelli nie podobał się taki los.