Выбрать главу

FitzWalter był mężczyzną niezwykle wysokim i szczupłym. Brak tuszy nie oznaczał jednak, że był słabeuszem. Miał owalną twarz i posępne usta, jasne oczy i wysokie czoło. Krótko obcinał jasne włosy. Miał też bardzo niski głos.

– Będę w domu – powiedział do wartownika i wyszedł z zamku przez most zwodzony, nim podciągnięto go na noc. Pośpiesznie zszedł ze wzgórza do niewielkiego kamiennego domku, który podarował mu lord Grey wiele lat temu. Z komina unosił się dym widoczny nawet w szarościach zmierzchu. W oknie świeciło jasne światło. FitzWalter otworzył drzwi. Jego cała rodzina – żona Rosamunda, syn Rowan i cztery córki – siedziała przy stole. FitzWalter miał jeszcze trzy starsze córki, ale te wyszły już za mąż i wyprowadziły się z domu.

– Nie zostałeś dziś w warowni? – zdziwiła się żona.

– Jest tam Seger – odparł ponuro FitzWalter. – Wzięli sobie córki drwala do towarzystwa i obaj będą zupełnie pijani do rana. Straszne z nich hulaki.

– Nie jesteś ich matką, żeby ich wychowywać – upomniała go spokojnie Rosamunda.

– Dzięki Bogu Wanetta, Scirleah i Nellwyn wyszły już za mąż i wyjechały z Greyfaire – rzekł FitzWalter.

– Sir Jasper po śmierci lady Roweny nie będzie znał umiaru. Weźmie sobie do loża wszystkie dziewczyny z okolicy. – Spojrzał na najmłodszą z pozostałych w domu córek. – Jane, ile masz lat?

– Dziewięć, tatku – odparła dziewczynka.

– A ty, Elbo?

– Siedem.

– A ty, Annie?

– Pięć, tato – powiedziała najmłodsza. FitzWalter skinął głową.

– Na razie są bezpieczne, ale ty, Lono, nie jesteś. Powinnaś wyjść za mąż. Nadałby się dla ciebie wnuk starego Rada.

Rosamunda zauważyła buntowniczy błysk w oczach Lony i powiedziała szybko:

– Lady Arabella obiecała Lonie, że będzie jej osobistą pokojową, mężu. Lona może więc spodziewać się lepszego męża niż wnuk Rada. Poza tym zdaje się, że nawet jeśli nasza córka zostałaby komuś przyrzeczona, sir Jaspera to i tak by nie powstrzymało. Takie nieprzyzwoitości chyba sprawiają mu radość.

FitzWalter zgodził się z żoną. Milczał przez chwilę, a potem zwrócił się do córki:

– Jesteś dość dzielna, by jechać przez wzgórza Cheviots i powiadomić lady Arabellę o śmierci jej matki i prosić, by przyjęła cię na służbę?

Lona nie wahała się ani chwili.

– Tak, tatku!

– Mężu! – podniosła głos Rosamunda i skinęła ostrzegawczo w stronę młodszych córek.

– Nic nie słyszałyście, moje drogie – upomniał cicho Jane, Elbę i Annie. – Gdybyście komuś o tym opowiedziały, wszyscy możemy stracić życie. Rozumiecie?

Dziewczęta zgodnie skinęły głowami.

– Idźcie więc do łóżek, zmówcie pacierz i zaśnijcie. A nie zapomnijcie pomodlić się za lady Rowenę! – przypomniał im ojciec.

FitzWalter uśmiechnął się, kiedy odeszły, i zwrócił się do Lony:

– Ruszysz przed świtem, Lono, a twój brat będzie ci towarzyszył. Dam ci klacz lady Arabelli, a ty, Rowanie, weźmiesz karego ogiera, ale musisz wrócić przed świtem. Ani Seger, ani sir Jasper nie wiedzą, ile jest koni w stajni, więc nie zauważą braku klaczy lady Arabelli. Po niebie widać, że jutro rano będzie padał deszcz, więc pewnie żaden z nich nie wybierze się na przejażdżkę wcześnie rano. Ale potem sir Jasper będzie chciał obejrzeć jeszcze raz pańskim okiem swoje posiadłości. Kiedy zorientują się, że nie ma Lony, powiemy, że uciekła, bo nie chciała wyjść za wnuka Rada. Wszyscy przecież wiedzą, co ona o nim sądzi, prawda, Lono?

– Nie wolno ranić uczuć tego chłopca – powiedziała Rosamunda.

– Nie martw się, mamo. On też mnie nie lubi -wtrąciła się Lona ze śmiechem. – Poza tym ma oko na naszą Jane, a ona chyba naprawdę go lubi.

– Coś takiego? – matka była zaskoczona. – To chyba stawia całą sprawę w zupełnie innym świetle.

– Gdzie mam zabrać Lonę? – zapytał Rowan. Był bardzo podobny do ojca, i jak on praktyczny.

– To hrabia Dunmor porwał naszą panią, by poślubić w miejsce tej, którą zabił mu sir Jasper – odparł Fitz Walter. – Zabierz więc Lonę do zamku Dunmor, bo jeśli lady Arabelli tam nie ma, może ktoś wam powie, gdzie ją można znaleźć. Powiedzcie, że Lona jest jej pokojową i że uciekła z Greyfaire, by przekazać jej wiadomość o matce. Zdaje mi się, że będziesz mógł bezpiecznie zostawić Lonę w zamku hrabiego, ale lepiej sam to ocenisz na miejscu.

Kiedy dzieci wyszły, FitzWalter usiadł przy kominku i przyjął z rąk żony kufel piwa. Rosamunda usiadla obok niego.

– Co teraz będzie, mężu? – zapytała.

– Nie wiem, ale podejrzewam, że sir Jasper będzie się domagał od króla nadania mu własności Greyfaire, a potem poszuka sobie nowej żony. To dlatego właśnie posyłam Lonę do lady Arabelli. Nasza panienka jest ostatnią z rodu Grey i jeśli dobrze ją znam, a chyba tak właśnie jest, nie spocznie, póki nie odzyska majątku wykradzionego przez sir Jaspera. Na pewno będzie walczyła o Greyfaire.

– Ale czyje odzyska? Przecież wyszła za Szkota.

– Nie wiem, żono, bo nie jestem obeznany w sprawach szlachetnie urodzonych ludzi, ale wolałbym, aby sir Jasper nie był naszym panem, więc zrobię, co w mojej mocy, by pomóc naszej panience. Jeśli lady Arabella jest szczęśliwa jako żona hrabiego Dunmor i nie tęskni za Greyfaire, to trudno, ale podejrzewam, że będzie chciała pomścić matkę, tak jak jej mąż chciał pomścić śmierć swojej narzeczonej, Eufemii Hamilton.

– Ale co się stanie z nami, z naszą rodziną – przestraszyła się Rosamunda – kiedy sir Jasper dowie się, że go zdradziłeś?

– Nie uczynię nic, o czym bym ci nie powiedział, żono – odparł FitzWalter. – Przekażę jedynie wieści lady Arabelli. Kto się o tym dowie? Lony nie będzie, a Rowan nic nie powie. Lady Arabella ma prawo wiedzieć, że jej matka nie żyje, i modlić się za duszę tej biedaczki.

– Jesteśmy po drugiej stronie granicy – powiedział poprzez deszcz brat Lony, kiedy już niebo zaczynało szarzeć. – Zamek Dunmor jest chyba gdzieś niedaleko.

Konie jakby wyczuły niewidoczne jeszcze schronienie i przyspieszyły kroku. Wkrótce zobaczyli na wzgórzu zamek hrabiego. Wjechali na zwodzony most. Nikt ich nie zatrzymał, póki nie dotarli na zamkowy plac. Rowan szybko zsiadł z ogiera i podszedł do zdziwionego wartownika, idącego im naprzeciw.

– No, no, no, co my tu mamy? – zawołał wartownik.

– Jestem Rowan FitzWalter, przyjechałem z Greyfaire ze służącą lady Arabelli, która ma wiadomość o matce naszej pani.

– Hrabia i jego żona są w Glen Ailean z okazji zaślubin siostry jego lordowskiej mości, które mają się odbyć za trzy dni – padła odpowiedź.

– Czy to daleko? – zapytał Rowan. – Możesz wskazać mi drogę?

– To jakieś trzy mile stąd. Poproszę kapitana o pozwolenie i sam was poprowadzę.

Lona kichnęła kilkakrotnie.

– Ależ ta dziewczyna przemokła do suchej nitki – powiedział wartownik. – Może wolelibyście wstąpić do zamku na gorącą polewkę, nim ruszycie w dalszą drogę?

– Nie – odparła stanowczo Lona – ale dziękuję za zaproszenie. Muszę jak najszybciej przekazać wiadomość mojej pani. To bardzo ważne.

Mężczyzna pognał do dowódcy straży zamkowej, a Rowan zaniepokojony odezwał się do siostry:

– Jeśli chcesz, możemy zatrzymać się na chwilę.

– Nie – dziewczyna potrząsnęła głową. – Nie zdążysz wrócić na czas, a wtedy sir Jasper nie będzie miał litości nad naszą rodziną.

Dwór Cheviot w Glen Ailean, do którego właśnie wjeżdżały dzieci FitzWaltera, przypominał mrowisko. Wszyscy w pośpiechu przygotowywali się do zaślubin.