Arabella zeszła na dół i zobaczywszy rodzeństwo stojące w sali recepcyjnej, pisnęła uszczęśliwiona. Wartownik z Dunmor uśmiechnął się zadowolony, że sprawił przyjemność swojej pani, której jak dotąd nie miał zaszczytu osobiście zobaczyć, bo od dnia ślubu mieszkała w Glen Ailean.
– Lono! Rowanie! Skąd się tu wzięliście? Co z moją matką? Co słychać w Greyfaire? Mówcie! Mówcie!
Lona znów kichnęła.
– Ojej – jęknęła Arabella – przemokłaś do suchej nitki. Biedactwo! – Zwróciła się do wartownika: – Weź, proszę, Rowana do kuchni, niech trochę wyschnie. A ty, Lono, chodź ze mną!
– Pani… lady Arabello – zaczął Rowan. – Nie mogę zostać. Tata zabrał konie ze stajni bez pozwolenia. Ogier musi wrócić na miejsce, nim odkryją jego brak. Lona przyjechała na panienki klaczy i tata powiedział, że mogę ją tu zostawić.
– Nie możesz jechać mokry, Rowenie – powiedziała stanowczo Arabella. – Idź do kuchni i niech ci znajdą inne ubranie, a ty w tym czasie zjedz coś ciepłego. Twój koń też musi chwilę odpocząć. Pogoda nie sprzyja podróży.
– To dobra rada, chłopcze – powiedział hrabia, wchodząc do komnaty. – Fergus, zabierz chłopaka do kuchni i zajmij się jego wierzchowcem.
– Tak, panie – odparł wartownik, a potem uśmiechnął się nieśmiało do Lony. – Mam nadzieję, że się panienka nie przeziębiła.
Lona się zaczerwieniła. Młody wartownik był bardzo przystojny.
– Arabello, powiadom moją matkę o przyjeździe twojej służącej. Dziewczynie potrzebna jest gorąca kąpiel i suche odzienie. Dam jej odrobinę whisky na rozgrzewkę i niech pożegna się z bratem, nim poślę ją do ciebie na górę.
Arabella uśmiechnęła się do niego, zadowolona, że był taki miły dla Lony i Rowana, a potem pobiegła na górę.
Hrabia zwrócił się do Lony, nalewając jej trunek do szklanki:
– Jakie masz wieści?
– Lady Rowena umarła przy porodzie, a chłopiec z nią. – Przyjęła podany kieliszek i przechyliła go szybko. Poczuła ognistą kulę w żołądku. – Matko jedyna! Ależ to mocne, panie!
Tavis Stewart zaśmiał się głośno.
– Mój ojciec zwie się FitzWalter i jest kapitanem Greyfaire – kontynuowała dziewczyna. – Nie może sprzeciwić się otwarcie sir Jasperowi, ale jest wierny rodowi Grey z Greyfaire. Chciała, by lady Arabella dowiedziała się o śmierci matki. Powiedział, że teraz sir Jasper zrobi wszystko, by umocnić swoją pozycję w warowni.
– To pewne – odparł hrabia. – A co z tobą, dziewczyno. Pewnie ojciec wysłał cię do Dunmor, żebyś była bezpieczna, co? Jesteś ładna, a sir Jasper pewnie szuka sobie teraz rozrywki.
Lona zaczerwieniła się.
– Moja ciotka, Elżbieta, była osobistą służącą lady Roweny, a ja przyuczałam się do służby u lady Arabelli. Ojciec wysłał mnie tu dla bezpieczeństwa, ale mógł też wydać mnie za mąż, bo miałam już konkurenta. Wolałam jednak służbę dla mojej pani.
Tavis spędził ostatnie trzy miesiące, zalecając się do Arabelli, i wiedział wszystko o Greyfaire. Zaczynał utwierdzać się w przekonaniu, że kocha swoją żonę, i chciał, żeby była szczęśliwa. Postanowił pozwolić Arabelli zatrzymać Lonę.
– Ona też za tobą tęskniła – powiedział. – Muszę cię jednak prosić o przysługę.
– Co zechcesz, panie – obiecała Lona. Arabella miała szczęście, że trafiła na takiego męża. Był jeszcze przystojniejszy niż sir Jasper.
– Moja siostra Ailis ma wkrótce wyjść za mąż. Jeśli powiesz Arabelli o śmierci jej matki, popsujesz zabawę wszystkim weselnikom. Kocham moją siostrę i nie chcę sprawić jej przykrości.
– Nie wiem tylko, panie, jak miałabym to zrobić? Lady Arabella będzie nalegała, bym opowiedziała jej wieści z Greyfaire.
– Możesz udawać, że jesteś chora. Arabella nie będzie miała sumienia cię o nic wypytywać w gorączce.
– Jak mam oszukać innych, panie? Usłyszeli pukanie do drzwi i weszła Flora.
– Otóż i nasze rozwiązanie. Flora ci we wszystkim pomoże.
Hrabia opowiedział służącej o swoim planie, a ta szybko się zgodziła.
– Ja pobiegnę powiadomić o wszystkim matkę waszej lordowskiej mości, a ty, dziewczyno, pożegnaj się z bratem, potem poczekaj, aż on wyjedzie i udaj, że zemdlałaś. Umiesz?
– Tak – odparła spokojnie Lona.
– To dobrze – ucieszył się hrabia. – Nie obawiaj się, że pani będzie na ciebie zła. Opowiem jej o wszystkim po weselu.
W kuchni Lona pożegnała się czule z bratem. Chłopak wysuszył się przy ogniu i rozgrzał ciepłym jadłem i piwem. Fergus, strażnik z zamku Dunmor, miał mu towarzyszyć w drodze. Chłopak miał ciemne, proste włosy i niebieskie oczy. Wszystkie podkuchenne spoglądały na niego z zainteresowaniem. Lona pomyślała, że jest przystojny.
– Dlaczego jeszcze nie ruszacie, leniuchy? – krzyknęła na mężczyzn poirytowana. – Mój brat musi być jak najszybciej w domu, a wy się tu objadacie.
– Daj spokój, Lono, już ruszamy. Musiałem się trochę rozgrzać.
– Nic się nie bój, panienko. Sam dopilnuję, żeby twój brat bezpiecznie dotarł do domu – powiedział zdenerwowany Fergus.
Arabella była bardzo zaniepokojona, kiedy dowiedziała się o zasłabnięciu Lony.
– Nie ma się co dziwić – powiedziała lady Margery. – Biedaczka była cała mokra. Nawet halkę miała zupełnie mokrą.
– Ale kiedy wyzdrowieje? – dopytywała się Arabella. – Kiedy mi opowie, co się dzieje w Greyfaire?
– Cierpliwości, moja droga. Na pewno za kilka dni poczuje się lepiej. Po weselu pójdziesz do niej i wszystkiego się dowiesz.
Arabella musiała więc czekać. Wesele Ailis Fleming i młodego pana na Culcairn było wielkim wydarzeniem. Licznie przybyli goście też byli ciekawi, jak może wyglądać młoda żona hrabiego Dunmor, bo jak dotąd nikt jej nie widział. Zwłaszcza kobiety ciekawiła historia o tym, jak hrabia porwał ją od ślubnego ołtarza i uprowadził do swego zamku, by nazajutrz się z nią ożenić.
Arabella nie rozczarowała ich ani trochę. Założyła jasną aksamitną suknię i wstążkę ze srebrnego jedwabiu, wyszywaną perłami. Na szyi zawiesiła szeroki, płaski naszyjnik z pereł osadzonych w czerwonym złocie. Na każdym palcu miała pierścień z drogocennym kamieniem. Mąż jej nadskakiwał i nie odstępował na krok, co dodawało tylko smaku całej opowieści o ich zaślubinach.
Po ceremonii w kościele goście udali się do dworu Cheviot, gdzie rozpoczęły się uroczystości weselne. Tavis Stewart cały czas szukał wzrokiem swojej żony. Wszyscy byli tym bardzo zdziwieni.
– Jesteś jej mężem, czy nie? – dopytywała się księżniczka Mary, obecnie poślubiona już drugiemu mężowi, lordowi Jamesowi Hamiltonowi, dalekiemu kuzynowi panny młodej. – Naprawdę jesteście mężem i żoną?
Tavis roześmiał się i ucałował siostrę w policzek.
– Colin udzielił nam ślubu w czerwcu.
– To mi nic nie mówi – odparła sucho. – Mówi się, że ona jeszcze nie mieszka w Dunmor. Czy to prawda?
– Tak – odparł szczerze.
– Aha! Więc to prawda!
– Co takiego, Mary?
– Twoja żona jest jeszcze panienką – szepnęła księżniczka.
– Matko Boska, Mary! Co cię to obchodzi? – zapytał poirytowany hrabia. – Nasze życie nie powinno być tematem plotek.
Roześmiała się.
– Ależ Tavisie, jesteś zakochany! Niech mnie wszyscy diabli, nie wiesz, co teraz począć! Spędziłeś tyle czasu w służbie brata, że mimo swoich dwudziestu ośmiu lat nie wiesz, jak postępować z kobietami. Ta mała owinęła sobie ciebie wokół palca. To naprawdę zabawne!
Zaśmiała się głośno i złośliwie. Hrabia zaczerwienił się, zakłopotany, a siostrze nagle zrobiło się go żal.