– Robisz jakieś postępy?
– Tak, zdaje się, że dziś pojedzie ze mną do Dunmor. Umówiliśmy się na ten termin już kilka miesięcy wcześniej. Chyba się nie wycofa.
– Czego ona chce? – zapytała rzeczowo Mary Stewart Hamilton.
Skrzywił się.
– Chce odzyskać swój dom. Chce, żeby warownia Greyfaire znów należała do niej, choć rozumie już, że nie może tam mieszkać, bo jest moją żoną. Chce, by jej majątek dostała nasza najstarsza córka, którą zgadza się zaręczyć ze szlachcicem wybranym przez angielskiego króla. Nie będzie szczęśliwa, póki nie wyrzucę z Greyfaire sir Jaspera.
Księżniczka zastanawiała się przez chwilę, a potem powiedziała:
– Cóż, Tavisie, w końcu to jej posag. Rozumiem jej upór. Musisz go dla niej odzyskać. Zważywszy, jak wiele zrobiłeś dla Jemmiego, powinien zgodzić się ci pomóc. Kiedy udajesz się na królewski dwór?
– Po świętach.
– Najpierw porozmawiaj o tym z Margaret - doradziła mu. – Ona ci pomoże. Pamiętasz, jakie miała kłopoty z własnym posagiem?
– Jemmie słusznie zrobił, że przyjął Szetlandy i Orkany w zamian za złoto króla Krzysztofa. Złota już by dawno nie było, a te dwie wyspy pozostaną częścią Szkocji na zawsze.
– Tak – zgodziła się siostra. – Ziemia jest lepsza niż złoto. Jeśli to rozumiesz, powinieneś też rozumieć punkt widzenia swojej żony.
– Nie twierdziłem nigdy, że go nie rozumiem, ale nie wiem, czy będę w stanie odzyskać Greyfaire. Wiem, że Jemmie będzie się starał mi pomóc, ale cała ta sprawa zależy w wielkiej mierze od kaprysu angielskiego króla. Nie jestem w stanie przewidzieć, co on zrobi.
– Twoja żona chyba to rozumie – powiedziała księżna Mary.
– Ona rozumie tylko to, co chce rozumieć. Straszna z niej złośnica.
– Nie sądziłam, że dożyję dnia, kiedy Tavis będzie chodził na smyczy malej Angielki – powiedziała siostra, całując go w policzek, i poszła cło swego męża.
Hrabia zastanawiał się, skąd kobiety biorą te wszystkie szpile, które wbijają mężczyznom jak na zawołanie. Nagle poczuł na ramieniu delikatny dotyk żony.
– Wyglądasz jak chmura gradowa, panie – rzekła.
– Moja siostra, Mary, to prawdziwa osa – odparł.
– Twoja matka przedstawiła nas sobie wcześniej i wydała mi się niezwykle ujmująca – zdziwiła się Arabella. – Może tylko powiedziała ci coś, czego nie chciałeś usłyszeć. – Wzięła go za rękę. – Chodźmy, panie, pora doprowadzić parę młodą do alkowy.
– Jedyną osobą, którą chcę doprowadzić do alkowy, jesteś ty, moja droga – powiedział cicho.
– Ależ panie!
– Obiecałaś, dziewczyno. Powiedziałaś, że po ślubie Roba i Ailis wrócisz ze mną do Dunmor – przypomniał, patrząc jej prosto w oczy, a Arabella zaczęła się rozglądać, jakby chciała mu uciec.
– Nie wiem nawet, czy mnie kochasz, panie.
– Niech cię, dziewczyno. A co to jest, jeśli nie miłość? Spędzam tu więcej czasu niż w Dunmor, a niektórzy popłakaliby się ze śmiechu, widząc jak Tavis Stewart, hrabia Dunmor, trzyma włóczkę, by jego żona mogła ją zwinąć w kłębek.
Roześmiała się.
– Bardzo byłeś cierpliwy, panie.
– To prawda i nie tylko w tej kwestii – powiedział znacząco.
– Ale ja się boję.
– Wszystkie dziewice się boją – odparł.
– Twoja matka powiedziała, że to boli.
– Pierwszy raz owszem, boli, ale ty jesteś dzielna i na pewno sobie z tym poradzisz – rzekł, obejmując ją w pasie i całując delikatnie w policzek. Jedną ręką dotknął jej piersi.
– Ależ milordzie, wszyscy nas zobaczą! Niespeszony dalej dotykał jej piersi i mruknął cicho do jej ucha:
– I co takiego? Pomyślą tylko, że hrabia Dunmor jest zakochany w swojej młodej żonie.
Zamknęła na chwilę oczy i pozwoliła, by ogarnęło ją to cudowne uczucie.
– Nie wiem sama, czy cię kocham – wydusiła w końcu.
– Nienawidzisz mnie więc?
– Nie!
– Nie lubisz?
– Nie!
– Więc lubisz?
– Och, tak, panie, lubię!
– Może warto więc zacząć od tego? Wróć ze mną dziś do Dunmor i tam zaczniemy żyć jak mąż i żona.
Chyba mnie kocha – pomyślała. Nie musiał nawet prosić, by towarzyszyła mu do zamku Dunmor. Był jej mężem, panem. Mógł z nią zrobić, co chce, a jednak wolał zalecać się do niej, uwodzić i pozwolić się poznawać przez te kilka miesięcy. Mógł ją zmusić, a jednak tego nie zrobił. Odmawianie mu prawa do małżeńskich uciech było z jej strony niesprawiedliwe. Tak dziecinne zachowanie mogłoby się w końcu zwrócić przeciwko niej.
– Pojadę, panie mój, ale najpierw odprowadzimy do alkowy parę młodą.
Damy pomogły pannie młodej zdjąć weselny strój i uczesały jej włosy, a potem kazały szybko wskoczyć do łóżka, by odprowadzający Roba mężczyźni nie widzieli jej nagiego ciała. Kiedy mała Mary otworzyła panom drzwi, ci wręczyli kielich wina panu młodemu, a on szybko wychylił jego zawartość i rozejrzał się zawstydzony.
– To doda mu odwagi – powiedział hrabia.
Mężczyźni pomogli panu na Culcairn zdjąć odzienie, a ten wskoczył pod kołdrę obok żony, jakby go gonili.
– Śpijcie spokojnie – życzyła im mała Mary, kiedy zamykała drzwi.
– Na Boga, nie! – zachichotała Ailis, spojrzawszy na męża.
– Zabieram Arabellę do domu – powiedział do swojej matki Tavis. – Odjedziemy szybko i bez rozgłosu, żeby nikt się nie dowiedział.
– Więc lepiej zabieraj żonę i uciekaj, nim goście zejdą do sali przyjęć.
– Arabello – szepnął do żony pogrążonej w rozmowie z Meg – pora na nas. Wracamy do domu.
Meg zauważyła, że przyjaciółka zadrżała, więc, by nie dawać jej pretekstu do przedłużania rozmowy, pożegnała się pośpiesznie.
– Panie – zaczęła Arabella – jeśli mnie kochasz, możesz pozwolić mi zostać tu jeszcze jakiś czas.
– Dziewczyno moja – rzekł z łagodnym uśmiechem hrabia – zabieram cię do domu, by się z tobą kochać, a nie zjeść cię żywcem. Im dłużej będziesz odkładać tę chwilę, tym bardziej straszna będzie ci się wydawała.
Dla Arabelli nadeszła pora na poważną decyzję. Ogarnął ją strach, ale sądząc po czynach matki, namiętność musiała być silną bronią mężczyzn. Nie wiedziała, czy chce, by ten mężczyzna zapanował nad nią, tak jak sir Jasper nad jej matką. Nie miała jednak innego wyjścia. Od tej decyzji zależał los jej i Greyfaire. Wszystkie kobiety przez to przechodziły, więc ona też sobie poradzi.
– Pani? – rzucił pytająco hrabia.
– Jestem gotowa jechać do domu, panie – odparła.
ROZDZIAŁ 8
Zamek Dunmor był dziwnie cichy, kiedy hrabia i hrabina wjeżdżali przez zwodzony most na podwórze. Stajenny wybiegł, by zająć się końmi. Ukłonił się, nim wziął od nich wodze.
– Jesteś głodna, chce ci się pić, moja miła? – zapytał uprzejmie hrabia, kiedy wchodzili po schodach wiodących do sali rycerskiej.
– Nie, panie – odarła łagodnie i westchnęła zaskoczona, kiedy podniósł ją, by przenieść przez próg.
– Tu udzielono nam ślubu, ale nigdy jeszcze nie przekraczałaś tego progu jako pani Dunmor. To teraz twój dom, Arabello Stewart. Witam cię w nim całym sercem. Zamek nie miał swojej pani od śmierci mojej babki. Jej portret wisi w holu. Jutro ci go pokażę. Nazywała się Jean Gordon i była najmłodszą córką wielkiego rodu.
Służący, który otwierał im drzwi, mrugnął, kiedy hrabia przechodził obok niego ze swoją piękną żoną w ramionach.
Dotarłszy do swojej komnaty, hrabia jedną ręką otworzył drzwi. Nigdzie nie było jego służącego, Caluma. On zawsze wiedział, jak się zachować. Hrabia uśmiechnął się do siebie i postawił żonę na podłodze, całując ją przy tym delikatnie.