„Wyjechałam do króla”.
Tavis wrzucił pergamin do ognia i spojrzał na Florę.
– Wzięła powóz? – zapytał.
– Nie, pojechała konno – wyjaśniła służąca. – Nie zrobiłaby tego, gdyby nie obowiązek względem lady Maggie.
– To nie jest najlepsza pora, żeby prosić o cokolwiek mego brata!
– Na takie sprawy nigdy nie ma odpowiedniej chwili, panie. Król jest dobrym człowiekiem, a ty, milordzie, całe życie zamartwiałeś się o stan jego nerwów. Król jest tak słaby, bo wszyscy traktują go jak dziecko. Ale on nie odwzajemnia się taką samą troską. Jerzy III nigdy nie umiał postępować z ludźmi, obrażał tych, dla których najważniejsze było dobro Szkocji, i faworyzował innych, którzy szukali jedynie korzyści dla siebie. On nie ma za grosz rozsądku. Pani miała świętą rację, że pojechała do Edynburga upominać się o prawa swojej córki. Wiosną zacznie się wojna, a wtedy król nie będzie miał czasu na przysługi, nawet dla rodziny.
– Skąd wiesz takie rzeczy, Floro? – zdziwił się hrabia.
– Cały lud to wie, milordzie. Przecież zawsze tak było.
Tavis zamyślił się. Flora miała rację. „Chłopski rozum” podpowiadał jej, co jest słuszne, a co nie. Bratanek hrabiego był już dorosłym mężczyzną, a przynajmniej na tyle dorosłym, by ktoś mógł posłużyć się nim w walce z jego ojcem. Nie był jednak dość dorosły, by rządzić państwem bez pomocy innych. Hrabia Dunmor wiedział, kto będzie chętnie służył mu pomocą. Kilka nazwisk od razu przyszło mu do głowy: Douglas, Home, Hepburn i inne rodziny nadgraniczne. Tavis wiedział, że będzie zmuszony wybierać sojuszników. Co miał w tej sytuacji uczynić? Naprawdę nie wiedział.
Chciał pojechać za Arabella, ale zdał sobie sprawę, że zrobiłby z siebie pośmiewisko. Zresztą ona chyba pomyślała o tym, kiedy postanowiła ruszyć sama na królewski dwór. Tavis był na nią wściekły za ten wybryk, a jednocześnie obawiał się, jak zostanie przyjęta. Od śmierci jego szwagierki dworzanami w przeważającej części byli mężczyźni. Jak ona poradzi sobie wśród tych mężczyzn? Kto jej pomoże?
Arabella ruszyła na dwór zupełnie nieświadoma zagrożeń. Wzięła ze sobą jedynie Lonę i kilku ludzi z klanu do ochrony. Nie zatrzymała się w mieście, tylko ruszyła od razu do zamku i poprosiła o audiencję, której król natychmiast jej udzielił, bo bardzo się nudził i chciał w końcu porozmawiać z kimś przyjaźnie nastawionym.
– Arabello – zawołał król z uśmiechem, kiedy mu się nisko skłoniła. – Gdzie jest mój brat?
– Tavis poluje na wilki, panie – odparła słodko Arabella – a ja przyjechałam do Edynburga sama, by błagać waszą wysokość o posłuchanie.
– Wiesz, że uwielbiam Tavisa – odparł król – i nie uczynię niczego, co by go rozgniewało, nawet dla ciebie. Chyba ta twoja sprawa nie jest przeciwko niemu?
– Nie, panie – zaprzeczyła Arabella. – Mój mąż i ja zgadzamy się zupełnie, ale Tavis sądził, że obecnie nie powinnam waszej wysokości zawracać głowy. Ja jednak sądzę, że, choć dla nas jest to sprawa niezmiernej wagi, dla waszej wysokości nie będzie to nic frapującego, więc przyjechałam do Edynburga, by błagać waszą wysokość o przysługę.
– Bez wiedzy męża, pani? – zapytał łagodnie król.
– Zostawiłam mu wiadomość – odparła niewinnie Arabella.
Król wybuchnął gromkim śmiechem. Od śmierci żony nic tak bardzo go nie rozbawiło.
Arabella przedstawiła mu pokrótce, z czym przyjechała, a król cierpliwie jej wysłuchał, po czym rzekł:
– Rzeczywiście, w obliczu spraw wielkiego świata twoje kłopoty są niewielkie, ale rozumiem, że dla ciebie bardzo ważne, i dlatego przyjechałaś tu zimową porą bez zgody męża, żeby prosić mnie o posłuchanie.
– Napiszesz więc, panie, w tej sprawie do Henryka Tudora?
– Tak, jeszcze dziś. Obiecuję. Gdzie się zatrzymasz?
– W domu przy ulicy High. Ale zostanę tam tylko jedną noc. Muszę jutro wracać do domu, bo mała Maggie została z nianią. Jeszcze nigdy tak długo nie była beze mnie.
– Zostań w zamku, póki mój sekretarz nie napisze ci kopii listu do króla Anglii, żebyś mogła pokazać memu bratu, iż nie rozgniewałaś mnie swoją niewinną prośbą. Powiedz, dziewczyno, czy twoja córka naprawdę ma imię po mojej Margaret?
– Tak, panie, to prawda.
Jemmie Stewart skinął tylko i machnął dłonią, co oznaczało, że Arabella ma opuścić komnatę.
Hrabina skłoniła się i wyszła. W korytarzu stanęła twarzą w twarz z księciem. Przez kilka miesięcy, kiedy się nie widzieli, urósł i wyglądał teraz bardziej dorośle.
Obejrzał ją uważnie.
– Pani, miło znów cię widzieć na królewskim dworze. – Ukłonił się, ujął jej małą dłoń i ucałował.
– Panie – przywitała się uprzejmie i cofnęła dłoń, ku jego wyraźnemu rozbawieniu.
– Jak długo z nami pozostaniesz, droga lady Dunmor? Brakowało mi twojej pięknej twarzy.
Zignorowała komplement.
– Jutro wracam do domu, panie.
– Tak szybko? – Wyglądał na rozczarowanego i dodał: – Mój wuj nie przybył z tobą?
– Mój mąż poluje na wilki, które nękają wieśniaków. Przyjechałam do Edynburga, by załatwić jego sprawy. Teraz mogę wrócić do domu.
– Więc zjesz dziś ze mną kolację.
– Na pewno nie!
– Nie możesz mi odmówić, ciotko! Jestem dziedzicem szkockiego tronu. Jeśli mnie obrazisz, zrobisz krzywdę swojej rodzinie.
Arabella nie wiedziała, co czynić. Zastanawiała się, czy Jamie miał rację, czy tylko próbował ją nakłonić do uległości. Drażniła ją myśl, że młodzieniaszek wykorzystuje swoją pozycję, by panować nad kobietami.
– Zjem kolację w sali rycerskiej razem z resztą dworu, panie – odparła. – Jeśli sobie życzysz, możesz usiąść obok mnie przy stole.
– Od śmierci mej matki na dworze nie ma kobiet, więc wolałbym, żebyś zjadła ze mną, w mojej komnacie.
– Chyba rozumiesz, panie, że kolacja we dwoje, w twojej prywatnej komnacie, choćby nie wiem jak niewinna, na pewno zostawi ślad na mojej reputacji. Nie chcę więc, by obmawiano mnie i twojego wuja, który tak bardzo lubi waszą książęcą wysokość.
Książę zaśmiał się.
– Sprytnie się wykręcasz, Arabello Stewart, ale ci na to nie pozwolę. Czuję się samotny i straszliwie się nudzę. Zostają mi tylko książki, towarzystwo młodszych braci i nauczycieli.
Przez chwilę mówił jak chłopiec, którym jeszcze był, ale hrabina Dunmor znała już jego podstępną naturę i wiedziała, co kryje się za tą żałosną miną, pozornie tak niewinną. Nagle na korytarzu pojawił się hrabia Angus.
– Milordzie – zawołała wesoło – książę wydaje dziś w swoich prywatnych komnatach kolację i zaprasza cię serdecznie. Na pewno się zgodzisz!
– Oczywiście, z największą przyjemnością – rzucił uprzejmie Archibald Douglas, nim książę zdążył zaprzeczyć.
– Pójdę więc uprzedzić służbę, że będzie nas więcej – odparł Jamie Stewart, rozumiejąc, że został pokonany i nie uda mu się uwieść hrabiny Dunmor, przynajmniej nie tym razem. – Jeśli będę się wybierał na wojnę, ciotko, mam nadzieję, że znajdziesz się po mojej stronie – rzekł, ukłonił się i odszedł.
– Pani, jakaż musiałaś być zdesperowana, jeśli mnie poprosiłaś o pomoc, rzekł Angus, podawszy jej ramię. – Jurny chłopak z naszego księcia.
– Uparty smarkacz. Ktoś powinien mu przetrzepać zadek – rzuciła z wściekłością Arabella. – Otwarcie mówi, że chce mnie uwieść, choć nie dawałam mu żadnych powodów do takiej śmiałości, nigdy też nie zdradzałam męża i nie mam zamiaru przyprawić mu rogów.