Выбрать главу

Hrabia wrócił wkrótce do domu. Pierwszą sprawą, o którą zapytała go żona, była oczywiście jej petycja o odzyskanie Greyfaire.

– Nie pora na to, Arabello – odparł Tavis. Jamie ma teraz mnóstwo spraw na głowie.

Nic nie wskóram, pomyślała Arabella. Tak było już tysiące razy. Tavisowi nie zależy na Greyfaire. Wolałby pewnie wydać Maggie za Hepburna, Home’a albo Douglasa.

– Piękna pogoda, mój panie – zmieniła temat. – Szkoda marnować dzień w domu. Znam pewne miejsce nad strumieniem, gdzie można się wykąpać.

– Umiesz pływać? – zdziwił się.

Arabella wzięła go za rękę i zaprowadziła nad strumień.

– Ojciec nauczył mnie pływać, kiedy byłam mała -powiedziała i szybko zdjęła odzienie. – Nie przyłączysz się do mnie?

Tavis czuł, jak jego męskość twardnieje pod kiltem. Szybko zrzucił ubranie i wszedł do wody. Ciało Arabelli lśniło w wodzie. Chlapnęła w jego stronę, a potem uciekła z piskiem, kiedy ruszył za nią. Wiła się i wymykała mu sprytnie, a on z chlupotem gonił ją w wodzie sięgającej mu do pasa. W końcu jednym skokiem znalazł się przy niej i schwycił śliskie od wody ciało.

– Stęskniłam się za tobą – wyszeptała.

– Wiem.

Całował jej szyję, twarz, piersi, a ona pojękiwała cicho. Gdy tylko podniósł głowę, poprosiła:

– Och, nie przestawaj.

Wziął ją w ramiona i wyniósł z wody. Ostrożnie położył na trawie, a ona objęła go i zaczęła całować namiętnie. Wszedł w nią ostrożnie, a ona uniosła w górę biodra. Z trudem się wstrzymywał, wchodząc w nią i wycofując się ostrożnie. Wbiła mu paznokcie w plecy, próbując przycisnąć go mocniej do siebie. Z dnia na dzień stawała się bardziej namiętna. Tavis pomyślał, że to dobra cecha u żony, zwłaszcza że nie wykazywała zainteresowania innymi mężczyznami. Widział, jak wielką namiętnością do Arabelli pałał Jamie i widział też, jak stanowczo mu odmawiała.

Arabella drżała w ekstazie, rosnącej z każdą chwilą, drapała paznokciami jego szerokie plecy i przyciskała go mocno do siebie. Ujął ustami jej sutek i przygryzł go delikatnie.

– Umieram, och, umieram – jęknęła gwałtownie. W tej samej chwili wypełnił jej wnętrze owocem swego pożądania.

Leżeli długo na miękkiej trawie, a tuż nad ich głowami pszczoły spijały słodki nektar z kwiatów goździkowca. Zdrzemnęli się, aż słońce zaczerwieniło się na zachodzie, kryjąc się za horyzontem. Na drzewie rosnącym nieopodal szpak zaczął głośno krzyczeć, próbując odpędzić od gniazda jastrzębia, polującego zbyt blisko. Zdziwione zające przyglądały się z zaciekawieniem dwóm nagim ciałom.

Arabella ocknęła się i westchnęła:

– Sprawiłeś mi wielką przyjemność, milordzie.

– Ty mi też, madame.

– Powinniśmy wracać do zamku – zauważyła ze smutkiem, sięgając po halkę.

Uśmiechnął się, a w jego zielonych oczach zalśniły iskierki chłopięcej, rogatej natury, skłonnej do psot.

– Może uciekniesz ze mną, madame. Pójdziemy daleko stąd i będziemy żyć jak prości ludzie. Znajdziemy dla siebie małą chatkę. Ja będę polował i łowił ryby, a ty będziesz plotła wianki i ozdabiała nimi moje czoło, kiedy wrócę z polowania.

– Panie, to bardzo romantyczne. Sądziłam, że takie marzenia mają tylko panienki – zażartowała.

– Nie kochałabyś mnie, moja dziewczyno, gdybym był prostym człowiekiem?

– Nie ma w tobie za grosz prostoty, Tavisie Stewart – odparła szczerze. – To nie leży w naturze Stewartów. Nie nadajecie się do biedy i głodu. Poza tym prosty człowiek z ludu nie starałby się o moją rękę. Nie śmiałby nawet pomyśleć o mnie w ten sposób. Kocham cię, ale z łaski Pana Najwyższego jesteś hrabią Dunmor. Hrabiowie mieszkają w pięknych zamkach i powinniśmy tam właśnie się udać, bo podniosą zwodzony most – rzekła i wstała. Wdziała suknię i zasznurowała buty.

– Jesteś bezgranicznie szczera – stwierdził. – Nie umiesz się kryć ze swoimi myślami.

– Nie, nie umiem. I nie chcę. Kobieta, która nie mówi mężowi prawdy, jest niemądra, a mąż oszukujący żonę to głupiec.

Pochyliła się, podniosła jego odzienie i podała mu.

Ubrał się pośpiesznie, wziął żonę za rękę i poszli do zamku, nie zwracając uwagi na straż, obserwującą ich z murów.

To było dobre lato. Zbiory zapowiadały się znakomicie, na granicy panował pokój, a wszyscy Szkoci kochali swojego nowego króla.

ROZDZIAŁ 14

Święta Bożego Narodzenia Arabella i Tavis spędzili w Dunmor z całą rodziną. Zarówno Ailis, jak i Meg miały już po dwoje dzieci, a Ailis przyznała, że nosi właśnie pod sercem trzecie. Donald Fleming w końcu się zakochał w córce z nieprawego łoża nowego hrabiego Bothwell. Kiedy hrabia Patrick Hepburn dowiedział się, jakie uczucia żywi jego córka do swego nieokrzesanego zalotnika, dał jej niewielki majątek z domem z kamienia i obiecał tyle złota, ile uda się jej wynieść w dwóch dłoniach z jego skarbca. Dziewczyna o imieniu Ellen była sprytną istotką. Pokryła dłonie kleistą mazią, złote monety przykleiły się nawet na ich wierzchniej stronie. Ojciec nie był na nią zły. Stwierdził, że spryt odziedziczyła po nim. Zawsze bardzo ją kochał i postanowił wydać za mąż na święta wielkanocne.

Margery Fleming siedziała przy stole w sali rycerskiej zamku najstarszego syna i rozglądała się dokoła z uczuciem satysfakcji. Miała już pięcioro wnucząt, a szóste w drodze, zaś ostatnie z jej dzieci miało się niedługo żenić i dać jej więcej wnuków. Żyłaby najszczęśliwsza na świecie, gdyby nie jeden problem.

– Czy możemy mieć nadzieję na dziedzica Dunmor w przyszłym roku, moja droga? – zapytała synową.

Arabella uśmiechnęła się.

– Nadzieję zawsze można mieć – odparła. – Ja mam nadzieję, że w ciągu roku wróci do mnie Greyfaire.

– Nie było więc wieści od króla Anglii? – zapytała lady Margery.

Arabella potrząsnęła przecząco głową.

– Tavis i ja wybieramy się na królewski dwór przed świętem Trzech Króli. Może czeka na nas wiadomość, o której zapomniano, bo przyszła jeszcze za panowania poprzedniego króla, niech Bóg ma w opiece jego dobrą duszę. Mam nadzieję, że to się szybko wyjaśni. Podobno Greyfaire jest w opłakanym stanie. Sir Jasper przebywa na dworze króla Henryka i zaniedbuje majątek, wioskę, warownię, ziemię i moich ludzi. Od czasu do czasu przez granicę przedziera się do nas brat Lony i przynosi mi najnowsze wieści. Przekazuję moim ludziom dobre słowo i kilka monet. Mieli w zeszłym roku równie słabe zbiory, jak my, więc teraz panuje tam głód.

Lady Margaret zastanawiała się przez chwilę. Wiedziała, że musi o to zapytać.

– A co będzie, jeśli król Henryk nie zgodzi się oddać ci Greyfaire?

– Musi. Jeśli będzie trzeba, pojadę do Anglii, by odzyskać dom dla mojej Margaret! – niemal z furią odparła Arabella. – Jasper Keane nie będzie tam długo panem. Po moim trupie!

Lady Margery widziała determinację żony najstarszego syna. Zastanawiała się, czy Tavis zdaje sobie z tego sprawę, jak bardzo zależy Arabelli na Greyfaire. Podejrzewała, że nie rozumiał w pełni zaangażowania w tę sprawę swojej młodej żony. Obawiała się, że to mogłoby doprowadzić do poważnych kłopotów. Postanowiła porozmawiać z Tavisem, ale nim znalazła odpowiednią chwilę, hrabia i hrabina Dunmor udali się na królewski dwór.

Dwór Jerzego IV był wesołym miejscem. Nie było jeszcze u jego boku żadnej królowej, więc młody władca poprosił swoją ciotkę, Margaret Stewart, by zajęła się „damskimi sprawami” i opiekowała młodymi szlachciankami, które oblegały dwór w poszukiwaniu odpowiednich kandydatów na mężów.