– Co się stało z oknami? – zapytała FitzWaltera, który jadł z nią kolację.
– To wina ludzi sir Jaspera, których przywiózł ze sobą podczas ostatniej wizyty. To dzikusy – odparł ponuro mężczyzna.
– Szkło jest drogie.
– Masz złoto, pani?
– Tylko jedną monetę. Nie wzięłam niczego, co należało do mego męża.
– Postanowiłem towarzyszyć ci, pani – rzekł stanowczo Fitz Walter.
– A co z obroną Greyfaire? – zapytała zaniepokojona Arabella.
– Zostawię tu mego syna, Rowana. On poradzi sobie ze wszystkim. Poza tym między Anglią i Szkocją jest teraz pokój. Nie musimy się więc martwić o Greyfaire.
– Rowanie – Arabella zwróciła się do najstarszego syna FitzWaltera – powierzam ci mój dom. Zarządzaj nim pod moją nieobecność. Jeśli zjawi się tu sir Jasper, zawrzyjcie wrota i nie wpuszczajcie go do środka.
– A co mam robić, jeśli przyjedzie Seger? – zapytał Rowan.
– Zabij go – odparła krótko.
– Mam nadzieję, że się tu zjawi – rzekł ponuro.
– Módl się lepiej, żeby nie przyjeżdżał, bo może się zdarzyć, że wraz z nim będziesz musiał zabić swego przyjaciela z wioski.
W maju Arabella była już gotowa do drogi. W tym czasie dotarł do nich przez granicę Fergus MacMichael. Lona wyjaśniła rodzicom, co ich łączyło, ale on uznał, że powinien wyjaśnić swoją obecność, więc rzekł:
– Muszę bronić córki mego hrabiego Dunmor.
– To zrozumiałe. Witamy – powiedział tylko FitzWalter i wrócił do swoich zajęć.
– Gdyby przyjechał tu Tavis Stewart, a może zjawić się za jakiś miesiąc, wpuść go do środka i ugość jak należy. To dobry człowiek i należy mu się szacunek. Jest ojcem mojej córki, więc pewnie zażąda, byś mu ją oddał. Powiedz mu tylko, że lady Margaret jest ze mną, a jeśli będzie chciał przeszukać zamek, pozwól mu na to.
Pożegnawszy się, Arabella ruszyła w drogę w towarzystwie Lony, która zajmowała się dzieckiem, Fergusa, FitzWaltera, tuzina chłopców, których Rowan ukrył przed Segerem i jeszcze trzech, którzy w cudowny sposób zniknęli ze wsi, kiedy Seger poszukiwał kandydatów na wojowników dla swego pana. Teraz wyłonili się ze swoich kryjówek, by bronić lady Grey w podróży.
FitzWalter zorganizował po drodze noclegi w zajazdach, a tuż niedaleko Sheen, gdzie rezydował na czas polowania król Henryk, udał się do niewielkiego zakonu, by tam szukać schronienia dla swej pani.
– Przedstawiłeś mnie jako wdowę? – oburzyła się Arabella.
– A cóż miałem im powiedzieć? Siostra przełożona może być nam bardzo pomocna. Jeden z goszczących tu księży jest spowiednikiem królowej i to u niej najpierw powinniśmy szukać posłuchania.
– Królowa wie – powiedziała siostra przełożona w rozmowie z Arabella – co znaczy stracić wszystko i na pewno przychylnie wysłucha tego, co masz do powiedzenia, pani.
Elżbieta z Yorku okazała się młodą kobietą o miłej twarzy, grubych, prostych warkoczach i pięknych, jasnych oczach. Przyjęła swego gościa w jednym z ogrodów, bo popołudnie było ciepłe i słoneczne. Towarzyszyła jej tylko jedna dama dworu, zajęta wyszywaniem.
Arabella zjawiła się w towarzystwie księdza spowiednika. Ucałowała dłoń królowej i spokojnie wyjaśniła swoją sprawę.
– Tak więc, pani, rozumiesz na pewno, dlaczego chciałabym stanąć przed królem i wyjaśnić mu wszystko osobiście – zakończyła swą prośbę Arabella.
– Słyszałam, że przyjechałaś sama. Twój mąż nie chciał ci towarzyszyć?
– Rozwiodłam się z nim, pani. Przysiągł mi, że odzyska dla mnie Greyfaire, ale tego nie uczynił. Przysiągł, że kiedy moja córka skończy sześć lat, odda ją pod opiekę angielskiej rodziny, rodziców jej przyszłego męża, a mimo to po jakimś czasie zaczął szukać narzeczonego dla niej wśród rodów Home’ów i Hepburnów.
– Jesteś kobietą o silnym charakterze, lady Grey – zauważyła królowa, odrobinę przestraszona. – Czy twój mąż zgodził się na ten rozwód?
– Nie musiał. Król Jerzy uznał, że mam słuszne prawo domagać się rozwodu, a biskup St. Andrews nie oponował. Niełatwo było mi podjąć taką decyzję, pani. Wciąż kocham mego męża.
– Więc cierpisz podwójnie – odparła Elżbieta z Yorku. – Rozumiem lepiej niż ktokolwiek, co znaczy być pozbawionym majątku i zdanym na czyjąś łaskę i niełaskę. Zachowałaś się bardzo dzielnie, walcząc o swoje. Z przyjemnością przedstawię twoją sprawę memu mężowi i postaram się, by cię przyjął.
– Kogo mam przyjąć, Beth? – zapytał Henryk Tudor, wchodząc znienacka do ogrodu.
Miał poważną twarz, nadto postarzałą do zmartwień, jakie wiązały się z rządzeniem krajem.
Elżbieta ukłoniła się uprzejmie na widok męża i powiedziała:
– To jest Arabella Grey. Bardzo potrzebuje twojej pomocy.
– Chciałaś, pani, audiencji u mnie, to słucham – rzekł obojętnie.
Arabella po raz drugi opowiedziała swoją historię, a kiedy skończyła, król rzekł:
– Taka warownia, mimo że niewielka, wymaga opieki mężczyzny.
Szybko przejrzał zawartość pergaminu, który wręczyła mu Arabella, i podał go służącemu. Pamiętał, że niedawno napisał coś w tej sprawie do szkockiego króla.
– Jest tam mężczyzna, panie – odparła Arabella. – Nazywa się FitzWalter i był kapitanem mego ojca, a potem rządził Greyfaire i bronił od chwili, gdy ojciec zginął na wojnie. Szkoli do tej roli swego syna, by pewnego dnia mógł zająć jego miejsce.
– Sir Jasper Keane jest lojalny – rzekł Henryk Tudor, ciekaw jej reakcji.
– Jasper Keane jest wierny tylko sobie, panie! -rzuciła ze złością Arabella. – Zamordował szlachciankę ze Szkocji, a potem odmówił satysfakcji jej narzeczonemu. Zamiast walczyć, schował się za sukienką księdza i naraził przez to bezpieczeństwo Greyfaire. Przez niego mieliśmy tylko same kłopoty. Małżeństwo z moją matką było wielkim skandalem i za jej śmierć również on odpowiada. Zdradził króla Ryszarda, by zyskać moją warownię. Nie wierzę, by człowiek tak szlachetny jak wasza wysokość mógł uważać go za swego przyjaciela i by chciał go nagrodzić za wołające o pomstę do Boga uczynki!
Królowa i towarzysząca jej dama osłupiały, przerażone zachowaniem Arabelli, ale chłodna twarz króla rozjaśniła się rozbawieniem.
– Jak na skromną damę, mówisz dość otwarcie, pani.
– Wasza wysokość, porzuciłam wszystko, by odzyskać rodzinny dom. Nie mam już nic do stracenia – odparła szczerze.
– Jak to się stało, że sir Jasper u was zamieszkał? – zapytał spokojnie król. – Twój ojciec wybrał ci go na męża?
– Nie, panie, to był wybór króla Ryszarda.
– I twierdzisz, że nie jesteś osobą ważną? – zażartował złośliwie.
– Nie jestem. To moja matka, niech Bóg ma w opiece jej duszę, była kuzynką Anny Neville. Gdy w obronie kraju zginął mój ojciec, matka, istota słaba i bezbronna, uprosiła królową Annę, by pomogła jej zaaranżować małżeństwo dla mnie. Król Ryszard wybrał sir Jaspera Keane’a. Ani ja, ani moja matka nie znałyśmy go przed postanowieniem króla, a sir Jasper Keane, podstępny człowiek, uwiódł moją matkę, kiedy tylko się do nas sprowadził.
– Chcesz więc się zemścić, pani? – zapytał Henryk Tudor.
– Gdybym była mężczyzną, dawno wyzwałabym sir Jaspera na pojedynek. Niestety, jestem tylko słabą kobietą. Muszę potulnie przełknąć gniew i modlić się do Boga za duszę matki. A co do ziemi, chcę ją odzyskać, bo należy się mnie jako ostatniej z rodu. Sir Jasper nie ma prawa do mego domu. Zresztą ma swoje ziemie w Northby, choć dom spalili mu Szkoci – zakończyła z nieznacznym uśmiechem w kąciku ust.