Выбрать главу

Na twarzy Jaspera pojawiło się zaskoczenie.

– Greyfaire! – wrzasnął do Segera. – Ona tu przyjechała odzyskać Greyfaire! Oczywiście! Po co wyjeżdżałaby ze Szkocji, jeśli nie dla odzyskania tej swojej przeklętej warowni?

– Ale przecież Greyfaire należy do ciebie, panie – zauważył kapitan.

– Nie, jeszcze nie – odparł Jasper. – Król Henryk nie potwierdził jeszcze oficjalnie moich praw do majątku, a teraz ona przyjechała tu, by im zaprzeczać.

– Król na pewno nie odda tak ważnej strategicznie warowni zwykłej kobiecie – uspokajał go Seger.

– Głupcze, z królami nigdy nic nie wiadomo! Zapamiętaj to sobie, bo kiedyś przez to możesz stracić głowę.

– Więc co uczynisz, panie?

– To, co ci powiedziałem. Najpierw wszystkiego się o niej dowiesz. Musisz wypytać o jej odwiedziny u królowej. Obawiam się, że ta suka może przeszkodzić mi w moich planach.

– To tylko kobieta. Nie uda jej się z tobą wygrać, panie.

– Głupiec z ciebie, Seger. Kobieta wygrała nawet z Bogiem. Przecież udało jej się skusić Adama!

– Ale Bóg ją za to ukarał!

– Ukarał oboje. Poza tym Ewa przetrwała, a wraz z nią cała słaba płeć. Teraz Ewy doprowadzają mężczyzn do szaleństwa. Nie mogę pozwolić Arabelli zwyciężyć. Greyfaire musi należeć do mnie!

ROZDZIAŁ 16

Arabella Grey po raz drugi stanęła przed królem. Dwa dni minęły od jej ostatniego pobytu w Sheen. Przyszła na oficjalne widzenie do sali tronowej, prowadzona przez dwóch posłańców, a inni oczekujący patrzyli na nią z zazdrością, stojąc w kolejce na audiencję u króla lub jednego z jego zaufanych urzędników. W kolejce nie było innych kobiet.

Gdy skłoniła się dwornie przed królem, zastanawiała się, czy zauważy, że poprzednio była w tej samej sukni. W sali tronowej zostali sami, bo król odesłał wszystkich swoich doradców i służbę.

– Sir Jasper Keane zgłosił się do mnie po raz kolejny, by prosić o ofiarowanie mu Greyfaire na własność – zaczął król.

Arabella nie odezwała się, wiedząc instynktownie, że Henryk Tudor jeszcze nie skończył. Zagryzła dolną wargę w oczekiwaniu na to, co ma usłyszeć.

– Między Szkocją a Anglią panuje teraz pokój, więc Greyfaire jest dla mnie mało ważne. Przemyślałem twoją prośbę i doszedłem do wniosku, że nie ma powodu, bym oddawał rodzinny dom Greyów sir Jasperowi Keane’owi. Każę mu wrócić do Northby, a ludzie, których wziął do służby, będą mogli wybrać, czy chcą zostać z nim, czy wrócić do domu. Arabella upadła na kolana.

– Dzięki, wasza wysokość, wielkie dzięki – zaszlochała.

Król pomógł jej się podnieść.

– Powstań, pani, bo nie usłyszałaś jeszcze wszystkiego, co mam ci do powiedzenia. – Podprowadził ją do krzesła w kącie sali i wskazał, aby usiadła naprzeciw niego. – Nic nie jest za darmo. Wszystko ma swoją cenę, madame, i nie będę udawał, że tak nie jest. Zwrócę ci twoje ukochane Greyfaire, ale tylko pod pewnymi warunkami.

Arabella uśmiechnęła się radośnie:

– Co tylko zechcesz, panie! – rzekła.

– Nie powinnaś tak mówić, moja droga – poprawił ją – bo w ten sposób nie zostawiasz sobie pola do negocjacji.

– Zrobię wszystko, by odzyskać Greyfaire – odparła szczerze.

– Naprawdę? – zapytał, współczując lady Grey, która mimo pobytu na szkockim dworze była zupełnie niewinna w sprawach polityki, a mimo to, a może właśnie z tego powodu, mogła być dla niego bardzo przydatna. Przyjrzał jej się bardzo uważnie i powiedział: – Jest w tobie coś… coś tajemniczego, czarownego, coś trudnego do wyjaśnienia. Świeża naiwność mimo faktu, iż byłaś mężatką i jesteś matką. Jesteś niezwykle pociągającą istotą.

Matko Święta, pomyślała Arabella. On też chce mnie mieć!

Henryk Tudor zauważył ten przebłysk strachu i rozczarowania na jej twarzy. Roześmiał się i wyjaśnił:

– Nie obawiaj się mnie, pani. Nie o to mi chodziło. Namiętność, choć nie mam jej wiele, zostawiam dla królowej.

Zaczerwieniła się, ale nic nie powiedziała.

– Czarujące – zauważył. – Takiego właśnie czaru potrzebujemy. Chcę, byś pojechała do Francji.

– Do Francji? – zdziwiła się, bo to ostatnia rzecz, jaka przyszłaby jej do głowy.

– Tak, do Francji.

– Ale dlaczego?

Nie miała ochoty jechać do Francji. Chciała wracać do domu, do Greyfaire!

– Bo muszę mieć oczy i uszy na francuskim dworze, pani. Francuzi wcześniej czy później zaczną przeciwko mnie knuć. Muszę o wszystkim wiedzieć, nim będzie za późno.

– W czym ja mogę ci pomóc, panie? Jestem prostą wiejską kobietą, nienawykłą do politycznych gier i intryg. Poza tym Francuzi byli przecież nastawieni przyjaźnie do ciebie. Popierali cię w dążeniu do uzyskania tronu Anglii.

– Rzeczywiście wspierali mnie, ale tylko dlatego, że odpowiadało to ich polityce. Dla nich korzystna była walka między Ryszardem i Henrykiem o Anglię, bo Anglicy byli zajęci wojną domową i nie mogli szukać zwady we Francji. Teraz jednak jestem królem Anglii i siedzę na tronie. Francja jest moim wrogiem, choć nie ma między nami wojny i żadnej się nie spodziewam. Muszę jednak wiedzieć, czy Francuzi będą mnie nadal popierali, czy staną się potajemnie moimi wrogami, jak to było w przypadku mego zmarłego kuzyna, Ryszarda. Muszę mieć uszy i oczy na francuskim dworze. Musi to być osoba, której zaufają, bo będą przekonani, że jest moim wrogiem. Żaden z dyplomatów nie nadaje się do tej roli. Dlatego właśnie chcę, byś to była ty, madame.

– Ależ, wasza wysokość – protestowała zaskoczona Arabella. – Ja nie jestem waszym wrogiem. Czego mogłabym się dowiedzieć we Francji, by pomóc waszej wysokości?

– Stałabyś się moim wrogiem, gdybym odmówił ci powrotu do Greyfaire, a w zamian za to oddał je sir Jasperowi Keane’owi?

– Przecież obiecałeś… – zaczęła drżącym głosem.

– Nie dawaj wiary książętom i nikomu, kto z kobiety zrodzony – powiedział król. – Nauczyła mnie tego matka. Mówiła, że jej powiedział o tym ksiądz. To doskonałe motto. Nie bój się, pani. Wysłuchaj, a obiecuję, że za chwilę wszystko zrozumiesz. Greyfaire należy do ciebie. Nie byłbym dobrym królem, gdybym nie uznał twoich praw do tego miejsca. Napiszę dokument zaświadczający o tym, iż lady Margaret Stewart jest prawowitą dziedziczką twierdzy Greyfaire i należącego do niej majątku. Nie wolno nam jednak tego rozgłaszać. Każemy wszystkim wierzyć, że odmówiłem twojej prośbie. Nie masz męża, nie masz domu. Nie ma dla ciebie miejsca ani w Szkocji, ani w Anglii. Przez Henryka Tudora stałaś się banitką, więc uciekniesz do Francji, by dostać się na dwór. Nikt nie będzie podejrzewał, że staniesz się moimi oczami i uszami na francuskim dworze.

– Nie mam nawet pieniędzy na podróż – stwierdziła, kiedy wrócił jej rozsądek.

– Otrzymasz je, pani, ale nie za wiele. Twoje ubóstwo i uroda na pewno przyciągną bogatego i wpływowego mężczyznę. Zadawaj się tylko z tymi wysoko postawionymi i wpływowymi, którzy lubią się przechwalać.

– Panie, o co mnie właściwie prosisz? – zapytała, zaczynając rozumieć, że to nie ma być zwykła wizyta we Francji.

– O wszystko, co trzeba, by zyskać przychylność – odparł szczerze, nie odrywając od niej wzroku nawet na chwilę. Jego spojrzenie było stanowcze.

– Mam być dla ciebie ladacznicą? – zapytała.

– Nie, pani, masz być ladacznicą dla Anglii – odparł.

– Ty jesteś Anglią – rzekła cicho. Uśmiechnął się nieznacznie, a twarz mu pojaśniała.

– Owszem, jestem, madame i cieszę się, że to rozumiesz. Mam w swych rękach życie i śmierć wszystkich, którzy tu mieszkają.

– Jak długo mam udawać, wasza wysokość?