Gdy zsiedli z koni, diuk zwrócił się do niej:
– Kiedy mogę przyjść do twego łoża, ma Belle!
– Muszę się wykąpać – odparła. – Pragnę się odrobinę ochłodzić, monseigneur. Lona zapuka do twoich drzwi, kiedy będę dla ciebie gotowa.
– Więc ja też się wykąpię – rzekł, zostawiając ją pod drzwiami komnaty.
Arabella pomyślała, że to może ostatnia noc, kiedy jest zmuszona oddawać się Adrianowi Morlaixowi. To dziwne, ale było jej smutno, bo diuk nie był człowiekiem złym, wręcz przeciwnie, był miły, zawsze traktował ją z szacunkiem. Nie wiedział, iż została jego kochanką tylko po to, by wydobyć informacje ważne dla Anglii. Przyjął ją taką, jaka była, biedną, angielską szlachciankę, wyrzuconą z kraju przez nieuczciwego króla. Mimo iż Arabella współczuła księciu, zaraz przypomniała sobie, że Adrian uczynił z niej swoją kochankę dlatego właśnie, iż była biedna i bezbronna w obcym kraju. Wykorzystał jej złą sytuację, by ją zwieść ze ścieżki cnoty. Cóż to za cnota, pomyślała Arabella, skoro już wcześniej oddałam swoje ciało, by odzyskać to, co moje. Ale niedługo już z tym koniec. Miała nadzieję, że z czasem to wspomnienie przestanie być tak bardzo bolesne, choć wiedziała, że nigdy w życiu o tym nie zapomni.
– I znów się umyłaś, chociaż przecież byłaś zupełnie czysta – powiedziała Lona, a potem ściszając głos dodała: – Rozmawiałaś z lordem Vardenem?
– Powiem ci, kiedy będę pewna, że nikt nas nie usłyszy – odparła szeptem Arabella.
Lona uczesała włosy swojej pani, które srebrną falą spływały aż na podłogę.
– Podać ci halkę? – zapytała.
– Nie. Otwórz okno, może wleci tu choćby lekki wiaterek.
Przeszła przez środek komnaty do wielkiego, dębowego łoża, zasłoniętego aksamitnym baldachimem, zdobionym brokatem, obszytym złotym haftem w kształcie skowronków i stokrotek. Na łóżku leżała puchowa kołdra, której poszwa pachniała różanym olejkiem. Arabella położyła się nago na kołdrze, wsparła na łokciu i rzekła do Lony:
– Jestem gotowa przyjąć księcia.
Lona uśmiechnęła się niepewnie, pozbierała porozrzucane odzienie, a kiedy skończyła, zdmuchnęła świece, zostawiając tylko jedną przy łożu, a drugą na kominku. Sprawdziła zawartość karafki z winem i skłoniwszy się swojej pani, powiedziała:
– Dobranoc, milady.
– Zapukaj do drzwi księcia i powiedz mu, że jestem gotowa, Lono – przypomniała jej Arabella.
Lona skłoniła się znów i zastukała do drzwi, które łączyły komnatę księcia z komnatą Arabelli, a potem wybiegła szybko.
Ledwie to uczyniła, drugie drzwi, łączące dwa pokoje, otworzyły się i wyszedł zza nich diuk. Tak jak Arabella, był całkiem nagi. Podszedł do loża, pochylił się i pocałował ją.
Coś było nie tak…
Arabella popatrzyła nerwowo i odsunęła się, zastanawiając się, co się stało. Usłyszała znajomy śmiech i westchnęła zdziwiona, kiedy drugi Adrian Morlaix, równie au naturelle, wyszedł zza tych samych drzwi.
– Nie mogłeś jej oszukać, Alainie – powiedział zadowolony. – Może i jesteś do mnie podobny jak dwie krople wody, ale nie całujesz kobiet tak jak ja.
– Nigdy nie słyszałem ani słowa narzekania na moje pocałunki, Adrianie – powiedział miłym głosem pierwszy z mężczyzn.
Arabella patrzyła to na jednego, to na drugiego mężczyznę.
– Adrianie? – rzuciła, nie wiedząc, do kogo właściwie się zwraca, bo naprawdę nie potrafiła ich odróżnić. – Kim jest ten człowiek i dlaczego pozwoliłeś mu wejść do mego łoża? – Instynktownie sięgnęła po kołdrę i zasłoniła się nią przed natarczywym wzrokiem mężczyzny, który wyglądał na bliźniaczego brata Adriana.
– Wejdź do łoża, Alainie – rozkazał swemu towarzyszowi Adrian i sam położył się obok swojej kochanki. Pośpiesznie ją pocałował. – Nie bądź zła, ma Belle. To jest ta niespodzianka, którą ci obiecałem. Ten dżentelmen to mój przyrodni brat, Alain Morlaix.
– Twój przyrodni brat?
– Pozwól, że wyjaśnię, cherie.
– Ależ proszę, monseigneur. W rzeczy samej, należy mi się wyjaśnienie, dlaczego wprowadzasz obcego człowieka do mego łoża! – rzekła, spoglądając na Alaina de Morlak.
Ten uśmiechnął się do niej uprzejmie, a ona zauważyła, że, choć wyglądał zupełnie jak książę, oczy miał ciemnobrązowe, podczas gdy Adrian błękitne.
– Nie bądź na mnie zła, petit - rzekł cicho. – Niech Adrian wyjaśni wszystko, nim mnie potępisz.
Arabella siedziała, oparta na wielkiej poduszce wypełnionej gęsim pierzem między dwoma mężczyznami.
– Więc, Adrianie? – domagała się.
– Matka Alaina była przyrodnią siostrą mojej matki – zaczął diuk. – Luiza, mama Alaina, starsza o rok, była bękartem mego dziada. Dziewczyny wychowywały się razem i były nierozłączne. Do tego stopnia, że kiedy moja matka wyszła za mego ojca, Louisa zamieszkała razem z nią w zamku męża. Ojciec był człowiekiem o nienasyconym apetycie i z pozwoleniem matki wziął sobie Luizę na kochankę. Alain i ja zostaliśmy poczęci niemal w tym samym czasie. Urodziliśmy się też w tej samej godzinie. Ja jestem starszy o kilka minut. Dla mojej matki bardzo ważne było, żebym był pierworodnym synem i wysiłek, jaki włożyła w urodzenie mnie, nim na świat przyjdzie Alain, zabił ją. Ojciec ożenił się z Luizą, choć nie było to mile widziane ze względu na pokrewieństwo ze zmarłą żoną. Dwie młodsze siostry Maria Phillipa i Maria Luiza są dziećmi z prawego łoża, a Alain nie.
– Nie rozumiem, jaki to ma związek z obecną sytuacją – rzuciła surowym tonem Arabella.
– Alain jest moim najdroższym przyjacielem – odparł Adrian Morlak. – Dzielę się z nim myślami, nawet tymi złymi. Opowiadam mu o swoich kłopotach. Ty, ma Belle, sprawiłaś mi wielki kłopot, choć pewnie sobie z tego nie zdajesz sprawy. Nie chciałaś przecież tego, cherie. Boli mnie wielce, że nie jestem w stanie dać ci pełnej rozkoszy, choć wiem, że jesteś kobietą namiętną. Jeszcze nigdy w życiu coś podobnego mi się nie przytrafiło. Rozumiem, oczywiście, że to nie moja wina. Problem leży w tobie, ma Belle, ale postaram się uczynić wszystko, by dać ci pełnię szczęścia, bo naprawdę cię uwielbiam. Przyszło mi do głowy, że może dwóch mężczyzn byłoby w stanie osiągnąć to, co nie udało się jednemu. W innych okolicznościach nigdy nie dzieliłbym się swoją kochanką, ale dla ciebie, ma Belle, jestem gotów to zrobić. Mogę dzielić się tobą, mon amour, tylko z jednym człowiekiem na świecie, a jest nim mój brat, Alain. Jest równie doświadczony w sprawach Erosa jak ja. Razem z Alainem damy ci tyle rozkoszy, ile nie zaznałaś nigdy w życiu i jestem pewien, że wreszcie przyjdzie spełnienie.
Arabella nie wiedziała, czy ma się śmiać, czy płakać. Przez tyle miesięcy trzymała Adriana Morlaka na wodzy, wstrzymując własne doznania i spełnienie. Nigdy nie przyszło jej do głowy, że fakt, iż nie osiąga nigdy la petit morte sprawi mu tyle cierpienia, a tym bardziej, że tak usilnie szukał rozwiązania tego problemu! Postanowiła wcześniej, że tej właśnie nocy odda mu się bez żadnych zahamowań i pozwoli sobie na szczyt rozkoszy, by, kiedy odejdzie, Adrianowi zostały mile wspomnienia i poczucie zwycięstwa w miłosnej potyczce. Co, na litość boską, miała teraz począć?
– Panie – zaczęła i przysłoniła dłonią usta.
– Wiem, że jesteś przerażona, ma Belle. Widzę to w twoich oczach, ale nie powinnaś się bać. Alain i ja będziemy bardzo delikatni, cherie. Poznasz dzisiejszej nocy rozkosz, jakiej nie poznałaś nigdy dotąd, przyrzekam ci to, moja miła – rzekł i dotknął jej policzka. – Spójrz, Alainie, ona się czerwieni. Urocze, prawda? Chyba jeszcze trochę się boi być z nami dwoma naraz.