Выбрать главу

– Może opowiesz księciu historie z przeszłości księżnej St. Astier, Arabello? – zasugerował lord Varden.

– Zrób to, nim zdąży się upić, by zapamiętał jak najwięcej. Obaj dziś się porządnie upijemy, co, Adrianie? Za dawne czasy?

– Och, mon ami, upijemy się – zgodził się, a Arabella zaczęła opowiadać o przeszłości lady Morton.

Kiedy skończyła, książę był już lekko wstawiony. Lord Varden skinął dyskretnie, a Arabella wstała i wymknęła się z pomieszczenia. W nocy słyszała, jak mężczyźni śpiewają sprośne piosenki i uśmiechała się sama do siebie w ciemności. Jutro rano Tony będzie miał straszliwego kaca. Niech go Bóg błogosławi.

Lona obudziła ją przed świtem.

– Jego lordowska mość powiedział, że musimy się pośpieszyć. Odpływ jest już za godzinę.

Arabella wstała i zaczęła się szybko ubierać.

– Jak się ma lord Varden? – zapytała.

– Świeżutki, jak młody bóg – odparła Lona.

– Jak to możliwe, przecież pił całą noc z księciem. Nie jest chory?

Lona zachichotała.

– Zapytałam go o to samo, bo słyszałam, jak śpiewali przez całą noc. Wiesz, co mi powiedział? Mówił, że po pierwszym kielichu zaczął dolewać do wina wody. Na trzy kielichy wypite przez księcia, on wypijał jeden. Razem z ojcem położyli księcia w łóżku lorda Vardena. Gospodarz zajazdu dostał polecenie traktować delikatnie swego gościa, kiedy ten się obudzi, bo na pewno będzie go bolała głowa. Lord Varden zapłacił za wszystko, nawet za nocleg ludzi księcia w stajni.

Arabella uśmiechnęła się, słysząc te wyjaśnienia. Tony, zważywszy na okoliczności, był wspaniałym przyjacielem.

– Przynieś mi chleb i ser – rzekła do Lony – i owoce. Potrzebne nam jedzenie na drogę do domu. Umieram z głodu. To pewnie to morskie powietrze.

Wypłynęli z Calais o wschodzie słońca, z którym wzniosła się z południowego wschodu lekka bryza. Ten lekki wiatr zaniósł ich przez Kanał do Dover, gdzie znaleźli się jeszcze przed zmierzchem. Arabella nie skrywała łez na widok angielskiej ziemi, a oczy lorda Vardena też nagle podejrzanie się zaszkliły, bo nie widział ojczyzny już dziesięć lat.

– Spędzimy noc w Dover – powiedział do Arabelli i wysłał swoich ludzi, żeby znaleźli odpowiedni zajazd na nocleg.

– A jutro? – zapytała.

– Ruszymy do Sheen, bo król na pewno jest właśnie tam o tej porze roku. Zawsze spędza lato w Sheen.

– Możemy wstać wcześnie? – zapytała.

– Przed świtem, jeśli chcesz, moja droga – odparł lord Varden i tak też się stało.

Puścił przodem posłańca, by król Henryk wiedział, że przyjeżdżają, i zdążył się przygotować do ich wizyty. Widział, że w głowie Arabelli kołaczą się tylko dwie myśli. Przede wszystkim chciała zobaczyć swoją małą córeczkę, a potem wrócić do Greyfaire tak szybko, jak to tylko możliwe. Anthony Varden nie mógł jej winić za to, że chciała zapomnieć o przeszłości. Powiedziałby jej o tym, jak bardzo ją podziwia, gdyby nie obawiał się jej złośliwej odpowiedzi. Uważał ją za bardzo odważną kobietę. Wiedział, że pogarda i gorycz są jedynie obroną przed zranieniem, choć twierdziła, że nie ma już serca.

Dotarli do Sheen i zatrzymali się w pobliskim zajeździe, gdzie już oczekiwał ich królewski sługa.

– Jego wysokość przyjmie was jutro o świcie – powiedział im. – Jego wysokość kazał przekazać lady Grey, że jej córeczka jest w doskonałym zdrowiu i bardzo chce powrócić do matki. – Skończywszy przemowę, służący skłonił się i oddalił.

– Dokąd się udasz, Tony, po tym, jak twoja służba dla Henryka Tudora się skończyła? – zapytała przyjaciela. Siedzieli razem w jadalni, pałaszując doskonały befsztyk, angielski ser i piwo. Na stole czekała na nich też miska truskawek i gęsta śmietana.

– Obiecał mi własny majątek, moja droga. Mam nadzieję, że to będzie gdzieś blisko Yorku, skąd pochodzi moja rodzina – odparł.

– Została ci jeszcze jakaś?

– Starszy brat, Simon, na pewno z ulgą przyjmie wiadomość, że nie jestem banitą, choć na początku ta wiadomość bardzo go ucieszyła. Nie jest za bardzo rozgarnięty i cieszył się, że nareszcie skompromitowałem się w oczach ojca, którego ulubieńcem byłem od dziecka. Pewnie z ulgą przyjmie fakt, iż mam własny majątek – zaśmiał się. – Poproszę króla, by znalazł dla mnie żonę, bo obawiam się zakusów ze strony brata i jego żony. Oboje są bardzo kwaśni i na pewno wybraliby mi kobietę pobożną, ale brzydką, głupią i bez poczucia humoru. Nie wiem, czy kiedykolwiek pokocham jakąś kobietę tak, jak kochałem moją pierwszą żonę, ale mam nadzieję, że przynajmniej będzie mi odpowiadało jej towarzystwo, zwłaszcza że ma być matką moich dzieci.

Arabella skinęła głową.

– To dobry fundament do budowy małżeństwa, Tony.

– A ty, moja droga, co z tobą?

– Jak już wczoraj mówiłam Adrianowi, oddałam wszystko, by odzyskać Greyfaire i moją małą Margaret. Przyjęłam spokojnie myśl o samotności i mam zamiar skupić się na tym, co mam.

– A co będzie z hrabią Dunmor, moja droga? Nie sądzisz, że on znajdzie w sercu dość odwagi, by ci wybaczyć? Nie chcesz wyjść za niego ponownie? – zapytał z nadzieją lord Varden.

– Nie, Tavis nie zechce mnie z powrotem. To ja się z nim rozwiodłam. Kiedy przyjechał do Francji, od razu się pokłóciliśmy, a potem nawet się ze mną nie pożegnał. Od razu pojechał do Szkocji. Nie. Pewnie uważa, że raz na zawsze się mnie pozbył. Kto wie, może i ma rację, że tak będzie lepiej? Lona oskarżyła mnie kiedyś o to, że byłam dla niego złą żoną. Jak na służącą to wielka odwaga, powiedzieć coś takiego swojej pani, ale obawiam się, że miała rację. Choć nie jesteśmy sobie równe, jest moją przyjaciółką i nie mogę jej winić za te słowa. Poza tym – uśmiechnęła się podstępnie – według mnie, nie zrobiłam niczego, co Tavis Stewart powinien mi wybaczać.

To była celna uwaga i dobra ocena sytuacji. Anthony Varden musiał przyznać po raz kolejny, że podziwiał sposób myślenia Arabelli. Nie znał innej tak bezpośredniej i uczciwej kobiety, choć sam nie wiedział, czy potrafi znieść tyle szczerości naraz. Jego zdaniem kobiety powinny mówić bardziej oględnie, powinny być bardziej zależne od mężczyzn. Nie powinny być tak niezależne jak Arabella Grey. Ale i tak ją lubił.

Wcześnie rano następnego dnia Anthony Varden i Arabella Grey zjawili się w Sheen przed obliczem króla. Słońce ledwie wstało, a król dopiero co wyszedł z mszy. Henryk Tudor nie chciał rozgłosu wokół przywrócenia do łask lorda Vardena i lady Grey. Był ostrożny i nie pragnął zbyt wielu dociekliwych pytań, dotyczących motywacji króla w podjęciu tak nieoczekiwanych decyzji. Chciał utrzymać w tajemnicy swoją przewagę nad Francją. Nie wiedział jeszcze, jak użyje informacji o zmianie planów małżeńskich Karola. Roześmiał się sam do siebie. Młody francuski król był znacznie groźniejszy, niż sądził. Podejrzewał, jak wszyscy inni, że ten nastolatek jest opóźniony, ale przecież był synem Pająka. Taka krew jest silna i w końcu daje o sobie znać. Maksymilian z Habsburgów był głupcem, sadząc, że uda mu się sprzątnąć Bretanię sprzed nosa Francji. Tak, informacja, którą przywiozła Arabella Grey, była w samej rzeczy bardzo cenna.

– Tony! – Król objął serdecznie starego przyjaciela, a potem odsunął się i spojrzał mu w oczy. To był jego pierwszy szczery uśmiech, jaki Arabella kiedykolwiek widziała na twarzy Henryka Tudora. – Miło cię znów mieć przy sobie, stary druhu – przywitał go ciepło.

– Panie – rzekł tylko lord Varden ochrypłym z emocji głosem i ze łzami w oczach.