Выбрать главу

– Ależ, Tony, zapomniałeś? Hal. Na osobności możemy mówić do siebie Tony i Hal – zapewnił starego przyjaciela król.

– Dziękuję, panie – odparł lord Varden. – Dobrze po tak długim czasie znaleźć się znów w Anglii. Gdy jechałem z Dover, zrozumiałem, że już prawie zapomniałem, jak piękna jest Anglia.

– Byłeś nam wielce pomocny, Tony, i jesteśmy ci wdzięczni – rzekł szczerze król i objął przyjaciela. -Pamiętasz na pewno, że powiedziałam, iż po powrocie do domu zostaniesz suto wynagrodzony za swoje usługi dla korony. – Król podniósł ze swego biurka zwój pergaminu. Arabella zauważyła na nim pieczęcie z koroną. Podał go Vardenowi. – Te dokumenty gwarantują ci tytuł barona i majątek Whitebridge, posiadłość na północny zachód od Yorku. Jest tam kilka setek akrów ziemi, pastwisk i lasów. Na mocy królewskiego dekretu będzie dziedziczony z pokolenia na pokolenie przez twój ród. Weź to, Tony, z wyrazami mojej wdzięczności.

Lord Varden przyjął papiery i skłonił się nisko królowi, mówiąc:

– Chciałbym cię prosić jeszcze o coś, Hal. Wiem, że po okazaniu tak wielkiej hojności nie powinienem o nic więcej prosić, ale szczerze mówiąc, potrzebuję żony. Może królowa znalazłaby dla mnie dziewczynę, którą bym polubił i byłaby z niej dobra towarzyszka życia? Nie byłem w Anglii tak długo. Nie znam żadnych młodych dam. Chcę się oddać w twoje ręce, Hal.

– Potrzebna ci młoda dziewczyna, z którą będziesz mógł mieć dzieci, Tony. Królowa ma damę do towarzystwa, sierotę, lady Annę Millerton, która chciałaby wyjść za mąż. Jej posag jest niewielki i dlatego nie było jak dotąd łatwo znaleźć dla niej kandydata na męża, ale dziewczyna jest ładna i posłuszna, jak mi mówiono, i bardzo wesoła. Nie mogę ci jej oddać bez zgody królowej, bo Beth ją uwielbia. Ma piętnaście lat i przypomina królowej jej młodszą siostrę. Nie chcę jednak zwracać niczyjej uwagi na twój powrót, Tony… – przerwał na chwilę i zastanawiał się. – Peter, chłopcze, chodź tu!

Prawie natychmiast zjawił się chłopak o zaróżowionych policzkach i skłonił się przed królem.

– Panie?

– Idź do królowej i powiedz jej, że ma przyjść do mnie natychmiast w towarzystwie lady Anny Millerton.

Osobisty paź króla skłonił się znów i wyszedł. Henryk spojrzał teraz na Arabellę.

– Witaj, lady Grey. Tony powiedział mi, że zdobyłaś niezwykle ważną informację dotyczącą zaślubin króla Karola. Pochwalił cię też, że jesteś bardzo inteligentna.

– Zdobyłam to, o co prosiłeś, panie – odparła po prostu Arabella.

– I zasłużyłaś sobie na zwrot Greyfaire, choć przyznam, że nigdy nie cieszyła mnie myśl, że kobieta będzie trzymała ważną strategicznie warownię. Mimo to, ponieważ nie ma między nami a Szkocją wojny i, z pomocą Boga, długo jeszcze nie będzie, oddaję ci ją spokojny. Mój urzędnik powiedział, że to biedny majątek. Jesteś pewna, że nie chcesz otrzymać bardziej zasobnych włości w zamian za swoje dla nas usługi? Dostałaby go twoja córka. Nie skąpiłbym kobiecie, która tyle uczyniła dla Anglii.

– Dziękuję, panie, ale wolę Greyfaire – odparła Arabella. – To o nie walczyłam i tylko tę ziemię mogę od ciebie przyjąć.

– Niestety, ród Percy nie chce oddać ci swojego bękarta – rzekł cicho król. – Uważają, że twoje ziemie są bez wartości i nie warto się w nie wżenić. Chcą bogatszego majątku dla swego dziedzica – przyjrzał jej się uważnie, by sprawdzić, jaki to wywoła efekt.

– Lord Percy jest nadętym i porywczym głupcem, panie. Na twoim miejscu bym mu nie ufała – odparła Arabella. – Na razie Margaret jest jeszcze za mała, bym musiała martwić się o jej zamążpójście. W końcu znajdzie się dla niej mąż i to taki, którego wy, wasza wysokość, zaakceptujecie.

– Dobrze więc, lady Grey – rzekł król i podał jej zwój pergaminu podobny do tego, który dostał lord Varden. – Oto twój dokument, pani. Greyfaire znów należy do ciebie i będzie dziedziczone przez męskich lub żeńskich potomków twego rodu.

– Dziękuję, wasza wysokość – rzekła z wdzięcznością Arabella i skłoniła się nisko.

W tej samej chwili do komnaty pośpiesznie weszła królowa, a za nią dama dworu. Lord Varden i lady Grey skłonili się oboje.

– Panie mój – zaczęła zaciekawiona królowa – w jakim celu po mnie posyłałeś?

Jej piękna twarz wyrażała odrobinę niepokoju.

– Uspokój się, Beth. To jest lord Anthony Varden, mój stary, drogi przyjaciel, o którym wiele słyszałaś z moich ust. Od wielu lat przebywał we Francji i przysłużył się nam poważnie. Powrócił do domu wraz z lady Grey. Pamiętasz lady Grey, moja droga? Ta dama jutro rusza do domu i przyjechała po swoją córkę. Tony również rusza jutro na północ do swego majątku, Whitebridge. Poprosił mnie, bym znalazł mu odpowiednią żonę, którą mógłby zabrać ze sobą.

Błysk zrozumienia natychmiast pojawił się na twarzy królowej. Spojrzała na młodą lady Millerton, a ta niegłupia dziewczyna też natychmiast zorientowała się, do czego zmierza rozmowa. Spojrzawszy szybko w stronę Anthony’ego Vardena, lady Millerton zaczerwieniła się. Była ładną dziewczyną o jasnobrązowych włosach i miłych, szaroniebieskich oczach. Za to lord Varden nagle struchlał i ledwie mógł ustać na nogach.

Oczy królowej zalśniły na widok wymiany spojrzeń między nimi. Spodobał jej się lord Varden, bo wyglądał na dobrego, łagodnego człowieka.

– Mam więc rozumieć, że chcesz wydać moją małą Annę za lorda Vardena?

– Jeśli dama nie wyrazi głośno sprzeciwu. Królowa zwróciła się do przyjaciółki:

– Anno, co ty na to? To dobra propozycja małżeńska, a Whitebridge jest pięknym majątkiem. Znam go dobrze, bo najpierw należał do mego wuja Jerzego, a potem do Ryszarda. Wiem, że mój drogi mąż, król, nie zaproponowałby ci małżeństwa z byle kim, bo wie doskonale, jak bardzo cię kocham i że zawsze będziemy przyjaciółkami.

Anna Millerton, odrobinę wyższa niż Anthony Varden, podeszła do miejsca, gdzie stał, spojrzała mu prosto w oczy i powiedziała łagodnym tonem:

– Co ty na to, panie? Podobam ci się mimo mego wysokiego wzrostu? Usłyszałam, co sądzi o tym królowa, słyszałam, co sądzi król, a od ciebie nie słyszałam jeszcze ani słowa. Wiem, że moje zachowanie może się wydać zbyt odważne, ale, choć zwykle nie jestem aż tak śmiała, wolałabym jednak usłyszeć, co ty, panie, sądzisz o tym małżeństwie.

Tony był nią oczarowany. Wyraz jego twarzy wyraźnie na to wskazywał. Nie była podobna do jego zmarłej żony, a mimo to było w niej coś z tej właśnie osoby i pewnie dlatego od razu zdobyła jego serce.

– Powiem ci więc, panno Anno – rzekł – że zupełnie zapomniałem, jak piękne potrafią być Angielki i jeśli zgodzisz się zostać mą żoną, uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Jestem dobrym człowiekiem, przyrzekam, i co niedziela chodzę do kościoła.

Przerwał, nie wiedząc, co jeszcze dodać.

– Więc jeśli chcesz, panie, bym została twoją żoną, ja chętnie nią zostanę – rzekła Anna Millerton i skłoniła się uprzejmie.

– Dobrze więc – rzekł pośpiesznie król. – Postanowione! Poślij po mego spowiednika, Peter. Zaślubiny odbędą się natychmiast.

– Ależ panie mój! – oburzyła się królowa. – Muszą być zapowiedzi, Anna musi mieć skrzynię w posagu, no i wesele. Anna musi mieć takie wesele, jakie wyprawiliby jej rodzice, gdyby żyli. To nie byle co. Nie można tak się śpieszyć!

– Lord Varden musi jechać na północ najszybciej, jak się da – rzekł surowo król.

– Nie mam nic przeciwko szybkiej, cichej ceremonii – przerwała ich rozmowę Anna. – Król w swej hojności dał mi dobrego męża, więc jeśli muszę dla niego porzucić nieistotne drobiazgi, które wiążą się z zaślubinami, uczynię to chętnie i nie będę później narzekać.