Выбрать главу

Owinął sobie kosmyk włosów dziewczyny wokół palca.

– Ale ty jednak nie zrezygnowałaś, prawda? W niezwykle uroczy sposób upierałaś się nie uznawać własnych porażek. Byłem wobec ciebie grubiański, złośliwy i niesprawiedliwy, a ty po prostu zadzierałaś hardo głowę. Jonelle działała bardziej subtelnie. Potrafiła być urocza, jeśli chciała ukryć swoją nieugiętą wolę. Jesteś o wiele uczciwsza od niej. Powiedziałem kiedyś, że podziwiam twój upór, wkrótce jednak zrozumiałem, że żywię dla ciebie coś więcej niż podziw.

– Byłam przekonana, że się wciąż ośmieszam.

– Przyznaję, że mnie rozbawiłaś. To połączenie uporu i przerażenia. Do tego jeszcze uroda!

Phyllida zadrżała z radości.

– Myślałam, że wolisz długonogie blondynki.

– Już nie – Jake pocałował ją pieszczotliwie za uchem. – W moim typie są obecnie małe, czupurne kasztanowłose, o dziecięcych buziach i słodkich usteczkach…

Przesuwał usta po jej policzku, a Phyllida odwróciła ku niemu uśmiechniętą twarz. Ich wargi złączyły się.

– Po raz pierwszy pocałowałem cię pod wpływem impulsu – mrukną) po chwili. – Nie spodziewałem się, że wywrzesz na mnie takie wrażenie i nie będę mógł o tobie zapomnieć. Z dnia na dzień kochałem cię coraz bardziej, choć walczyłem z tym uczuciem. Jonelle nauczyła mnie ostrożności w tym względzie.

– Ja również nie chciałam się zakochać – powiedziała Phyllida, przysuwając się bliżej do Jake’a. – Po historii z Rupertem postanowiłam być niezależna.

– Tak właśnie sądziłem. Opowiadałaś o karierze, jaka czeka cię po powrocie do domu i to właśnie przekonało mnie, że traktujesz Australię jedynie jako przejściowy etap w swoim życiu. Jednak nie mogłem się powstrzymać. Kiedy cię całowałem, kiedy błądziliśmy po plaży, kiedy siedzieliśmy razem w ciemnościach, wszystko wydawało się takie proste. Prawie złamałem się tego wieczoru w Reevesby, ale zaczęłaś mówić o powrocie do domu i pomyślałem, że nie warto angażować się w coś, czego potem będę żałował. To ostatecznie wyprowadziło mnie z równowagi.

– Dlatego byłeś dla mnie taki niedobry następnego dnia?

– Chyba tak. Wysadziłem cię na brzeg, bo obawiałem się, że nie zdołam utrzymać rąk przy sobie. No a potem, kiedy zobaczyłem, że cię tam nie ma, straciłem resztki opanowania. Gdyby chodziło o kogokolwiek innego, pomyślałbym, że poszedł sobie na spacer, lecz to byłaś ty i pobiegłem sprawdzić, czy nic ci się nie stało.

– Cieszę się, że tak postąpiłeś – wyznała. – Wiem, że próba zejścia na tamtą plażę była głupotą z mojej strony. Potraktowałam to jednak jako rodzaj sprawdzianu, wróżby, czy będziemy razem i… poślizgnęłam się. Byłeś tak wściekły na mnie, że straciłam resztkę nadziei.

– Przyznaję, że powiedziałem wiele niepotrzebnych słów – przepraszającym tonem odparł Jake. – Przestraszyłem się, widząc cię leżącą w dole. Wszystko we mnie zamarło, dopóki nie wyprowadziłem cię bezpiecznie na ścieżkę, a potem coś we mnie wstąpiło. Byłem zły na ciebie, że napędziłaś mi takiego strachu, a jeszcze bardziej na siebie, że do tego dopuściłem.

– Gdybym to wiedziała – westchnęła, kładąc mu głowę na ramieniu. – Tego wieczoru byłam bardzo nieszczęśliwa.

– Czy z tego powodu kokietowałaś wszystkich poza mną?

– Nie chciałam, żebyś się domyślił, jak bardzo cię kocham – wyjaśniła szczerze.

Jake pocałował ją.

– Udało ci się. Byłem tak zazdrosny, że nie potrafiłem jasno myśleć. Wiedziałem tylko, że cię pragnę i kiedy wróciliśmy na jacht, przestałem nad sobą panować.

Uśmiechnęła się na to wspomnienie, a Jake przytulił ją mocniej.

– Było cudownie. Czy nie domyśliłeś się wtedy, że cię kocham?

– Miałem taką nadzieję. Wydawało mi się nawet, że wszystko się ułoży, aż tu nagle zobaczyłem list do Ruperta i pomyślałem sobie, że wyszedłem na durnia. Nie mogłem sobie darować, że zaangażowałem się tak mocno i że zdradziłem się z tym, a ty wciąż kochasz Ruperta.

– Nie miałam o tym pojęcia – zdziwiła się szczerze Phyllida. – Wiem tylko, że ni stąd, ni zowąd zrobiłeś się bardzo niemiły.

– Myślałem, że w ten sposób łatwiej z tym skończę. Zasłużyłem sobie na to, żebyś grzmotnęła mnie bomem.

– Nie zrobiłam tego naumyślnie!

– Wiem – uśmiechnął się. – Bardziej mnie zabolało, kiedy powiedziałaś Chris, że tęsknisz do Ruperta. Wstałem, żeby odebrać telefon i stałem w drzwiach, kiedy rozmawiałyście. Wstydzę się tego, że podsłuchiwałem, ale miałem nadzieję, że dowiem się czegoś o twoich uczuciach w związku z tamtą nocą. Wścibstwo zostało ukarane. Załamałem się, słysząc, że mówisz o nim, nie o mnie. To tylko potwierdziło moje najgorsze obawy.

– Powiedziałam tak, bo wstydziłam się przyznać, że za tobą szaleję.

– To czemu mi tego nie wyznałaś? – spytał, odwracając ją w swoją stronę.

– A ty, czemu mi tego nie wyznałeś? – droczyła się z uśmiechem.

– Chyba z powodu głupiej dumy. Unikałem cię, sądząc, że chcesz wrócić do Ruperta. Kiedy się jednak zjawił, oszalałem z zazdrości. Wyglądał na wręcz stworzonego dla ciebie”.

– Może kiedyś tak rzeczywiście było. – Pogłaskała go po policzku. – Zmieniłam się, odkąd cię poznałam. Nawet Chris to zauważyła.

Jake odsunął ją od siebie, jakby chciał porównać dziewczynę w złotych pantofelkach, którą spotkał na lotnisku w Adelajdzie, z tą, która nie dbając o makijaż uśmiechała się, patrząc na niego oczyma pełnymi miłości.

– Może naprawdę się zmieniłaś!

– Myślę, że zawsze taka byłam, tylko nie zdawałam sobie z tego sprawy. Kiedy tylko zobaczyłam Ruperta, zrozumiałam, że nigdy go nie kochałam, przynajmniej nie tak, jak ciebie. Uważałam jednak, że nie wypada wygarnąć mu tego prosto w oczy w chwilę po tym, jak wysiadł z samolotu.

– Czy dlatego powiedziałaś Val, że jesteście zaręczeni?

– O, przepraszam – sprostowała. – To ty się z tym wyrwałeś.

– Ale nie zaprzeczyłaś. – Jake miał głupią minę.

– Bo nie mogłam. Obiecałam Rupertowi, że się zastanowię, więc nie mogłam dać mu publicznie kosza. A swoją drogą, nie sądziłam, że ma to dla ciebie jakieś znaczenie. Wyglądało na to, że jesteś zainteresowany Val.

– Val? – zdumiał się Jake.

– No, a ta planowana wspólna podróż dookoła świata? – wypomniała mu.

– Wspólnie tylko planowaliśmy szczegóły. Val chce odbyć samotny rejs, a ja tylko doradzałem jej, co powinna zabrać. Kiedy zobaczyłem cię z Rupertem, omal nie udławiłem się kolacją. Byłem wprost chory z zazdrości. Nie zdawałem sobie sprawy, że jestem zdolny do tak prymitywnych odruchów. Myślałem, że go zabiję, a ciebie zawlokę w jakiś kąt, gdzie będę się z tobą kochał jak wariat. – Pokręcił głową. – A ty myślałaś, że chodzi mi o Val! Skąd ten pomysł?

– Bo ona ma długie nogi – broniła się Phyllida. – No i zna się na żeglarstwie.

– To prawda – przyznał Jake. – Jednak umiejętność odróżnienia bomu od pompy zęzowej nie może konkurować z parą gniewnych, piwnych oczu. Val to miła dziewczyna i bardzo ją lubię, ale nie chciałbym spędzić z nią roku na jachcie.

– To samo powiedziała Chris.

– A więc wygadałaś wszystko Chris? – droczył się.

– Z początku wszystkiemu uparcie zaprzeczałam, ale tak mnie maglowała, aż wydusiła ze mnie wszystko. Przysłała mnie tutaj z poleceniem, żebym nie wracała, dopóki oboje nie przestaniemy się głupio zachowywać. Oświadczyła, że jest absolutnie przekonana, że mnie kochasz.