Выбрать главу

Linnea w tej chwili oddałaby wszystko, byle tylko moc odpowiedzieć twierdząco. Absolutnie wszystko. Powody tego były niezmiernie powikłane, ale chęć – bardzo wyraźna. Marzyła o tym, by moc powiedzieć „tak”. Niestety, nie mogła.

– Nie wiem – odpowiedziała szczerze. Ze smutkiem.

Nic potrafiła powiedzieć, czy lady Harriet jest zadowolona, czy nie. Ona. Linnea, była załamana. Zrozpaczona. Miała już swoja szansę posiadania męża i urodzenia mu dzieci. Szansę, która nigdy się więcej nic powtórzy, ponieważ żaden mężczyzna już jej nie zechce.

Nie to nic było wcale najgorsze. Najgorsze było to, ze ona nie będzie już nigdy pragnęła żadnego innego mężczyzny.

22

Zajmowali miejsca jak aktorzy w farsie, jak mimowie, akrobaci albo minstrele, którzy odgrywają swoje role i odjeżdżają. Jednakże Linnea miała przeczucie, że tym razem wcale nic będzie się dobrze bawić.

Henryk Plantagenet, hrabia Andegawenii i książę Normandii, siedział na lordowskim krześle, jak przystało władcy. Po jego prawej ręce spoczął urodziwy rycerz Eustachy de Montford; po lewej – Axton z matką i Peterem. Twarz lady Mildred była ściągnięta bólem. Obawiała się nadchodzącej walki. Peter wykrzywił usta w grymasie, jakby sam gotów był stawić czoło sir Eustachemu. Za sir Eustachym siedziała Beatrix, stały tam też dwa puste krzesła, ponad wszelką wątpliwość dla ojca i babki Linnei.

Ale gdzie ona miała usiąść?

Najwyraźniej nigdzie, ponieważ gestem upierścienionej dłoni Książe dal jej znak, by podeszła do niego..

Zdała sobie sprawę, że nie ma tu żadnego sprzymierzeńca. A raczej żadnego sojusznika posiadającego jakąś władzę. Bo przecież Beatrix była jej życzliwa. Bylo to aż nadto widoczne na jej ukochanej twarzyczce. Ich spojrzenia sie spotkały i nagle Linnea poczuła ze wstępują w nią nowe siły. Beatrix wciąż ją kochała, a to oznaczało ze ona, Linnea, nie stalą się gorszą w oczach siostry.

Wzięła głęboki oddech i uniosła podbródek, po czym spojrzała na Axtona.

Rysy jego twarzy były tak wyraziste, jakby wykuto je z najtwardszego z kamieni. Nawet oczy – jego przejrzyste szare oczy, które zdawały się czasem gorące jak para, to znów zimne jak lód – sprawiały wrażenie wykutych z kamienia, gdy ich spojrzenia się spotkały. Były nieruchome i nieprzeniknione.

Ostry kuksaniec babki skierował Linneę w stronę wysokiego stołu. Pozostała część sali była pusta, przebywali w niej jedynie trzej służący, uwijający się gorliwie, by zadowolić pana, który wkrótce miał zostać ich królem.

Linnea powoli zbliżyła się do Stołu.

– Witaj, milordzie. – Wykonała ukłon przed krzepkim młodzieńcem, od którego zależała przyszłość ich wszystkich. Już łatwiej było jej przyglądać się jego rozbawionemu obliczu niż znosić potępieńcze spojrzenie Axtona.

Młody niebieskooki książę z wyraźnym upodobaniem objął wzrokiem jej postać.

– No cóż, hmm, hmm… tak jak mi powiedziano. Jest równie piękna, jak lady Beatrix. Nic dziwnego, że nie sprawdziłeś wszystkiego dokładniej, de la Manse. – Uśmiechnął się szeroko i rozłożył ręce. – Ale oczywiście brakuje jej, niestety, tych cech, które sprawiły, że urocza Beatrix stała się kością niezgody pomiędzy moimi najznamienitszymi rycerzami. Po pierwsze ta siostra jest młodsza, a nie starsza. – Zrobił pauzę i Linnea jeszcze raz poczuła na sobie jego szacujący wzrok. – No i została już zbrukana.

W ciszy, jaka zapadła po tych słowach, dało się słyszeć czyjeś westchnienie. Gzy to westchnęła Beatrix? A może ona sama? W każdym razie okrutne słowa dotknęły ją do żywego. Natychmiast znienawidziła Henryka Plantageneta. Wcześniej się go obawiała. Teraz go także nienawidziła.

– Nie ulega jednak wątpliwości, że znajdzie się jakiś mężczyzna… – Henryk ponownie zrobił pauzę, jakby się nad czymś głęboko zastanawiał – który zapewni jej jakieś miejsce w swoim… gospodarstwie.

Linnea poczuła, ze płoną jej policzki. Jednakże zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, odezwał się Axton.

– Obrażasz mnie. milordzie, sugerując, że zbrukałem tę kobietę.

Henryk spojrzał na niego. Nawet jeżeli odczuł pewien niepokój na widok mężczyzny słynnego z ognistego temperamentu, górującego nad nim wzrostem, stojącego teraz z zaciśniętymi pięściami i napiętymi muskułami, nie dał tego po sobie poznać choćby uniesieniem brwi.

– Nie miałem zamiaru osobiście cię dotknąć, mój wierny, niezawodny przyjacielu. Nazwałem jedynie po imieniu to, co jest skutkiem jej oszustwa.

Ta lodowatym tonem prowadzona wymiana zdań sprawiła, że na sali zapanowało poruszenie. Linnea postanowiła wtrącić się do przybierającej niebezpieczny obrót rozmowy.

– Rozumiem, ze to ja miałam zostać obrażona. – Spojrzała na młodego władcę i z ulgą zauważyła, że w jego wzroku znów pojawił się wyraz rozbawienia. Nie byłoby dobrze, gdyby Axton miał w nim wroga, jednakże ona nie miała przecież nic do stracenia.

– Jak uważasz – odpowiedział Henryk.

Linnea była jednak pewna, że jej odczucia zupełnie sie tu nic liczą i nigdy nie liczyły. Po chwili Henryk wychylił się z krzesła i spojrzał na nią wzrokiem ostrym jak tafla lodu.

– Byłaś czysta i niewinna, kiedy brałaś z nim ślub? Dziewczyna przytaknęła, nienawidząc go coraz bardziej wraz z każdym i wypowiadanym przezeń słowem. Uniósł rudawe brwi

– Przypuszczam jednak, że w ciągu dwóch tygodni trwania waszego nieważnego małżeństwa skorzystał ze swoich mężowskich praw.

Nie odpowiedziała, w każdym razie nie odezwała sie ani słowem. Szkarłatny rumieniec wstydu i upokorzenia zabarwił jej policzki. Nie wstydziła sie bynajmniej, że oddała sie Axtonowi, Nigdy me będzie tego żałować ani się tego wstydzić. Czuła się jednak. upokorzona omawianiem tych spraw. Czegóż to spodziewał sie po niej Henryk, czy chciał, żeby zdała szczegółową relację? wtem.

Gdy jej milczenie przedłużyło się Henryk wybuchnął głośnym śmiechem.

– Już ja dobrze znam apetyt Axtona. Na tyle dobrze, ze gotów jestem iść o zakład, że dziewczyna może śmiało pouczyć swoją siostrę jak ma sie zachować w czasie nocy poślubnej… nie zależnie od tego, kto zostanie jej mężem.

Znów się roześmiał, a ponieważ me uczynił tego nikt inny, rozejrzał sie wzrokiem wyrażającym zrozumienie.

– No. no. nie bądźcie tacy ponurzy. Jeżeli nie chcecie walczyć, wystarczy jedno stówko. Ostatnią rzeczą, jakiej bym sobie życzył, jest strata jednego z moich wspaniałych rycerzy.

Axton, który stal w czasie wymiany zdań pomiędzy Linnea a Henrykiem, zareagował natychmiast:

– Kiedy nareszcie ten spór zostanie zakończony? Nie widzę powodu do zwłoki…

– Na pewno nie wcześniej niż jutro. – Henryk uśmiechnął się do niego łagodnie, – Usiądź. Axtonie. Usiądź i zacznij pełnić rolę wdzięcznego gospodarza, bo jutro… kto wie, co przyniesie jutrzejszy dzień.

Zaczekał, aż Axton zajmie miejsce, po czym uniósł wysadzany klejnotami kielich, który przywiózł ze sobą. Linnea była pewna, że nie pochodzi on z zastawy znajdującej się w zamku Maidenstone. Służący napełnił kielich czerwonym winem. Henryk uśmiechnął się do siedzących w napięciu zgromadzonych.

– Wznoszę toast za… za Maidenstone. Niech jego władca i władczyni żyją tu w zdrowiu i pokoju, zawsze lojalni wobec Anglii… i wobec mnie!

Wszyscy wypili wino, mimo dwuznacznego charakteru toastu. Wszyscy z wyjątkiem Linnei, która nie miała kielicha. Nawet ten fakt posłużył Henrykowi jako pretekst do niewybrednego żartu. Wyciągnął w jej stronę starannie wypielęgnowaną dłoń.

– Podejdź tu. Napij się z mojego kielicha, Linneo. Ktoś, kto tak jak ty gotów jest poświęcić się w unię honoru swojej rodziny, jest godzien pić z mojego kielicha. Całe swoje życie poświęciłem broniąc honoru mojej rodziny. I sami widzicie, dokąd mnie to zaprowadziło. Jestem w przededniu wielkiego triumfu. Ciebie także czeka triumf… jeśli sir Eustachy pokona sir Axtona. Jeżeli stanie się inaczej… – Rozłożył ręce. – Chodź, napij się z mojego kielicha – rozkazał.