Выбрать главу

Hegemon.

To jego sposób zabijania.

Wróciła do pierwszej strony, którą pominęła, chcąc jak najprędzej przeczytać wniosek. To, czego szukała, było zawarte w drugim paragrafie: Sekcję przeprowadzono 25 lipca 1999 r., w szpitalu polowym w Gjakowe, Kosowo. Wzięła do ręki dwie następne teczki, chcąc się dowiedzieć, gdzie zostały przeprowadzone sekcje.

Peje, Kosowo.

Djakowica, Kosowo.

– Sekcje robiono w szpitalach polowych – powiedział Dean.

– W prymitywnych warunkach, w namiotach, przy świetle latarek, bez bieżącej wody.

Byliśmy przytłoczeni ilością szczątków, które trzeba było zbadać.

– W ramach śledztwa w sprawie zbrodni wojennych? – spytała.

Skinął głową.

– Byłem w pierwszej grupie FBI, która przybyła do Kosowa w czerwcu tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego dziewiątego roku.

Zjawiliśmy się tam na prośbę Międzynarodowego Trybunału, powołanego do osądzenia zbrodni w dawnej Jugosławii. Pierwszy rzut liczył sześćdziesięciu pięciu agentów.

Naszym zadaniem było zlokalizowanie i zabezpieczenie dowodów jednej z największych zbrodni w dziejach ludzkości. Zebraliśmy materiały dowodowe do badań balistycznych z miejsc masowych egzekucji. Ekshumowaliśmy i przeprowadziliśmy sekcje zwłok ponad stu ofiar albańskich, prawdopodobnie pomijając wiele setek innych, których nie mogliśmy znaleźć, a przez cały czas, gdy to robiliśmy, masakra trwała w dalszym ciągu.

– Morderstwa z zemsty – powiedział Conway.

– Łatwe do przewidzenia, biorąc pod uwagę podłoże tej wojny. Zresztą nie tylko tej.

Obaj jesteśmy byłymi żołnierzami piechoty morskiej. Ja byłem w Wietnamie, a agent Dean brał udział w operacji Pustynna Burza. Widzieliśmy rzeczy, o których człowiek wzdraga się nawet rozmawiać, rzeczy, które stawiają pod znakiem zapytania tezę o wyższości człowieka nad zwierzęciem.

Podczas wojny Serbowie zabijali Albańczyków, a po wojnie Armia Wyzwoleńcza Kosowa zabijała cywilną ludność serbską. Obie strony mają ręce unurzane po łokcie we krwi.

– Początkowo myśleliśmy, że te zabójstwa mają właśnie takie podłoże – powiedział Dean, wskazując na leżące na stoliku do kawy zdjęcia ofiar.

– Zabójstwa z zemsty jako pokłosie wojny.

Naszym zadaniem nie było zapobieżenie trwającemu bezprawiu. Przybyliśmy na prośbę Trybunału, żeby zabezpieczyć dowody zbrodni wojennych… ale nie tych, które tu widzisz.

– Mimo to zbadaliście je – powiedziała Rizzoli, widząc nagłówek FBI na papierze firmowym. – Dlaczego?

– Ponieważ spostrzegłem ich istotę – odparł Dean.

– Te morderstwa nie miały etnicznego podłoża.

Dwaj z nich byli Albańczykami, jeden Serbem.

Łączyło ich tylko jedno… mieli ponętne młode żony, które zostały uprowadzone z domów. W trzecim zabójstwie rozpoznałem już podpis mordercy, wiedziałem, z kim mamy do czynienia. Te trzy sprawy podpadały jednak pod miejscowy wymiar sprawiedliwości, a nie pod Międzynarodowy Trybunał, który nas przysłał.

– Co z nimi zrobiono? – spytała.

– Krótko mówiąc, nic.

Nikogo nie aresztowano, bo nie znaleziono podejrzanego.

– Przeprowadzono, oczywiście, śledztwo – dodał Conway – ale proszę zważyć sytuację, pani detektyw.

Tysiące ofiar wojny, pogrzebanych w ponad stu pięćdziesięciu masowych grobach. Cudzoziemscy żołnierze z oddziałów rozjemczych, usiłujący utrzymać pokój. Uzbrojone wyrzutki, plądrujące zbombardowane wioski, szukające okazji do zabijania. A do tego cywilna ludność kultywująca dawne nienawiści.

Prawdziwy Dziki Zachód – krwawe rozprawy na tle rodzinnych kłótni albo narkotyków, osobiste zemsty. Każde zabójstwo przypisywano niemal z reguły antagonizmom etnicznym. Jak w takiej sytuacji odróżnić jedno morderstwo od drugiego? Było ich zbyt wiele.

– Prawdziwy raj dla seryjnego mordercy – stwierdził Dean.

Rozdział 22

Spojrzała na Deana.

Wiadomość, że służył w wojsku, wcale jej nie zdziwiła. Widać było po jego sposobie bycia, że jest przyzwyczajony do wydawania rozkazów. Mając doświadczenia wojenne, wiedział, jakie są cele zwycięzców: poniżyć wroga i wziąć łup.

– Nasz sprawca był w Kosowie – powiedziała.

– To rodzaj miejsca, który mu najbardziej odpowiadał – powiedział Conway.

– Gwałtowna śmierć jest tam na porządku dziennym.

Zabójca mógł wkroczyć na taki teren, popełnić najbardziej makabryczną zbrodnię i odejść i nikt nie dostrzegłby jakiejkolwiek różnicy w przyczynie śmierci jego ofiary. Nie sposób się dowiedzieć, ile morderstw trafiło na listę ofiar wojny.

– Więc możliwe, że mamy do czynienia z niedawnym imigrantem – zauważyła Rizzoli.

– Uciekinierem z Kosowa.

– To jedna z możliwości – odparł Dean.

– Wiedziałeś o niej od dawna, prawda?

– Tak – przyznał otwarcie.

– Zatrzymywałeś dla siebie istotną informację.

Bawiło cię patrzenie, jak głupi gliniarze kręcą się jak pies za własnym ogonem.

– Chciałem, żebyście wypracowali własny pogląd na sprawę.

– Jak mogliśmy to zrobić bez pełnej znajomości faktów?

Wskazała na zdjęcia.

– Co innego byłoby, gdybyśmy o tym wiedzieli.

Dean i Conway popatrzyli po sobie.

– Obawiam się, że jest więcej rzeczy, o których wam nie powiedzieliśmy.

– Więcej?

Dean wyjął z harmonijkowej teczki jeszcze jedno zdjęcie.

Rizzoli była przygotowana na kolejny wstrząs, a mimo to poczuła się jak uderzona obuchem na widok fotografii. Ujrzała na niej młodego, jasnowłosego mężczyznę z cienkim wąsikiem. Jego ciało składało się bardziej ze ścięgien niż z mięśni, pierś była kościstym sklepieniem z żeber, a chude barki wystawały do przodu jak białe guziki. Mięśnie twarzy umarłego zastygły w grymasie przerażenia.

– Ofiara została zabita dwudziestego dziewiątego października ubiegłego roku – powiedział Dean. – Zwłok jego żony nie znaleziono.

Przełknęła ślinę i odwróciła oczy od twarzy ofiary.

– Kosowo?

– Nie. Fayetteville. W Karolinie Północnej.

Spojrzała nań ze zdumieniem.

Patrzyła mu prosto w oczy, rumieniec gniewu oblał jej twarz.

– Co jeszcze przede mną zataiłeś?

Ile jest tych cholernych przypadków, o których nie wiedziałam?

– To są wszystkie, o których wiemy.

– Chcesz przez to powiedzieć, że może być jeszcze więcej?

– Możliwe, ale nie mamy dostępu do tych informacji.

Spojrzała niedowierzająco.

– FBI nie ma dostępu?

Wtrącił się Conway.

– Agent Dean ma na myśli to, że mogło dojść do tego rodzaju morderstw poza naszą jurysdykcją.

Są kraje, które nie ujawniają danych dotyczących zbrodni. Proszę pamiętać, że mamy do czynienia z krajami dotkniętymi wstrząsami politycznymi, z obszarami, na których toczą się działania wojenne. Są to miejsca wymarzone dla naszego sprawcy, który tam się czuje jak w domu. Zabójca, który wędruje swobodnie po świecie, obszar jego polowań przekracza granice krajów.

Przypomniała sobie wszystko, co wiedziała o Hegemonie.

Szybkość, z jaką zdobywał panowanie nad ofiarami. Jego pociąg do umarłych. Operowanie nożem typu Rambo. Szarozielone włókna tkaniny spadochronowej.

Czuła, że obaj mężczyźni bacznie obserwują jej reakcję na słowa Conwaya, sprawdzają, czy dorasta do ich oczekiwań. Popatrzyła na ostatnie zdjęcie, leżące na stoliku do kawy.

– Powiedziałeś, że to morderstwo popełniono w Fayette.

– Tak – potwierdził Dean.

– W pobliżu jest baza wojskowa, prawda?

– Fort Bragg.

Mniej więcej dziesięć mil na północny zachód od Fayetteville.

– Ilu żołnierzy stacjonuje w forcie?

– Około czterdziestu jeden tysięcy w czynnej służbie.

Osiemdziesiąta Druga Dywizja Osiemnastego Korpusu Spadochronowego i dowództwo jednostki do zadań specjalnych.

– Fakt, że Dean wyrecytował to bez namysłu, świadczył o tym, że miał tę informację na końcu języka i że uważał ją za istotną.

– Więc dlatego utrzymywałeś mnie w nieświadomości, prawda? Bo mamy do czynienia z kimś wyszkolonym w sztuce walki. Z kimś, komu się płaci za umiejętność zabijania.