Выбрать главу

– Owszem, dostrzegam podobieństwo – odparł Heike. – Między tymi dwoma portretami a wami.

Był przekonany, że i Anciol była do nich uderzająco podobna. Zwłaszcza do księżniczki…

Nabierał coraz większej pewności, że są one jedną i tą samą osobą.

Pewien był także czego innego, choć przecież wcale nie znał się na sztuce. Zorientował się, że wszystkie portrety muszą sobie liczyć po kilkaset lat. Nie widział żadnych współczesnych obrazów.

To spostrzeżenie ugruntowało teorię, która powoli zaczynała krystalizować się w jego głowie.

Gdyby rano nie miał tej ohydnej wizji, jak inni przypadkowi goście sądziłby, iż znalazł się w całkiem zwyczajnej twierdzy, z wizytą u całkiem zwyczajnych dam.

Teraz jednak dojrzała w nim myśl, iż Feodora była dawno zmarłą Anciol, Nicola zaś młodą dziewczyną, którą nienasycony upiór wziął w niewolę, by przyciągała dlań mężczyzn.

Heike był odpowiedzialny za życie Petera i tej młodej panny. To on musiał wydostać ich z twierdzy, nie wzbudzając przy tym podejrzeń Feodory.

Otrzymał pomoc. Wiedział, że troje dotkniętych z Ludzi Lodu wesprze jego działania. Ale to on musiał myśleć!

A jeśli jego teoria okaże się nieprawdziwa? Jeśli Feodora jest rzeczywistą, żywą kobietą, a poranna wizja była jedynie omamem?

Heike postanowił sprowokować księżniczkę: chciał, by się przed nim odkryła.

– I wszyscy wasi przodkowie pogrzebani zostali przy kościółku w Targul Stregesti?

– Prawie wszyscy. Zbyt trudno było zbudować kryptę tu na górze, na urwisku.

Heike pokiwał głową.

– Mam ochotę po południu zwiedzić cmentarz.

Po raz kolejny księżniczce udało się wprawić go w zdumienie: ujrzał łzy napływające jej do oczu!

– Ach, jakże będę wam wdzięczna, jeśli to uczynicie! Może uda wam się trochę pogonić kościelnego, nasze biedne groby są takie zaniedbane. Bardzo mnie to boli! Ach, jak się cieszę, że zechcieliście nas odwiedzić!

Doprawdy? pomyślał Heike z goryczą. Cóż to za przebiegła gra!

Lepiej zrozumiał ją, słysząc kolejne słowa:

– Nie będę was już dłużej zatrzymywać. Zabierzcie także waszego przyjaciela, ale jeśli będziecie mieć czas, panie Heike, to serdecznie zapraszamy do nas wieczorem!

Tu cię mam! Nie zaprasza Petera, to mnie chce pochwycić w szpony, bo dopiero nocą ożywa jej siła. Właśnie w nocy znikają tu wszyscy mężczyźni.

Chce mnie zwabić i rozprawić się ze mną!

Ciekawe, czy wie, że wywodzę się ze szczególnego rodu? Nie wydaje się, by miała tę świadomość.

A zatem czeka ją niespodzianka!

Kiedy wszyscy czworo szli ku wyjściowym drzwiom, Peter słał mu wściekłe spojrzenia. Ale Heike uśmiechał się tylko swym spokojnym i teraz także przepraszającym uśmiechem, udając, że nic nie rozumie. Miał zamiar rozmówić się z Peterem, gdy znajdą się w bezpiecznym miejscu.

Księżniczka nie wyszła, przytrzymała także Nicolę i obie zostały w ponurym, ciemnym przedsionku, pozbawionym okien. Nic dziwnego, upiory przecież unikają dziennego światła i słońca.

Natomiast gdy żegnali się z damami, Heikego czekała kolejna niespodzianka. Nie zdziwiło go, że księżniczka Feodora okazała mu nadzwyczajną wprost życzliwość i gorąco prosiła, by powrócił wieczorem. Ta kobieta po prostu czyniła wszelkie niezbędne przygotowania, by zadać mu śmiertelny cios.

Ale Nicola…

Ta cudownie piękna, łagodna dziewczyna przez cały czas powstrzymująca się od płaczu z rozpaczy, patrzyła teraz na Heikego, jak się wydawało, całkiem nowymi oczami. Nie wzięła go za rękę, ale jej wzrok przemawiał wyraźnie, a zaraz potwierdziły to wypowiadane szeptem słowa:

– Błagam, byście przyszli tu dziś wieczorem z Peterem! Wybaczcie, iż niewłaściwie was oceniłam. Teraz wiem, że w waszej piersi bije gorące, szlachetne serce. Wybaczcie więc, że tak po dziecinnemu patrzyłam jedynie na wasz wygląd!

Powiedziała to szybko, jednym tchem, nie chciała, by ciotka usłyszała jej słowa. Zaraz też dodała, jeszcze ciszej i jeszcze szybciej:

– I nie chodźcie na cmentarz, ani wy, ani Peter! Nie wierzcie jej prośbom i zachętom. To przywiedzie was do zatracenia. Ludzie z miasteczka twierdzą, że nad grobami czuwają duchy zmarłych i ci, którzy zakłócą ich spokój, są dręczeni i kaleczeni w najbardziej okrutny sposób. Nie chcę, by któremuś z was stała się krzywda!

W jej oczach błyszczały łzy. Heike walczył z ogarniającą go nagle słabością.

– Poradzimy sobie – uśmiechnął się. – Chyba mieszkańcy wioski odwiedzają cmentarz, i to w różnych porach dnia?

– Nie starą jego część, tę, gdzie mieszczą się groby mieszkańców Cetatea de Strega, groby wojewodów i ich potomków…

A więc nareszcie poznał nazwę twierdzy! Cetatea de Strega – Twierdza Czarownicy. Peter z wielkim zapałem opowiadał mu o językach romańskich i o związkach istniejących między nimi. Nic dziwnego, że nazwa miasteczka i twierdzy wywodziła się z włoskiego słowa „czarownica”, wszak w dawnych czasach właśnie cesarstwo rzymskie zagarnęło tę krainę, zwaną wówczas Dacją. Później coraz bardziej znaczące stały się wpływy słowiańskie, zarówno jeśli chodzi o język, jak i zwyczaje, i, jak Heike ośmielił się zgadywać, także o alfabet cyrylicki, który widział na nagrobkach w Targul Stregesti. Pierwsza Feodora pochodziła przecież z Rusi.

Heike jednakże nie umiał czytać nawet łacińskich liter, właściwie więc było mu obojętne, jakim alfabetem posługiwano się tutaj.

Dłoń Nicoli delikatnie dotknęła jego ramienia.

– Bardzo proszę, uważajcie na siebie, nie chodźcie tam! Jeśli okaże się, że nie wrócicie wieczorem, nie będę miała po co żyć!

Heike lękliwie obejrzał się na księżniczkę, ale ona, pogrążona w wyraźnie chłodnej rozmowie z Peterem, niczego nie słyszała.

Heike, któremu obcy był egoizm, z rozkoszą wsłuchiwał się w łagodny, ciepły głos Nicoli i cieszył się, że Peter, jego przyjaciel, znalazł tak cudowną dziewczynę. Wpatrywała się teraz w Heikego oczami, w których malowała się ufność, ba, nawet podziw. Ta delikatna istota tak bardzo niepokoiła się o los Petera i prosiła Heikego, by go chronił! Błagała także o pomoc dla siebie, o pomoc w wyrwaniu się spod uroku rzuconego na nią w twierdzy. Ale lękała się także o Heikego! Miał uważać na siebie!

W uniesieniu odetchnął głęboko, pragnąc stłumić wzruszenie, ściskające go w piersi.

Ta cudowna dziewczyna bała się o niego! To było o wiele więcej, niż mógł się spodziewać.

Wkrótce schodzili aleją w dół ku łąkom. Słońce dawno już minęło zenit i pochylało się coraz niżej nad horyzontem. Nadal jednak było duszno i upalnie.

Peter był zawiedziony i rozgniewany.

– Po co przyszedłeś i zabrałeś mnie z zamku? Nie mogłeś darować mi jednego dnia spędzonego razem z Nicolą?

– Peterze, musisz mnie zrozumieć! Znalazłeś się w śmiertelnym niebezpieczeństwie!

Przyjaciel w odpowiedzi tylko parsknął. Nie przestawał słać tęsknych spojrzeń za siebie, w kierunku twierdzy.

– Śmiertelne niebezpieczeństwo?! Jakie masz na to dowody?

Heike już otworzył usta, ale zaraz zamknął je znowu. Peter, żądając dowodów, zasiał w nim niepewność. Cóż miał powiedzieć? W zamczysku wszystko przebiegało normalnie, zupełnie naturalnie. Życzliwa gospodyni z dumą oprowadzała ich po twierdzy.

Przecudna młoda dziewczyna, która usiłowała sprzeciwić się swej opiekunce i nazywała ją czarownicą… Cóż w tym wyjątkowego? Ile takich historii miało już miejsce?

W ostrych, gorących promieniach popołudniowego słońca Heike zaczął zastanawiać się, czy nie maluje diabła czarniejszym, niż jest w rzeczywistości.