Yves uznał, że opowieści księżniczki stały się makabryczne, zwłaszcza że w jej oczach pojawił się błysk zadowolenia.
Nicola nie odzywała się ani słowem, wydawało się, że źle się w tym wszystkim czuje. Jej wzrok często szukał oczu Yvesa. Młodzieniec uśmiechał się do niej, a w uśmiechu tym tkwiła obietnica, że zabierze ją z niewoli w Stregesti.
Wszedł wychudzony woźnica i mruknął coś do Feodory. Księżniczka rozjaśniła się i odwróciła do Yvesa.
– Jak dobrze! Wasz stryj przekazał właśnie wiadomość że powrócił do gospody. Ponieważ był śmiertelnie zmęczony, po prostu położył się spać. Przesyła pozdrowienia i mówi, że czuje się dobrze. Spodziewa się was jutro rano, jest bowiem przekonany, że rozmowa z nami zainteresuje was na tyle, że przeciągnie się i na wieczór.
Yves wcale nie był tego taki pewien. Dość już miał krwawych opowieści związanych z historią twierdzy, którymi tak hojnie raczyła go Feodora. Pragnął jednak zostać, choć zupełnie z innych powodów. Być może nadarzy się sposobność, by mógł zabrać Nicolę ze sobą.
Uradowała go wiadomość, że stryj jest bezpieczny.
– Wasz stryj powiedział, że macie zamiar wyruszyć w dalszą drogę już jutro rano. Och, jakże będzie nam was brakowało! Rozumiem jednak, że nie możemy was zatrzymywać.
Yves uśmiechnął się przepraszająco i rozłożył ręce.
– To prawda, musimy jechać dalej – stwierdził nie bez ulgi. – Ale muszę przyznać, że ta nieoczekiwana przerwa w podróży okazała się nadzwyczaj przyjemna!
Późnym popołudniem wreszcie nadarzyła się okazja, by porozmawiać z Nicolą w cztery oczy. Ciotka otaczała ją bardzo surowym nadzorem, jakby wciąż o coś podejrzewając.
Młodzi odbyli szybką, prowadzoną podnieconym szeptem rozmowę. Po krótkiej naradzie ustalili, że Nicola późnym wieczorem wślizgnie się do jego komnaty i tam zaczeka, aż o szarym cichym świcie, kiedy wszyscy śpią, będą mogli się wymknąć.
– Ale będziemy musieli zachowywać się w waszej komnacie bardzo cicho – szepnęła Nicola. – Księżniczka Feodora sypia obok i maże wejść w każdej chwili, jeśli nie zabarykadujemy drzwi. Ona ma wiele metod.
Ta informacja sprawiła, że Yves przeraził się nie na żarty, wiedział bowiem, że Feodora ma na niego chrapkę.
Możliwe, że będzie chciała odwiedzić go w wiadomej sprawie.
– Czy nie moglibyśmy zaczekać w waszej komnacie? – zapytał.
– Och, nie – szepnęła przerażona. – Nie przejdziecie tam pozostając niezauważonym. Bądźcie spokojny, ja przyjdę!
I będziemy mieć dla siebie całą, calutką noc, pomyślał Yves zachwycony. Nie mam zamiaru zmarnować tego czasu.
Nad doliną łagodnie zapadał zmierzch, otulając ją welonem tajemnicy. Biedny Yves, niczego się nie spodziewając, z niecierpliwością wyglądał księżyca. Nie zdawał sobie sprawy, co oznacza spędzenie nocy w twierdzy Stregesti…
ROZDZIAŁ III
Długo siedzieli we troje, pochłonięci rozmową. Zbyt długo, zdaniem Yvesa. Wieczorna mgła niczym wilgotny dym już dawno podniosła się z doliny i lasu. Ciemności nie pozwalały jej dostrzec, lecz bez trudu można sobie było wyobrazić zimne, zwiewne pasma ślizgające się i przylepiające do ukrytych za zasłonami okien jak gdyby w poszukiwaniu ludzkiego ciepła.
Wewnątrz było zacisznie, ale Yves nie mógł pozbyć się nieprzyjemnej świadomości, że w powietrzu, mimo wielu zapalonych woskowych świec, dominuje wilgoć. Miał wrażenie, że za gobelinami i boazerią z drewnianych bali zbiera się w krople, spływa po kamiennych murach i paruje z każdej szpary w podłodze pokrytej zwierzęcymi skórami.
W komnacie panowała jeszcze bardziej ponura atmosfera, jeszcze straszniejsza. Jak gdyby przesiąknięta zapachem grobu i zgniłej ziemi. Wraz z zapadnięciem nocy stęchlizna stawała się coraz silniejsza, co było dość naturalne, albowiem nocny chłód wdzierał się przez stare nieszczelne mury.
Konwersację prowadziła księżniczka Feodora, czarująca, pociągająca i tajemnicza. Siedziała bardzo blisko Yvesa, a płomienie świec odbijały się w jej oczach i tańczyły na strojnej jedwabnej sukni. Młodzieniec starał się jak mógł, był szarmancki, elokwentny i czarował ją może nawet aż za bardzo. Musiał się pilnować, by przypadkiem to nie ona zawitała nocą do jego komnaty.
Młodziutka Nicola siedziała w milczeniu z dłońmi splecionymi na kolanach. Robiła wrażenie istoty przygnębionej i głęboko nieszczęśliwej. Próby włączenia jej w rozmowę, podejmowane przez Yvesa, za każdym razem wypadały niepomyślnie. Nieodmiennie inicjatywę przejmowała księżniczka i odpowiadała na pytania zamiast Nicoli. Niezmiernie irytowało to Yvesa.
Z drugiej jednak strony nie mógł okazywać Nicoli zbyt wyraźnego zainteresowania. Rozmowa jako żywo przypominała taniec na linie pomiędzy uwodzącą go zazdrosną księżniczką a osamotnioną Nicolą. Yves ku swemu wielkiemu rozżaleniu był świadom, że z tym tańcem sobie nie radzi.
Księżniczka Feodora zadziwiająco dobrze znała stare dzieje i doprawdy słuchało jej się z niekłamanym zainteresowaniem, ale przecież nie w nieskończoność! Yves niecierpliwił się coraz bardziej.
Opowiadała łagodnym, usypiającym głosem o czasach, gdy twierdza została oblężona przez Turków, o zwycięskim odparciu napastników i uratowaniu całego Ardeal przed jarzmem tureckim. Władał tutaj wówczas wojewoda Borys. Miał on cztery małżonki, które trzymał w zamknięciu, każdą oddzielnie, gdyż inaczej pomordowałyby się nawzajem, tak wielkie wzbudzał pożądanie. Właśnie w komnacie należącej niegdyś do jednej z jego żon miał nocować Yves. Księżniczka wspomniała także wojewodę, który brał udział w bitwie pod Mohaczem w roku 1526, kiedy to część Ardeal dostała się pod panowanie tureckie, ale nie był to rejon, w którym się teraz znajdowali.
– Ale Ardeal znalazł się w końcu pod wpływem Austro-Węgier – wtrącił Yves. – I został przemianowany na Siedmiogród.
Nie powinien był tego mówić. Feodora najwyraźniej nie lubiła, by przypominano jej o tej hańbie.
Wolałby, aby księżniczka nie siedziała przy nim tak blisko. W całym ciele odczuwał przedziwny niepokój, którego źródeł nie potrafił ustalić. Ogarniały go dreszcze, do głowy przychodziły niezwykłe myśli o śmierci. Z wielkim trudem zachowywał opanowanie.
Dlatego właśnie, że czuł się tak poirytowany, zapytał dość ostro:
– Ale skąd wzięła się nazwa Transylwania? I tak wiele sposobów jej pisania? Jedno lub dwa „s”, „i” lub „y” we wszelkich możliwych kombinacjach.
– Dla mnie kraj nazywa się Ardeal – przerwała mu. – Wszystkie inne nazwy są wymyślone.
Aha, a więc nie jest Madziarką, pomyślał Yves. Węgrzy bowiem zwali tę krainę Erdely. Ardeal to rumuńska nazwa Transylwanii, czy też, jak kto woli, Siedmiogrodu.
Wreszcie Feodora wstała i tym samym dała znak, że rozmowa została zakończona. Nastały już najczarniejsze godziny nocy. Yves był przekonany, że gdyby w tym prastarym zamczysku znalazła się taka nowinka jak zegar, z pewnością usłyszałby, jak wybija północ.
Wkrótce noc przerodzi się w początek nowego dnia. Dnia, w którym miał stąd odjechać, trzymając przed sobą na siodle Nicolę.
Ale najpierw spędzą resztę nocy razem, w jego komnacie…
Na tę myśl Yvesa oblało gorąco.