– Eve Duncan? Prosiła, aby pan tu przyjechał?
– Nie. To był mój pomysł, choć poprosiła mnie o pomoc. – Spojrzał z podziwem na Monty’ego. – Piękne zwierzę.
Sam był bardzo pięknym zwierzęciem. Gładkim jak kuguar. Kuguary bywały niebezpieczne.
– Tak. – Otworzyła drzwi. – Poza tym jest zmęczony. Dobranoc panu.
– Proszę poczekać. – Jego uśmiech znikł. – Czy mogę wejść? Czekam na telefon.
– Na mój numer?
– Pozwoliłem sobie go podać. Ma dzwonić do mnie ktoś, kogo pani też zna. Todd Madden.
Sarah zesztywniała.
– Czy mogę wejść? – powtórzył.
Sarah weszła do środka i zatrzasnęła za sobą drzwi. Logan zapukał.
– Byłoby znacznie lepiej, gdybym mógł porozmawiać z panią, nim on zadzwoni. To nie jest sympatyczny facet.
Ani Madden, ani cokolwiek z nim związane na pewno nie było sympatyczne. Musiała się uspokoić i stawić czoło kłopotom.
Otworzyła drzwi.
– Proszę wejść. – Usiadła w fotelu na biegunach. – Niech pan powie, o co chodzi, i się stąd zabiera.
– Postaram się nie zająć pani dużo czasu. Musi pani znaleźć dla Eve ciało pochowane gdzieś w tej okolicy.
– Niech ktoś inny jej w tym pomoże.
Logan potrząsnął głową.
– Ona chcę, żeby to była pani. Wcale jej się nie dziwię. Moi ludzie sprawdzili pani dossier. Jest pani niesamowita.
– Doprawdy?
– Pani praca w Oklahoma City była niewiarygodna. A to trzęsienie ziemi w zeszłym roku w Iranie, kiedy zginęło dwa tysiące ludzi… Uratowała pani spod gruzów dwadzieścia siedem osób.
– I znalazłam sześćdziesiąt osiem trupów.
– Pamięta pani dokładną liczbę?
– Pamiętam niektóre liczby i wszystkie twarze.
– Eve nie będzie pani kazała przyglądać się twarzy tych zwłok.
– Nienawidzę słowa „zwłoki”. Jest nieludzkie.
– Eve chce tylko, aby pani razem z Montym zlokalizowała ciało. Potem może pani zaszyć się z powrotem w swej chatce na pustyni, z dala od świata.
– To nie takie proste.
– Przecież współpracowała już pani z policją w poszukiwaniach zwł… ciał. Policja w Salt Lakę City ma o pani wysokie mniemanie.
– Hurra!
– Sierżant Levitz wierzy, że czyta pani w myślach psa – powiedział Logan, uśmiechając się do niej. – Sposób, w jaki się porozumiewacie, wydał mu się po prostu niesamowity.
– Levitz nie jest szczególnie bystry. Każdy właściciel psa powie panu, że jego zwierzak prawie umie mówić. Jeśli przebywa się z kimś tak długo jak ja z Montym, to można się bez trudu porozumieć.
– Musi pani jednak przyznać, że łączy was coś bardzo mocnego. – Spojrzał na psa, który leżał u stóp Sarah. – Nawet ja to widzę.
Sarah nic nie powiedziała.
– Wiele razem przeszliście.
– Tak. Nie będę szukała żadnego ciała.
Logan westchnął.
– Naprawdę jest nam pani bardzo potrzebna. Obawiam się, że będę nalegał.
– Niech się pan odpieprzy.
– Czy Madden jest punktualny? – spytał Logan, rzucając okiem na zegarek. – Jeśli tak, powinien…
Zadzwonił telefon. Sarah podniosła słuchawkę.
– Czy on tam jest? – spytał Madden.
– Jest.
– To bardzo ważny człowiek, Sarah. Ma wiele politycznych powiązań. Nie chcę się mu narażać, zwłaszcza gdy spełnienie jego prośby jest, w gruncie rzeczy, bardzo łatwe.
– Dla ciebie.
– Już o tym rozmawialiśmy. Logan zapewnił mnie, że nie zajmie ci to więcej niż dzień lub dwa.
– Za długo. Jeśli to nie jest sprawa życia lub śmierci, nawet godzina to dla mnie za długo.
– Wiem, że nie lubisz szukania zwłok, ale to konieczne.
– Skąd wiesz, że to nie jest jakaś podejrzana sprawa? Chwila ciszy.
– Logan jest szanowanym biznesmenem.
Z politycznymi powiązaniami. Sarah zacisnęła dłoń na słuchawce telefonicznej.
– Nie chcę tego robić, Madden.
– Ale zrobisz. – Zniżył głos do jedwabistego szeptu. – Ponieważ wiesz, jakie będą konsekwencje odmowy, Sarah.
Skurwysyn.
– Dwa dni. Dam im dwa dni.
– Tylko tyle obiecałem Loganowi. Do widzenia, Sarah. Udanego polowania.
Odłożył słuchawkę. Sarah odwróciła się do Logana.
– Dwa dni.
– Eve będzie bardzo szczęśliwa.
– Nic mnie to nie obchodzi. Żałuję, że mnie odnalazła. Kiedy jej odmówiłam, kazała panu wykonać brudną robotę.
– Kontakt z Maddenem nie był jej pomysłem. Nawet jej nie mówiłem, że Madden jest kluczową postacią, bo nie chciałaby go wykorzystać. Eve zamierzała się tylko dowiedzieć, czy mogłaby zaoferować pani coś, co przekonałoby panią do podjęcia się tego zadania.
– Ale pan skorzystał z Maddena.
– Jestem bardziej bezwzględny niż Eve. Ona chciała panią do tej pracy, ja to załatwiłem. – Rozejrzał się po pokoju. – Nie ma pani radia ani telewizji?
– Nie są mi potrzebne.
– Wobec tego nie jest pani na bieżąco.
– I całe szczęście.
– Eve mówiła, że nie widziała u pani telewizora. – Wyciągnął w jej stronę żółtą kopertę, którą cały czas trzymał w ręce. – Chciałbym, aby pani wiedziała, z kim ma do czynienia. To jest dossier Eve Duncan, artykuł z gazety o Talladedze i o morderstwie strażnika. Nie dowie się pani wszystkiego, lecz dość, aby co nieco zrozumieć.
– Eve Duncan mnie nie interesuje, ale mogę to przeczytać, jeśli miałoby mi pomóc w odrzuceniu waszej propozycji.
Logan potrząsnął głową.
– Jeśli pani przeczyta te dokumenty, może łatwiej pani będzie podjąć się tej pracy. Eve usiłuje uratować życie dziecku.
– Zmuszając mnie do odszukania ciała?
– Niestety. – Podszedł do drzwi. – Jeszcze jedno. Na pani miejscu nie dzwoniłbym na policję i nie mówił im, gdzie jest Eve. Byłbym bardzo niezadowolony i musiałbym znów zadzwonić do Maddena. Mam wrażenie, iż jego obchodzi wyłącznie własna kariera, prawda?
– Co z tą policją?
– Niech pani przeczyta to, co jest w kopercie. – Logan otworzył drzwi. – Powiem Eve, że z przyjemnością spełni pani jej prośbę.
Sarah zaklęła głośno.
– Eve się z panią skontaktuje. Niech pani zrobi to, co trzeba – dodał ostro. – Nic mnie to nie obchodzi, czy się to pani podoba, czy nie.
Sarah spoglądała za nim, kiedy zamykał za sobą drzwi. Dłonie leżące na poręczach fotela zacisnęła w pięści. Musiała się opanować. Denerwowanie się nic nie dawało. Ostatecznie chodziło jedynie o dwa dni. Może w ogóle nie ma tu żadnego ciała.
Jeśli jest, Monty je znajdzie.
Zaskomlał i wstał na nogi, spoglądając na Sarah. Pochyliła się, objęła go rękami i wtuliła twarz w jego sierść.
– Przepraszam, stary – szepnęła. Czuła w oczach piekące łzy. – Musimy to zrobić.
Tego samego wieczoru Sarah Patrick zadzwoniła do Eve.
– Logan powiedział, że pani mi pomoże – zaczęła Eve. – To bardzo miło z pani strony.
– Chcę to mieć jak najszybciej za sobą. Jutro zaczniemy poszukiwania. Wie pani, o jaki teren chodzi?
– Nie jestem całkiem pewna. Może będziemy musiały próbować…
– Ma pani dwa dni – przerwała jej Sarah. – Niech pani się postara o kawałek ubrania ofiary. Czasami Monty bardziej reaguje na zapach tkwiący w ubraniu niż na ciało.
– To może chwilę potrwać. Nie wiem, czy…
– To już pani problem. Powiedziałam, co mi będzie potrzebne. Nie zależy mi na odszukaniu tej kobiety. Wręcz przeciwnie, wolałabym jej nie znaleźć. Jak pani zdobędzie ubranie, proszę do mnie zadzwonić. Spotkamy się na miejscu poszukiwań – zakończyła Sarah i odłożyła słuchawkę.
Eve siedziała przez chwilę nieruchomo, a potem wykręciła numer Logana.