Выбрать главу

A Arnold Maager, pomyślała nagle.

Człowiek, którego nigdy nie spotkała, którego widziała tylko na zdjęciu. Co czuła, kiedy próbowała go sobie wyobrazić?

Podobnie jak z deBriesem. Trudno jej było odczuwać jakąś sympatię czy zrozumienie. Ewentualnie mogła ich żałować czy im współczuć – kara Maagera nie była współmierna do przewinienia – ale ci mężczyźni, zarówno deBries, jak i Maager, czy nie powinni przynajmniej zdawać sobie sprawy, że istnieje łańcuch przyczynowo-skutkowy, że każde działanie wcześniej czy później wiąże się z konsekwencjami?

Zawsze. Z takimi czy innymi.

Czy też osądzam zbyt surowo – zapytała siebie samą. Czy to tylko moja jędzowatość, którą staram się uszlachetnić, sprowadzając do jakiejś moralności?

Bzdury, mruknęła do siebie. Niewątpliwie istniała duża różnica między szesnastolatką z Lejnic a jedenastolatką – ile ta dziewczyna mogła mieć lat? – z Phuket, ale Moreno potrafiła zrozumieć tych, którzy twierdzili, że męska seksualność była wkładem Szatana do Wielkiego Planu. Tak to było.

Jeśli chodziło o deBriesa, była wdzięczna, że nie ona jedna należała do wtajemniczonych, że Münster też wiedział. Z czasem odczują pewnie potrzebę, by to przedyskutować. Może również z komisarzem Van Veeterenem.

Potem przypomniała sobie, co kiedyś powiedział Reinhart.

„Człowiek to zwierzę z bardzo brudną duszą. Ale umiejące cholernie łatwo ją czyścić”.

Kiedy mijała kościół keymerski, wybiła za kwadrans dziesiąta. Uświadomiła sobie, że ma jeszcze cały dzień urlopu. Cudownie.

W poniedziałek znowu pójdzie do pracy. Cudownie.

Håkan Nesser

***