Выбрать главу

Klub należał do wysokiego, dobrze zbudowanego mężczyzny. noszącego przydomek Crack, który zajmował się również przywoływaniem do porządku bardziej irytujących klientów, studzeniem rozgrzanych głów i łamaniem kości.

Zniknął na chwilę za barem, by przygotować czarną jak smoła kawę.

– Dawno nie widziałem u nas twojego suchego tyłka. Zacząłem za tobą tęsknić – powiedział, podając Eye filiżanlę parującego napoju.

– Crack, mój drogi, rozczulasz mnie. – Łyk kawy wystarczył, by jej przeszło. Zastanawiała się, czy jej przełyk w ogóle zdoła się po tym zregenerować. – Zamierzam się tu spotkać z dwoma typkami z FBI.

Był tak zniesmaczony, że uśmiechnięta czaszka, którą miał wytatuowaną na policzku, zdawała się paskudnie wykrzywiać.

– Skarbie, dlaczego mi to robisz? Po co sprowadzasz tu federalnych?

– Chcę im pokazać największe atrakcje naszego wspaniałego miasta. – Roześmiała się. – Zależy mi na tym, żeby te waszyngtońskie cwaniaki zobaczyły, jak wygiąda prawdziwe życie. Kobieca

– Mam się nimi zająć?

– No nie, wystarczy, żebyś na nich groźnie spojrzał. Postaraj się żeby cię długo wspominali. Och, i podaj im taką samą kawę.

Crack wyszczerzył w uśmiechu śnieżnobiałe zęby.

– Złośliwa jędza z ciebie.

– Dopiero teraz zauważyłeś? Masz tu coś, czego nie powinni widzieć?

– Nie… na razie jest czysto. – Jego wzrok powędrował w stronę wejścia. – Mmm, więcej białego mięsa. Bielusieńkie jak śnieg. Czy oni w ogóle zatrudniają kolorowych?

– Pewnie, ale zaraz ich wybielają. Crack, spadaj – mruknęła, odwracając się do swoich gości. – Witam agentów.

– Pani porucznik, miłe miejsce pani wybrała. – Jacoby, marszcząc nos, dokładnie obejrzał stołek, na którym zamierzał usiąść.

– To mój drugi dom. Napijecie się kawy? Ja stawiam.

– Wątpię, żeby w takiej norze podawali kawę.

– Nazywasz mój lokal norą? – Crack pochylił się nad barem i podetknął pod nos Jacoby”ego swoją wielką twarz.

– To idiota. – Karen Stowe odważnie stanęła miedzy nimi. – To genetyczne, nic na to nie poradzi. Dziękuję, ja chętnie się napiję.

– Zapraszam. – Crack z zaskakującym spokojem odwrócił się i zaczął przygotowywać kawę. Kiedy po chwili zerknął dyskretnie na Eve, dostrzegł w jej oczach zadowolenie.

– Macie coś na wymianę? – zapytała.

– Biuro nie ma zwyczaju handlowania z lokalną policją.

– Jacoby, na miłość boską, zamknij się, dobrze? – Stowe zwróciła się do Eve: – Możemy usiąść przy stoliku?

– Jasne. – Eve wzięła swoją filiżankę, zaczekała, aż Crack poda kawę agentom, po czym zaprowadziła ich do stolika w dalekim kącie.

– Zdobyłam informacje o czymś, co wygląda na robotę Yosta. Sędzia Sądu Najwyższego. Zniknął dwa lata temu.

– Media by szalały, gdyby uduszono i zgwałcono sędziego Sądu Najwyższego. Niczego takiego sobie nie przypominam. Moi ludzie też nie natknęli się na taką sprawę.

– Taka polityka. Sprawę zatuszowano. Bo sędzia nie był sam. Przebywał w towarzystwie nieletniej.

– Nie żyje?

– Nie. Z tego, co udało mi się dowiedzieć, dzieciak był pod wpływem narkotyków. Znaleziono ją związaną i zamkniętą w pokoju obok. Nie znam jej nazwiska. Nie udało mi się złamać zabezpieczenia, ale wygiąda na to, że służby rządowe błyskawicznie się nią zajęły. Prawdopodobnie objęto ją programem ochrony świadków. Nie chcą, żeby mała rozpowiadała o tym, że pan sędzia miał brzydki zwyczaj zabawiania się z dziećmi. Oficjalnie podano, że zmarł na atak serca, zanim przybyła ekipa pogotowia ratunkowego.

Nieźle.

– Twoja kolej.

Eye kiwnęła głową, próbując ukryć uśmiech zadowolenia, jaki wywołał widok Jacoby”ego, który po pierwszym łyku kawy nagle zrobił się zielony jak jej służbowy wóz. Oczy zaszły mu łzami, a kiedy zaczął się krztusić, podała jego koleżance wszystkie dane.

– W ciągu godziny możemy mieć akta od Brytyjczyków – powiedziała Stowe. – Powinniśmy bez problemu namierzyć tego turystę. Uważam, że wakacje i emerytura to dobry trop. Nasze dane się zgadzają. Nigdy nie uderzył więcej niż dwa razy w tym samym miejscu. Jeśli planuje tu cztery ataki, będzie chciał odpocząć. Na początek moi ludzie nad tym popracują, zobaczymy, co znajdą. Będę chciała porozmawiać z twoim mężem.

– Dałam ci dwa fanty za jeden. Nie naciągaj struny.

Jacoby, odzyskawszy nieco przytomność, pochylił się nad stolikiem.

– Możemy go w to wmieszać, Dallas. I nie potrzebujemy twojego pozwolenia.

– Tylko spróbuj, a zje cię na śniadanie. Posłuchaj – Eye zwróciła się do Stowe – gdyby coś o tej sprawie wiedział, gdyby coś przyszło mu do głowy, na pewno by mi powiedział. Znał Jonaha Talbota, przyjaźnili się, czuje się odpowiedzialny. Jeśli zaczniesz go dręczyć, wszystko zepsujesz, a niczego się od niego dowiesz. Mam osobiste powody, żeby tego faceta dopaść. Roarke także. Pomoże mi rozwiązać tą zagadkę, będzie ze mną pracował, będzie pracował dla nowojorskiej policji, ale nie będzie pracował z wami.

– Zrobi to, jeśli go o to poprosisz.

– Możliwe, ale ja go nie poproszę. Bierzcie, co wam dałam, i zacznijcie szukać. To dużo więcej, niż udało wam się dowiedzieć do tej pory. – Eve odsunęła się od stołu i wstała. Zanim odeszła, spojrzała znacząco na agentów. – Pozwólcie, że coś wam wyjaśnię. Spróbujcie ruszyć Roarke” a, a będziecie mieć ze mną do czynienia. Jeśli jakimś cudem uda wam się ze mną wygrać, on was żywcem ugotuje. Do końca życia będziecie się zastanawiać, co, do cholery, stało się z waszą jakże obiecującą karierą. Pracujcie ze mną, a uziemimy tego sukinsyna. Możecie mówić, że to wasza zasługa, mam to gdzieś. Ale nie zbliżajcie się za moimi plecami do Roarke”a, bo was zniszczę. – Odwróciła się na pięcie, pomaszerowała w stronę baru i rzuciła na ladę kilka żetonów za kawę.

– Dajesz w dupę, biała kobieto.

– Nawet jeszcze nie zaczęłam.

Kiedy Eye wyszła, Stowe odetchnęła z ulgą.

– No i co, całkiem nieźle nam poszło?

– Za kogo ona się uważa, ta lokalna pinda? Zeby tak nas traktować! – Jacoby był mocno obrażony.

– To dobra policjantka – zgasiła go Stowe. Chryste, miała już dość tego kretyna. Niestety, był jej biletem do zespołu pracującego nad sprawą Yosta. – Broni swojego osobistego i zawodowego terytorium.

– Dobre policjantki nie wychodzą za mąż za kryminalistów.

Stowe przez chwilę patrzyła na niego w milczeniu.

– Prawdziwy kretyn z ciebie – rzekła w końcu. – Nie skomentuję tych twoich idiotycznych uwag. Jeśli nawet istnieją jakieś podejrzenia co do wcześniejszej działalności Roarke”a, nikt, żadna agencja nigdy niczego mu nie udowodniła. Nie ma dokumentacji, nie ma dowodów, nie ma niczego, co łączyłoby go jakimkolwiek przestępstwem. Chodzi o to, Jacoby, że facet jest ofiarą. On o tym wie, ona o tym wie i my o tym wiemy, więc weź na wstrzymanie.

Był na tyle zdenerwowany, że zanim zorientował się, co robi, upił spory łyk kawy.

– Po czyjej jesteś stronie? – spytał.

– Próbuję sobie przypomnieć i zdaje mi się, że po stronie prawa i porządku. A lokalna pinda na pewno o tym nie zapomina.

– A gówno. Coś przed nami ukrywa. Wie więcej.

– O rany, Jacoby, zacznij wreszcie myśleć. – Sarkazm Stowe był zbyt wyraźny. – Oczywiście, że coś ukrywa. Na jej miejscu postępowalibyśmy dokładnie tak samo. Powiedziała nam prawdę. Sprzedała nam świetne tropy. Musimy zobaczyć, dokąd na zaprowadzą. I mówiła serio, że nie dba o to, kto zgarnie laury zi przyskrzynienie Yosta. – Odsunęła nietkniętą kawę i wstała.