Выбрать главу

– Nie tym razem. Korzystam z nierejestrowanego komputera, choćby tylko analizując dane, i sama nie potrafię się przed sobą usprawiedliwić. Tym bardziej nie wiem, jak wyjaśnić to zespołowi. Skąd wzięłam takie szczegółowe wyniki? Nie, w tej sprawie trzymamy się regulaminu.

– Ty tu rządzisz – powiedział Roarke i wyszedł do swójego gabinetu, zabierając ze sobą kieliszek z winem.

Kilka ulic dalej, na południe od centrum, w zagraconym mieszkanku McNab pochylał się nad swoim komputerem. Za jego plecami Peabody, w służbowej koszulce i spodniach od munduru, w skupieniu wpatrywała się w monitor jednego z jego komputerów.

Facet kolekcjonuje je tak jak inni, na przykład, hologramy słynnych sportowców, nie mogła się nadziwić.

Od przeglądania stron pornograficznych rozbolała ją głowa, ale nie przerwała pracy. Szukała nazwisk, koncentrowała się na tytułach, odnośnikach i przydomkach potencjalnych klientów, którzy skorzystali z możliwości darmowego obejrzenia trzydziestu sekund filmu.

McNab twierdził, że Yost może krążyć po labiryncie stron internetowych związanych z seksem i dokonywać wyboru na podstawie reklamówek. Możliwe, że zamawia je on-line. Jeśli jeszcze płaci kartą kredytową, niewątpliwie byłby to przełom w dochodzeniu. Ale nawet gdyby tylko chciał przeglądać półminutowe filmiki reklamowe, musiałby się zalogować i podać swój pseudonim.

Większość była oczywista i wzbudzała uśmiech Peabody.

„Napalony pies”, „Kutas”, „Twardziel”. Wątpliwe, by Sylyester Yost wybrał coś tak prymitywnego i głupiego.

Wyprostowała się, przetarła zmęczone oczy i sięgnęła po torebkę, by poszukać proszków przeciwbólowych.

McNab odwrócił się i zaczął masować jej kark.

– Może zrobimy sobie przerwę?

– Zażyję coś od bólu głowy i rozprostuję nogi.

Wstała i kręcąc ramionami, poszła do kuchni po szklankę wody.

Wiedział, że odwołała randkę z Charlesem Monroem, by z nim popracować. McNab był dziwnie zadowolony, że wymuskany facet do towarzystwa dostał na dziś kosza. To nic, że jedynie ze względu na pracę. Miał coraz większą ochotę odbić na jego ślicznej twarzy podeszwę swojego buta. Któregoś dnia…

Jego uwagę przykuła akcja rozgrywająca się na ekranie. Zaczął chichotać na widok czterech nagich ciał uprawiających coś w rodzaju zapasów. Dwie kobiety i dwaj mężczyźni splątani byli w zupełnie niewiarygodnej kombinacji.

– Jezus Maria.

– Co? Masz coś? Co znalazłeś? – Peabody natychmiast przybiegła do pokoju, pochyliła się nad ekranem, a po chwili, klnąc pod nosem, uderzyła McNaba dłonią w głowę. – Do cholery, przestań się wydurniać. Myślałam, że znalazłeś… – Urwała, oszołomiona. – O rany. – To jedyny komentarz, najaki się zdobyła.

Oboje, wpatrując się w to, co działo się na ekranie, przechylili na bok głowy.

– Ta babka musi mieć podwójne stawy.

– Potrójne – zaryzykował McNab. – A już na pewno wszyscy mają gumowe kręgosłupy. Nikt normalny nie wygiąłby się do takiej pozycji.

Odwrócili głowy i ich oczy się spotkały. Patrzyli na siebie pożądliwie, ale i z wyzwaniem.

– Chyba nie pozwolimy, żeby zgraja aktorów porno była od nas lepsza? – McNab powoli rozpinał jej rozporek.

– Jasne, że nie. To może boleć.

– Gliny nie czują bólu.

– Czyżby? Przekonaj się. – śmiejąc się, pociągnęła go na podłogę…

W innej części miasta Sylyester Yost kończył wieczorny kieliszek brandy i cygaro. W tym czasie jego jedyny android, którego uaktywnił na dokladnie dwanaście minut, mial uprzątnąć nieład panujący w kuchni i jadalni.

Oczywiście, sam sprawdzi efekt. Nawet najlepiej zaprogramowane androidy czasami nie były w stanie sprostać precyzyjnie sformułowanym wymaganiom Yosta. Na kolację przyrządził doskonalą cielęcinę w sosie. Zwykle po wykonaniu zlecenia lubił pokręcić się po kuchni, uwielbiał wdychać smakowite aromaty i kosztować odpowiednie wino. Niestety, takim przyjemnościom towarzyszy góra brudnych naczyń. I tu z pomocą przychodził android. Zamiast nastawiać zmywarkę do naczyń, Yost wolał relaksować się z kieliszkiem brandy w jednej i cygarem w drugiej dłoni.

Ubrany w długi czarny szlafrok z jedwabiu, z na wpół przymkniętymi oczyma rozkoszował się dźwiękami kwartetów smyczkowych Beethovena.

Zawsze uważał, że człowiek po ciężkim dniu pracy zasługuje na taką chwilę.

Niebawem chwila ta miała zamienić się w całe dnie, a dnie w tygodnie. Spokojna emerytura już na niego czekała. Cóż, pewnie będzie tęsknił za pracą. Jeśli będzie bardzo tęsknił, nic nie stoi na przeszkodzie, by od czasu do czasu przyjął jakieś zlecenie.

Tylko te ciekawe, żeby zabić potwora nudy.

Z pewnością jednak, mając muzykę i sztukę, będzie się doskonale bawił i cieszył ze swojej samotności.

Kiedy zaproponowano mu ten kontrakt, potraktował to jako znak. To zlecenie było doskonałym końcem kariery. Nigdy dotąd nie miał do czynienia z człowiekiem pokroju Roarke”a i dlatego, ze względu na jego możliwości, mógł i zażądał potrójnej stawki za trzy obiekty.

Co do czwartego, pozostawiono mu wolną rękę. Jeśli w ciągu dwóch miesięcy od wykonania pierwszego kontraktu zdoła zabić samego Roarke”a, otrzyma wspaniały bonus w postaci dwudziestu pięciu milionów dolarów.

Cóż za piękna emerytura, pomyślał z rozmarzeniem.

Nie miał najnmiejszej wątpliwości, że wypełni całe zlecenie.

To będzie najpiękniejszy moment w jego karierze. Od dawna czekał na taką okazję.

11

Eve metodycznie przedzierała się przez blokady zabezpieczające, próbując dotrzeć do danych personalnych sędziego Thomasa Wernera. Według oficjalnego raportu, Werner zmarł na atak serca w swoim luksusowym domu na przedmieściach wschodniego Waszyngtonu.

Zidentyfikowanie sędziego zajęło jej sporo czasu, bo dysponowała bardzo skąpymi informacjami. Po przeszukaniu archiwum wiadomości z ubiegłej zimy w końcu natrafiła na wzmiankę o śmierci Wernera. Teraz należało znaleźć sposób, by jakoś obejść ustawę o ochronie prywatności, która pozwalała osobom o jego pozycji ustrzec się przed poszukiwaczami sensacji. I utrudniała prowadzenie dochodzenia nawet po podaniu odpowiedniego hasła identyfikacyjnego.

– Ty głupi sukinsynu! – rzuciła. – Jestem gliną. Podałam ci numer odznaki, kod dostępu do akt sprawy i próbkę głosu. Do ciężkiej cholery, czego jeszcze chcesz?!

– Jakiś problem, pani porucznik?

Nie podniosła głowy, by spojrzeć na Roarke”a.

– Pieprzona waszyngtońska biurokracja. Mam zwrócić się z tym zleceniem w godzinach pracy. Do diabła, przecież właśnie pracuję!

– Może mógłbym…

Rzuciła mu groźne spojrzenie i pochyliła się nad komputerem, zasłaniając monitor.

– Nie popisuj się.

– Nawet mi to do głowy nie przyszło.

– Tylko czekasz, żeby mi przytrzeć nosa.

– Ależ skąd, po prostu chcę ci pomóc. Zignoruję tą zniewagę. Zajmij się listą zakupów, którą ci przyniosłem, a ja spróbuję złamać twoją nieszczęsną blokadę.

Zlecenie nie może zostać zrealizowane – obwieścił słodkim głosem komputer. – Dane personalne i medyczne dotyczące sędziego Thomasa Wernera są o tej porze niedostępne. Proszę spróbować jeszcze raz. Agencja pracuje od poniedziałku do piątku w godzinach 8.00 – 15.00. Proszę dostarczyć zlecenie w trzech kopiach i dołączyć odpowiedni formularz. Wypełniając formularz, należy odpowiedzieć na wszystkie pytania. Brak lub niepełna odpowiedź opóźni procedurę. Zlecenia złożone przez osoby nie- upoważnione nie będą zrealizowane. Należy podać potwierdzony kod identyjikacyjny. Czas oczekiwania na realizację zlecenia – trzy dni robocze.